babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 13 kwietnia 2024

13.04.2024 Dzień działkowy

 Wybraliśmy się zaraz po śniadaniu. Wcześniej ogarnęłam sobotnie zakupy i wizytę u matki. Po drodze zajrzałam na zieleniak. Mojej zaprzyjaźnionej babci ogrodniczki jeszcze nie było , ale pani , która sprzedaje sadzonki już swój kramik otworzyła. Kupiłam poziomki. W ubiegłym roku też u niej kupowałam i owocowały aż do listopada , a w tym roku już są w pełnym rozkwicie. Posadziłam w pozostałych dwóch skrzynkach . Dobrze im w tym miejscu.  Na działkę musieliśmy zrobić dwa kursy . Pierwszy wanem , zawieźliśmy kompakt wc , odstawiliśmy auto pod blok i przesiedliśmy się w moje kombi , gdzie miałam załadowane wszystko inne . To wszystko inne to lampki na zewnątrz , sadzonki , farby i obiad. Zabrałam też doniczki z cukinią , którą wyhodowałam w domu. Chyba trochę za wcześnie , ale lada dzień zakwitnie . Doczytałam ,że to jakaś wczesna odmiana. Może nie zmarznie .Część moich roślinek, które posiałam w ubiegłym tygodniu już wschodzi , nawet na tym skrawku obok drzwi do starej altanki zauważyłam , jakieś kiełki . Tak poza tym szykuje nam się owocowy armagedon. Grusza straciła już płatki i ma mnóstwo zawiązków , obcięta jak tylko się dało czereśnia to samo , a jabłoń kwitnie jak już dawno jej się nie zdarzało. Ma ogromne kwiaty , nie pamiętam , żeby kiedyś były aż tak duże i wszystko wskazuje na to , że też zaowocuje. Jeśli nie przyjdą przymrozki ( zapowiadają , ale kto to wie) to zbiory będą bardzo obfite. Radykalna przecinka gałęzi bardzo poprawiła drzewkom kondycję , przynajmniej na to wygląda. Sporo dziś zrobiliśmy. Zasypaliśmy w końcu wszystkie dziury po wykopach , wzmocniliśmy kompostowniki i zmajstrowaliśmy dwa pojemniki na grządki wyniesione. Jutro będziemy kontynuować zajęcia ogródkowe.  W drodze powrotnej wstąpiliśmy jeszcze do marketu budowlanego bo zabrakło nam śrub do drewna  i tu niespodzianka. Wpadliśmy na moją kuzynkę i jej męża. Kupowali ziemię i inne akcesoria ogródkowe. W automacie kupiliśmy sobie kawę i przysiedliśmy na ławce przed marketem na pogaduchy. Z działki przyniosłam kilka gałązek białego bzu i bukiet niezapominajek . lada dzień zakwitną też konwalie. Pięknie na tych naszych działkach , śpiewają ptaki i jest tak spokojnie mimo, że tuż za murem są zakłady przemysłowe a z drugiej strony tory kolejowe. Miłej niedzieli ! 

piątek, 12 kwietnia 2024

12.04.2024 Szaleństw ciąg dalszy

 Dziś może mniej tego szaleństwa , ale deski na taras zamówiliśmy . U naszego klienta , który prowadzi firmę z galanterią ogrodową jak to ładnie się nazywa . Kiedyś kupię u niego ławkę , ale to kiedyś, w bliżej nieokreślonej przyszłości- jak już zakończymy inne prace. Ławka jak ze starego ogrodu . A na dziś wybraliśmy modrzew na taras , dotną nam też łaty do podłożenia pod deski i zaimpregnują odpowiednio. Wszystko w jednym miejscu . Odbiór w czwartek lub piątek następnego tygodnia. Kompakt wc  odebraliśmy, inne rzeczy , które zabieramy na działkę załadowałam do swojego auta. Zatargamy jutro na działkę i zajmiemy się kolejnymi pracami. Jakimi ? Jeszcze do końca nie wiem . Mamy zaplanowane dalsze zasypywanie miejsc po wykopach i montowanie skrzynek na poziomki a co więcej to się okaże. Może zaczniemy układać nawodnienie ? Tak poza tym czytam dalej o milicjantach z Poznania. 

czwartek, 11 kwietnia 2024

11.04.2024 Jak szaleć to szaleć

 Zaczęłam wczoraj . Kupiłam bilety na koncert Within Temptation. Jest co prawda w Łodzi ale od nas to ledwie 160km , A2 -ką do bramki jakaś godzinka jazdy plus drugie tyle od bramki do miasta i do hotelu, bo i hotelik już zarezerwowałam . Jedyny minus to ten, że trzeba czekać do października . Ale się cieszymy ! To jeden z naszych ulubionych zespołów.  

