babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 31 grudnia 2016

31.12.2016 DO SIEGO ROKU !!!



Niech nadchodzący będzie jeszcze lepszy i piękniejszy niż miniony ! Niech przyniesie radość , szczęście i optymizm a także da energię do codziennych zmagań . Niech życie stanie się piękną przygodą . Tego wszystkiego życzę odwiedzającym moją szafunierkę oraz oczywiście wspaniałej, niepowtarzalnej, sylwestrowej nocy ; strumieni szampana i tańców do utraty tchu ! 
Do poczytania za... tak , tak : ZA ROK !!!

(gify znalezione w cyberprzestrzeni - autor nie znany) 


piątek, 30 grudnia 2016

30.12.2016 To był rok...

I właśnie , nie wiem od czego zacząć , bo dawno nie miałam tak mieszanych uczuć jak właśnie tego roku. Bo ogólna sytuacja jest zła , ale my mamy się dobrze.
To może żeby nie wypadło pesymistycznie na koniec zacznę od tej gorszej strony . .. Ok , już wiem, to był rok podziałów . Świat pogrąża się w wojnach i chaosie  , gdzie nie spojrzeć to leje się krew.  Jak nie zamach islamistów , to katastrofa , jak nie katastrofa to przestępstwo , jak nie przestępstwo to pucz wojskowy albo czystki etniczne . Do głosu dochodzą nacjonalizmy , nienawiść do wszystkiego co inne i nie zrozumiałe . Od wielu lat świat nie był tak blisko krawędzi. Europą zachwiał tzw. Brexit i ataki terrorystów . Nasz Kraj od października ubiegłego roku sukcesywnie zmierza do ruiny . Tak wiem hasło wyświechtane w kampanii wyborczej , ale jak widać obecna ekipa konsekwentnie je realizuje , dewastując instytucje Państwa , demontując armię , sądy i Trybunał Konstytucyjny , finanse i nasze dobre imię w świecie , szuka wrogów , mści się za urojone krzywdy i odmawia obywatelom polskości i patriotyzmu  , dzieli społeczności a nawet rodziny . To tak w skrócie , bo ta lista grzechów jest znacznie dłuższa.
Dla nas ten rok był bardzo dobry. Jeden z lepszych jakie dotąd były nam dane.  Udało nam się zakończyć budowę nowej siedziby firmy , zakończyć rok stabilnym wzrostem obrotów , co przy tym chaosie legislacyjnym i nalotach na przedsiębiorców jest wynikiem wręcz rewelacyjnym a to się przekłada na przyzwoitą sumę na kontach. Rodzinę ominęły choroby i inne nieszczęścia , wnusia odnosi sukcesy w szkole i jako chórzystka , a młodsza dwójka wspaniale się rozwija i przysparza nam nieustającej radości . W sierpniu powitaliśmy nowego członka rodziny , wnuczka Szwagroskiej , świętowaliśmy hucznie roczek naszego wnusia i 35 urodziny starszego syna . Niestety tuż przed świętami Bożego Narodzenia przyszło nam pożegnać Babcię młodszej Synowej . Wierzymy jednak , że tam po drugiej stronie jest jej dobrze .
I tak się ten rok przetoczył , w szalonym tempie , nie dając chwili odpoczynku i czasu na długie refleksje . Ledwie udało nam się urwać na dwa wydłużone weekendy , krótkie ale spędzone intensywnie.
Za kilkanaście godzin zegary obwieszczą nadejście Nowego 1917 Roku , a chwilę później mój osobisty zegar wskaże 56 .  Na kolejny rok postanowień nie czynię . Starym zwyczajem sprawy codzienne będę załatwiać jak umiem najlepiej , a w kwestii tych większych zostawiam losowi wolną rękę . Nie przymuszany , zdecydowanie obficiej sypie z rogu obfitości i częściej się uśmiecha.  Pozostaje więc jak co roku odprawić jutro dobre czary , podarować dobrym duchom  cztery świece: białą dla zdrowia , czerwoną na dobre małżeństwa nasze i naszych dzieci , zieloną dla bogactwa i srebrną dla ogólnej pomyślności . I jak co roku wypowiedzieć to samo życzenie „Quod bonum felix faustum fortunatumque sit” ; co w wolnym przekładzie znaczy "niech ten rok będzie ku dobru, szczęściu i pomyślności" . Niech więc i ten nadchodzący taki będzie, czego z całego serca życzę Wszystkim , którzy tu do mnie zaglądają i sobie także .  



czwartek, 29 grudnia 2016

29.12.2016 Na wariackich papierach

minął dzień . Pomiędzy liczeniem wszystkich śrubek i innych drucików . Po co komu ta inwentura to jakoś za nic pojąć nie mogę , choć robię od lat blisko 30-tu. Działo się jak wspomniałam pomiędzy tym liczeniem ; a to ktoś wpadał , a to kurier coś przyniósł , a to ktoś coś chciał zamówić , a to ofertę.  No powściekali się wszyscy na sam koniec roku. Inwenturę mam zrobioną na jakieś 85%, co przy nie sprzyjających warunkach i tak wypada nie najgorzej. Po południu pojechaliśmy z mężusiem do klienta w Poznaniu. Nastawiłam się na dłuższe zajęcie a tymczasem poszło bardzo szybko . Ledwo zrobiłam kolejną ofertę , której nie zdążyłam zrobić w biurze . Po robocie pojechaliśmy pokręcić się po "oszołomie" . Nic specjalnego , ale przynajmniej zrobiłam niezbędne zakupy i kupiłam szklane talerzyki do ciasta z wyprzedaży po złotówce za sztukę . W sumie mam , choć jeden się zbił więc zdekompletowane . No to sobie uzupełniłam . Było mnóstwo wyprzedaży , ale nie mam specjalnych potrzeb więc raczej  nie skorzystaliśmy poza talerzykami. Jutro biurowe zakończenie roku i po łyku ( dosłownie , bo wszyscy kierowcy ) szampana . Nie ma sensu specjalnie przyjeżdżać w sobotę w tym celu. 

środa, 28 grudnia 2016

28.12.2016 Koniec roku bliski

jeszcze tylko kilkadziesiąt godzin i będzie nowy . Wszyscy coś podsumowują i postanawiają . Ja nie i  nie zamierzam . Napiszę oczywiście o tym jaki był miniony rok - to już pewna tradycja w tym moim pisaniu więc nie może być inaczej. 
Sprawy domowe i firmowe posuwam do przodu . Mam już kawał inwentury za sobą . Tak myślę ,że więcej jak połowę . Pisałam i liczyłam niemal cały dzień . W piątek z pewnością zakończę ten temat. Nadal ogarniam po kawałeczku domowy rozgardiasz. Dziś pochowałam część zastawy i wyprałam kolejną porcję ciuchów. Po woli - nie zamierzam się stresować. 
Pogoda nadal jakaś porąbana. Dziś dla odmiany świeciło słońce i było po prostu ciepło , chyba z 8 może 10 stopni na plusie , po nocnym nie wielkim przymrozku. 




wtorek, 27 grudnia 2016

27.12.2016 Nie wiadomo znów : śmiać się czy rwać włosy z głowy ...

Z powodu polityki . Tego co wyprawia nasza nowa ekipa już nawet komentować się nie da. Co jeszcze wmyślą ? Atak kosmitów ?Proklamują republikę bananową ? Powołają święte officjum ?  Była już koronacja Chrystusa na Króla Polski , obowiązkowy apel smoleński na każdej uroczystości z asystą wojska i przedsiębiorcy , którzy na złość władzy nie chcą zarabiać pieniędzy  , a teraz jakiś pucz . Tyle,że pucz to przewrót z użyciem siły , a tu tylko opozycja protestuje w sali sejmowej przeciw niedopuszczaniu ich do głosu i wyrzuceniu z sejmu dziennikarzy. Na naszym wielkopolskim gruncie też podział. Władze miasta trwają przy swoim i konsekwentnie nie godzą się na czytanie apelu smoleńskiego a co za tym idzie nie zapraszają na uroczystości wojska ale już wojewoda z nadania pisu urządza swoje obchody z asystą i do Leszna przenosi i nawet całą filozofię do tego dorobił ,że niby chce rozszerzyć obchody na całą Wielkopolskę . Tyle ,że w Lesznie ich wygwizdali , a reszta Wielkopolski i tak rocznice Powstania - przypominam jedynego wygranego w naszej historii- zawsze obchodziła po swojemu . Jakiś świat alternatywny nam się stworzył czy coś... 
A tak poza tym to koniec świątecznej laby . Trzeba było się zabrać do pracy. Marnie mi to dziś szło . Inwestycje - dwie ostatnie- prawie rozliczyłam. Musze kilka spraw doprecyzować jutro z rana . Zaczęłam też inwenturę . Jak na razie udało mi się policzyć jeden regał i kilka szufladek.  Czasu mam mało do końca roku , a tu wciąż jeszcze wpadają kolejne zlecenia i oferty do roboty.Dom na razie w poświątecznym rozgardiaszu zatopiony i prędko pewnie z tym porządku nie będzie. Na razie wyprałam tylko koszule mężusia i kilka innych ciuszków . Do piątku jakoś opanuję sytuację . W ostatni dzień roku i następny czyli w swoje urodziny nie zamierzam zajmować się żadnymi domowymi ani firmowymi sprawami . Tylko muzyka ,coś do czytania, dobre winko i jeszcze lepszy nastrój . 
A w ogóle do czego to podobne żeby w końcu grudnia kwitły krzaczki na trawnikach . Nawet dziś fotkę zrobiłam . Pokażę przy czasie. 

