babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 28 lutego 2014

28.02.2014 KTOŚ

znaczy się ja we własnej osobie . Dziś moja Matka przeszła samą siebie . Właściwie to powinnam się wkurzyć , ale w sumie mam mieszane uczucia ; nie wiem czy się śmiać czy wnerwić.
Rano pojechałam na pocztę . Załatwiłam swoje sprawy , wychodzę , skręcam w kierunku banku , bo jeszcze po kasę na wypłaty dla chłopaków się wybierałam i widzę moją matkę . Idzie i gada przez komórkę . Głowę lekko odwraca , udając że mnie nie widzi. W pierwszej chwili chciałam ją minąć bez słowa, ale myślę sobie zagadam . Podeszłam , mówię jak zwykle „ cześć babcia „ ( bo tak się przyjęło,że wszyscy obie starsze panie ,ją i teściową tytułują babcia ) . Babcia na to cześć, cześć i od telefonu się nie odrywa . Ja zagaduję „ czemu na imieninach u D nie byłaś „ a babcia ręką nakryła mikrofon od telefonu i jak na mnie nie warknie :”mam rozmowę , nie widzisz ? Cześć „ i odwróciła się do mnie tyłem . Uuuu myślę sobie „ obraza majestatu” , ruszyłam w swoją stronę , a nim zrobiłam dwa kroki usłyszałam jak gada do jakiejś swojej przyjaciółki „ nic, nic , tylko mnie tu KTOŚ zaczepił „. No to teraz jestem „ktoś” a nie córka … Łapy i nie tylko opadają … Aż mnie ciekawi co będzie dalej, bo nadal nie wiem co o tym wybryku myśleć .


A poza tym wiosennie . Ciepełko, słonce w okna zagląda i grubieją pączki na krzaczkach. Szłam dziś rano wynieść śmieci i właśnie mi się te zgrubiałe pączki na okolicznych krzaczkach w oczy rzuciły. Zimy już chyba nie będzie.  To i dobrze, bo już mnie drażnią zimowe ciuchy. 
     Popołudnie spędziliśmy w Poznaniu. U klienta poszło szybko , nawet nie godzina , a potem pojechaliśmy do Ikei . Na obiad ( ja zaliczyłam dietetyczny ; dorsza na parze i warzywa na parze - kompletnie bez smaku jedno i drugie) i na małe zakupy. Planowałam kupić materiały na poduszki - z motywem lin okrętowych , płotu z desek i pociętych pni . Są na stronie Ikea, ale niestety -nie było . Kupiliśmy więc kilka drobiazgów , trzy komplety pędzelków  , dwa do firmy , jeden do moich celów plastycznych ( no , za duże słowo ,prób plastycznych będzie właściwsze) , serwetki i kilka zapachowych świec do biura .Poza tym zabawny ale też przydatny gadżecik; budzik , zegar , termometr i minutnik razem wzięte. Urządzenie , zależnie od tego w którą stronę się je obróci staje się jednym z tych 4 sprzętów. zmienia przy tym kolor wyświetlacza. Działa na baterię.   Potem wstąpiliśmy jeszcze do M1 po zapas herbatek . Własnie degustujemy "japońską wiśnie" na bazie herbaty zielonej . Kiedyś mieliśmy czarną , była pyszna . Ta też jest smaczna choć nie tak intensywna w smaku.  W każdym razie jak na zieloną herbatę, " zjadliwa" .  
   Jutro czeka mnie pracowite przedpołudnie , a mężuś zaczyna kurs. 

czwartek, 27 lutego 2014

27.02.2014 Chudy czwartek

przynajmniej dla mnie, ale trudno , mam co chciałam . Dla tradycji wezmę jakiegoś gryza od mężowskiego pączka i na tym koniec .
Mężusia zapisałam na kurs  na temat możliwości biznesowych firm rodzinnych .Chciałam też iść , ale tylko jedna osoba z firmy . Trudno , Unia Europejska płaci więc ma prawo decydować . Kurs pięciodniowy  w soboty i niedziele. Początek już w najbliższą  sobotę.
Nie szkodzi . Mężuś pójdzie na kurs , a ja wybiorę się do laboratorium zrobić wyniki , co mi dietetyczka zaleciła. a potem do biura. I wiele więcej nie zdziałam , bo po południu i na noclegu mamy wnusię. Młodzież baluje na wiejskiej zabawie. Tym razem tylko wnusię . Wnusiu nocuje u drugich dziadków.
Pudełko do herbatki prawie gotowe. Jak wyschnie , pociągnę woskiem olejowym i będzie gotowe i znów nowe.
Czytam "Templariusza ". Średnio mi  się podoba . Daleko mu do sagi  Jana Guillou.  trochę spiskowej teorii dziejów inspirowanych "Kodem da Vinci" , ale klimat średniowieczny więc doczytam. Czy sięgnę po kolejne tomy ,? - zobaczę jak skończę ten.. 
Powinnam pojechać na zakupy , ale robię wszystko ,żeby się nie ruszyć . Nie chce mi się . Jak jednak mawiał nasz ex prezydent  " nie chcem ale muszem " , bo mi się zapasy dietetycznych jarzynek kończy . 
cdn.



