babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 10 grudnia 2016

10.12.2016 Dziś też o przygodach nie będzie

a to dzięki młodzieży . Podrzucili nam maluchy a wiadomo jak maluchy w domu to babcia z dziadkiem mają wakacje od wszystkiego. A miałam tyle zrobić ... I naprawdę nie wiem jak uda mi się nadrobić to wszystko i jeszcze paczki na robótkę popakować . 
Od rana pobiegaliśmy po sklepach meblowych w naszym mieście . Z biurowej oferty to tylko katalogi mieli na stanie . Nie idzie nam z meblami najwyraźniej , ale gdzieś przeciez ludzie te meble kupują więc prędzej czy później znaleźć musimy. Poza tym pojechaliśmy do hurtowni  i za jednym podejściem udało nam się kupić wszystko do paczek pracowniczych i coś nie coś do domu przy okazji i na prezenty . Tym sposobem zakupy świąteczne mamy opękane . Jeszcze tylko po jakimś drobiażdżku dla naszego pracusia i jego żony. Zawsze przychodzą z opłatkiem , to im dajemy po naprawdę maleńkim upominku. Robili niedawno remont kuchni więc im jakiś dekoracyjny drobiazg do nowej kuchni wymyślę. 
No i to by było tyle. Pozostało to wszystko zebrać , uporządkować i zająć się przygotowaniem . To by było na tylę . Muszę się podciagnięciem zaległości zająć , bo jutro na pewno nie dam rady ze wszystkim więc o przygodach będzie jutro ; jak dobrze pójdzie. 

piątek, 9 grudnia 2016

9.12.2016 Przygód nigdy dość w naszym skromnym życiorysie

ale o przygodach jutro . Dziś już mam po uszy wszystkiego . Marzę tylko o wygodnym łóżku . Pech przesyłkowy nadal nas prześladuje . Po raz kolejny wykłócałam się z gościem , który coś zawalił , aż mój młodszy nie wytrzymał i wsparł mnie mało parlamentarną wiązanką pod adresem sprzedawcy . Głupio się gość tłumaczył .
Z oglądaniem mebli też nam nie poszło , ze znalezieniem jakichś ciekawych opakowań do prezentów też nie bardzo. Jedyna korzyść to ta, że dorobiłam się nowych perfum , w pięknym flakonie przypominającym kamień szlachetny i kilka nowych bombek miniaturek. Ale o tym wszystkim jutro.

czwartek, 8 grudnia 2016

8.12.2016 Już 8.12 !

Za tydzień w piątek dzień rodzinnego pieczenia pierniczków przypada ; tradycyjnie tydzień przed Wigilią . A następnego dnia to już po choinkę pojedziemy . Czasu coraz mniej , a ilość roboty proporcjonalnie rośnie . Różnych , dziwnych "fikołków" też. 
Dziś jak zwykle wszystko na raz musiało się zwalić razem. Jeszcze niespodziewanie musiałam wnusię ze szkoły odebrać i na chór odprowadzić , bo syn nie zdążył skończyć pracy a synowa szła na zebranie rady rodziców.  Do domu wróciliśmy około 19.00. I jak ja mam się świąteczną robotą zajmować ? Znów mi wypadnie wszystko zrobić w weekend. A niech tam. 
Byłam dziś na targu. Szaleństwa nie było . Dobrze zrobiłam ,że kupiłam te sandacze już trzy tygodnie temu , bo już nie ma . Wszelkich innych ryb mnóstwo ; karpi oczywiście najwięcej , a sandaczy brak. Kupiłam suszone śliwki , takie podwędzane , suszone po staremu . Na kompot z suszu są najlepsze . I dwie pary rajstop, szare i bawełniane w kolorze czarnym. A ! i jeszcze tzw. lodowe cukierki . Kiedyś dawno temu , kiedy w zaopatrzeniu wciąż były braki , handlarze przywozili je z Niemiec i sprzedawali z samochodów i polowych łóżek rozstawionych na bazarach. Nadal je przywożą , a ja je wciąż kupuję na różne święta , bo moja rodzinka wspomina je z sentymentem i lubi. Mnie smakują tak sobie , ale ze słodkich rzeczy to mi najbardziej śledzie w occie podchodzą . 
Dostarczyli nam zamówione wino , trochę dla nas , karton dla szefowej biblioteki ; poprosiła o załatwienie zakupu , bo z powodu choroby nie mogli z mężem pojechać z nami na degustację  i karton na prezenty dla klientów. Paczki mogę już szykować. 
Pogoda płata figle ; późnym popołudniem zrobiło się całkiem ciepło jak na tę porę roku , bo aż 11 stopni na plusie , a przecież powinien padać śnieg! 