poniedziałek, 26 grudnia 2016

26.12.2016 I co ? Po świętach jak by na to nie spojrzeć ...

przeleciały równie szybko jak dni przed. Było głośno , wesoło i z przygodami.  Tuż przed kolacją teściową rozłożyło nadciśnienie . Szwagroska zadzwoniła ,że mamy na nie nie czekać , przyjadą jeśli opanują sytuację . No to zasiedliśmy do wieczerzy . Skończyliśmy jeść gdy zadzwoniły drugi raz , że jednak nie przyjadą . No to zdecydowałyśmy z synowymi ,że trzeba im przysmaki podrzucić . Małżonek ze starszym synem postanowili pojechać . Uszykowałyśmy szybko co trzeba i pojechali. Skończyło sie tak ,ze przyjechały około 20.00 na kawę . Wcześniej odwiedził nas Gwiazdor. Nasz pracuś został wrobiony w gwiazdorowanie . Dobrze mu wychodzi . Najmłodszy wnusiu trochę się przestraszył , ale jak Gwiazdor wręczył mu prezent to się przekonał ,że nie takie straszne to coś w czerwonym kubraczku. Starsza dwójka już się chyba nie da nabrać po raz kolejny. Już w tym roku podejrzanie im jakoś ten Gwiazdor wyglądał. A skrzaty zmieniły miejsce zamieszkania . Dzieci je zgarnęły jak zresztą przewidywałam . U mnie zostały dwa i mam zamówienie na uszycie skrzatynki - bez brody i w spódniczce. 
Pierwszy dzień świąt minął nam na porannym i południowym lenistwie a popołudnie spędziliśmy u teściowej na kawie. Dziś cały dzień świątecznego nicnierobienia . I chwalę to sobie zdecydowanie . Potrzebny mi wypoczynek . Właściwie to czytałam przez cały dzień z przerwami na jedzenie , Newsweek, Focus Historia i książkę Jacka Piekary "Necrosis Przebudzenie " . Opowiadania fantazy połączone z horrorem. Jeszcze kilka lat temu nie sięgnęłabym po taką literaturę , ale od czasu sagi o Wiedźminie bardzo ją polubiłam . Sama nie wiem dlaczego , bo lata swoje mam a to bardziej młodzieżowe tematy . Ale co mi tam , szczególnie wiekowa się nie czuję , duch wciąż się wyrywa do przodu , ciało już nie koniecznie . Ostatnio dokucza mi prawa ręka , cierpnie i boli dłoń i nadgarstek. Chyba będę musiała się do medyka jakiegoś udać jak nie minie. 
A póki co to czas się do końca roku przygotowywać . Jutro więc czeka mnie wypisywanie ostatnich faktur a potem inwentura - i niech mi kto spróbuje w tym przeszkodzić! Na Sylwestra się nie wybieramy i nikt do nas tęż nie dotrze . Nasi znajomi niestety pochorowani . Trudno , posiedzimy sami . 
Aha , zapomniałam ; miałam się pochwalić prezentem od mężusia , który zobaczyłam przed czasem . Dostałam srebrną kolię i kolczyki z granatami i markazytami . Jest przecudna i wspaniale pasuje do mojej wyjściowej czarnej sukienki w stylu lat 50-tych.  O urodzinowym prezencie napiszę w swoim czasie ( przyszły razem , jedną przesyłką ) . 
Za oknem wichura i deszcz. 

piątek, 23 grudnia 2016

23.12.2016 Z pól , jezior , sadów , lasów i ogrodów

Jak  tradycja każe ( odsyłam do książek Bystronia i Kuchowicza) stara powinny się znaleźć na wigilijnym stole potrawy . Tradycja trzyma się u mnie dobrze , przynajmniej ta wigilijna więc gdy pierwsza gwiazdka jutro zaświeci na stole znajdą się
-z pół : mąka a z niej pierogi, kluski z makiem u nas zwane makiełkami i chleb
-z jezior sandacz
-z sadu jabłka , gruszki i śliwki w postaci kompotu z suszu
-z lasów grzyby a z nich pyszna zupa ,  dodane do kapusty i te marynowane jako specjalny dodatek , oraz orzechy laskowe
-z ogrodów fasolka, kapusta i mak

I mnóstwo innych pyszności trafi jeszcze na świąteczny stół.  Przełamiemy się opłatkiem i zaśpiewamy kolędy . Ale to jutro, dziś żeby  wnieść trochę świątecznego nastroju parę fotek .



Pudełka pełne słodkich pierniczków 

kraina lodu 



Skrzaty czają się we wszystkich kącikach 


Piernikowa wioska 


Choinka 





I znów skrzaty - zdecydowanie ; skrzaty i gwiazdorowe worki w tym roku królują 




WESOŁYCH ŚWIĄT !!!


i do zobaczenia ( przeczytania ) po Świętach ...

czwartek, 22 grudnia 2016

22.12.2016 Będzie krótko

właściwie to już 23.12. ( jak ten czas szybko leci...) . Melduję ,że jestem prawie wyrobiona . Makaron na makiełki i do zupy grzybowej gotowy - podsycha sobie na blacie . W Wigilię wystarczy ugotować.  Dekoracje gotowe , no prawie , bo niezbędna będzie jeszcze jedna a to za sprawą małżonka . Podwiesił na kawałku listewki pomiedzy biblioteczkami łażącego po linie Gwiazdora , no i teraz ta listewka straszy . Muszę szybko coś wymyślić. Prezenty zapakowane i ułożone pod choinką . Obrus na wigilijny stół i wieczorowe koszule małżonka wyprasowane .
Pracowe sprawy nadal nieogarnięte do końca . Wciąż mam trzy inwestycje do rozliczenia i kilka bieżących pomniejszych faktur , no i inwenturę , ale to pomiędzy świętami a nowym rokiem . Jutro będzie popołudnie z kuchenką i garnkami ale to już nie jest jakiś wielki problem . Wrzucę do garnka i samo się będzie gotować . Planowałam wrzucić kilka fotek , ale późno się zrobiło więc jutro się pochwalę co mi się udało zmajstrować . 

środa, 21 grudnia 2016

21.12.2016 Zima, zima , zima ...

podobno , bo temperatury i aura jakoś mało zimowa . Niby lekki poranny przymrozek ale w dzień już na plusie. A w internecie stało ,że to już pierwszy dzień zimy ? Zawsze myślałam ,że 22.12, ale ostatnio wszystko do góry nogami na tym świecie więc pewnie i zima, tak że sama już nie wiem czy to dziś czy jutro . 
Obowiązki babciowe wypełniłam dziś z nawiązką . Wnusia postanowiła sobie przedłużyć pobyt u babci i dziadka . Od 4.30 już była wyspana . Ale tak poza tym to nie jest kłopotliwa. Świetnie się razem bawiliśmy. Jutro mają szkolną Wigilię więc nie było lekcji do odrabiania . Graliśmy więc całe popołudnie w różne gry. 
Od jutra ostatnie przygotowania do Świąt . Mam jeszcze do zrobienia ostatnie dekoracje , prezenty do zapakowania ( spinki z ametystem dla mężusia dziś dotarły- są piękne) i jedzonko . 
W Kraju - ręce partii rządzącej rzekomo wyciągnięte do zgody - tak , ale ... pomiędzy palcami ukryta żyletka w drugiej ręce nóż. 
I na dokładkę fajny wierszyk o zimie :
-Czesław Janczarski –
„Jedzie zima „

Przypłynęła chmura sina.
Od północy wiatr zacina.
Kot wyjść z izby nie ma chęci.
Coś się tam na dworze święci!

Kraczą wrony na parkanie:
? Jedzie zima, groźna pani!

I już lecą z nieba śnieżki,
zasypują drogi, ścieżki,
pola, miedze i podwórka,
dach, stodoły, budę Burka.

Kraczą wrony na jabłoni:
- Jedzie zima parą koni!

Mróz ściął lodem brzeg strumyka.
Zając z pola w las pomyka.
krasnalkowi zmarzły uszy,
już spod pieca się nie ruszy!

Kraczą wrony na brzezinie:
- Oj, nieprędko zima minie!

wtorek, 20 grudnia 2016

20.12.2016 Berlin ...

w latach 90-tych jeździło się tam po zakupy , do Aldiego, i okolice dworca Zoogarten .  Kilka razy i my odwiedziliśmy to miejsce , byliśmy tam ; spacerowaliśmy w miejscu gdzie miał miejsce feralny jarmark , zwiedzaliśmy kościół , który dziś pojawia się w tle  w wiadomościach na wszystkich stacjach .Wtedy było to piękne , kipiące życiem , bezpieczne miasto. Od nas , do Berlina jest bardzo blisko , niemal tak samo jak do Warszawy . Smutne i przerażające jest to co się stało ; ludzka krew płynąca ulicami . Co się dzieje z tym światem? 

