babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 21 listopada 2020

21.11.2020 Opowieści na sobotni wieczór - kamienie żyją -absolutny unikat

 Pora już późna , a mnie dziś pochłonęły sprawy tyleż przyziemne co wymagające zaangażaowania i jeszcze więcej czasu więc opowieść będzie krótka tym razem . Z dwóch powodów ; jeden już wymieniłam na wstępie , a drugi to po prostu bark informacji . Kamień ten kupiłam wprawiony w ciężką oprawę ze srebra kilka lat temu, w postaci pierścienia  . Później dokupiłam jeszcze kolczyki i wisior , także ze srebra z tymże kamieniem , ale ten komplet skrzętnie chowam ,z przeznaczeniem na 15-te urodziny mojej wnuczki . Może i pierścień dołożę do kompletu ... Dlaczego tak? Bo kamień ten kojarzy mi się z moją wnuczką z powodu imienia . Opowiadam Wam o Helenicie . Helenit chemicznie jest po prostu szkłem o barwie zielonej, zbliżonej do barwy szmaragdu . Powstał z pyłów wulkanicznych z Wyspy Św. Heleny . Tak, tej samej na której swoich lat dożywał pozbawiony prestiżu i władzy Napoleon Bonaparte. Kamień odkryto przypadkiem w roku 1980-tym . Łatwo go produkować w warunkach laboratoryjnych i głównie stąd pochodzą dostępne na rynku egzemplarze. Nazywany jest czasem obsydianem St. Helene lub odsydianitem szmaragdowym .I to wszystko co o nim piszą . W biżuterii prezentuje się naprawdę pięknie. Ktoś , kto nie wie ,że taki kamień istnieje łatwo pomyli go z agatem brazylijskim lub jadeitem . A wierzcie mi , nie znają go nawet kolekcjonerzy . Wiem , bo szukałam go na giełdach ,chcąc się o nim dowiedzieć czegoś więcej i nikt nie potrafił mi żadnych informacji udzielić . Nawet sama nazwa była nie znana. Informacji w internecie, choćby najkrótszej szukałam kilka miesięcy . 

A oto i on : Helenit - kolekcjonerski biały kruk 







piątek, 20 listopada 2020

20.11.2020 Cywilizacja - tak mnie naszło na filozofowanie (uwaga wpis długi)

 

Parę dni temu wspominałam o genialnej inaczej wypowiedzi niby – profesora o tym ,że najbardziej boi się zmiany cywilizacyjnej i kulturowej , która się dokonuje w naszym społeczeństwie. Najpierw mnie to bawiło i dobre dwa dni śmiech mnie ogarniał gdy tylko sobie to przypomniałam. Potem jednak zaczęłam się nad tym zastanawiać.  I problem wyszedł mi szerszy.  No bo tak ( wiem , wiem tak się zdań nie zaczyna itd. ) : zmiany cywilizacyjne zachodziły , zachodzą tu i teraz i będą zachodzić . I to się dzieje wciąż , w każdym roku, dniu, godzinie, minucie, czy tego chcemy czy nie. To jest proces wpisany funkcjonowanie wszechświata , a w każdym razie ziemi jako takiej i ludzkości od początku jej dziejów . Raz te procesy zachodzą szybciej, często z prędkością lawiny i siłą tsunami , innym razem dzieją się po woli , niemal niezauważalnie ale wciąż są .  Ujmując rzecz kolokwialnie , dzięki temu świat idzie do przodu , a my z nim.

