babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 4 lipca 2015

4.07.2015 Sobota pracująca

jak się okazało. Myślałam ,że sprawy nie zajmą nam zbyt wiele czasu a tu guzik. Z budowlańcem poszło szybko , ale z przeróbką kaloryferów już nie. Najpierw trzeba było zrobić miejsce,żeby 
hydraulik mógł się dostać do rur i zaworów. To akurat poszło w miarę szybko , robota też zajęła około 4 godzin , gorzej było z przywróceniem stanu istniejącego. Przy okazji trzeba było posprzątać , ale tak już jest jak się szaf od 8 lat nie ruszało z miejsca.  No i zeszło nam do 17.00. Na obiad zamówiliśmy sobie pizze - smaczna była . Tym samym odpadło mi gotowanie . Domowe sprawy oczywiście leżały . Po powrocie sprzątnęłam kuchnię , ogarnęłam salonik i na tym koniec . Upał mnie powalił. Od dwóch godzin koczuję na kanapie z książką w ręce i szklanką wody obok. 
Rano oczywiście cotygodniowe zakupy , przy okazji podjechałam do myjni i wysłałam paczki na poczcie . 
Jutro spotkanie przyjaciółmi . Już się cieszę . Tylko w co się ubrać na taki upał ? 

piątek, 3 lipca 2015

3.07.2015 Przepis na nalewkę miętową a poza tym mój piękny czajnik

w róże , który tak ładnie zdobił kuchnię źle skończył . Spłonął . Tak, tak , załatwiłam go na cacy . Najwyraźniej pora mi na emeryturę , głaskać kota i słuchać Radia Maryja . Wczoraj po obiedzie wstawiłam wodę na herbatę , ale zadzwonił młodszy synalek ,że jedzie na budowę , ustalić , w którym miejscu pójdą rury pod kable wszelkie i żebyśmy też przyjechali. Mężuś tak się na tę budowę śpieszył ,że ledwo za nim nadążyłam no i zapomniałam wyłączyć gaz . Jak wróciliśmy w całym domu śmierdziało plastikiem z uchwytu, który się topił i w chwili jak weszłam do kuchni akurat zajął się ogniem a czajnik zrobił się czarny i zaczął dziwne jakieś odgłosy wydawać . SKS - jak nic. 
Dziś po pracy jechaliśmy na spotkanie w sprawie funduszy unijnych ( a co , niech się UE na coś przyda ) i znów to samo ; zapomniałam - tym razem komórka na stole w pokoju została. Nikt nie dzwonił , ale jakoś się do tego  sprzętu przyzwyczaiłam i jak nie mam to mi coś nie pasuje. Latałam dziś po mieście,żeby nowy czajnik znaleźć , ale nic z tego. Czajników zatrzepanie, ale kolorystycznie i wzorem żaden do mojej kuchni nie pasuje. Zamówiłam na powszechnie znanej aukcji . Kształtem identyczny jak poprzedni , kolorystycznie prawie , motyw jak to u mnie - róże , a póki co herbatę gotujemy w naszym turystycznym dzbanku bezprzewodowym.  Po spotkaniu pojechaliśmy do Ikei i do Juli . W Ikei kupiłam  dwie butelki do moich nalewek , zamykane jak oranżada za czasów PRL-u ( starsze pokolenie , wie o co chodzi) , kilka świec i napój żurawinowy, w Juli okulary do czytania - mają bardzo dobrej jakości - te z innych marketów nie mają startu i pokręciliśmy się trochę przy narzędziach .  A poza tym jak zwykle. Roboty mnóstwo .
Jutro spotkanie z budowlańcem i hydraulikiem . A takie miałam piękne plany . Nie wiem czy w ogóle dam radę się urwać do miasta odebrać ciuchy od czyszczenia . 

Mssf !  podaję przepis na nalewkę miętową : 

250 g spirytusu czystego 
trochę młodych listków mięty ogrodowej - tak około 3/4 szklanki  ( ja wzięłam dużo więcej i wyszedł mi bardzo ciemny kolor , prawie czarny , lepiej nie brać liści zbyt dużo) 
1szklanka cukru
2 łyżki miodu .
Opłukane i lekko pogniecione w ręce listki wrzucić do czystego słoika z nakrętką , zalać spirytusem i zostawić na 3 dni . Po trzech dniach z cukru , miodu i szklanki wody ugotować gęsty syrop , odstawić do wystygnięcia .Odlać spirytus przez gęste sitko lub gazę  , listki przepłukać odrobiną ( nie więcej niż pół szklanki ) przegotowanej wody , odcisnąć na sitku  . Do syropu dolać spirytus z wyciągiem z liści i wymieszać dość delikatnie  , przelać do czystych butelek lub słoików , odstawić w chłodne miejsce na najmniej cztery tygodnie , ale im dłużej tym lepszy smak. . 