W Kraju też nie ciekawie . Hmm..."nie ciekawie " - daleko posunięty eufemizm . Jest paskudnie i z godziny na godzinę sytuacja się pogarsza.  Dziś już sejm obstawiają barierki i kordon policji. Policja weszła też na teren parlamentu . Obrad pod eskortą , żeby nie powiedzieć presją siły , nie pamiętam jak żyję i nie wiem czy w Kraju ktoś pamięta. Znów muszę pisać o polityce choć nie chcę . Ten wrzód rośnie i nie wiele już brakuje do pęknięcia. I obym się myliła. 

Z naszego podwórka wieści wciąż takie same; praca i praca i praca i... tak dalej. Drobnymi kroczkami ogarniam sprawy po kolei. 
Wyskoczyłam dziś rano na pocztę i do cukierni po makowiec . Oczywiście tej starej ponad 150-letniej. Wypieki z tej cukierni nie mają sobie równych  a makowiec w szczególności. Do Wigilii jeszcze trochę , ale jutro już bym się nie załapała na wolną sprzedaż . Będą realizować tylko zamówienia . Tak jest co roku. Mogłabym makowiec upiec , ale to dużo pracy a ja za bardzo czasu nie mam a i słodkie u nas za nadto nie idzie , każdy poskubie i potem dużo zostaje. Kupiłam więc tyle , żeby nie zostało. Na Wigilii będę miała 12ludzi, licząc z najmłodszym wnusiem . Będzie moja matka , i teściowa ze szwagroską . Zaprosiłam , co tam mają same siedzieć . Rodzinka szwagroskiej zostaje w Warszawie na święta . Tak to jest jak się ma rodzinę w  świecie . A mnie wszystko jedno , dwie osoby różnicy nie zrobią . Będzie więc gwarno i z pewnością wesoło. 
Wnusia dziś koncertowała ze swoim chórkiem . Śpiewali kolędy dla pacjentów szpitala . W styczniu będą koncertować dla mieszkańców miasta i dla seniorów . Puchnę z dumy jako babcia. Dziś będzie u nas na noclegu więc jutro obowiązki babciowe. 


poniedziałek, 19 grudnia 2016

19.12.2016 Porobiło się ...

w Kraju . U nas wszystko idzie swoją drogą i niech tak zostanie . Najważniejszy własny garnek i własne podwórko . Jak przewidywałam szaleństwo pracowe osiąga szczyt. To zresztą nic nowego o tej porze roku. Inwentury nawet nie zaczęłam . Odkładam na tydzień pomiędzy świętami.  Sprawy domowe mam ogarnięte . Bez wielkiej przesady . Czy od tego ,że podłoga będzie się bardziej błyszczeć przybędzie świątecznej atmosfery ? Nie sądzę i nie zamierzam się przemęczać . Dość się napracowałam w firmie. Przy okazji drobnych zakupów objechaliśmy dziś miasto, tak sobie pooglądać dekoracje. Są piękne . Jednak ich przybyło ; nie wiem dlaczego odpalili to wszystko z lekkim opóźnieniem , ale znów miasto tonie w światłach . Najbardziej imponująco wygląda 60metrowa wieża ciśnień przerobiona na choinkę . Zrobiłam focie , ale i tak wybierzemy się jeszcze z aparatem fotograficznym , bo warto. Tym razem większość dekoracji jest niebieska , biała i złota. Tylko w kilku miejscach są akcenty czerwone i zielone. 
Kupiłam sobie bluzkę i spodnie . Bluzka czarna w drobniutkie białe kropeczki z okrągłym kołnierzykiem podwiązywanym kokardą , spodnie ciemnozielone z ozdobną sznurówką na nogawkach. W sklepach nowa moda ; taka nawiązująca trochę do epoki zatonięcia Titanica. Falbanki wszywane nad obojczykiem , stójki , kokardy pod szyją . Bardzo lubię ten styl. Pewnie sobie coś takiego też sprawię . Hmmm , zresztą nie muszę , mam ze dwie takie w szafie i po odchudzeniu znów się w nie mieszczę. I mam kameę i wiktoriańską broszkę z onyksem i markazytami ( na razie jednak bojkotuję wszelkie broszki z oczywistych względów  ). No i fajnie - jak mówi taki jeden gostek z reklamy . Spinki z ametystem dla mężusia już do mnie jadą . Pocztą polską niestety więc nie takie pewne ,ze dojadą , okaże się . Jutro mamy wnusię na noclegu czyli wszystko idzie swoją drogą ... 
W Kraju nie idzie niestety . Rozmawiałam dziś z pewną moją znajomą . Właściwie jest asystentką u naszego kontrahenta , w moim wieku. Ma identyczne odczucia jak ja. Jak się cała ta zadyma zrobiła to natychmiast jej się skojarzył stan wojenny . Znaczy nie jestem odosobniona w swoich opiniach. 
Sytuacja w Kraju zdominowała dziś wszystko. Gadaliśmy z chłopakami a i oni między sobą komentowali wydarzenia . Smutne ,że tak to się wszystko toczy ze szkodą dla Kraju nieodwracalną , że niszczony jest dorobek tych 27 lat . I z pewnością ten konflikt prędko nie wygaśnie , ani odrobiny woli ze strony rządowej rozwiązania tego problemu . Mówią o kompromisie , ale w tle wybrzmiewa przesłanie : "kompromis tak, ale wyłącznie na naszych warunkach , a nie , to my wam pokażemy" . 

niedziela, 18 grudnia 2016

18.12.2016 Niedziela

tym razem spokojna , przynajmniej u nas w domu . Bez pośpiechu i bez nadmiaru zajęć . I dobrze, bo napracowaliśmy się ostatnio porządnie. Odpoczywamy więc póki można.  Jutro niestety wróci szara rzeczywistość i ostatni tydzień przed świętami będzie szaleńczy. 
Zostało mi wypisanie kilku kartek świątecznych . Jutro je wyślę , bo już czas najwyższy. 
W Kraju niestety emocje nie opadają i nie dziwi mnie to . Przez ostatni rok stało się tyle złego,że wizerunku nie odrobimy już chyba nigdy. Przekaz poszedł w świat . A jeśli władza się nie ogarnie i nie zmieni postępowania , skończy się dużo gorzej.

sobota, 17 grudnia 2016

17.12.2016 Nie wiem co mam napisać ...

To znaczy wiem , co chciałabym , ale nie wiem czy powinnam , bo jedyny dobry początek to wiązanka , której by się pijany szewc nie powstydził. Pod adresem naszej władzy. Dawno tak źle nie było i nie wiadomo czym to się skończy . Ludzie wyszli na ulice i trwają tam na mrozie przez wiele godzin, w proteście przeciw wyrzuceniu z sejmu mediów i odebraniu głosu opozycji. To zresztą był pretekst , dobry jak każdy inny. A do czego to zmierza ? Moim skromnym zdaniem w prostej linii do dyktatury. I było z góry ukartowane . Już padły słowa o tym ,że opozycja popełniła przestępstwo , tylko patrzeć a zostanie uznana za organizację przestępczą . Nie możliwe ? Możliwe , możliwe ... Już nie jedno "niemożliwe" przez ten rok widzieliśmy . A prezes wszystkich prezesów o trzeciej nad ranem uciekał z sejmu w asyście kilkunastu ochroniarzy ale z uśmiechem na ustach - czyli co ? Uznał ,że mu się udało to co zamierzył. Historia właśnie zatacza koło ; do stanu wojennego już blisko. Nie sądziłam ,że mogę przeżyć to drugi raz . Dziś dziennikarze wyrzuceni z sejmu a jutro co ? Wyłączony internet i telefony ? Czytanie prywatnej korespondencji ? Godzina policyjna? Czołgi na ulicach ?Kolejki po chleb , mleko i pastę do zębów?  Ja to jeszcze doskonale pamiętam . Dziwne ,że nie pamiętają ci wszyscy pochlebcy prezesa , on sam i  nawiedzeni partyjni działacze; część z nich przecież walczyła wtedy o zmiany . Historia właśnie zatacza koło ; pisałam już o tym kiedyś ; mój ojciec kiedy ogłosili w 1981 roku stan wojenny spuentował sytuację krotko ;" przez 30 lat pracowałem dla tego Kraju , tylko po to, żeby dostać w pysk" . Dzisiaj po blisko 30 latach , ja mogę powiedzieć dokładnie to samo.  Byłam dziś rano na zieleniaku , kupowałam na straganie orzechy i jabłka , przy sąsiednim toczyła się głośna dyskusja na temat sytuacji i nocnej zadymy . Oburzeni , goście dyskutowali na temat czego to nie wyprawia opozycja, KOD i dziennikarze i jak to Jarek zrobi z tym porządek . W głosach brzmiała taka zajadłość i nienawiść , że ciarki przeszły mi po plecach . Co się stało z ludźmi ? Gdzie rozum, gdzie zdrowy rozsądek ? Gdzie choćby minimum jakiejkolwiek refleksji? 
Szczęśliwi emigranci - mogę powiedzieć . Wiem , nie mam bladego pojęcia o byciu emigrantem a w kontekście tego co spotyka moją wirtualną Przyjaciółkę z Włoch w ogóle nie powinnam się do emigracji odwoływać, ale chodzi mi o coś innego . Poza naszym krajem w funkcjonowaniu państw jest jakaś normalność i stabilizacja , przestrzeganie podstawowych reguł , przewidywalność . U nas wciąż nie wiadomo na czym się stoi, jest tylko chaos i destrukcja...

