babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 17 stycznia 2025

17.01.2025 Pierwszy od dłuższego czasu

 dzień, który się toczył normalnie a nie z dodatkowymi atrakcjami. Nawet moja mamuśka nic nie narozrabiała. Jak mnie taki dzień ucieszył! Odcięłam się dziś od myślenia o tym wszystkim co mi daje popalić, po południu usiadłam z książką a potem pojechaliśmy na cotygodniowe zakupy. resztę wieczoru też planuję czytać. Jak to w kryminałach ; krew się leje , trup gęsto pada ale nie mogę nie wybuchnąć śmiechem czytając powiedzonka z gwary poznańskiej. No bo jak tu się nie śmiać jak ktoś wygląda jak "zdalasiały kociamber z katzenjemerem " - całkiem zapomniałam to określenie a co się tłumaczy "wyleniały (wynędzniały) kot na kacu". I tak co kawałek. Uwielbiam gwarę poznańską , a tej w książkach Ćwirleja nie brakuje. 

Jutro czeka mnie trochę pracy, bo muszę zrobić górę makaronu. Rodzinka na rosołek przychodzi z okazji dnia babci i dziadka, bo to już w najbliższy wtorek i środę , a to dzień pracy więc czasu nie za wiele. A jak dzień babci i dziadka to muszą być chruściki, bo bez tego takie święto się nie liczy. 

W mieście znikają dekoracje świąteczne , na wystawach królują babcie i dziadkowie a niebawem pojawią się czerwone serduszka i baloniki. Ja tymczasem obmyślam już drugą część ogrodu i zamarzył mi się ogród purpury i ognia , bo skoro w tej części  ma być ozdobny ... I pod tym kątem zaczęłam szukać roślin i kwiatów. Od ogniście płonących aksamitek po ciemnobordowe niemal czarne dalie i mnóstwo innych pomarańczowych, brązowych i czerwonych z wplecionymi w to fioletami roślin. Jeśli mi się to uda , to znów zaskoczę sąsiadów działkowych jak tymi skrzynkami i łączką. A te skrzynki już zaczynają się pojawiać w innych ogrodach jak zauważyłam w czasie niedzielnego spaceru. Byle do wiosny. 

czwartek, 16 stycznia 2025

16.01.2024 Stało się

 rozmówiłam się z prawniczką i zleciłam sprawę o częściowe ubezwłasnowolnienie. Wprawdzie o tym czy to będzie częściowe, czy całkowite decyduje sąd ale o coś trzeba było zawnioskować. Prawniczka twierdzi, że prędzej jak w marcu nic się nie będzie działo . Jeśli dam radę to mam jeszcze poprosić o świadczenie jakiegoś sąsiada lub sąsiadkę i załatwić opinię od lekarza rodzinnego. To się da zrobić , nie wiem jak ze świadkiem . Zgłosiłam synów, no bo kogo , a z sąsiadką porozmawiam. Nie podoba mi się ta sytuacja ale nie mam już innego wyjścia. Za dużo się wydarzyło. 

