Jeszcze jeden taki dzień jak dziś i zostanę ekspertem od okien , drzwi i pieców. Odwiedziliśmy po kilka salonów z każdej z tych branż . Mętlik mam w głowie kompletny. Coś nie coś nam się jednak rozjaśniło , a prócz tego pożyczyłam wzorniki kolorów stolarki i farb elewacyjnych , co pozwoli nam od razu dobrać wszystko kolorystycznie. Okna będą grafitowe imitujące metal , elewacja jasnoszara z grafitową attyką i grafitowymi elementami - jeszcze nie wiem jak dokładnie rozmieszczonymi - może w formie poprzecznych pasków między oknami albo coś w tym stylu. Temat do dogadania w każdym razie . Przy okazji rundka na budowę i długie mierzenie i kombinowanie co zrobić ze skopanym wymiarem. Kierownik budowy dostał trochę po uszach.
Tak w ogóle to mnie dziś fantazja na zieleniaku poniosła . Nakupiłam różności na ... przetwory. A zarzekałam się jak żaba deszczu,że nic oprócz nalewek robić nie będę. Kupiłam ogórki do kiszenia, maliny na sok i czarną porzeczkę . Trochę przerobie na nalewkę , resztę zasypię cukrem. Maliny już zdążyłam przerobić na sok. Pyszny wyszedł . Ogórki też już zakisiłam. Została mi właściwie ta czarna porzeczka. Jak zwykle miałam inne plany , ale jak to u mnie; wszystko zmienia się z prędkością światła. Zamiast mycia okien i gruntownego sprzątania w sypialni , ogarnęłam tylko chatkę z grubsza. Obiad też taki " z grubsza" wyszedł , choć taki jak latem lubię najbardziej i nawet z deserkiem w postaci czarnych jagód ( mało w tym roku , nieduże i sakramencko drogie) .
Lista spraw na letnie soboty dąży do nieskończoności i nic nie zapowiada , że zrealizuję z niej cokolwiek:
- doprowadzenie mojej odzyskanej niedawno chusty do stanu używalności ( nie wiem co matka z nią robiła ale jest strasznie poprzecierania w wielu miejscach - trzeba wzmocnić , a to żmudna praca)
-wysprzątać gruntownie mieszkanie
- umyć okna
-zrobić kilka nowych dekoracji , pudełek decoupagowych ( na prezent dla przyjaciólki) i ramek na zdjęcia
- kupić kołdrę
-kupić filiżanki do kompletu z czerwonym szkłem ( te co już oglądałam w sklepie ze starociami)
-pojeździć rowerem
-dokończyć zaczęty wiosną sweter
-uszyć pokrowce na kanapę i fotele
inne ............................................................... wpisać co mi strzeli do głowy
Sobotni wieczór kończymy przy nalewce staropolskiej - prezencie od przyjaciół.
babusia

Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy
sobota, 11 lipca 2015
piątek, 10 lipca 2015
10.07.2015 Spawy babusine nie piękne dzisiaj
Nie ponoszę w tym roku moich letnich „krynolin” . Raz ,że co
kilka dni zimno się robi jak w kwietniu ( dziś tylko 16 stopni na plusie ) więc
odkryte ramiona i gołe nogi raczej nie wskazane , a dwa , ocieplają nam biurowy
blok; wszędzie fruwają drobinki styropianu (więcej tego niż śniegu w zimie) ,
wciskają się każda najmniejszą szparką do biura i w ogóle bałagan z tym
straszny . Chodzenie w długich spódnicach wprawiałoby je nieustannie w ruch i
bałagan byłby jeszcze większy. Trudno , odbiję sobie na jesieni i w przyszłym
roku.
Byłam wredna
wczoraj i teraz mi trochę głupio , ale sobie gość zasłużył. Już przedwczoraj się zaczęło ; nasz kurier z Dehaela , lubiany przez wszystkich
za niebywałą sprawność w pracy i poczucie humoru poszedł na dobrze zasłużony
urlop. Firma przydzieliła zastępstwo. Nic by w tym nie było dziwnego , ale
młody jest beznadziejny, co mu zresztą powiedziałam i jeszcze to, że nie nadaje
się na kuriera. Przedwczoraj zamiast przyjechać z przesyłką rano pomiędzy 10.00
a 12.00 , przyjechał przed 16.00.