      Ale cóż , nie takie rzeczy przetrzymaliśmy. Świat się toczy w swoją stronę , za kilka dni święta 
i czas dla rodziny . I temu się należy teraz poświęcić , choć pewnie i w wielu rodzinach nie będzie zgodnej atmosfery. Sytuacja mnie martwi , to prawda i niczego dobrego się nie spodziewam , ale nie dam sobie odebrać świątecznej atmosfery ; do domu przywiozłam dziś piękną , pachnąca choinkę . Jak zwykle fantazja mnie poniosła i mamy wielką , prawie do sufitu . Mężuś ustawił w stojaku i założył lampki a ja powiesiłam ozdoby. Same bombki w kolorach przywodzących na myśl pogodny zimowy dzień ; błękitnych , srebrnych , szarych , białych i jasnoróżowych . Dodałam kilka mocniejszych w kolorze czarno-bordowym , czarnym i czerwonym  , do tego bombki-miniaturki i szklane aniołki. Nasze bombki choć szklane jakoś nie chcą się tłuc . Mamy ich całe mnóstwo . Więcej jak połowa nie została wykorzystana . Na stoliku obok choinki stanęła pierniczkowa wioska . Resztę dekoracji zrobię w czwartek . 
Tak poza tym sobota upłynęła nam pracowicie. Mężuś pojechał do klienta dokończyć robotę , a ja sprzątałam po wczorajszym piernikowym rozgardiaszu spoglądając co chwilę w tv żeby widzieć co się dzieje w Kraju. Jutro świąteczny kiermasz w pobliskiej Środzie Wlkp. Może się wybierzemy ? 

piątek, 16 grudnia 2016

16.12.2016 Miało być radośnie

o domowym święcie piernika , bo to takie nasze małe domowe święto , celebrowane od lat , zawsze tak samo , radośnie i głośno , z całym tym rozgardiaszem , skapującym na podłogę lukrem i kulającymi się po całym domu posypkami i cukrowymi perełkami, podjadaniem twardych jak kamień wypieków i głośnym pokrzykiwaniem dzieciarni. Było tak i dzisiaj . Pierniczki gotowe, udekorowane , schną teraz na kuchennym stole . Pokażę je na fotkach, może w niedzielę . 
Radosny nastrój jednak psują wydarzenia w Kraju. Jawny, bezczelny zamach na wolność mediów i próba odebrania głosu opozycji. Zrobiła się z tego potężna zadyma , w Sejmie i pod nim . W ciągu kilku godzin zjechali się do Warszawy ludzie z całego Kraju by wesprzeć posłów opozycji i dziennikarzy . Czuję się jak w 1980 roku , gdy dotarły do nas informacje o strajkach ; dezorientacja i niepokój , co z tego wyniknie . A pachnie to wszystko stanem wyjątkowym , jeśli nie wojennym i to wszystko w imię wyimaginowanych krzywd jakiegoś małostkowego manipulatora . 
Źle się dzieje ... 

czwartek, 15 grudnia 2016

15.12.2016 "Panieee, po czymu te krzoki "?

Takie rasowe , gwarowe gadki można czasem usłyszeć na targu . Perełka po prostu . A chodziło o to , ile kosztuje gałąź jemioły . Mnie kosztowała 6zł i pęczek mniejszych 4zł. Gościa , który tak malowniczo pytał , nie wiem , bo już odchodziłam od straganu. Jemiołka już wisi na swoim miejscu , to znaczy gałąź zdobi ścienny , zabytkowy świecznik , a pęczek -kinkiet nad kanapą. Kupiłam na targujeszcze jedną parę rajstop i cienki szalik w zielonym kolorze z przeceny . Będzie na zmianę i na mniej wymagającą aurę . 
Z innych spraw to stał się cud jednego razu ; wszyscy dziś mieli co robić na  miejscu w firmie.  Takie przy tym było zamieszanie, że na konkretnej robocie skupić się za bardzo nie mogłam . Trudno , ogarnę w przyszły tydzień . Dziś zajęłam się popakowaniem paczek i adresowaniem kartek świątecznych . Jutro z rana polecę na pocztę. Praca wre tak w ogóle , wciąż spływają zamówienia i wciąż jest coś do obgadania , ustalenia i góra rachunków do zapłaty , ale nam też kasa zaczyna spływać. 

W domu też jestem na bieżąco . No, prawie . Przygotowałam sobie wszystko na jutrzejsze pieczenie pierniczków , dokończyłam chatki z piernika i podszyłam firanki. Uszyłam też jeszcze jedną świąteczną powłoczkę na poduszkę . 
Zostały smakołyki do przygotowania , ale to na samym końcu. W sobotę ostatnie poprawki w porządkach , pranie obrusów i takie tam i oczywiście ubieranie choinki. Resztę dekoracji zrobię dopiero w czwartek , a to dlatego,że wnusia będzie na noclegu . Nie miałaby niespodzianki w Wigilię.  

środa, 14 grudnia 2016

14.12.2016 Jestem nie pocieszona;

w lutym przyjeżdża na występy do Poznania Lindsey Stirling . Prawda,że późno to zauważyłam, chciałam dziś kupić bilety i niestety , na moich oczach , w chwili jak wchodziłam na sklep sprzedano ostatnich 5 i to stojących . Wielka szkoda, bo jest świetna , gra na skrzypcach i jednocześnie tańczy i to nie byle jak , bo klasycznie , jak w balecie. Muzyka może się podobać lub nie , ale dziewczyna repertuar i schow  ma bardzo oryginalne . Szkoda ... 
Młodszy synalek obchodzi dziś 34 urodziny . Pojechaliśmy złożyć mu życzenia i zasiedzieliśmy się . Firanki leżą ; przycięte i podpięte szpilkami ale podszyć już nie zdążyłam . Nie ma tego złego , pobawiliśmy się z wnuczkami , pogadaliśmy z młodzieżą i teściami młodszego i posłuchaliśmy muzyki na nowym sprzęcie młodzieży . Sprawili sobie zamiast prezentów na Gwiazdkę. 
I dobra wiadomość , zamówione dla mężusia na prezent spinki z ametystami dotrą na czas. Dostałam dziś informację ,że są gotowe i zdjęcie do akceptacji. 
Tak poza tym ogarniam kolejne tematy pracowe i domowe. Prawie wyrobiona jestem z rozliczaniem inwestycji ( jeszcze mam 2 większe i kilka pomniejszych ) więc jutrzejszy dzień przeznaczam na wysyłanie kartek i prezentów dla najważniejszych kontrahentów.  No i rano muszę się znów urwać na targ; w mieście nikt nie sprzedaje jemioły , a przecież wszem i wobec wiadomo : bez jemioły roczek goły - jemioła na święta i nowy rok musi być.  Może na  targu będzie ? 
W piątek rodzinne pieczenie pierniczków . Już mi zapowiedzieli ,że ma być dużo . No to będzie , zrobię z dwóch porcji. 
Chatki z piernika całkiem udane . Trzymają się wszystkie trzy . Zwykle robię jedną , ale zrobiłam więcej na wypadek , gdyby się połamały przy składaniu. A tu nic , jak na razie wszystkie udało się posklejać . Jeszcze tylko dokleję im daszki , ale to jutro , jak dobrze wyschną ściany. Wychodzi na to,że tym razem będzie cala piernikowa wioska . 

wtorek, 13 grudnia 2016

13.12.2016 Wspomnienia same cisną się dziś do głowy

ale... Staram się nie rozpamiętywać . Dziś zresztą całkiem inaczej patrzę na tamten 13 grudzień ale to całkiem inna bajka . Dziś powiem tak; podłych czasów dożyliśmy . Myślałam ,że po 13 grudniu 1981 roku już nic gorszego naszego Kraju spotkać  nie może, że to najgorsze minęło bezpowrotnie . A jednak spotkało ; bo co to za Naród , co za ludzie , którzy na najwyższe stanowiska we własnym Kraju wpuszczają obłąkanych, niekompetentnych i pozbawionych krzty honoru kłamców, dzielą obywateli na lepszych i gorszych , odmawiają ludziom patriotyzmu , marnują potencjał i dorobek swoich obywateli i wykopują z grobów swoich zmarłych ... Patrzę na to wszystko z rozpaczą , tak jak patrzyłam na czołgi i patrole na ulicach w 1981. 

    A z bardziej przyziemnych tematów , to odgarnęłam znów mnóstwo roboty i w pracy i w domu . Wygląda na to ,że się wyrobię na czas. Gorzej z obowiązkami zawodowymi . Tych jest więcej niż włosów na głowie. 
   Nastąpiła mała zmiana planów , ale dzięki temu pojechaliśmy na cmentarz pożegnać babcię młodszej synowej. Było bardzo zimno , ale dzień był jasny i tchnął spokojem . Ceremonia skromna. 
   
