babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 15 czerwca 2019

15.06.2019 Ufff jak gorąco

a na imprezie rodzinnej jeszcze bardziej .  Nie chce mi się nawet myśleć , a co tu o pisaniu wspominać . Może jutro , jak się żywcem nie zagotuję .

piątek, 14 czerwca 2019

14.06.2019 Przygód ciąg dalszy

I już sama nie wiem , śmiać się czy płakać . Spółdzielnia mieszkaniowa podniosła opłaty . Już wczoraj mówiłam matce, że zabiorę ją dziś do banku i zmienimy zlecenia . Jasne , tak oczywiście , przytakiwała mi aż miło. Dzwonię do niej jakieś dwadzieścia po ósmej , żeby jej przypomnieć i powiedzieć, że będę przed dziewiątą ( bank ma 200m od swojego bloku) i pójdziemy zmienic te zlecenia zanim zrobi się kolejka i gorąco. Nie odbiera. Odczekałam chwilę dzwonię znowu . Nic z tego. Syn akurat był w biurze, mówię mu ,że babcia nie odbiera i jadę do niej. Pojechałam. Oczywiście była w domu . Wsiadłam na nią , że nie odbiera telefonu a ona jak zwyle przecież nie dzwoniłaś . Dzwoniłam , dzwoniłam . Nie , nic nie dzwoniło. No to ja za telefon i dzwonię na jej oczach. Telefon oczywiście leży na stoliku i oczywiście dzwoni i to całkiem głośno.  Było już przed dziewiątą więc mówię, że idziemy . Znów marudzi, że po co i czemu teraz i w ogóle . No to znów tłumaczę po co i czemu teraz. Poszła do kuchni po klucze, ja za nią . I co widzę ? Podłoga zabrudzona, lodówka otwarta i ogólny bałagan w około .  Co tu się działo , czemu nie posprzątałaś się pytam , a matka na to, że jej się lodówka popsuła , wszystko wypłynęło i wciąż jeszcze jej kapie . Obejrzałam pobieżnie i faktycznie wyglądało na to, że lodówka się skończyła . A matka jest w trakcie ogarniania bałaganu. No to będzie trzeba kupić nową ,mówię . No będę musiała , ale po niedzieli jak dostanę emeryturę . Na tym na razie się temat skończył. Poszłyśmy do tego banku , załatwiłam co trzeba , matka podpisała, odstawiłam do domu i pojechałam z powrotem do firmy . Zrobiłam sobie kawę i w trakcie jak ściągałam pocztę zaczęłam myśleć nad tą popsutą lodówką . I wyszło mi, że nie ma co czekać tylko muszę jej tę lodówkę od razu załatwiać , bo przy tym upale to jej się nic w  szafie nie uchowa w stanie nadającym się do spożycia i jeszcze się czymś struje. Poszperałam trochę w necie w sklepach z agd , pogadałam z młodszym synalkiem , który akurat przyjechał do firmy i stwierdził to samo co ja, że nie ma co czekać tylko trzeba babci tę lodówkę kupić. Małżonek zresztą też mi przyznał rację ale wpadł na pomysł, żebym najpierw z nią pogadała, bo znając ją to mogła od razu polecieć sobie kupić, a w sklepie jej wcisną jakieś byle co, albo coś bardzo drogiego. Pojechałam .  Pytam się , czy kupiła już sama te lodówkę , bo jak nie to jadę jej zaraz kupić i w poniedziałek jej dostarczą. A ona mi na to: zwariowałaś ? jaką lodówkę , po co mi nowa lodówka na stare lata ! Przecież ta działa . Zaglądam , faktycznie działa. Zamrażalnik suchy , w lodówce chłodno, nic nie kapie ... Dla pewności sprawdziłam jeszcze ze dwa razy . Przy okazji nawyzywałam ,że dokładnie nie posprzątała i że ma jednak to mięso , co jej się rozmroziło wyrzucić . Na popsute nie wyglądało, ale zapach mi się nie podobał jak tylko weszłam do kuchni. Znów sie uparła, że nie , ona wypłucze , a mięso jest dobre.  Siłą jej przecież nie wyrwię , ale kazałam wyrzucić i powtórzyłam to ze 20 razy zanim wyszłam . A co z lodówką ? Ano ; wyłączyła ją żeby rozmrozić i zapomniała , że wyłączyła i myślała, że jej się popsuła.  Zajarzyła dopiero później , jak zabierała się za obiad.  Normalnie pękałabym ze śmiechu , ale to wcale nie jest śmieszne , bo kto ją tam wie co jeszcze wywinie . Zakup lodówki na razie nie doszedł do skutku.  
Jutro kolejna imprezka rodzinna ; zaległe imieniny teściowej i Szwagroskiej. Wypadło w ubiegłą sobotę ale udzielały się na parafii z okazji 50-lecia , znaczy Szwagroska się udzielała, teściowa tylko na modły poszła a i to z trudem , bo ma coraz większe problemy z chodzeniem. Cięzko będzie przy 34 stopniach na plusie. 