Chłopaki klęli , bo czekali na sprzęt , a przez to ,że nie dotrał mieli dzień
bezrobocia. Pozałatwiali jakieś drobne rzeczy ,żeby nie tracić czasu, ale tego
co zamierzali skończyć nie zrobili. Przy okazji odbierania przesyłki
powiedziałam mu co o tym myślę. Tłumaczył się ,że on najpierw jeździ na wioski
a do nas to dopiero później. Poprosiłam jeszcze grzecznie, żeby następnego dnia
przyjechał najpierw do nas, bo mamy poważną awarię po burzy , przyjedzie taki
wyspecjalizowany moduł i musi być rano, bo trzeba z nim jechać do klienta jeszcze 50km dalej. „nie , bo on jeździ
najpierw na wioski i przyjedzie tak jak dziś „. Już się wkurzyłam . Poprosiłam
o numer telefonu do niego i mówię :” rano będę dzwonić i gdzieś pana znajdę „ –
coś mi tam odburknął , ale numer podał.
Rano o 8 .15 dzwonie do niego , odebrał ale był jeszcze w
bazie w Komornikach. To kazałam mu oddzwonić jak już będzie dojeżdżał do miasta
. Po godzinie jeszcze nie zadzwonił. Znów zadzwoniłam , stwierdził, że jedzie ,
za jakieś pół godziny będzie. Pytam , czy jedzie przez Chwalibogowo ( tam
mieszka nasz syn i pracuś , pomyślałam ,ze powiem żeby zajechał pod sklep i
każę odebrać chłopakom) – „nie, nie jedzie” . No dobra myślę sobie, może nie ma
tam dziś przesyłek „ , umówiłam się ,że jak będzie już pod miastem to zadzwoni
. Zadzwonił , stwierdził, że właśnie
wjeżdża do Obłaczkowa , z jedną paczką . Mówię : dobrze niech pan podjedzie pod
sklep , ja zaraz tam będę ( ode mnie z biura niecałe 4 km) , no i tu mnie
rozłożył „nie wiem gdzie w tam jest sklep” padła odpowiedź . No to ja na to ,
„przy samej 15-tce w połowie wsi , wystarczy wjechać na parking” – on nie wie
co to 15-tka i w ogóle jedzie do firmy
E. Firmę E dobrze znam , wiem gdzie mają siedzibę – na samym skraju wsi tuż
wiadukcie nad A2 . Powiedziałam ,że wiem gdzie to jest i ma tam na mnie czekać.
Poczekał, podał paczkę i mówi ,że teraz jeszcze „musi do jakiegoś Chwalibogowa
jechać „. No i tu już całkiem mnie
poniosło. „A pytałam się czy pan jedzie przez Chwalibogowo, powiedział pan ,ze
nie „ . Zaczął się tłumaczyć ,że on nie zna tych okolic ( do Chwalibogowa
musiał zawrócić i nadłożyć 6km) i że jechał tak jak nawigacja pokazuje . Ja na
to , wystarczyło popatrzeć na mapę i zamiast słuchać nawigacji wjechać na 92
–ke , zjechać potem w boczną drogę na
Środę i i dojechać przez Chwalibogowo do 15-tki i miałby pan dwie wioski za
jedną trasą zrobione „ . A gość swoje :”
on nie zna tych okolic , nie czyta mapy i nie patrzy na numery dróg , on ma
nawigacje „ No to mu powiedziałam ,że nawigacja to jest głupia blondynka i nie
należy jej słuchać a on jest beznadziejny i się na kuriera nie nadaje .
Roześmiał się tylko głupkowato. Może i nie powinnam mu tego mówić , ale się
prosił i tyle. Paczki odebrałam , w miarę szybko klientowi awarię mężuś usunął.
Potem zaczęłam się zastanawiać nad tą jazdą . Młodzi ludzie jednak są
kompletnie bezmyślni i nie chce im się nic robić. Przecież to oczywiste, że jak
jadę w nieznaną sobie okolicę i muszę dojechać w kilka czy kilkanaście
określonych miejsc, to muszę na mapę popatrzeć i tak ułożyć trasę ,żeby zajęło
mi to jak najmniej czasu i żeby nie powielać tras. Ale może to jest oczywiste
tylko dla takich jak my ? Nic dziwnego, że mamy w kraju marną wydajność pracy ,
przy takiej organizacji jak w przypadku wyżej wymienionym.