   Jakoś nie mam dziś weny do pisania. 

poniedziałek, 12 grudnia 2016

12.12.2016 Coraz bliżej święta...

jak śpiewają na jakiejś reklamie. Popchnęłam dziś kolejną sprawę do przodu , albo raczej dopięłam na ostatni guzik czyli upiekłam ciasteczka i zapakowałam ostatni robótkowy prezent. Jutro paczka wyruszy do Niegowa . Niech tam sprawi radość obdarowanym . 
Z domowych tematów , to przy okazji wypiekania ciasteczek upiekłam też części do chatek z piernika i choinek .Jedną porcję spalilam , bo zagadaliśmy się z małżonkiem o remoncie łazienki - od wczoraj namiętnie przeszukuje cyberprzestrzeń w poszukiwaniu bojlera idealnego i co chwilę woła mnie ,żeby jakiś znaleziony okaz zaprezentować.  Od jutra będę chatki  dekorować i składać. Przybywa dekoracji . W kuchni na oknie stoi doniczkowa choineczka , ubrałam ją w lampki ledowe na baterię . Dzisiaj dołożyłam cukierkowe laseczki , a potem jeszcze zamieszkały na niej trzy pluszowe reniferki. Na koniec doniczkę owinęłam srebrną folią i zawiązałam srebrną wstążką . Całkiem ładnie to wygląda na tle szydełkowych firanek. I teraz mam dylemat , zabierać ją do sypialni jak planowałam czy zostawić w kuchni a do sypialni wymyślić coś innego . I tak chyba zrobię . Nie chcę na razie ustawiać wszystkiego , bo w piątek rodzinka przyjeżdża na pieczenie pierniczków , nie byłoby więc niespodzianki w Wigilię .
Do pracy dziś haniebnie zaspałam, obudziłam się o 7.30 ! W sumie do biura dotarłam sporo po ósmej. Takie zaspanie zdarzyło mi się chyba ze trzy może cztery razy w życiu.  Świat się nie zawalił. Mogę sobie pozwolić na późniejszy przyjazd do biura . Nie specjalnie chciało mi się dziś pracować . Może nawet nie to ,że nie chciało ale działo się tyle,że miałam kłopot ,żeby się od tego odciąć i skupić na liczeniu. Jutro wszyscy się rozjeżdżają więc nadrobię . Przynajmniej do południa , bo potem przywiozą mi wnuczków .  Zegnają babcię młodszej synowej - odeszła w nocy z soboty na niedzielę. Młodzież nie chce maluchów zabierać na cmentarz ,żeby nie zmarzli. Młodszy za mały , a starszy dopiero co wygrzebał się z przeziębienia. Lepiej ,że zostaną ze mną . Cóż taka kolej rzeczy ; spodziewali się tego , bo babcia J długo chorowała na raka , a i tak pożyła całkiem sporo , bo 83 lata. 
W Kraju coraz gorzej. 
Za oknem zaczyna się prawdziwa zima , z porządnym mrozem , choć na razie bez śniegu.

niedziela, 11 grudnia 2016

11.12.2016 Zdecydowanie mi nie idzie

po mojej myśli.  Powiedzmy, że zaległości z wczoraj nadrobiłam w 3/4.  Firanki do kuchni uszyte i założone . Nie miałam pojęcia ,że przyklejenie haczyków do zazdrosek do plastikowych okien wymaga tyle zachodu ! Ceremoniał cały ! Przynajmniej w wykonaniu mojego małżonka . Poszła w ruch poziomica , linijka , miarka , jakiś kątownik , benzyna i nawet "gumówka "- taka piła do metalu znaczy, bo pręty do zazdrosek okazały się za dlugie o centymetr . A chciałam tylko ,żeby pomógł mi przykleić . Bo tak w ogóle to przeprosiłam stare szydełkowe zazdroski z czajniczkami . Uszyłam lambrekiny z szeroką koronką imitującą szydełkowy wzór i chociaż różni się odcieniem , wygląda całkiem nie źle i ładnie się układa. Popakowałam też prawie wszystkie prezenty na akcję robótkowa. Prawie bo jeszcze będzie jeden prezent z domowymi ciasteczkami . Niestety nie miałam już czasu żeby upiec zwłaszcza, że i chleb musiałam upiec bo młodzież była wczoraj na kolacji i zabrakło mi dziś pieczywa. Powypychałam też wszystkie woreczki - niby prezenty i porozwieszałam , no i jeszcze sto tysięcy innych mniej i bardziej ważnych spraw ogarnęłam, w tym pranie. Zostało mi dokończenie dekoracji , ale to w tygodniu , skrócenie firanek w salonie ,bo na razie wiszą takie jak uszyłam zaraz po zakupie a długość pomyliła kobieta w sklepie , ucięła mi zamiast trzech metrów - cztery, a ja nie zmierzyłam uznając ,że jest ile trzeba , dopiero po zawieszeniu wyszła skucha. No i najważniejsze ; chatka z piernika . To jutro , razem z ciasteczkami na Robótkę. I myślę ,że we wtorek będę mogła zrealizować przesyłkę. No i to by było wszystko w kwestii przygotowań do świąt . Zostaną ostatnie poprawki porządkowe i szykowanie smakołyków . No i jeszcze kartki świąteczne . Wysyłam je wciąż w wersji tradycyjnej , ale coraz mniej ich do mnie przychodzi. Duch new-tech wypiera sztukę epistolarną , a szkoda.
Oczywiście sprawy zupełnie inaczej wyglądają w firmie ; tu roboty pod grzywkę i wciąż nowe zlecenia i wciąż nowe przygody jak z tym poszukiwaniem mebli i przesyłkami. A propos mebli ; miałam napisać o poszukiwaniach . Jakiś czas temu namierzyłam fajne mebelki w necie , podzwoniłam tu i ówdzie i dostałam namiar na dystrybutora z Poznania . Napisałam meila z prośbą o wycenę , dostałam i to bardzo szybko, gość jeszcze zadzwonił ,żeby szczegóły uzgodnić , pogadaliśmy chwilę , zaproponował oprócz mebli do salki i do strefy klienta biurka i szafy do gabinetu i inne wersje z różnym przeznaczeniem . Wszystko grzecznie i bardzo profesjonalnie . Po zapoznaniu się z ofertą stwierdziliśmy ,że trzeba je obejrzeć na żywo . Sprawdziłam adres i wydawało się ,że wszystko jasne  i proste ; przez parę lat mieliśmy klienta w tamtej okolicy - teren znany , nie będzie problemu z dojazdem . No i tu zaczynają się przygody ; jedziemy , jedziemy , przebijamy się przez korki sakramenckie , bo to piątek - weekendu początek więc tłok na 92 , S5 i w mieście . I jak już się przebiliśmy i wjechaliśmy na znajomy teren to się dopiero zaczęło; jedziemy i jedziemy ( całkiem jak Rzędzian z Ogniem i Mieczem) , dawno minęłiśmy hotel naszego klienta i gęstą zabudowę , przejechaliśmy wiadukt , wjechaliśmy w jakieś puste okolice  i nic , ani szyldu , ani nazwy ulicy nic . Łapiemy gpesa- tubylca , okazało się ,że mamy zawrócić na wiadukt i jak zjedziemy to zaraz w prawo i tak za 200 metrów skręcić w prawo i tam już będzie - jest napis na tablicy . Tak zrobiliśmy , jedziemy 1200m i zakrętu w prawo nie ma . Znów łapiemy gpesa - tubylca ( w tzw. międzyczasie ciemności zapadły głębokie, choć to dopiero 16.00 była) i tym razem okazało się ,że blisko : skręcić w prawo za 30m ( faktycznie zakręt był) i prosto , do końca ulicy a biuro w tym kremowym domu . Dom faktycznie okazały ale ciemno wszędzie , głucho wszędzie . Jedziemy do końca ulicy - dziura na dziurze i dziurą pogania - napisu nie ma . Na końcu jak już zawróciliśmy zauważyłam pomiędzy krzakami nazwę firmy , kawał szczerego pola za tym i jakiś blaszak na końcu mi zamajaczył ,w swietle jedynej latarni. Ciemno wszędzie głucho wszędzie jak i w biurze. Dzwonię do gościa , nie odbiera , dzwonię na numer firmowy nie odbierają . Powtórzyłam jeszcze ze trzy razy,małżonek klął w żywe kamienie . Co było robić , wróciliśmy na drogę główną i pojechalismy zrobić swoją robotę w salonie samochodowym . Mężuś poszedł szukać uszkodzeń na drutach a ja przysiadłam na antresoli dla klientów z kawą . I jak tak siedziałam , zadzwonił szef z firmy meblowej. Zapytał w jakiej sprawie dzwoniłam , no to mówię ,że dzwoniłam , bo chcieliśmy obejrzeć meble z oferty ale zastaliśmy wszystkie drzwi pozamykane . Przeprosił , bo akurat urządzili sobie pracowniczą Wigilię i zamknęli wcześniej ... Nożżżż . To trzeba mieć farta. Nie dość ,że buda w szczerym polu , gdzie nawet diabeł dobranoc nie mówi , bo tam jeszcze nie trafił , to musieliśmy pojechać akurat jak sobie imprezkę firma urządziła. .. Jak małżonek skończył naprawiać , linię , to poszliśmy do galerii Malta , coś zjeść i powłóczyć się trochę . No i jak to bywa ; świat jest mały , od razu wpadliśmy na znajomych a właściwie to moją bardzo daleką kuzynkę i jej małżonka . U nas w mieście spotkać się nie możemy latami , a w galerii się spotkaliśmy. Pokręciliśmy się trochę , zjedliśmy pizzę ( nie pamiętam kiedy jadłam ) , wstąpiliśmy do kilku sklepów, w dauglasie kupiłam sobie nowe perfumy Loncom Tresor Carese  . Flakon wygląda jak oszlifowany kamień szlachetny .No i pięknie pachną . Załapałam się na solidną promocję , bo mam tam kartę stałego klienta a to upoważnia do rabatów. I to jedyna korzyść z tego wyjazdu . Zachwyciła mnie kreacja w Mohito . Nigdy nie kupuję w sieciówkach , al to mi sie podobało , a małżonek od razu stwierdził ,że mam sobie kupić skoro mi się podoba . Nie chciałam tak od razu , na głodnego więc poszliśmy jeść , ale tak mnie to gryzło , że chciałam ją jeszcze raz obejrzeć , nie dotarliśmy jednak drugi raz do sklepu , bo niestety zrobiło się późno i galerię zamykali. I gryzie mnie do dzisiaj , bo była naprawdę piękna ; czarna aksamitna spódnica z koła na tiulu i brokatowy golf mieniący się na rubinowo- niebiesko-zielono-srebrno i fioletowo , ale to nie był połysk taki pajetowy , tylko taki delikatny ; drobniutkie przeplatane , błyszczące niteczki.