czwartek, 13 czerwca 2019

13.06.2019 Z przygodami

dzisiaj .  Miałam na noclegu wnusię . Nic nadzwyczajnego , bo mam prawie co miesiąc. Rzecz jednak w tym ,że wychodziła ze szkoły już piętnaście po jedenastej, bo z racji upałów , skrócili im lekcje. Jakieś dwadzieścia po dziewiątej telefon. Dzwoni moja matka , że zasłabła i żebym po nią przyjechała na cmentarz i że siedzi na schodach przy tym dużym domu . Gdzie dokładnie się pytam. " "No w tym dużym domu na cmentarzu ". Juz biegałam z telefonem przy uchu , żeby pozamykać tylne wyjście i zgarnąć torebkę i kluczyki . Po czwarty raz zadanym pytaniu wreszcie powiedziała , gdzie dokładnie jest . Po drodze już myślałam jak załatwić odebranie ze szkoły wnuczki , bo jak by wyszło, że muszę z nią do szpitala jechać to by dopiero było. Podjechałam. Już stała karetka i z drugiego auta wysiadła matki przyjaciółka z butelką wody w ręce.  Jednak ludzie są w porządku. Udzielili pomocy , wezwali karetkę . Okazało się , że zasłabła , bo nie pije wody , a wczoraj jeszcze pojechała na wycieczkę do Częstochowy - w ten upał. Ratownicy zdążyli jej coś podać na obniżenie ciśnienia , które miała wysokie , zbadali na miejscu cukier i coś tam jeszcze , odprowadzili do samochodu i kazali jej pić po dwie duże butelki wody dziennie i gdyby się powtórzyło zgłosić się do lekarza rodzinnego. Odwiozłam matkę do domu , poszłam do sklepu po wodę , bo oczywiście nie miała i jeszcze raz zmierzyłam ciśnienie . Już miała  dużo niższe i zapowiedziałam, ze ma leżeć i wypoczywać . Oczywiście musiała ze mną dyskutować , że ona chce iść na pogrzeb znajomego . Jakoś jej wytłumaczyłam ,że ma siedzieć w domu i w ogóle na ten upał nie wychodzić jak nie musi , ale jak ją znam to długo nie usiedzi . Dzwoniłam potem około 14.00 i już jej nic nie było.
Po wnusię zdążyłam. Reszta dnia zeszła mi na jej pilnowaniu . W biurze oglądała sobie na salce filmy z tableta , a w domu bawiła z dziadkiem . Okleiła go nalepkami z czasopisma . Dziadkowi to nie przeszkadzało. Nic mu z zasady nie przeszkadza , gdy chodzi o wnuczęta .
Upał mnie wykańcza. Nawet wyspać się trudno , bo za gorąco.