Zachęcona przez Lucię , zamówiłam książkę Ćwirleja z serii o milicjantach z Poznania i jak dziś przyszła wprost do biura , to w chwilach wolnych , a parę ich dziś miałam po 14.00 zaczęłam czytać. I wpadłam. No i teraz dylemat mam , którą serię kontynuować ; tę Jakubie Wędrowyczu , czy tę o milicjantach z Poznania. 

Szaleństw ciąg dalszy . Pojechaliśmy z mężusiem do marketów budowlanych rozejrzeć się za deską tarasową , impregnatami i sedesem , bo przecież mamy szambo i wodę w domku wyprowadzone więc można podłączyć , choć domek nie wykończony. I oczywiście kupiliśmy i to wcale nie taki jak miałam w planach czyli tani . Wszystko przez rozmiar , w sam raz do małej łazienki i sposób montażu. Trudno ; oszczędzę na czym innym. Jutro odbieramy , tak się umówiłam w sklepie, bo pojechaliśmy osobówką , a do tego auta mimo, że kombi się taki sprzęt nie zmieści . No , może jak byśmy się mocno zawzięli...  Do tego jeszcze dokupiłam koszyczek sadzonek  truskawek i dziabko-grabki oraz impregnat do tarasu. Jutro kolejne szaleństwo ; zakup deski tarasowej . Skoro nie ma szans w tym roku na dokończenie domku - po tym upadku z drabiny  majster Robokop prędko do pracy nie wróci , ma zerwane więzadła w ramieniu i potłuczony bark , paskudny uraz , trudny do leczenia - to przynajmniej zrobimy to co się da na zewnątrz i zagospodarujemy ogród. 

Moja plantacja się rozkręca , nawet arbuzy już wystawiły kiełki. Jutro się pochwalę. 

I tak w oczekiwaniu na koncert 



środa, 10 kwietnia 2024

10.04.2024 Ochłodzenie

 na szczęście wróciła normalna , kwietniowa pogoda. Po wczorajszym wariatkowie dziś totalny spokój . Snuliśmy się dziś po firmie niczym mary po piekle, poza kilkoma umówionymi wcześniej tematami.

 Moja plantacja cukinii i pomidorów rośnie jak szalona , a lada dzień będzie widać i arbuzy . Już wystawiają kiełki , na razie takie wielkości 0,3cm. Błyskawicznie zakiełkowały też turki - inaczej aksamitki. 

Zamówiłam sobie książkę Ryszarda Ćwirleja z serii o milicjantach z Poznania , do której zachęca Lucia . Zaczęłam wprawdzie od II tomu ale akurat tego nie było w empiku . Jeśli mi się spodoba zamówię jak zwykle trzy egzemplarze . Opłaca się tak kupować , bo zwykle dostaję jakieś zniżki . Nie do końca wiem jak to działa , bo czasem jest to kilka złotych a czasem prawie cena jednej książki. 

Zlikwidowałam dziś "firankę" z pisanek i zawieszek i zawiesiłam normalną . Do schowania reszty dekoracji jakoś nie mogę się zmobilizować. Te króliczki i ptaszki wciąż robią wiosenny klimat w domu. 

wtorek, 9 kwietnia 2024

9.04.2024 Kilka spraw babusinych

 Uwierzycie ? Moja starsza młodzież dziś świętuje swoją rocznicę ślubu , dziewiętnastą !!!  Tyle to już lat minęło.  Mnie samej trudno w to uwierzyć . Pojechaliśmy złożyć im życzenia oczywiście . Za rok okrągła rocznica więc będzie większe świętowanie. Ale co tu dużo mówić , my w tym roku będziemy świętować 43. 

A codzienność jak to u nas. Wczoraj mieliśmy nie zły armagedon . Padły serwery aż u trzech klientów , część ekipy wyjechała w delegację do Chojnic a my kobiety ogarniałyśmy ten chaos i papiery przy okazji. I nie ma to jak organizacja pracy. Zdążyłyśmy nawet posadzić kwiaty w przybiurowym ogródku. 