Na budowie pierwsza większa wpadka ; nie wiadomo budowlańców czy kierownika budowy. Jakimś cudem przesunęli wnękę na drzwi nie w tę stronę co trzeba, no i całkiem nam sie rozmiary łazienki i pomieszczenia technicznego rozjechały . Ciekawe jak to będą poprawiać . No , ale nie moze być tylko pięknie...
Jutro jedziemy wybierać okna i drzwi .
środa, 8 lipca 2015
8.07.2015 Dobrze idzie ,
budowa oczywiście . Dziś już stawiali ściany nośne i wieńcowanie pod strop. Jutro skończą i zaczną kopać szambo ... Szok po prostu . Budowla nie jest jakoś specjalnie imponująca rozmiarami , ale zgodnie z założeniem . I tak trzy razy tyle metrów co mamy teraz czyli 90. Będzie wygodnie . A jak przypadkiem okaże się ,że potrzeba więcej , to możemy dobudować piętro. Projekt to przewiduje.
Jeszcze kawał roboty przed nami , ale że stan surowy stanie w ciągu miesiąca to się nie spodziewaliśmy.
Poza tym spokojnie, mimo,że szaleją burze . Jakoś wielkich awarii nie zaliczyliśmy.
Wczoraj zasypałam nalewkę porzeczkową dużą ilością cukru. Teraz postoi aż cukier się rozpuści. Pachnie wspaniale - lato w najczystszej postaci. Miętowa nabiera smaku , w sobotę porozlewam do mniejszych buteleczek.
Nadal mam lenia , nie zabieram się do żadnej konkretnej pracy. A co mi tam , lato jest przecież , kto powiedział ,że muszę ciągle coś robić?
Jeszcze kawał roboty przed nami , ale że stan surowy stanie w ciągu miesiąca to się nie spodziewaliśmy.
Poza tym spokojnie, mimo,że szaleją burze . Jakoś wielkich awarii nie zaliczyliśmy.
Wczoraj zasypałam nalewkę porzeczkową dużą ilością cukru. Teraz postoi aż cukier się rozpuści. Pachnie wspaniale - lato w najczystszej postaci. Miętowa nabiera smaku , w sobotę porozlewam do mniejszych buteleczek.
Nadal mam lenia , nie zabieram się do żadnej konkretnej pracy. A co mi tam , lato jest przecież , kto powiedział ,że muszę ciągle coś robić?
wtorek, 7 lipca 2015
7.07.2015 Nie chce mi się
jakiś mam taki marny dzień dzisiaj. Nawet jeść mi się nie chce . Myśleć też . Upał mnie rozłożył. Dobrze,że nie trwa cały rok. Poluzowałam sobie trochę w pracy ale niestety ; jutro będę musiała nadrobić zaległości i się przyłożyć.
Budowa postępuje . Mury prawie gotowe. Spotkaliśmy się dziś z naszym nadwornym hydraulikiem , ofertę zrobił nam tańszą i to znacząco. Firma , która buduje robi również ogrzewanie , wodę i kanalizację , ale przymusu niem a są drożsi. Chyba skorzystamy ze starych znajomości.
Moja wnusia udzieliła dziś wywiadu miejscowemu radiu. Chodzi na letnie zajęcia do biblioteki ( pod hasłem wakacje z dreszczykiem , a tematem są legendy związane z duchami) no i akurat przyjechał dziennikarz z miejscowego radia zrelacjonować na antenie co się dzieje w bibliotece. Dzieci były speszone i nie za bardzo umiały odpowiedzieć na pytania reportera a wnusia porozmawiała . To dziewczę urodziło się do publicznych występów . Zachowuje się jakby całe życie była gwiazdą . Skąd jej się to bierze ?
No , oczywiście babcia z dziadkiem puchną z dumy.
P.S. Właśnie rzuciło mi się w oczy,że liczba odsłon moich zapisków przekroczyła 60 tysięcy ! Miło mi bardzo z tego powodu.
Budowa postępuje . Mury prawie gotowe. Spotkaliśmy się dziś z naszym nadwornym hydraulikiem , ofertę zrobił nam tańszą i to znacząco. Firma , która buduje robi również ogrzewanie , wodę i kanalizację , ale przymusu niem a są drożsi. Chyba skorzystamy ze starych znajomości.