poniedziałek, 24 lutego 2014

24.02.2014 Sprawy babusine

Nie będę znów zanudzać odchudzaniem ; daję radę  póki co.  
Przednówek mi się wlecze niemiłosiernie w tym roku.  W każdym zresztą mi się wlókł - tak mam i tyle. Wymyślam sobie zajęcia domowe na popołudnia . Odnawiam domowe sprzęty . Zrobiłam już podstawkę do noży , teraz pracuję nad pudełkiem do herbaty. Zamierzam też przerzucić szafy , pod kątem odnowienia garderoby . Mężusia ubrałam , teraz  o sobie trzeba by pomyśleć . Jakieś nowe spodnie i sweterek na wiosnę. Nowy żakiet na doroczną imprezę firmową, ale to później , w maju . Może już rozmiar będzie ciut mniejszy?  Dziś miałam dość intensywny dzień . Niby same drobiazgi ale zajmujące czas . Po pracy synowa przywiozła wnuczka, na godzinkę , bo nie chciała go zabierać do kościoła na Mszę za zmarłego dziadka. 45 minut to dla niego jeszcze za długo - nie usiedzi tyle spokojnie. Mały zasnął natychmiast  i przespał całą godzinę . Obudziła go synowa po powrocie.  
Wczoraj zaliczyliśmy imprezkę u starszego syna i synowej. Babć nie było. . Teściowa nie da rady jeszcze wejść  na drugie piętro , a moja matka zniknęła. Dzień wcześniej obiecała synowej ,że przyjdzie , a w niedzielę nie odbierała telefonu. i się nie pokazała. po tej ostatniej jeździe z wzywaniem karetki zaraz nam zaczęły różne myśli do głowy przychodzić , nawet poszłam z synem do niej do domu sprawdzić czy nic się nie stało. Ale babci w domu nie było, telefonu nie odbierała i nie wiadomo co robiła. Jak znam życie to z poleciała na jakiś emerycki jubel , albo ją wyciągnęła jej wredna przyjaciółka.. Jak się chwilę nad tym zastanowiłam , to mi wyszło,że nie chciała mnie widzieć , po tym jak znów jej nagadałam za to ,że nie zapłaciła czynszu.  Trzy światy z tą kobietą . 
W firmie zwyczajnie i bez szaleństw. Dobrze, bo jest czas żeby spokojnie wszystko pozałatwiać . Dziwnie pogrywa jeden klient. Na początku lutego chciał fakturę na zaliczkę, tak jak i poprzednio na inną firmę  - zapowiadało się na kolejny duży kontrakt - wystawiłam. Termin zapłaty minął , odczekałam jeszcze tydzień , po czym zadzwoniliśmy z zapytaniem czy temat aktualny . Twierdził, że aktualny i że kasa będzie w ubiegłym tygodniu.. Kasa nie przyszła. W tzw. międzyczasie firma na którą poszła faktura uderzyła do naszych dostawców ,że oni by od nich kupili sprzęt ( niby skąd wiedzieli dokąd się udać i co kupić ? -dał im specyfikację i liczył ,że załatwią mu taniej)  . Dostawcy zagrali fair , nas powiadomili i nie dali im lepszych rabatów od naszych i zażądali przedpłaty . Temat się urwał - ani nam nie wpłacili zaliczki ani im.  Dziś znowu zadzwoniliśmy do gościa ; obiecał kasę do środy, ale tu już temat nie przeszedł , bo za mało czasu ,żeby kupić sprzęt za taką kasę . Stanęło na tym ,że wystawiam korektę i wracamy do tematu w marcu , ale czy ja wiem co z tego wyniknie ?  Nie martwimy się . Funkcjonowaliśmy bez kontraktów z tym gościem , to i dalej będziemy . I tak mamy co robić.  
Szukam ofert na majowy weekend. Przyszło mi na myśl, skorzystać z ofert przysyłanych przez citim albo grupon. Znajomi korzystają i są zadowoleni . Myślałam żeby kupić taki pobyt dla firmy - są takie na kilka osób , albo mogę kupić 4 x pobyt dla dwóch osób. Dzieci do lat 5 zwykle pobyt mają darmowy a starsze jakieś tam zniżki czyli pracuś musiał by tylko dopłacić za starszego synka . Trochę czasu  jeszcze mam . Może coś sensownego się trafi.