babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 4 grudnia 2010

4.12.2010 Nastrój u nas świąteczny

Mimo nawału pracy i obowiązków, mimo zawalonego towarem biura , ciągle nieprzygotowanego na święta mieszkania i niedokończonych zakupów świątecznych. . Może to sprawa śniegu, bo wiadomo, jak biało to Gwiazdka blisko, a może po prostu radość i błogosławieństwo jak powiedziała mi ostatnio zaprzyjaźniona siostra Albertynka , radość ,że jest w rodzinie małe dziecko i drugie mające się urodzić , bo nic piękniejszego w rodzinie jak dzieci. . I pewnie ma rację , bo właściwie wszystko się kręci teraz wokół Helenki i mającej się urodzić w lutym Karolci. Tak postanowiliśmy ją nazywać – z powodu książeczki z dzieciństwa i jednej z dwóch moich ulubionych lal . Synowej też się podoba więc już chyba tak zostanie. Helenka dostanie od nas na Gwiazdkę saneczki , takie z oparciem – dla maluszków. Na badaniach wypadła rewelacyjnie. Rozwija się wspaniale, a na teście psychologicznym dostała 100 punktów na 100 możliwych. Zupełnie jak by się urodziła w terminie a nie jako wcześniaczek. Z powodu tego radosnego nastroju zamierzam dziś piec ciasteczka. Na pierniczki przyjdzie jeszcze kolej , bo moje trzeba piec tydzień przed Wigilią , wtedy są najlepsze i może już mieszkanie udekoruję bardziej zimowo? W każdym razie muszę się udać do piwnicy po biurową choinkę i bombki, bo w poniedziałek musi już stanąć w biurze. To i domowego coś przyniosę .
W mieście trwają prace nad upiększaniem . Już widzę,że dekoracje będą zupełnie nowe . Aż się doczekać nie mogę. Inauguracja 6.12. - pewnie wybiorę się z aparatem fotograficznym.
Na świecie piękny dzień zimowy , słońce i skrzący się śnieg i moja ulubiona muzyka w radiu – właśnie puszczają zespół Smoky . Zrobiłam kilka kolejnych zakupów świątecznych . Dobrze mi dziś.

czwartek, 2 grudnia 2010

2.12.2010 100% Zimy w zimie



Takiej zimy , nie było od 1979. Jak zaczęło sypać wczoraj około 19 .00 ta do dzisiaj sypie, chociaż teraz już mniej. Z samochodu zgarnęłam 20cm warstwę śniegu. . Gorzej było z wsiadaniem . W miejscu gdzie miałam drzwi pasażera zrobiła mi się zaspa , w którą wpadłam na wysokość butów ( takich prawie pod kolano) . Nie wiem jak moi z delegacji do Gorzowa wrócą , bo w tamtym fyrtlu jeszcze gorzej. U Słynnej Zielonej Górze wybuchł gaz . Rozmawiałam z naszym serwisantem , wybuchło w jego bloku – 2 klatki dalej – nie zazdroszczę przezyć.Drzwi do biura mi zasypało więc poranna gimnastykę sobie zaliczyłam w postaci odśnieżania. A najlepiej to wygląda parking obok biura , czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Pomiędzy autami porobiły się metrowe zaspy. Jak ktoś wyjedzie , to zostaje taki śnieżny boks. U nas zima drogowców nie zaskoczyła, jeżdżą pługi śnieżne i solarki , ale z przyrodą jeszcze nikt nie wygrał. Pokazuje nam dobitnie kto tu rządzi. Żadne pługi nie pomogą. Właściwie to zimę należałoby przesypiać , jak miś . Fajnie byłoby , nie musieć wstawać do pracy … Aaaahhhh …Ale wstać było trzeba, zabrać się do pracy też , zwłaszcza,że koniec roku bliski. Ale za to jak ładnie na świecie !!! I kolejorz zremisował z Juventusem... Fajnie jest.

środa, 1 grudnia 2010

1.12.2010 Radosna twórczość robótkowa




1.12.2010 Takie sobie sprawy babusine

Sobotniego wpisu zamieścić nie zdążyłam. Po prawdzie to nić takiego ważnego w nim nie było więc świat na tym nie stracił.
W niedzielę była imprezka u młodszego Synalka – zaległa , imieninowa. Ludzi się zebrało coś około 15 – sama rodzinka . To mnie znów skłoniło do oglądania stołów , bo ten co mam już się zrobił mały na tyle wiary. Moja matka tym razem przyszła na kawę , a właściwie to przywiózł ją starszy wnuk . Nagadałam jej jeszcze raz za to,że nie była na roczku u Helenki.. Do dziś mi się w głowie nie mieści ,że mogła nie przyjść – i żadnego rozsądnego wyjaśnienia dlaczego. Nie bo nie .Ale ten model tak ma. A w ogóle to już naprawdę koniec świata bliski ; matka zapisała się na kurs komputerowy! Zważywszy,ze do wszelkiej techniki ma dwie lewe ręce i obie nogi na dodatek ( ja też mocna w te klocki nie jestem , ale przynajmniej pralkę i zmywarkę umiem włączyć) , nawet żelazko na jej widok samo się wyłącza to naprawdę wróży koniec świata. Ale powodzenia. Może jak zacznie serfować po necie to przynajmniej w domu będzie można ją zastać.
Z innych spraw , to zwykłe przed końcem roku urwanie krawatki. Znajomy handlowiec przywiózł mi kalendarz – taki dla pań ; same nagie , męskie torsy i pośladki. Chłopakom też , tyle,że w wersji adekwatnej – damskie biusty. Zdjęcia naprawdę ładne , profesjonalne . Był z tego nie zły ubaw. Ja zresztą nawet dobrze nie zdążyłam się przyjrzeć , bo mi zagrabił kalendarz synalek –„dla samotnej koleżanki „ - co by sobie w redakcji nad biurkiem powiesiła na pocieszenie. Za bardzo nie protestowałam . Niech ma , za to ,ze robi nam ładne reklamy w Miejscowym Tygodniku.
Kupiłam ładne guziczki do świątecznej sukienki wnusinej więc dziś ja skończę definitywnie.
Poza tym rośnie sterta ozdób choinkowych i nastrój w domu już bardzo mikołajkowy. W mieście powoli już też , nad deptakiem zawisły nowe ozdoby – tym razem w kształcie wielkich , walcowatych lampionów. Aż nie mogę się doczekać jaką niespodziankę świąteczną mieszkańcom tym razem zafundują burmistrz i starosta .