środa, 7 grudnia 2016

7.12.2016 Tak to jest

jak się pisze blogi po nocach ; narobiłam wczoraj błędów , że aż cierpnę patrząc na to.  Może zresztą nie tyle błędy co poszłam na skróty  i pogubiłam niektóre wyrazy , inne pozamieniałam ... No, strach patrzeć na te moje zapiski. 
Dzisiaj jak zwykle pracowicie . Kończymy kolejne inwestycje , załatwiamy ostatnie w tym roku zlecenia i obijamy sie o kartony z towarem. A oprócz zwykłej roboty , po obiedzie pobiegaliśmy po sklepach . Zasadniczo prezenty dla kontrahentów mamy ogarnięte. Reszta w miarę potrzeb.Paczki pracownicze też po części skompletowane.  Częściowo . To robi pewną różnicę . Parę dni żeby dokończyć sprawę jeszcze mamy. 
Przejechaliśmy się po mieście. Skromnie w tym roku z dekoracjami , ale może jeszcze dołożą a na pewno stanie na skwerze za biblioteką Szopka. Pogoda robi się paskudna ; deszcz na przemian z mrzawką , a było całkiem przyjemnie z lekkim mrozem , a w każdym razie sucho . 
Na jutro znów mam plan , wybieram się na targ . Wybieram się tak kolejny tydzień ... I pewnie znów coś stanie na przeszkodzie . 
Przyszły zamówione dla dzieciaczków ciuszki . Tym sposobem mam już prezenty dla wnuków . 

wtorek, 6 grudnia 2016

6.12.2016 Mikołajowo

u nas Św . Mikołaj tylko drobiazgi do bucików wystawianych na okno wrzuca więc szaleństwa nie było. Słodycze, maskotki i książeczki. Prawdziwe prezenty przynosi Gwiazdor . 
W firmie to co zwykle ; czyli zwariowane podwórko. Nie mam kiedy faktur powystawiać tyle jest innych spraw. Przyszło jakieś dzikie pismo z zusu , każą nam się tłumaczyć z jakichś błędów z 1999 i 2009 roku. Pognałam z pismem do księgowej . Okazało się jakąś głupotą . Na szczęście tym razem ktoś tam ruszył głową i określił na czym błąd polegał . Księgowa stwierdziła ,że to nic szczególnego i skoryguje to bez problemów . Już myślałąm ,że będzie gorzej. 
Sprawa się rypła jak to się kiedyś mówiło. To znaczy mężuś zamówił dla mnie prezent gwiazdkowy , przyjechał do firmy , a ja rozpakowałam jak wszystkie firmowe przesyłki , zwłaszcza,że znów przyszło ich kilka na raz . No i się wydało , co dostanę na prezent i urodziny. Dobra, na razie udaję, że nie wiem , pochwalę się po świętach . 
Pecha to ja jednak mam jeśli chodzi o przesyłki; zamówiłam sobie koronkę do firanek  kuchennych - białą . Przyszła , a i owszem;ecru . Kosztowało nie wiele , szkoda mi odsyłać , bo przesyłka kosztuje połowę ceny koronki, ale się wkurzyłam. Widać wciąż limitu nie wyczerpaliśmy i na dodatek na prywatny grunt się przeniosło. 
Dziś było w mieście uroczyste odpalenie świątecznych iluminacji . Niestety nie mieliśmy jeszcze okazji zobaczyć . Wybierzemy się jutro . 
W tym tygodniu mam jeszcze sporo spraw do załatwienia , takich świątecznych. Dokończyć dekoracje , upiec trochę ciasteczek na akcję Jest Robótka , popakować robótkowe prezenty , uszyć lambrekiny do kuchni ( trudno , niech już zostanie ecru , będzie dwukolorowo ), pojeździć po sklepach meblowych , przygotować paczki dla pracowników i klientów . No, jest tego nie mało . A jeśli chodzi o Robótkę , to kupowałam dziś ozdoby do włosów dla  moich ulubienic z Niegowa a sympatyczna młoda ekspedientka zagadywała mnie , bo akurat nie było w sklepie innych klientów i jak się pochwaliłam ,że to na akcję charytatywną , to dała mi aż 80% rabatu, bo to wspaniale ,że są takie akcje a ona to bardzo popiera . Kilka dni wcześniej dostałam z tego samego powodu rabat w pasmanterii . Tam z kolei jestem trochę zaprzyjaźniona z właścicielką , często coś kupuję a ona też lubi druty i szydełko więc mamy o czym pogadać. 
I zostało jeszcze oficjalnie sezon świąteczny otworzyć i zmienić na zimowy. Choć zimy to u nas nie widać .Za oknem tylko mgła i mgła . 