Ostatnimi czasy te zmiany przyśpieszyły , świat znów znalazł się w miejscu , z którego zmienia kierunek. Nie będzie już taki sam . Nie będzie , bo i pandemia i postęp techniczny i przepływ informacji i medycyna i zagrożenia terrorystyczne i geopolityka w szerokim ujęciu tego słowa i powszechny dostęp do wiedzy  oraz wiele innych czynników wpływa na zmianę  kierunku . W naszym kraju dochodzi do tego jeszcze zmiana kulturowa . Dotąd tkwiliśmy ( nie wszyscy oczywiście , ale jako ogół społeczności) w mniejszym lub większym stopniu w starych ramach ukształtowanych i utrwalonych przez XX wiek z jakimiś podrygami jeszcze i XIX-ego . Zmiany nawet jeśli zachodziły to bardzo po woli i niemrawo. Powiedziałabym nawet , że robiliśmy dwa kroki do  przodu i krok do tylu – dzięki kolejnym rządom również , ale to inna bajka . Zaczyna się jednak trzecia dekada XXI wieku i czas się zaaklimatyzować w nowej rzeczywistości .  Stąd i upadek autorytetów i nowe wartości i odcinanie się od zaszłości historyczno- religijnych w rozumieniu tradycyjnym . Ci z otwartą głową ten stan rzeczy akceptują w mniejszym lub większym stopniu , ale potrafią się w tym odnaleźć i podążać za rzeczywistością . Nie znaczy to, że są jakoś szczególnie postępowi , nie , są jednak otwarci a to już wiele . Rozumieją , że zmiany zachodzą i nie próbują się im przeciwstawiać. Jasne ,że nie każde zmiany każdemu odpowiadają w całości , toczą się spory i dysputy , w ten sposób jednak wykluwa się nowe .  Jest to stan rzeczy istniejący od zarania ludzkości.  Jeśli spojrzymy szerzej na historię świata  to dzieje się nieprzerwany szereg  zmian .

Spektakularne zmiany kulturowe i cywilizacyjne miały już miejsce i z pewnością byli jak i dziś w naszym kraju ich przeciwnicy , o czym można też i na kartach historii przeczytać ; od wynalezienia koła i narzędzi z brązu  poprzez wynalezienie druku , odkrycie Ameryki , rewolucję przemysłową aż do dzieci kwiatów i internetu . Oczywiście to tylko kilka spektakularnych przykładów , dla zobrazowania o co mi chodzi.  I tu właśnie jest sedno sprawy ; ci którzy nie umieją i nie chcą się odnaleźć , którzy zmian nie akceptują i się ich boją . Wyjątkowo dużo ich w naszym kraju i poza nielicznymi , akurat najwięcej sfrustrowanych przeciwników nowego trafia jakimś cudem do władz, sejmu i senatu . To jest pewien fenomen , bo przecież logika nakazuje takich omijać szerokim łukiem i nie dopuszczać by postęp blokowali.  Rzecz biorąc na zdrowy rozum powinniśmy wybierać ludzi światłych i otwartych na zmiany , patrzących w przyszłość; takich z wizją . Tymczasem u nas tak się nie dzieje . I potem słyszymy od doradcy prezydenta , że się boi zmian cywilizacyjnych i kulturowych . Jak się boi , to znaczy, że powinien się wycofać z życia publicznego  i zająć czekaniem na śmierć , bo niczego już nie wniesie, ani sensownego nie doradzi , ani tym bardziej nie zdziała a wręcz przeciwnie- będzie tylko hamulcowym postępu . Taki człowiek wbił sobie do głowy jakąś idee fix nie z tej epoki i kurczowo się jej trzyma i mało tego, głosi publicznie te swoje trącące myszą poglądy i miesza innym w głowach, używając na poparcie swoich teorii jakichś wyssanych z palca argumentów o zagrożeniach z zewnątrz przez jakieś wrogie siły, utracie tożsamości , obronie tradycji , którą ktoś nam chce odebrać i tym podobne… Powiem szczerze ; dla mnie jest to totalny bełkot całkowicie nie do przyjęcia, zwłaszcza, że jak zapytać takiego kogoś konkretnie kto nam zagraża , w jaki sposób, jakiej konkretnie tradycji się boi utracić , to nie umie sprecyzować , tylko w kółko powtarza swoją frazę o zagrożeniu i utracie . Jestem trzeźwo myślącą osobą , przemawiają do mnie argumenty naukowe , a jeśli nie naukowe to logiczne i proste , składające się na spójną całość.  Mam też swoje lata , jakieś tam doświadczenie życiowe i też nie wszystko co dziś się dzieje mi się podoba , nie wszystko też potrafię „ogarnąć „ zwłaszcza nowinki techniczne , ale z pewnością nie przeraża mnie to i nie uważam ,żeby to niosło za sobą jakieś zagrożenia dla nas jako społeczeństwa. Nie widzę też zagrożeń w sensie kulturowym . To, że mamy do czynienia z odejściem od kościoła jako instytucji, anektowaniem elementów kultury innych narodów , akceptowaniem osób o odmiennej orientacji , czy standardów żywieniowych ( bo i to kwestionują wszelkiej maści antypostępowcy) , czy faktem ,że kobiety chcą robić kariery, zarabiać pieniądze i decydować o sobie nie wnosi nic poza zmianą myślenia . Gdzie tu miejsce na zagrożenia ?