środa, 1 lipca 2015

1.07.2015 Sprawy babusine

Dziś w miarę spokojnie , przynajmniej w pracy .Co nie zmienia faktu,że pracy dużo. Na budowie dziś nie byłam . Małżonek podjechał rano zobaczyć jak idzie i pogadać z majstrami. Uwielbiam budowy i remonty ; gdybym była facetem , na pewno zostałabym majstrem na budowie. 
pewnie dlatego mnie nosi z powodu odłożonego w czasie remontu łazienek. 
Tak poza tym popołudniowy luzik; mężuś w pracy a ja korzystam ; czytam Sagę ( właśnie zaczęłam tom 14) i słucham muzyki. Raz po raz włączam wiadomości, ale strasznie mnie wkurzają . Zagotowałam syrop do nalewki miętowej i teraz własnie się studzi. Porzeczkowa musi jeszcze kilka dni postać zanim przejdę do kolejnego etapu. produkcji.  Miętowego likieru jeszcze nigdy nie robiłam, ciekawe co z tego wyjdzie... 
Jutro wybieram się na targ. Czas uzupełnić zielsko wszelkie i jakiś owoc kupić . Liczę na czarne jagody , zwykle o tej porze  roku już się pojawiały ale jak dotąd nie widziałam. No i rozejrzę się za jakimiś rybaczkami , bo te co mam trochę mi zjeżdżają z 4 liter , odkąd zrzuciłam parę nadmiarowych kilogramów. Jak znam życie to pewnie znów mi nic z tego nie wyjdzie, ale zobaczymy.  Już się cieszyłam na wolne soboty a tu nic z tego ; spotkanie z budowlańcem i hydraulik przychodzi zmniejszyć kaloryfery w biurze . To przez to,że spółdzielnia policzyła nam jakieś dziwaczne stawki za ogrzewanie ,że niby nasze kaloryfery mają za dużą moc grzewczą . Dla mnie to jest nielogiczne , ale ... w domu wariatów nie normalny jest lekarz. 
Zajrzałam na stare śmieci , do dzienników TS . Umarły . Nawet Stefka odpuściła.  

wtorek, 30 czerwca 2015

30.06.2015 I pół roku minęło

...kiedy??? Dopiero co szykowałam dekoracje świąteczne a tu już niedługo czas na następne. Czas pędzi z przerażającą szybkością ... 
W pracy nic nowego , żeby nie powiedzieć ,że wręcz rutyna . Przeliczyłam obroty , to będzie kolejny rekordowy rok. I bardzo mnie to cieszy. 
Na budowie już rosną mury. Idzie szybciej niż się spodziewałam . I to także mnie cieszy. 
Dostaliśmy zaproszenie do przyjaciół z Poznania . Super ! Dawno nie widziałam przyjaciółki , już nie mogę się doczekać pogaduch . 
Muszę kończyć , bo musimy podjechać na plac budowy sprawdzić postępy prac. 
Wciąż nie wybraliśmy się na jakąś rowerową przejażdżkę . 

poniedziałek, 29 czerwca 2015

29.06.2015 "Źle się dzieje w państwie duńskim "

mawiał Hamlet i mój świeć Panie nad jego duszą Profesor polonista . Źle się dzieje na świecie i bardzo mi się to nie podoba ; rośnie w siłę Państwo Islamskie , na Bliskim Wschodzie i w Afryce krwawe potyczki , konflikt zbrojny tuż za naszą granicą , ataki Islamistów na europejskie miasta , bankrutująca Grecja a u nas w perspektywie wygrana PiS-u , który szybko doprowadzi nasz Kraj do poziomu Grecji , w Norwegii parlament rozważa ustawę o tym ,żeby 7-letnie dziecko samo decydowało o wyborze swojej płci ( curiosum!!!) a ludzie fundują spa swoim czworonogom . Wszystko razem pachnie upadkiem moralnym a w konsekwencji jakąś wojną . A może faktycznie jest tak jak starzy ludzie mawiali w czasach mojej młodości,że aby świat należycie funkcjonował każde pokolenie musi przejść przez wojnę ?
Nie napawa to optymizmem. 
Mnie jednak trudno zdołować czy wystraszyć . Przywykłam robić swoje niezależnie od sytuacji ogólnej. No to robię . Kosztorys prawie zrobiłam , została jeszcze jedna część - resztę odpuszczamy , bo mamy za mało danych , żeby zrobić precyzyjną i realną wycenę . Rozwijamy się - kupilismy dziś spawarkę do światłowodów . 
Na budowie postępy - fundament gotowy . Jutro pociągną mury . Szybko idzie - odkąd załatwiliśmy tę całą papierologię . 
W końcu udało mi się auto odstawić do warsztatu. Tłumik jak nowy. Obeszło się bez wymiany. 
Wczorajsza imprezka udana . Zawieszka zachwyciła nie tylko solenizantkę. Trochę za bardzo się objadłam . Ciężko mi się spało.