środa, 15 stycznia 2025

15.01.2025 Takie tam różności

 Już od rana miałam zagwozdkę. Zadzwoniła opiekunka , że matka nie ma nic do jedzenia na śniadanie , tylko chleb i że poprosiła żeby jej kupiła ale nie może znaleźć pieniędzy ??? . Zdziwiłam się , bo w sobotę rano podrzuciłam jej zakupy na cały tydzień i zostawiłam 100zł. Daję jej teraz po trochu co parę dni jak radziły opiekunki. Nawet miałam przygotowane 200 ale nie chciała, bo wolała by drobniejsze , a że miałam swoją stówkę to jej dałam , a później rozmieniłam to 200 i zostawiłam na następne dni. Powiedziałam o tym opiekunce, zapytała jeszcze gdzie mogła schować; opcje są trzy : portfel, cztery różne  kosmetyczki pod poduszką , boczna kieszonka w torbie. Nie było. Stanęło na tym ,że opiekunka jej kupi na śniadanie , jutro jej oddam kasę , a po południu coś dokupię na śniadanie i kolację. Opiekunka sprawdziła jeszcze zamrażalnik i szafki w kuchni ale nigdzie nie było. No i tu zagadka : co ona zrobiła z ilością jedzenia przygotowaną na cały tydzień . A tacki z obiadami miała w lodówce. Chyba jej będę robić zakupy co drugi dzień , choć to dość uciążliwe , nawet dla nas kupuję na bieżąco tylko pieczywo a resztę raz w tygodniu. Po południu okazało się , że znów coś pomajstrowała w telefonie , znów było uszkodzone gniazdo od ładowania. Tu jednak już nie dam głowy, że to jej robota a nie tego babska . No i zginęła ładowarka. Jak to babsko policja przeszukiwała to miała w torbie jakąś ładowarkę , ale miała też telefon więc mógł być jej. Nie wpadli jednak ani ja też na to, żeby sprawdzić. 

W pracy nadal ogarniamy sprawy ubiegłoroczne, ale już bliżej końca. Szybko i tak jak na przełom roku. Zwykle dłużej się to ciągnęło. A ja dziś dosłownie przysypiałam za biurkiem. Nie wiem czy to wpływ pogody czy już mnie przednówek dopada ale spać mi się dziś chciało cały dzień. Nawet kawa nie skutkowała. 

Zastanawialiśmy się z małżonkiem nad zakupem frytkownicy na powietrze. Synowie kupili i nachwalić sie nie mogą. Obejrzeliśmy kilkanaście modeli i temat chyba upadnie ; nie mam miejsca, żeby postawić to ustrojstwo a jak schowam do szafy , to nie będę używać. Opcja jest jeszcze i ta , ze zlikwiduję skrzynkę do chleba albo schowam mojego wszystkomającego robota , który jest używany przynajmniej dwa razy w tygodniu. Jak go schowam , to też nie będę używać a się przydaje. Musze pokombinować, może jednak skasuję skrzynkę ...  

Tak poza tym czytam Ćwirleja , cykl z Antonim Fischerem i przedwojennym Poznaniem. odebrałam wczoraj z empiku. Dostałam bon na urodziny to hulaj dusza, zamówiłam aż 4 tomy na raz i nastawiłam się na to, że dopłacę, a tu niespodzianka; dosłużyłam się rabatów i jeszcze mi na kolejną książkę wystarczy , no może z tych tańszych . A na koniec dostałam jeszcze jako długoletnia klientka kolejny bon , ważny do maja na dodatkowe 10% rabatu na kolejne zakupy. Tak to mogę czytać , więcej niż statystyczny Polak czyli 0,6 książki rocznie, tyle , że mieszkanie nie jest z gumy , moje szafki też nie więc nie bardzo mam miejsce na kolejne nabytki. Już i tak układam w sypialni na podłodze. 

wtorek, 14 stycznia 2025

14.01.2025 To dopiero ...

 kolejna impreza firmowa nam się szykuje. Nasz dostawca świętuje 25-lecie i nas zaprasza . Na razie jeszcze nieoficjalnie, ale już nam o tym wspomniał i przyśle zaproszenie. Czyli nowa kiecka się przyda nie tylko na raz. A w biżuterii mogę przebierać albo i losować , bo mam w czym. Małżonek też ubrany i spinek do koszul  ma do wyboru - do koloru i to samo z zegarkami. Faceci pod tym względem mają lepiej. Dobry garnitur koszula i odpowiedni krawat albo poszetka lub mucha , spinki i zegarek i zawsze jest dobrze, na każdą okazję. 