poniedziałek, 5 grudnia 2016

5.12.2016 Szaleństwo

To co dziś się działo w firmie to się nie da opowiedzieć . Jakiś obłęd .  W ciągu dnia urwaliśmy się do szklarza . Po pierwsze to musieliśmy odebrać lustro do łazienki , bo murarze źle przykleili i się zniszczyło- trzeba było zrobić nowe,  poza tym miałam wybrać kolorowe szkło do ozdoby biurowej szafy , no i tu porażka ; nie ma koloru turkusowego , który sobie umyśliłam i nie da się załatwić . Przy okazji szklarz przeciął mi na pół resztkę czerwonej płytki z biurowej kuchni. Zrobię z niej świecznik . I chociaż tyle pozytywnego . Co z tym szkłem ? Nie wiem . Nie chcę zmieniać koncepcji z powodu kawałka szkła . Szukałam chwilę w necie i też nie znalazłam. Kolorów mnóstwo , oprócz turkusu. Podoba mi się też amarant , ale akcenty w tym kolorze miały się znaleźć w biurze szefa . Poległam po prostu. Może żółty ? Z kolorem aluminium  ładnie się komponuje , ale to nie po mojej myśli. Nastawiłam się na turkus . Pomyślę i poszukam, może się coś trafi. 
Po południu synowa podrzuciła mi wnuki . Wybierała się na małe zakupy i na chwilę do babci. Babcia synowej odchodzi, to już kwestia dni . 
No to co było robić , zajmowaliśmy się wnusiami. Składaliśmy piracki statek z wycinanki , robiliśmy namiot z koca i krzeseł i nawet była bitwa na poduszki . Nawet najmłodszy brał w tym udział . 
Jutro Św. Mikołaja , czyli początek sezonu świątecznego . Dawno temu , kiedy byłam dzieckiem i mieszkałam na wsi , w tym właśnie dniu zaczynały się przygotowania do świąt. Przyjeżdżał organista z walizką opłatków , sprzedawał je za "co łaska" . Babcia zawsze brała 1 biały dla rodziny i jeden różowy lub zielony dla domowych zwierząt . Dlaczego akurat tak , nie wiem , ale zwierzaki też dostawały w wigilię swój opłatek. A potem były porządki , przygotowywanie ozdób świątecznych , pieczenie pierniczków i wszystkie te ważne rzeczy i sprawy , które trzeba załatwić żeby dobrze przygotować się do świąt. A wszystko przy wtórze adwentowych pieśni podśpiewywanych przez babcię i ciocię ... Takiej atmosfery już nie ma . Trochę próbuję ocalić i przenieść na współczesne podwórko , stąd nasze wspólne , tradycyjne pieczenie pierniczków , kiedyś z dziećmi , teraz też z wnuczętami, stąd przygotowania dekoracji i niespodzianek . Chciałabym ,żeby dzieci i wnuki pamiętały . 

niedziela, 4 grudnia 2016

4.12.2016 Dzień się wydłużył czy co ?

Przynajmniej takie mam wrażenie . Bo to i wstałam wcześniej niż zwykle w niedzielę czyli tak jak do pracy i roboty zrobiłam  dziś mnóstwo a konkretnie to uszyłam firanki , pozakładałam a potem to już gotowałam pierogi. Oczywiście nie został ani jeden. Zostały pożarte w ekspresowym tępie. Nawet najmłodszy wnusiu zjadł aż 4 sztuki. Posiedzieliśmy chwilę przy herbatce i nalewkach , tak dla zdrowotności , na przeżarcie, bo odrobince . A potem już był czas żeby wyruszyć na degustację win. W tym roku było bez rozmachu , ale na prezent za długoletni staż i tak się załapaliśmy. Tradycyjną butelkę wina. Zamówiliśmy też dodatkowo na prezenty dla naszych kontrahentów. Na koniec pojechaliśmy jeszcze do M1 ale w sumie wyszło,że starta czasu . W "oszołomie" ofeta marna , to już nawet u nas wszystkiego więcej a i towar lepszej jakości . Kupiłam tylko dwie bombki , kilka świec i książkę Jacka Piekary pt. Nocrosis Przebudzenie" . Lubię jego książki; trochę fantazy , alternatywne średniowiecze , tajemnice i klimat grozy . Ale z czytaniem poczekam do świąt. Wrzuciliśmy do koszyka jeszcze kilka drobiazgów spożywczych i to właściwie wszystko.Na zakupy jeszcze się wybierzemy .