środa, 12 czerwca 2019

12.06.2019 Wycięli nam drzewko i to mi dało do myślenia - uwaga wpis długi


Za naszym biurowym płotem rósł sobie wiąz. Kiedy kupowaliśmy działkę było ich za płotem dużo , ale teren należy do developera , który stawia tam osiedle , a w miejscu gdzie rosły będzie przebiegać ulica dojazdowa więc drzewka zniknęły. Zostało jedno , dokładnie na rogu , tuż za naszym płotem. Dobre i to, myśleliśmy, że zostanie. A dziś wyrwano i to ostatnie, odrobinę zacieniające naszą działkę.  Prawda, że bałagan na jesieni robił się straszny na naszym terenie, bo wiadomo, jesienią liście spadają .Specjalnie jakoś nam to nie przeszkadzało. Pozamiataliśmy i było dobrze , do następnego dnia. Takie uroki jesieni. Patrzyłam dziś jak ta koparka najpierw łamie pnie i konary a potem wyrywa korzeń i chciało mi się płakać . Nie mam jednak na to wpływu . Teren już nie mój i skoro dostali zgodę na wycinkę tego ostatniego drzewka to je wycięli. Szkoda wielka moim skromnym zdaniem. Ja niestety tak mam . Wychowałam się we wsi leżącej na skraju wielkiego lasu . Wtedy , te 50 parę lat temu las był żywicielem i przyjacielem mieszkańców- mam to zakodowane  i każde wyrwane drzewko  czy połamana gałąź mnie boli. Kiedy odwiedziłam to miejsce w 2010 roku już tak pięknie nie było.  Niby powstały jakieś śmietniki wokół wsi  ale las tonął w śmieciach , głównie plastiku; torebkach, pojemnikach po napojach i płynach wszelkiego rodzaju, opakowaniach po jogurtach i zabawkach i Bóg wiem czym jeszcze. Ostatnio zauważyłam ,że mimo akcji uświadamiania , bo przecież to się dzieje ; w tv wciąż słychać o śmieciach , o zanieczyszczeniach powietrza i wody, niekontrolowanych wycinakach drzew , wymieraniu gatunków zwierząt , góry śmieci wciąż rosną. Dziś trafiłam na krótki artykulik , o tym ,że bogaci produkują więcej śmieci . I to mi dało do myślenia po raz drugi . W skrócie chodzi o to, że więcej kasy w portfelach to więcej śmieci . Coś w tym jest jak się tak zastanowić , bo z własnego podwórka: jak w sobotę jadę po zakupy i widzę ile ludzie do wózków ładują , a potem ile z tego ląduje w śmietnikach ( nawet tym z naszego podwórka , chociaż mamy zamknięte i nikt poza naszymi mieszkańcami nic nie wrzuci, jak to było jeszcze 3-4 lata temu), do tego dochodzą zakupy rtv i agd, mebli, zabawek , które nie wiadomo po co  pakuje się w plastik i kartony razem wzięte, nośniki do komputerów i telefonów – karta pamięci wielkości  2x3cm max , a do tego kartonik i plastik wielkości 15x20cm ( po jakiego czorta ?), plastikowe opakowania na środki czystości , ubrania, które wytrzymują góra 2 sezony … Wymieniać można jeszcze długo .  Tak mi z tego wychodzi,  że do końca naszej cywilizacji doprowadzi konsumpcjonizm.  Bo z jednej strony ilość produkcji i ogromna sprzedaż dóbr, a co za tym idzie pęczniejące góry odpadów a z drugiej trzeba to wszystko rozdystrybuować i tu się kłania zanieczyszczenie powietrza . Paradoksalnie duży w tym udział ma sprzedaż internetowa. Chyba jeszcze nikt na to uwagi nie zwrócił , ale tak jest. Bo każde takie zamówienie dostarcza firma kurierska – prosto do drzwi - czyli jeżdżą miliony aut firm kurierskich i one jeżdżą bez przerwy; nie tak jak auta ludzi na etatach, którzy dojadą do pracy i auto stoi 8 godzin. Jeżdżą też  firmy transportowe , które towar rozwożą do sklepów i marketów , ale dostawy nie wypadają tu co dziennie więc też są mniej groźne. Auta , to nie jedyna przyczyna emisji smogu rzecz jasna . Ja zresztą uważam , że są najmniej emisyjne, przynajmniej te osobowe. Smog emitują dymiące kominy fabryk i elektrowni , które niestety nie mogą przerwać pracy i tu jest największe zagrożenie . Właśnie dlatego: że nie mogą przerwać pracy .  Parę innych zagrożeń jeszcze się znajdzie ; opalanie domów czym popadnie , palenie papierosów – w skali świata to miliardy sztuk co dziennie ( tego chyba , też nikt nie bierze pod uwagę),  grillowanie ; a tak ; jeśli rozpalimy tego grilla raz czy dwa w ciągu roku , to akurat nie wielki problem , ale  takie regularne grillowanie przez całe lato na masową skalę już nie koniecznie.  Konsumpcja wymusza produkcję , a ta eksploatowanie zasobów . Metody pozyskiwania znów generują śmieci i dewastują środowisko. Takie odkrywki na przykład , spowodowały, ze znikają jeziora.  U nas w Wielkopolsce już dawno to widać ; od kilkunastu lat , ale dopiero wczoraj wyemitowano o tym krótki materiał w tv . A dzieją się dużo gorsze rzeczy przecież. Kiedyś w pobliżu budowano nową drogę . Przejeżdżałam tamtędy rowerem . Wszystko w promieniu kilometra po obu stronach zdewastowane ; drzewa, krzewy , rowy , roślinność . Wyglądało to przerażająco. Po zakończeniu budowy teren zrewitalizowano, ale zanim odrosną drzewa miną dziesięciolecia. Natura broni się jak może, ale póki co przegrywa . I może z tego biorą się te wszystkie anomalia pogodowe i dziwne zjawiska geologiczne. Wiadomo, że z naturą nikt jeszcze nie wygrał, przynajmniej jak dotąd, więc pewnie nam jeszcze nie raz pokaże co potrafi i w końcu ulegniemy, choć teraz to my ludzie jesteśmy górą, bo na „dogadanie” się bym nie liczyła. Ludzie wciąż za mało rozumieją .