Zaczęłyśmy kompletować gadżety na szkolną loterię. Obdzwoniłam dziś naszych klientów , rozesłałyśmy też kilka pism z prośbą o wsparcie i zobaczymy. Generalnie jest w tym roku słabo. Nawet z kalendarzami. Za to inny klient, jeden z najstarszych , z którym współpracujemy od lat 36 obdarował nas wielkim kartonem swoich wyrobów mleczarskich. Małżonek był u nich na zleceniu i się załapał . Czego tam nie było, wszystkiego po kilka sztuk  ; masło, sery , kefiry, jogurty, ser na sernik , dwa rodzaje śmietanki , a wszystko 100% , bez polepszaczy, dodatków, antyutleniaczy, aromatów identycznych z... , różnych E i tablicy Mendelejewa na dokładkę. Mają większy asortyment niż nasza miejscowa mleczarnia ale równie dobry i pozbawiony chemii jak i u nas. 

Cud , bo mamuśka nic dziś nie odwaliła. Opiekunka nie meldowała, tabletek w doniczce z kwiatami nie znalazłam, ucieszyła się na owocowe serki , które jej zaniosłam z naszej paczki i nawet gazety czytała jak weszłam. Żadnego amoku na mój widok też nie dostała. Babska od soboty nie było ( ciekawe jak długo ) widać interwencja policji się przydała a na czwartek umówiłam się z prawniczką. Szkoda mi kasy, wolałabym wydać na zagospodarowanie działki ale trudno - siła wyższa. 

Wieczorny spacer nam odpadł , pada lodowy deszcz a ulice i chodniki zamieniają się w lodowisko. 

poniedziałek, 13 stycznia 2025

13.01.2025 Poniedziałek - zwykły nie najsmutniejszy w roku

 Szczerze mówiąc bawią mnie takie rankingi i stwierdzenia niby na tej podstawie; najsmutniejszy dzień w roku ! Też coś! Dzień jak dzień , jeden z wielu zimowych ale już wyraźnie dłuższy. Wróciłam do domu i wciąż było jasno. I to mnie ucieszyło. Dziś przeprawę z matką miała opiekunka. Uparła się , że nie weźmie leków. Kobitka zadzwoniła do mnie po wyjściu od niej żeby mi powiedzieć . Stanęło na tym ,że nie będziemy jej wciskać jak się tak uprze. W sobotę znalazłam 4 tabletki ,takie już lekko rozpuszczone pod serwetką , a dziś kolejną. Oszukuje po prostu , udaje, że połyka a jakoś chyłkiem wypluje i schowa. Dziś już niczego nie pamiętała, a ja do sprawy nie wracałam. Rachunek z ops-u, który jej zostawiła opiekunka gdzieś zgubiła. Poprosiłam o numer konta i kwotę i przelałam kasę na podstawie  sms-a od opiekunki. Myślałam ,że będzie więcej ale wyszło 342zł. Za styczeń pewnie będzie więcej , bo teraz  odpadły dni świąteczne. Z prawniczką nie udało mi się dziś skontaktować , napisałam sms że chcę się z nią umówić. Odpowie jak będzie mogła.  

Weszły długo oczekiwane należności od naszego klienta więc od razu ustaliliśmy dodatkową premię. Młodzież zadowolona, my też. Ciągnęła się ta robota niemożliwie, ale już prawie koniec. Reszta chyba dopiero w lutym , bo to już będą prace wykończeniowe , ale większa część za nami i to też mnie cieszy. Od jutra zaczynamy zbierać gadżety na szkolną aukcję. Już uszykowałam parę sztuk, kilka przysłała nam koleżanka z zaprzyjaźnionej firmy, obgadałam też sprawę z jedną klientką . Nie pierwszy raz nas wesprze bonami na usługi fryzjerskie. Coś tam załatwimy jak co roku. 

Lucia , coś dla LM , mój nabytek na imprezę firmową ( foto bonprix- niestety nie zdążyłam zrobić swojej fotki) . parę pojechanych dodatków załatwi mi sprawę wyjścia "wieczorowo" , a na inne okazje też się nada. 