sobota, 10 grudnia 2016

10.12.2016 Dziś też o przygodach nie będzie

a to dzięki młodzieży . Podrzucili nam maluchy a wiadomo jak maluchy w domu to babcia z dziadkiem mają wakacje od wszystkiego. A miałam tyle zrobić ... I naprawdę nie wiem jak uda mi się nadrobić to wszystko i jeszcze paczki na robótkę popakować . 
Od rana pobiegaliśmy po sklepach meblowych w naszym mieście . Z biurowej oferty to tylko katalogi mieli na stanie . Nie idzie nam z meblami najwyraźniej , ale gdzieś przeciez ludzie te meble kupują więc prędzej czy później znaleźć musimy. Poza tym pojechaliśmy do hurtowni  i za jednym podejściem udało nam się kupić wszystko do paczek pracowniczych i coś nie coś do domu przy okazji i na prezenty . Tym sposobem zakupy świąteczne mamy opękane . Jeszcze tylko po jakimś drobiażdżku dla naszego pracusia i jego żony. Zawsze przychodzą z opłatkiem , to im dajemy po naprawdę maleńkim upominku. Robili niedawno remont kuchni więc im jakiś dekoracyjny drobiazg do nowej kuchni wymyślę. 
No i to by było tyle. Pozostało to wszystko zebrać , uporządkować i zająć się przygotowaniem . To by było na tylę . Muszę się podciagnięciem zaległości zająć , bo jutro na pewno nie dam rady ze wszystkim więc o przygodach będzie jutro ; jak dobrze pójdzie. 

piątek, 9 grudnia 2016

9.12.2016 Przygód nigdy dość w naszym skromnym życiorysie

ale o przygodach jutro . Dziś już mam po uszy wszystkiego . Marzę tylko o wygodnym łóżku . Pech przesyłkowy nadal nas prześladuje . Po raz kolejny wykłócałam się z gościem , który coś zawalił , aż mój młodszy nie wytrzymał i wsparł mnie mało parlamentarną wiązanką pod adresem sprzedawcy . Głupio się gość tłumaczył .
Z oglądaniem mebli też nam nie poszło , ze znalezieniem jakichś ciekawych opakowań do prezentów też nie bardzo. Jedyna korzyść to ta, że dorobiłam się nowych perfum , w pięknym flakonie przypominającym kamień szlachetny i kilka nowych bombek miniaturek. Ale o tym wszystkim jutro.

czwartek, 8 grudnia 2016

8.12.2016 Już 8.12 !

Za tydzień w piątek dzień rodzinnego pieczenia pierniczków przypada ; tradycyjnie tydzień przed Wigilią . A następnego dnia to już po choinkę pojedziemy . Czasu coraz mniej , a ilość roboty proporcjonalnie rośnie . Różnych , dziwnych "fikołków" też. 
Dziś jak zwykle wszystko na raz musiało się zwalić razem. Jeszcze niespodziewanie musiałam wnusię ze szkoły odebrać i na chór odprowadzić , bo syn nie zdążył skończyć pracy a synowa szła na zebranie rady rodziców.  Do domu wróciliśmy około 19.00. I jak ja mam się świąteczną robotą zajmować ? Znów mi wypadnie wszystko zrobić w weekend. A niech tam. 
Byłam dziś na targu. Szaleństwa nie było . Dobrze zrobiłam ,że kupiłam te sandacze już trzy tygodnie temu , bo już nie ma . Wszelkich innych ryb mnóstwo ; karpi oczywiście najwięcej , a sandaczy brak. Kupiłam suszone śliwki , takie podwędzane , suszone po staremu . Na kompot z suszu są najlepsze . I dwie pary rajstop, szare i bawełniane w kolorze czarnym. A ! i jeszcze tzw. lodowe cukierki . Kiedyś dawno temu , kiedy w zaopatrzeniu wciąż były braki , handlarze przywozili je z Niemiec i sprzedawali z samochodów i polowych łóżek rozstawionych na bazarach. Nadal je przywożą , a ja je wciąż kupuję na różne święta , bo moja rodzinka wspomina je z sentymentem i lubi. Mnie smakują tak sobie , ale ze słodkich rzeczy to mi najbardziej śledzie w occie podchodzą . 
Dostarczyli nam zamówione wino , trochę dla nas , karton dla szefowej biblioteki ; poprosiła o załatwienie zakupu , bo z powodu choroby nie mogli z mężem pojechać z nami na degustację  i karton na prezenty dla klientów. Paczki mogę już szykować. 
Pogoda płata figle ; późnym popołudniem zrobiło się całkiem ciepło jak na tę porę roku , bo aż 11 stopni na plusie , a przecież powinien padać śnieg! 

środa, 7 grudnia 2016

7.12.2016 Tak to jest

jak się pisze blogi po nocach ; narobiłam wczoraj błędów , że aż cierpnę patrząc na to.  Może zresztą nie tyle błędy co poszłam na skróty  i pogubiłam niektóre wyrazy , inne pozamieniałam ... No, strach patrzeć na te moje zapiski. 
Dzisiaj jak zwykle pracowicie . Kończymy kolejne inwestycje , załatwiamy ostatnie w tym roku zlecenia i obijamy sie o kartony z towarem. A oprócz zwykłej roboty , po obiedzie pobiegaliśmy po sklepach . Zasadniczo prezenty dla kontrahentów mamy ogarnięte. Reszta w miarę potrzeb.Paczki pracownicze też po części skompletowane.  Częściowo . To robi pewną różnicę . Parę dni żeby dokończyć sprawę jeszcze mamy. 
Przejechaliśmy się po mieście. Skromnie w tym roku z dekoracjami , ale może jeszcze dołożą a na pewno stanie na skwerze za biblioteką Szopka. Pogoda robi się paskudna ; deszcz na przemian z mrzawką , a było całkiem przyjemnie z lekkim mrozem , a w każdym razie sucho . 
Na jutro znów mam plan , wybieram się na targ . Wybieram się tak kolejny tydzień ... I pewnie znów coś stanie na przeszkodzie . 
Przyszły zamówione dla dzieciaczków ciuszki . Tym sposobem mam już prezenty dla wnuków . 

wtorek, 6 grudnia 2016

6.12.2016 Mikołajowo

u nas Św . Mikołaj tylko drobiazgi do bucików wystawianych na okno wrzuca więc szaleństwa nie było. Słodycze, maskotki i książeczki. Prawdziwe prezenty przynosi Gwiazdor . 
W firmie to co zwykle ; czyli zwariowane podwórko. Nie mam kiedy faktur powystawiać tyle jest innych spraw. Przyszło jakieś dzikie pismo z zusu , każą nam się tłumaczyć z jakichś błędów z 1999 i 2009 roku. Pognałam z pismem do księgowej . Okazało się jakąś głupotą . Na szczęście tym razem ktoś tam ruszył głową i określił na czym błąd polegał . Księgowa stwierdziła ,że to nic szczególnego i skoryguje to bez problemów . Już myślałąm ,że będzie gorzej. 
Sprawa się rypła jak to się kiedyś mówiło. To znaczy mężuś zamówił dla mnie prezent gwiazdkowy , przyjechał do firmy , a ja rozpakowałam jak wszystkie firmowe przesyłki , zwłaszcza,że znów przyszło ich kilka na raz . No i się wydało , co dostanę na prezent i urodziny. Dobra, na razie udaję, że nie wiem , pochwalę się po świętach . 
Pecha to ja jednak mam jeśli chodzi o przesyłki; zamówiłam sobie koronkę do firanek  kuchennych - białą . Przyszła , a i owszem;ecru . Kosztowało nie wiele , szkoda mi odsyłać , bo przesyłka kosztuje połowę ceny koronki, ale się wkurzyłam. Widać wciąż limitu nie wyczerpaliśmy i na dodatek na prywatny grunt się przeniosło. 
Dziś było w mieście uroczyste odpalenie świątecznych iluminacji . Niestety nie mieliśmy jeszcze okazji zobaczyć . Wybierzemy się jutro . 
W tym tygodniu mam jeszcze sporo spraw do załatwienia , takich świątecznych. Dokończyć dekoracje , upiec trochę ciasteczek na akcję Jest Robótka , popakować robótkowe prezenty , uszyć lambrekiny do kuchni ( trudno , niech już zostanie ecru , będzie dwukolorowo ), pojeździć po sklepach meblowych , przygotować paczki dla pracowników i klientów . No, jest tego nie mało . A jeśli chodzi o Robótkę , to kupowałam dziś ozdoby do włosów dla  moich ulubienic z Niegowa a sympatyczna młoda ekspedientka zagadywała mnie , bo akurat nie było w sklepie innych klientów i jak się pochwaliłam ,że to na akcję charytatywną , to dała mi aż 80% rabatu, bo to wspaniale ,że są takie akcje a ona to bardzo popiera . Kilka dni wcześniej dostałam z tego samego powodu rabat w pasmanterii . Tam z kolei jestem trochę zaprzyjaźniona z właścicielką , często coś kupuję a ona też lubi druty i szydełko więc mamy o czym pogadać. 
I zostało jeszcze oficjalnie sezon świąteczny otworzyć i zmienić na zimowy. Choć zimy to u nas nie widać .Za oknem tylko mgła i mgła . 