wtorek, 11 czerwca 2019

11.06.2019 Prawie gotowa

gablotka na kamienie . Właśnie pomalowałam drugą warstwę . Jutro jeszcze pomaluje boczne ścianki od zewnątrz i po wyschnięciu powędruje na ścianę .  A kamienie? Częściowo też , bo wymyśliłam takie specjalne stojaczki . Zlecę wykonanie zaprzyjaźnionej firmie , która tnie laserem elementy metalowe i maluje je na wszelkie możliwe kolory. Oczywiście dla naszych potrzeb będzie czarny mat. Znajdą się więc w gablotce te które stojaczków nie wymagają . Reszta jak już będą gotowe.
Upał straszy , dziś było 35 stopni na plusie . A to dopiero początek. W biurze mamy klimkę więc jest przyjemnie , ale wystawienie głowy za drzwi grozi udarem cieplnym.
Mężuś dostał zaproszenie od kolegów z LO na spotkanie z okazji 40-lecia matury . Planowane na wrzesień . Mój rocznik za rok . Kiedy to minęło?
Udało mi się zgrać fotki prezentu . Poniżej
 Na górnym zdjęciu w "towarzystwie" gratisików .


poniedziałek, 10 czerwca 2019

10.06.2019 Prezent

od małżonka przyjechał dziś prosto do firmy . Trzeba przyznać ,że wygląda ładnie, choć z nieco innej bajki niż moja ulubiona i nie jestem przyzwyczajona do złocistości . Nabiorą patyny , bo oprawa jest z brązu i tylko delikatnie pozłacane fragmenty.  Oprócz kompletu biżuterii miłe dodatki ; po pierwsze łańcuszek srebrny w komplecie , co się rzadko zdarza . Zwykle łańcuszek trzeba kupić osobno. I gratisiki ; śliczna saszetka w stylu wschodnim i próbka arabskich perfum . Dość kontrowersyjnych bym powiedziała , ciężki , zmysłowy zapach na wieczór ale ciekawy ; chyba jaśmin, piwonia i nie wiem co jeszcze , jakieś żywiczne drzewa . Wszystko pięknie opakowanie w czarną , satynową bibułkę . Faktycznie wschodni klimat. Pokażę za niedługo . Fotkę nawet zrobiłam , ale nie miałam jeszcze czasu robić . 
Lato zapowiada nam się pracowite. Przy tych upałach będzie ciężko . I nie wiem czy na "agatowe lato" i castle party wyrobimy . Na razie mamy taki plan , ale jak wiadomo nie od dzisiaj , planowac to my sobie możemy...