niedziela, 12 stycznia 2025

12.01.2025 Końca nie widać

 ale dziś było z hukiem .  Niedziela zapowiadała mi się całkiem spokojnie i miło i tak mniej-więcej do 18.30 było. Rano się trochę powylegiwałam na macie masującej, poczytałam , pooglądałam ulubione programy a po obiedzie pojechaliśmy na działkę sprawdzić czy wszystko w porządku. Zrobiliśmy sobie długi spacer po alejkach, pogadaliśmy z sąsiadami, którzy też się w tym celu wybrali i wróciliśmy do domu na podwieczorek i gorącą herbatkę. Tak około 18.00 przyjechała starsza młodzież z wnusią , ledwie zdążyłam zrobić nowy dzbanek herbaty i kawę a zadzwoniła sąsiadka matki, że to babsko znów próbuje wejść , że mąż przegonił , ale zobaczą co się będzie działo. No i działo się. Darła się pod oknem a potem gdzieś zniknęła, a potem znów się dostała. Sąsiad zauważył jak wchodziła do matki mieszkania. Nie zdążył jej przyłapać na schodach. Ostatnio jak wzywałam patrol , to mi podpowiedzieli, że dobrze by było ją przyłapać w mieszkaniu matki i wtedy ją przeszukają. No to mi zaczęło coś po głowie świtać. Wypiliśmy kawę, pogadaliśmy, młodzież się zwinęła a minęło nie więcej niż godzina. Ubraliśmy się i pojechaliśmy. No i miałam fart. Babsko ucięło sobie drzemkę w dużym pokoju. Wpadłam i wypadłam, bez słowa. Matka do mnie , że co ja chcę , po co przyszłam , a ja nic. rzuciłam tylko "po nic" i wyleciałam na podwórko. Od razu zadzwoniłam na policję. Przyjechał patrol i to ten sam co ostatnio. To tym lepiej , bo już byli w temacie. Babsko się nie pokazało, musiała nie usłyszeć jak tam wparowałam, bo tym razem nie zwiała więc ją przyłapali. A potem już była szybka akcja; patrol wpadł do matki mieszkania i od razu do pokoju, babsko "za szmaty". Przetrzepali torby i kieszenie , kombinowała jak koń pod górkę, żeby jej nie zaglądali , ale nie miała szans. I co znaleźli to się pytali czy to matki. No i znalazłam , stylowy, wysadzany malachitami flakon do perfum , który matka dostała od ojca na początku lat 7o -tych. Drobiazg, może nawet nie jakoś szczególnie cenny , ale jednak. Próbowała nie dać kluczy ale policjant bezceremonialnie wyrwał jej z ręki cały pęczek i mi podał, żebym sprawdziła czy od matki mieszkania. No i owszem, klucz nie pasował do drzwi mieszkania , ale że jest dość charakterystyczny to od razu wiedzieliśmy z małżonkiem ,że to od zamka, który wymieniliśmy po tym , jak matce klucze zginęły. Dla pewności zeszłam jeszcze na dół , żeby sprawdzić czy któryś jest od domofonu , no i po 3 próbie trafiłam. Pozostałe były od innych zamków, nie mam pojęcia jakich , ale być może jeszcze jakiś staruszek/ka został w tym momencie uratowany. Policjanci kazali mi te klucze zabrać. Matka dostała zwarcia , wyzywała mnie, mojego męża , policjantów i mało brakowało, a wyleciała by znów z łapami, a tamta też się próbowała stawiać i się zaczęła im odgrażać, że zabrali jej dowód i nie oddali, że ona pójdzie do komendanta i takie tam. Policjant jednak złapał ją za ramię i kazał się uspokoić , inaczej w kajdankach stąd wyjdzie i jak jeszcze raz tu wejdzie a oni przyjadą , to pójdzie na dołek. I po tej akcji poszła. A my wyszliśmy razem z policjantami. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę z nimi, podziękowaliśmy i pojechaliśmy do domu. No i tym sposobem mam niedzielę skopaną . Ale jakie mam inne wyjście. Jutro dzwonię do adwokatki i umawiam się na założenie sprawy o ubezwłasnowolnienie matki a potem ( pewnie parę miesięcy to potrwa) złoże wniosek o zakaz zbliżania się tej baby do matki. Tylko ile jeszcze takich akcji zaliczymy? Dobre pytanie . 

Spokojnego tygodnia !