Kluczowe jest chyba jednak to myślenie . Ciasnota umysłowa i lenistwo intelektualne , co niestety stało się wizytówką ostatnich kilku lat i zatacza coraz szersze kręgi.

czwartek, 19 listopada 2020

19.11.2020 Ha!!!

 Pozamiatałam gościa . Mam co chciałam , wynegocjowałam . Znaczy firma ma.  Jednak jestem w tym dobra . Zawsze jest jakieś coś za coś i nie jestem pewna jak się dalej potoczy, bo jest koniec roku i braki w sprzęcie . Wrzuciłam w rezerwację sprzęt , ale jak się goście nie pośpieszą z przedpłatą, to mogą mi tę rezerwację anulować. Na razie jestem dobrej myśli w tym względzie .

Po pracy byłam u matki z hydraulikiem i nową baterią do kuchni . Wymienił. Przed południem jak jej o tym przypomniała  awanturowała się , że co ja od niej chcę i czemu jej to wymieniam i oczywiście nawet suszarki ze zlewozmywaka nie zdjęła, żeby zrobić miejsce do pracy i sprzątnąć w kuchni też nie raczyła i jeszcze z ryjem na mnie wyleciała, że co ja od niej chcę i oczywiście zdziwaczałam. Nie do ujechania ostatnio. Wiem ,że to starość i że lepiej nie będzie ale wkurza , bo pomijając , ze ukochaną córeczką nigdy nie byłam , to przecież od obowiązku zajęcia się nią się nie uchylam i krzywdy jej zrobić nie chcę . 

 Wczorajsza awaria auta opanowana , z uszkodzonego ekspresu do kawy też się da używać choć trzeba ostrożnie czyli nie najgorzej. Swoje auto jutro odstawiam do warsztatu . 



środa, 18 listopada 2020

18.11.2020 Limit się nie wyczerpuje

 na niefarty , a jakże . Już rano źle szło, choć zaczęło się od drobiazgów ; wysiadł bramofon w bloku , nie słychać dzwonienia , utknęłąm za śmieciarką i do pracy zamiast 12 minut jechałam prawie pół godziny , a moje auto wywaliło mi komunikat, że szwankują jakieś czujniki , co wymaga serwisu. Umówiłam się na piątek w warsztacie , a młodszy jak przyjechał do firmy sprawdził i stwierdził, że w nim cieknie ropa na jednym zaworze( cokolwiek to znaczy ).  Majstry od drzwi stawiły się na 3 godziny przed umówioną porą na montaż , ale to i tak pikuś .Mężuś zdążył przygotować przedpokój . Drzwi przywieźli , zaczęli montaż i zonk; skopane na etapie produkcji . Drzwi pasują , futryna i rygle nie . Okazało się to dopiero jak zaczęli je składać czyli , zdemontowali stare drzwi i futryny . Kombinowali jak konie pod górkę i nic z tego nie wyszło. Zabrali do firmy , zgłosili reklamacje , a nam wstawili zastępcze , które przywieźli. Zamiast przewidzianych 3 godzin zeszło 7, a teraz będziemy czekać na zrealizowanie reklamacji . Jak już poszli małżonek przyjechał do firmy i od razu uszkodził ekspres do kawy ; ułamał uchwyt od pojemnika na wodę . A żeby było jeszcze ciekawiej to ledwie zdążyłam wrócić do domu i zająć się obiadem zadzwonił starszy synalek , uszkodziło mu się auto , wysiadła stacyjka , nie może odjechać z rynku ( był w pobliżu u klienta i tam się zaparkował ) i żeby podjechać zabrać to co ma w bagażniku, bo za chwilę laweta przyjedzie go ściągnąć do warsztatu.  Niech się ten cholerny rok już skończy. 

wtorek, 17 listopada 2020

17.11.2020 Sprawy babusine

 Spraw świątecznych ciąg dalszy . Byliśmy w mrówce po skrzynkę rewizyjną  potrzebną nam do zrobienia odpowietrznika do instalacji  , no i sobie nie odpuściliśmy żeby nie pomyszkować w świątecznych ozdobach i jak to my , parę drobiazgów kupiliśmy . Nakręcane figurki reniferka bałwanka i gwiazdorka - te dostaną dzieci na Mikołaja jako dodatek do prezentu , dla nas ledowy mini - kominek , ustawię przy wejściu na szafce do butów i też dla nas dwa świąteczne kubki , a właściwie wielkie filiżany. Będą do porannej zbożowej kawy . Obejrzeliśmy też czarne bombki i już mi koncepcja wystroju po głowie latać zaczęła ; może czarno-czerwono tym razem? Pomyślę...