poniedziałek, 5 grudnia 2016

5.12.2016 Szaleństwo

To co dziś się działo w firmie to się nie da opowiedzieć . Jakiś obłęd .  W ciągu dnia urwaliśmy się do szklarza . Po pierwsze to musieliśmy odebrać lustro do łazienki , bo murarze źle przykleili i się zniszczyło- trzeba było zrobić nowe,  poza tym miałam wybrać kolorowe szkło do ozdoby biurowej szafy , no i tu porażka ; nie ma koloru turkusowego , który sobie umyśliłam i nie da się załatwić . Przy okazji szklarz przeciął mi na pół resztkę czerwonej płytki z biurowej kuchni. Zrobię z niej świecznik . I chociaż tyle pozytywnego . Co z tym szkłem ? Nie wiem . Nie chcę zmieniać koncepcji z powodu kawałka szkła . Szukałam chwilę w necie i też nie znalazłam. Kolorów mnóstwo , oprócz turkusu. Podoba mi się też amarant , ale akcenty w tym kolorze miały się znaleźć w biurze szefa . Poległam po prostu. Może żółty ? Z kolorem aluminium  ładnie się komponuje , ale to nie po mojej myśli. Nastawiłam się na turkus . Pomyślę i poszukam, może się coś trafi. 
Po południu synowa podrzuciła mi wnuki . Wybierała się na małe zakupy i na chwilę do babci. Babcia synowej odchodzi, to już kwestia dni . 
No to co było robić , zajmowaliśmy się wnusiami. Składaliśmy piracki statek z wycinanki , robiliśmy namiot z koca i krzeseł i nawet była bitwa na poduszki . Nawet najmłodszy brał w tym udział . 
Jutro Św. Mikołaja , czyli początek sezonu świątecznego . Dawno temu , kiedy byłam dzieckiem i mieszkałam na wsi , w tym właśnie dniu zaczynały się przygotowania do świąt. Przyjeżdżał organista z walizką opłatków , sprzedawał je za "co łaska" . Babcia zawsze brała 1 biały dla rodziny i jeden różowy lub zielony dla domowych zwierząt . Dlaczego akurat tak , nie wiem , ale zwierzaki też dostawały w wigilię swój opłatek. A potem były porządki , przygotowywanie ozdób świątecznych , pieczenie pierniczków i wszystkie te ważne rzeczy i sprawy , które trzeba załatwić żeby dobrze przygotować się do świąt. A wszystko przy wtórze adwentowych pieśni podśpiewywanych przez babcię i ciocię ... Takiej atmosfery już nie ma . Trochę próbuję ocalić i przenieść na współczesne podwórko , stąd nasze wspólne , tradycyjne pieczenie pierniczków , kiedyś z dziećmi , teraz też z wnuczętami, stąd przygotowania dekoracji i niespodzianek . Chciałabym ,żeby dzieci i wnuki pamiętały . 

niedziela, 4 grudnia 2016

4.12.2016 Dzień się wydłużył czy co ?

Przynajmniej takie mam wrażenie . Bo to i wstałam wcześniej niż zwykle w niedzielę czyli tak jak do pracy i roboty zrobiłam  dziś mnóstwo a konkretnie to uszyłam firanki , pozakładałam a potem to już gotowałam pierogi. Oczywiście nie został ani jeden. Zostały pożarte w ekspresowym tępie. Nawet najmłodszy wnusiu zjadł aż 4 sztuki. Posiedzieliśmy chwilę przy herbatce i nalewkach , tak dla zdrowotności , na przeżarcie, bo odrobince . A potem już był czas żeby wyruszyć na degustację win. W tym roku było bez rozmachu , ale na prezent za długoletni staż i tak się załapaliśmy. Tradycyjną butelkę wina. Zamówiliśmy też dodatkowo na prezenty dla naszych kontrahentów. Na koniec pojechaliśmy jeszcze do M1 ale w sumie wyszło,że starta czasu . W "oszołomie" ofeta marna , to już nawet u nas wszystkiego więcej a i towar lepszej jakości . Kupiłam tylko dwie bombki , kilka świec i książkę Jacka Piekary pt. Nocrosis Przebudzenie" . Lubię jego książki; trochę fantazy , alternatywne średniowiecze , tajemnice i klimat grozy . Ale z czytaniem poczekam do świąt. Wrzuciliśmy do koszyka jeszcze kilka drobiazgów spożywczych i to właściwie wszystko.Na zakupy jeszcze się wybierzemy . 

sobota, 3 grudnia 2016

3.12.2016 Plan wykonany

Nie szła mi dziś robota . Jakoś nie szczególnie się czuję ale dałam radę . Chata ogarnięta , a do tego 131 pierogów z mięsem przygotowane . Pozostanie jutro to wszystko ugotować i podać . Jak znam życie to ani jeden nie zostanie . Od rana muszę obszyć firanki do saloniku , dziś nie miałam już na to czasu . A tak poza tym to padnięta jestem , napracowałam się . Na pierogi mam już patent : ciasto w moim super- robocie z pomocą haka do ciasta drożdżowego , a wałkowanie maszyną do makaronu a konkretnie wałkiem do lazanii . Potem pozostało już tylko nałożyć nadzienie i wyciąć pierogi, mam do tego takie sprytne narzędzie w kształcie grzybka . Nie źle szło , ale przy tej ilości i tak zeszły mi ponad dwie godziny. Po obiedzie jedziemy na degustację win.

piątek, 2 grudnia 2016

2.12.2016 A jednak

coś się dzieje w kwestii dekoracji w mieście. Wygląda na to, że szykowali jakąś niespodziankę . Okaże się we wtorek , bo to 6 grudnia , a wtedy u nas w mieście zaczyna się sezon świąteczny . 
Wiem , wiem , żyję świętami i ostatnio co wpis to o świętach . Przyznaję się bez bicia ; kochamy święta , ja i mój mężuś . Mężuś chyba nawet bardziej niż ja. Skrzatom doszyłam oczy , na jego życzenie , bo stwierdził ,że bez oczek "jakieś takie ... czegoś im brakuje..." No z oczami z koralików wyglądają na weselsze. Przygotowania nadal czynię ; zamówiłam też prezent dla małżonka ; spinki do koszuli z ametystem .
Zlikwidowałam dziś jesienne dekoracje . Zrobiłam też kilka zimowych - no , częściowo , bo większość dekoracji mam jeszcze w piwnicy ale już coś w tym kierunku robię . 
Na jutro mam wielkie plany ; porządki przedświąteczne , mycie okien i produkcję góry pierogów na niedzielny obiad . W końcu się muszę wywiązać . 
Zamówiłam dziś kartki świąteczne dla klientów. Do odbioru we wtorek. Pozostaje kwestia prezentów. Jakoś trzeba będzie ją rozwiązać , choć totalnie nie mam pomysłu jak . Może będą jakieś winka upominkowe , na degustacji . 
  



czwartek, 1 grudnia 2016

1.12.2016 Sprawy babusine

I po zimie . Nocą temperatura wzrosła, zamiast śniegu pada deszcz i paskudnie wieje. Od rana lało tak,że targ sobie odpuściłam , a i tak nie miałabym czasu się urwać. Pracy mam więcej niż włosów na głowie. Do miasta ruszyłam dopiero około 14.00. Na pocztę i do starostwa z fakturą . Roboty kawał odgarnęłam dzisiaj ale i tak mam już na jutro drugie tyle. I tak już zostanie do końca roku. W locie między pocztą i biurem kupiłam opłatki i jeszcze jedną choineczkę - do biura. 
Po południu udało nam się wrócić do domu przed 17.00 ale długo spokojem się nie cieszyliśmy a moje plany robótkowo - domowe przysłowiowy szlag trafił. Zmywarka odmówiła współpracy . Puściły uszczelki , woda się lała do szafki zamiast w rury. Wyłączyłam, posprzątaliśmy a małżonek próbował podokręcać . W tak zwanym międzyczasie przyjechała starsza młodzież . Synalek przyłączył się do małżonka i okazało się , że zmywarka wymaga większego remontu. Poechali do brico po części . SKS ją dopadł jak się okazało ( działa nieprzerwanie od lat 18 jak by nie było), bo oprócz tego,że poszły uszczelki , to jeszcze wąż odprowadzający wodę popękał i na skutek poluzowania wyłamał jakiś plastik przy syfonie , co się okazało jak rozmontowali. No i skończyło się na remoncie. Pewnie czas zacząć zbierać na nową ...
A takie miałam piękne plany na popołudnie ... 
Nie ma jednak tego złego , synowa pomogła mi z firankami. Przycięłam je jak należy , w sobotę lub w niedzielę je obszyję i po umyciu okien powieszę w saloniku. Do kuchni też już wymyśliłam ; odszukałam stare szydełkowe zazdrostki w czajniczki , właśnie się wybielają . Zawieszę je jak kiedyś, a dodatkowo zrobię lambrekiny. Mam już nawet zamówioną koronkę z wzorem do złudzenia przypominającą wzór z zazdrosek . Doszyję ją do paska z białego płótna ,żeby nieco poszerzyć i zrobię tunel do wsunięcia karnisza.  Pracy domowej jak widać też mam sporo. A czekają jeszcze dekoracje i z tych mniej przyjemnych mycie okien i porządki.  
No i obiecałam rodzince pierogi . Muszę się wywiązać ...