Wynik wyborów mało satysfakcjonujący. Dogrywka w Poznaniu, dogrywka i u nas . Zakładam ,że jednak wygra stary burmistrz . Do przekroczenia progu zabrakło mu 1,3% a przeliczając to na głosy to miał ich prawie drugie tyle co konkurent. Z tego konkurenta to taki będzie burmistrz jak z koziej dupy trąba . Jakiś czas temu taką zadymę rozpętał, że miasto straciło na tym ponad 200 tysięcy czyli dotację , którą musiało zwrócić. To po co nam burmistrz , który działał na szkodę miasta . Po istniejącym przynajmniej wiadomo czego się spodziewać . No i biznes do miasta ściągnął a to najważniejsze. 

Przez te wszystkie szaleństwa w firmie i nie tylko zapomniałam zadzwonić do Koparkowego , żeby termin robót na działce potwierdzić . Miałam to zrobić wczoraj po 18.00 . 

Zus wypłacił mi trzynastkę tak zwaną . 

poniedziałek, 8 kwietnia 2024

8.04.2024 Obiecałam , to się wywiązuję i przepraszam że z opóźnieniem

 Trochę czasu minęło odkąd skończyłam czytać dzieła wybrane przeze mnie  z szerokiej oferty książek pana Andrzeja Pilipiuka , ale z braku czasu nie zdążyłam napisać co o nich myślę. A myślę pozytywnie . Odpowiada mi i styl narracji i rodzaj humoru i nieco mroczny klimat . Z drugiej strony tak zwana ściana wschodnia to zupełnie odległy mi klimat i mentalność . Owszem ma swój urok , ale taki dość egzotyczny jak dla mnie. W tej scenerii wschodniej prowincji , gdzieś na Podlasiu dzieje się akcja większości książek . Wybrałam na początek trzy . Opowiadania pt. „Wampir z MO”, „Upiór w Ruderze” (jakie zarąbiste nawiązanie do słynnego musikalu ) i pierwszy tom przygód najbardziej wyrazistego bohatera książek Pilipiuka czyli Jakuba Wędrowycza pt. „Kroniki Jakuba Wędrowycza” . Z tych trzech najzabawniejszy i najbardziej zaskakujący okazał się upiór straszący w ruderze . A dokładniej to upiorzyce i to aż trzy. Sprawa zaczyna się od głupiego wybryku nastolatek, które postanowiły się pobawić armatą dziadka ; a miało to miejsce za czasów napoleońskich. Skończyło się katastrofą i dla nastoletnich ziemianek, ich służącej , bywalców karczmy i połowy miasteczka . Pośmiertnie anioł Epitafiusz nałożył im karę ; pilnowanie popadającej w ruinę siedziby rodu. No i pilnują i bronią tejże siedziby  przez kilka epok z całkiem dobrym skutkiem . Nie dali im rady okoliczni mieszkańcy , nie dały rady oddzialy esesmanów, NKWD , kierownik PGR-u z misją ani plener artystów- malarzy aż w końcu do pałacu postanowili wprowadzić się najeźdźcy z kosmosu. No i na tym poprzestanę , szczegółów zdradzać nie będę , tylko zachęcam do przeczytania . Gwarantuję dobrą rozrywkę , z całkiem pokaźną dawkę czarnego humoru . „Wampir z MO” jest zbiorem krótkich opowiadań z życia mieszkańców warszawskiej Pragi z początku lat 90-tych . Mieszkańców z tego i nie z tego świata. Oprócz tych zwykłych , wychowanych w PRL-u i próbujących się jakoś odnaleźć w nowej , kapitalistycznej rzeczywistości udział biorą jeszcze praskie wampiry  Marek Ślusarz, Igor Spawacz i Gosia – świeżo zwampirzona nastolatka oraz  Zenek Trak przerobiony na zombi przez bezpiekę . Do tej kompanii należy też pewien wampir- arystokrata i Dziadek Powstaniec . Cała ta ekipa zalicza kolejne starcia z systemem , MO , bezpieką i cygańską mafią . Historie bywają zaskakujące i pełne zwrotów akcji , a nad nimi  krąży duch pogromcy wszelkich duchów, wiedźm , wampirów i innego stworzenia nie z tego świata czyli Jakuba Wędrowycza .  W tym wydaniu tylko jako widmo, miejska legenda , opowieści którymi straszy się nawzajem światek nie z tego wymiaru. Z tej serii są jeszcze dwa tomy „Wampir z M3” i „Wampir z KC” po które zamierzam sięgnąć niebawem . Ubawiłam się przy tych opowiadaniach niemożliwie. I tu doszliśmy do sagi o Jakubie Wędrowyczu. Opowiastki z jego życia dopiero zaczęłam poznawać z pierwszego tomu czyli „Kronik” a jest ich nie mało. Dokładnie nie policzyłam , ale chyba 12 tomów  albo coś koło tego. Jakub jest wiejskim menelem , żywi się tym co uda mu się złapać ; nie ważne co to takiego- łabędź , pies , czy kura albo królik , pije produkowany przez siebie bimber i co mu tam wpadnie w rękę a zajmuje się zwalczaniem upiorów, wampirów , utopców  i co tam się nawinie . Ma swoją renomę,  najlepszego egzorcysty w kraju i nieustannie popada w konflikty z prawem . Z drugiej strony jest uosobieniem naszych , polskich przywar ; nieuctwa , wiary w zabobony , zadufania , pijaństwa megalomanii , kombinatorstwa i co tam komu jeszcze się skojarzy może mu przypisać. Książka równie zabawna co wcześniej opisane , również z dozą czarnego humoru. Jeśli ktoś lubi taki niestandardowy i zaskakujący klimat to polecam . Ja się dobrze bawiłam czytając.