 A tak poza tym nic nowego, sprawy się toczą swoimi torami, choć jak na sezon przedświąteczny dość niemrawo.

 Jutro przyjdą majstry zamontować nowe drzwi wejściowe. Strasznie długo czekaliśmy  na realizację zamówienia ale nam się też nie paliło. Ciekawa jestem efektu , bo wybraliśmy antracytowe ze strukturą drewna i z czarnym , szklanym panelem . Trochę nie typowe jak na naszą klatkę , wszyscy montują różne wersje grafitowych z aluminiowymi paskami albo ciemno- brązowe. Nikt nam nie narzuca designu , mieliśmy tylko wymienić jeśli ktoś planował przed remontem klatki , a ten w 2022 jest planowany . Sąsiedzi jednak zaczęli wymieniać od razu więc my też. Obawiam się tylko, że będzie trzeba na nowo przedsionek remontować , po wymianie futryny. 

poniedziałek, 16 listopada 2020

16.11.2020 Sama nie wiem

 z jednej strony nadal mnie wszystko wkurza i dołuje , z drugiej męczy do tego stopnia, że nawet nie chce mi się myśleć , słuchać czy o tym rozmawiać. Piszę o sytuacji w kraju. To zdaje się są tak zwane mieszane uczucia. Pracowe sprawy takie jak zwykle. Dzisiaj zwis kompletny wszyscy mieli z bliżej nie wyjaśnionych powodów . Czasem tak mają .Jutro na pewno wróci wszystko do normy . Mężus zresztą oko na to przymyka . I tak wiadomo, że swoje zrobią . 

Domowo też jak zwykle, wciąż zwolnione tempo . Załatwiłam dziś hydraulika dla matki. Popsuła jej się bateria w kuchni , po prostu przerdzewiała wylewka. Już widzę tę awanturę , że trzeba wymienić . Ostatnio o wszystko się stawia , nawet o to o czym wcześniej sama mówiła, że potrzebne. Lepiej nie będzie , mam tę świadomość , jak i tę ,że jestem z tym zupełnie sama. Nie mam rodzeństwa , a moje chłopaki są na babcie wściekli. Ale skoro ich poobrażała , to niczego innego spodziewać się nie można. Dam radę , jak zwykle , bo kiedy nie dałam . 

Na poprawę humoru zamówiłam sobie dresową sukienkę - taką do pracy i małą torebkę na ramię . Niedawno jedną skasowałam , a dwie inne czekają już w kolejce do worka i kontenera . W sobotę zainaugurowaliśmy z małżonkiem sezon świąteczny ; kupiliśmy pierwszą bombkę ; czarnego kota . 

 

niedziela, 15 listopada 2020

15.11.2020 Obżarstwo ...

 stanowczo za dobrze gotują moje synowe. Byliśmy na urodzinowym obiadku i kawce u wnusi . Zrobiły kluski śląskie z gulaszem i modrą kapustą . Wieki całe nie jadłam . Oczywiście w ilości jak na pułk wojska . Już nie pamiętam kiedy tak dużo zjadłam . Oczywiście potem było jeszcze słodkie i kawa .  Póki co do połowy grudnia przerwa w imprezowaniu. Wnusia oprócz prezentu , który sobie wybrała dostała prezent specjalny ; rodzinny przepis na piernikową przyprawę , która jest przekazywana kolejnym pokoleniom wnuczek . Ja dostałam go od mojej babci , a moja babcia od swojej , a dziś przekazałam go swojej wnuczce razem z listem , w którym opisałam jego historię i prośba y przekazała zgodnie z tradycją swojej wnuczce. Mała puchła z radości. 

No i weekend zleciał na świętowaniu i pomniejszych weekendowych zajęciach . udanego tygodnia i trzymajmy się.