Moja wnusia udzieliła dziś wywiadu miejscowemu radiu. Chodzi na letnie zajęcia do biblioteki ( pod hasłem wakacje z dreszczykiem , a tematem są legendy związane z duchami) no i akurat przyjechał dziennikarz z miejscowego radia zrelacjonować na antenie co się dzieje w bibliotece. Dzieci były speszone i nie za bardzo umiały odpowiedzieć na pytania reportera a wnusia porozmawiała . To dziewczę urodziło się do publicznych występów . Zachowuje się jakby całe życie była gwiazdą . Skąd jej się to bierze ?
No , oczywiście babcia z dziadkiem puchną z dumy.
P.S. Właśnie rzuciło mi się w oczy,że liczba odsłon moich zapisków przekroczyła 60 tysięcy ! Miło mi bardzo z tego powodu.
poniedziałek, 6 lipca 2015
6.07.2015 Sprawy babusine
Wyjazd udany mimo doskwierającego upału. Gadanie , gadanie ,oglądanie zdjęć przy dźwiękach greckiej muzyki . Znajomi wrócili z wczasów na wyspie Kos , syn znajomych z wyprawy na Islandię. Grecja nas nie zachwyciła jakoś szczególnie , niczego nie ujmując tamtym okolicom i miłości do tych miejsc naszych przyjaciół. Islandia to już zupełnie co innego. Zapierające dech w piersiach krajobrazy jakby nie z tego świata . Bezkresne przestrzenie, nieprzeliczone wodospady , wulkany i śnieg na stokach gór ( w czerwcu) , wieloryby i urocze niewielkie domki, głownie drewniane. Nie da się opisać takiego piękna. Zawsze mnie pociągały kraje północy , po obejrzeniu tych zdjęć tym bardziej nabrałam ochoty,żeby się tam znaleźć . Może kiedyś ... Na razie mam inne priorytety ; remonty w mieszkaniu, jakiś niewielki ogródek działkowy w pobliżu ( skoro już nie mamy działki rekreacyjnej) i może wymiana auta na jakieś mniejsze i nowsze , ale to ostatnie nie koniecznie; lubię to ,którym aktualnie jeżdżę.
Jeśli chodzi o sprawy firmowe to w normie . Klient mnie dziś wkurzył , odpisałam grzecznie ale stanowczo . Nie będzie nam dyktował ile ma kosztować nasza robota. I tak dostał rabat , ale potem przesadził, ale jak to mówią na wsi " dać kurze grzędę to che wieżą" . Budowa rośnie w oczach jak powiedziała mi dziś pracownica naszej księgowej, która mieszka w pobliżu i codziennie mija naszą działkę. Cieszy mnie to ; w przyszłym tygodniu będą będą kładli dach . Potem z tydzień -dwa przerwy ,żeby mury obeschły.
Nie planowałam tego , ale zrobiłam zakup ciuchowy już na jesień , oryginalny i stylowy żakiet. Spodobał mi się po prostu , choć nie jest zbyt tani . Teraz muszę poczekać aż do mnie przyjedzie. Plany ciuchowe miałam na jesieni realizować , sweter rozpinany i sukienkę ale żakietowi się nie oparłam . A co tam , na co mam wydawać pieniądze, jeśli nie na przyjemności .
Za domowe sprawy na razie się nie zabieram , za gorąco. Przeczekam .
Jeśli chodzi o sprawy firmowe to w normie . Klient mnie dziś wkurzył , odpisałam grzecznie ale stanowczo . Nie będzie nam dyktował ile ma kosztować nasza robota. I tak dostał rabat , ale potem przesadził, ale jak to mówią na wsi " dać kurze grzędę to che wieżą" . Budowa rośnie w oczach jak powiedziała mi dziś pracownica naszej księgowej, która mieszka w pobliżu i codziennie mija naszą działkę. Cieszy mnie to ; w przyszłym tygodniu będą będą kładli dach . Potem z tydzień -dwa przerwy ,żeby mury obeschły.
Nie planowałam tego , ale zrobiłam zakup ciuchowy już na jesień , oryginalny i stylowy żakiet. Spodobał mi się po prostu , choć nie jest zbyt tani . Teraz muszę poczekać aż do mnie przyjedzie. Plany ciuchowe miałam na jesieni realizować , sweter rozpinany i sukienkę ale żakietowi się nie oparłam . A co tam , na co mam wydawać pieniądze, jeśli nie na przyjemności .
Za domowe sprawy na razie się nie zabieram , za gorąco. Przeczekam .
Subskrybuj:
Posty (Atom)