niedziela, 7 kwietnia 2024

7.04.2024 Musicie trochę uwierzyć mi na słowo

 w kwestii siania i sadzenia . Bo jak już te nasionka do ziemi wrzuciłam , to na razie ich nie widać , ale coś z tego będzie . Wczoraj ostro sobie popracowaliśmy . Zabrałam na działkę obiad i maszynkę gazową , turystyczną więc zapowiadał się dzień na świeżym powietrzu . I prawie tak było . Małżonka jednak wyciągnął klient , ratował swiatłowód , a wiadomo jak nie ma światłowodu to nie działa internet i TV a to prawdziwe nieszczęście . Szybko jednak mu poszło, bo tylko 2 godziny . Klient szczęśliwy , wróciło mu życie , mężuś też , bo zarobił. Ja mniej , bo zostałam sam na sam z grządką pod truskawki i pozostałymi ale tamte to mały pikuś. Pokonałam grządkę , truskawki posadziłam. Poza tym zasiałam ziólka , rukolę , rzodkiewke , koper i sałatę . Wcześniej zrobiliśmy jeszcze jedną grządkę kwiatową . Od rana małżonek zrobił podsypkę pod ostatni odcinek opaski ( zrobimy jak już koparkowy uporządkuje to miejsce ) i podsypał miejsca po wykopach , gdzie osiadła ziemia . A dziś najpierw dopełniliśmy obowiązku obywatelskiego a potem udaliśmy się na działkę. Dokończyłam siania a małżonek podciął wystający korzeń , co wcale nie jest takie łatwe nawet z użyciem piły mechanicznej i pomógł mi wyrównać grządki, Na koniec posadziłam jeszcze georginie i rabarbar. Po namyśle posadziłam w miejscu gdzie rósł od zawsze a teraz odzywa po przywaleniu materiałami budowlanymi. A potem przyjechał starszy syn z wnuczką . Zrobili sobie przejażdżkę rowerową i wstąpili więc siedzieliśmy pod jabłonką przy herbatce i kruchych ciasteczkach . I mogłabym już tam zostać do późnej jesieni. A teraz foto , ale jak wspomniałam , musicie mi uwierzyć na słowo, że tam będą roślinki.

Na początek arbuzy -dzień pierwszy czyli 5,04 . 


Ogródek kwiatowy - będzie niebawem 


Tu będą ziółka i truskawki oraz rzodkiewka , szczypior , sałata i takie inne 


Porzeczka - prezent od Szwagroskich - sami wyhodowali , ale sądząc po tym co gadają , to nie wiem co z tego wyrośnie , może jakieś grzybki halucynogenne albo co ? 


A to nasz barwinek z historią rodzinną w tle - zarósł  połowę działki 


Pozostałe porzeczki od Szwagroskich i ubiegłoroczne ziółka 


Ogródki ziołowe - wieloletni i jednoroczny - będą niebawem , oraz sałata i rzodkiewka , a tam gdzie tulipany dosadziłam jaskry i georginie


A to "Kazik"  - wnusia udekorowała modrzew  i nadała mu uroczyście imię 


I jeszcze jeden ogródek kwiatowy - przy wejściu do starej altany i tu albo on , albo ja . Nigdy w tym miejscu nie chciało nic wyrosnąć , spróbowałam nasiać nasturcji - w tym trójkącie i skalniaków za trójkątnym płotkiem , może tym razem się uda i jednak te nasturcje wyrosną