środa, 30 listopada 2016

30.11.2016 Długi dzień

i pracowity. Kilka spraw wlokących się w nieskończoność udało mi się ogarnąć . Jutro zaczynam ostatni miesiąc roku. Wszyscy mamy już dość i czekamy na święta . Chłopaków klient zaprosił na firmową wigilię. Miło. A ja w proszku z upominkami , kartkami dla klientów, paczkami dla pracowników i tą całą niezbędną przedświąteczną oprawą. Firmową oczywiście. Domowo nie lepiej. Wychodzimy z biura o takich porach , że już nic załatwić nie mam szans. dziś po południu miałam jeszcze wnuczków. Kochani są , chociaż urwisy straszne . Starszy nauczył się kilku literek i cyferek . Ładnie pisze , jak na pierwsze próby to literki stawia proste i dość równe, chociaż czasem zdarza mu się pisać jak w lustrzanym odbiciu. Nauczy się . A mały jest wesoły , co chwilę tańczy albo podskakuje i zaczyna mówić pierwsze słówka : "baba" , "co to", "mama", "tata" i coś tam po swojemu. Umie się też przywitać. No i oczywiście wszędzie go pełno. 
Fajnie się razem bawiliśmy . 
Mój odnowiony zabytek ,młodzież pochwaliła. Nawet młodszy synalek stwierdził ,że dobrze mi to wyszło i nareszcie jakoś ta ława wygląda. A to nie byle co , bo zwykle jest bardzo krytyczny i jako prawie chorobliwy pedant potrafi dojrzeć każde niedociągnięcie, nawet takie , na które nikt inny nie zwróci uwagi. 
Za oknami śnieg. Popadywało sobie od rana z przerwami a po południu rozpadało się na dobre. 
Kupiłam małą doniczkową choineczkę , postawię w sypialni , będzie nam ładnie pachniała , a na wiosnę wysadzę na trawnik przed firmą . I jutro chyba pobiegnę kupić drugą , do biura . Na większą , taką z firmowymi bombkami i tak nie ma miejsca . Co innego na przyszły rok , bo do świąt raczej nie zdążymy się przeprowadzić , wciąż nie mamy odbioru - urzędnicy mają dużo czasu . 
Jutro wybieram się na targ , po suszone owoce. Może będą takie "po staremu" lekko wędzone a wiadomo ,że na kompot takie najlepsze. Ale co z tego wyniknie to się okaże jutro.  

wtorek, 29 listopada 2016

29.11.2016 I kolejny miesiąc z głowy

a za chwilę minie kolejny rok . Sprawy na ten miesiąc prawie  zamknęłam . Jeszcze ostatnie faktury jutro i ostatni miesiąc roku przed nami . A dokładniej to ostatnie 20 dni , bo potem wszyscy rok zamykają , wymieniają się upominkami, składają życzenia . Zostanie znów inwentura ( moja zmora coroczna ) i nowe na horyzoncie. W tym roku wyjątkowo ponury horyzont przed nami. 
Dni podobne , umykają z prędkością światła, trudno sobie przypomnieć co było rano taki nawał zdarzeń , myśli i spraw. Takie czasy . 
Popołudnie przy domowych zajęciach . Opróżniłam szafę z zaległego prania. Wyprasowałam wszystko co zalegało. Od jakiegoś czasu to moje stałe wtorkowe zajęcie. Zamówiłam dla dzieciaków ciuszki . Dołożę do gwiazdkowych prezentów , dla wnusi komplet tunikę z leginsami, dla starszego wnusia bluzę z futerkową podszewką , a dla małego koszulki imitujące marynarkę z koszulą i krawatem i drugą z muchą - taki zabawny nadruk. Dla mężusia wyszperałam w necie piękne spinki do mankietów z kamieniami , ale teraz mam dylemat , bo wszystkie są piękne ; wybrać czaroit , labradoryt czy agat dendrytowy ( nazywany inaczej krajobrazowym) . Czaroit i agat dendrytowy to prawdziwe białe kruki wśród kamieni a labradoryty z kolei mają ładniejszą srebrną oprawę . Poprzyglądam się jeszcze chwilę zanim wybiorę . O ile nie znikną z oferty. 
Za oknami wciąż zimowo. Śniegu nie wiele jak to u nas , ale temperatura na małym minusie. W niedzielę świąteczna degustacja win. Wybierzemy się po świeży zapasik. 

poniedziałek, 28 listopada 2016

28.11.2016 Nowy tydzień

nowe zadania do wykonania i oczywiście nowe rachunki do zapłacenia , czyli nic nowego .Limitu na pech zamówieniowy wciąż nie wyczerpaliśmy , nadal się wszystko rozłazi. 
W Kraju jakiś obłęd , bo inaczej tego nazwać się nie da. Nie wiemy na jakich zasadach będziemy funkcjonować i jakie prawo będzie nas obowiązywać. I w ogóle chaos i destrukcja czego się nie dotknąć. Szkoda gadać.
Nikt mi nie umie wyjaśnić dlaczego w mieście nie ma jeszcze żadnych świątecznych dekoracji. W ubiegłym roku i wcześniej już jeździły ekipy po mieście i instalowały oświetlenie , a na ulicach stały już choinki. Coś się działo dziś tylko przy starostwie , ale tam dekoracji z drzewek nie zdejmują po zimie, po prostu po sezonie świątecznym ich nie zapalają . Jedno co już jest i wypróbowane , to choinka na wieży ciśnień , a raczej 60 metrowa wieża ciśnień zamieniona w choinkę . Kilka lat temu już taka instalacja była. A w samym mieście , tym roku nic , cisza, nawet zaprzyjaźniona prasa nie wie o co w tym chodzi. Może jeszcze zdążą coś zmajstrować . Zwykle 6 grudnia był festyn dla dzieci , chodził Św. Mikołaj i rozdawał słodycze , było wspólne śpiewanie kolęd i pokaz fajerwerków . A tu nic , a przynajmniej nic nie słychać.  Nawet choinki na rynku jeszcze nie ma. Ale może to z powodu kłopotów naszego burmistrza. Wyciągają mu jakieś dziwne historie , wikłają w afery i nasyłają jakieś CBŚ- ie czy inne ABW . Święty nie jest , każdy o tym w mieście wie , ale poza tym jest świetnym gospodarzem i tak jak miasto się rozwija za jego rządów , tak nie rozwijało się nigdy. I nawet ze starostą w jedną trąbę dmuchają jeśli chodzi o miasto , bo prywatnie już nie koniecznie . 
Tak poza tym zbieram fanty na Robótkę 2016 i wrzucam kolejne drobiazgi do świątecznego koszyczka - dziś wstążki do prezentów w kolorze srebrnym , białym i błękitnym . 
Za oknem pierwszy poryw zimy ; cienka warstwa śniegu , mróz i słońce . 

niedziela, 27 listopada 2016

27.11.2016 To i owo do obejrzenia na obrazkach


Dziś za oknem już biało więc na początek trochę klimatów złotej jesieni z parku za moim biurem .


















Parę " handmadziaków "





Wazonik zrobiłam z braku innego zajęcia , może robić za świecznik 

Świąteczna skrzynka będzie częścią dekoracji w niby - kominku . Wypełnię ją gałązkami , patykami i świecami , a obok usiądzie jeden ze skrzatów. Widok na przód i tył. 







Ta skrzacia banda będzie siedzieć w niby - kominku i w innych zakamarkach . Skrzaty są spore  mają około 40cm 




I MÓJ ZABYTEK :


przed renowacją 






W trakcie zdzierania wysokiego połysku 







Kolejny etap zdzierania 





Wypełnienia 





Rama po dwóch  warstwach podkładu 





Fragment blatu po pierwszej warstwie podkładu



A TU JUŻ EFEKT OSTATECZNY 


I dla pokazania szczegółów - faktura 


Fotograf ze mnie żaden więc fotki nie oddają rzeczywistości . Ława w nowym anturażu naprawdę dobrze się prezentuje . Po przeróbce mam fajny designerski mebel . Mężuś trochę powątpiewa , czy to na pewno jest tak jak miało być , styl vintage nie specjalnie do niego przemawia , ale tak sobie myślę ,że pzry pierwszej okazji zacznie się tym chwalić . Tak ma .