babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 23 kwietnia 2016

23.04.2016 Doba okazuje się za krótka

powinna mieć co najmniej 48 godzin . Wczorajszy dzień był oderwany od kontekstu. Z powodu tej imprezy . Nieco mi piórka opadły , bo jak sobie pomyślę ,że niedługo my będziemy nową siedzibę otwierać... No , dobrze , opowiem po kolei .  Dwóch lokalnych posłów na Sejm + przedstawiciel trzeciego posła , "któremu obowiązki nie pozwoliły wziąć udziału osobiście", starosta , wice- burmistrz, trzech burmistrzów z okolicy , paru biznesmenów i redaktorów z zaprzyjaźnionych tygodników z okolic, naczelnik urzędu skarbowego, projektanci i wykonawcy  i nie wiem kto tam jeszcze . Nieeeee , posłów i oficjeli na pewno zapraszać nie będziemy...  Impreza jak impreza , filmy o budowie , prezentacje na temat planów , przemówienia i mini koncert. Nie udany niestety . Miała to być muzyka eksperymentalna wyszła tzw. kocia. Zawiodła aparatura . Jak w końcu zaczęła działać , to jakoś to brzmiało , powiedziałabym ,że kosmicznie. Nie moje klimaty ale styl pasował do surowych , loftowych wnętrz i industrialnego wystroju.  Na koniec zwiedzanie budynku i poczęstunek . Wino , kawa , drobne przekąski i miniaturowe ciasteczka. Skubnęłam szarlotkę z kubeczka ( pychota)  i owoce . Wino mimo,że z tych markowych i uznawanych za bardzo dobre; Primitivo -nie trafione . Pewnie z oferty marketowej, jakiś słabszy rocznik  , bo tej marki piliśmy już o wiele lepsze na naszych degustacjach . Za to kawa była doskonała , więc sobie nie pożałowałam. Na koniec dostaliśmy po upominku. Piękne , drukowane albumy autorstwa właściciela wydawnictwa , zapalonego fotografa , o naszym mieście i dolinie Warty , miejskie słowniki biograficzne , miejscowego pisarza Rafała Szamburskiego powieść " Bękart" . Fragmenty czytali kiedyś Radiomerkurym . Nie moja bajka ale chyba powinnam przeczytać . Wypadało by znać twórczość swoich sąsiadów - tak sobie myślę ...Do biuro wróciliśmy przed 15.00. To już wielkiej roboty nie było , bo z powodu babciowania musieliśmy jeszcze zrobić zakupy. Wnusię na przywieźli około 19.30. Wcześniej odwiedziły nas jeszcze teściowa ze Szwagroską. Dziś też dzień z wnusią , wszystko robiła ze mną , obiad , zakupy , jakieś drobne porządki i bawiła się nieustająco . Mężuś pojechał do klienta . Rodzinka po małą przyjechała około 14.30. Poczęstowałam rosołkiem , potem mężuś z synem poprawili ustawienie pralki , bo trochę wpadała w wibracje . Jednak takie zajęcia wymagają męskich rąk. Pomagałam przy poziomowaniu , ale nie mam tyle siły żeby utrzymać w odpowiedniej pozycji taki ciężki sprzęt. 
Synowa podrzuciła mi cały wielki worek włóczkowych ubranek ,część robionych przeze mnie , część przez jej mamę . Do sprucia i przeróbki . Sprucie pójdzie szybko ale jak potem zagospodarować takie ilości włóczek . Coś wymyślę . Wierzyć się nie chce ,że mała z tych wszystkich ubranek tak szybko wyrosła  

czwartek, 21 kwietnia 2016

21.04.2016 Wylazłam

z tej sterty papierzysk. To nie koniec , ale ze dwa dni przerwy mam . Muszą zapaść decyzje. 
   Tak poza tym to dzieje się dużo i w tempie obłędnym. 
Majstry budowlańcy pomalowali już elewację i wyrównali trawniki. W środku wygipsowali, wyszlifowali i zagruntowali ściany . Szybko idzie. 
    Mężuś znów na antybiotyku. Po usunięciu zęba dopadł go jakiś stan zapalny i szczękościsk . Tak to chirurg określił. Szczęka go boli a usta może otworzyć dziś już na 1,5 cm. Wczoraj jeszcze nie więcej niż centymetr. Antybiotyk zaczął działać , ale musi ćwiczyć ; znaczy wykręcać dziób w różne strony. Śmiesznie to wygląda , ale mus to mus. 

Jutro idziemy na otwarcie nowej siedziby naszego miejscowego tygodnika. Szefostwo nas zaprosiło wśród innych wykonawców. Robiliśmy im kilka instalacji i dostarczaliśmy sprzęty. I jako jedyna ekipa wywiązaliśmy się w terminie ze zlecenia. Jak nam zdradził zaprzyjaźniony informatyk z tygodnika będą koreczki , będzie musujące wino, będą przemówienia i zwiedzanie budynku z projektantem - znaczy projektant będzie tłumaczył swoją wizję . Budynek już widziałam w środku , nawet windą się przejechałam , mężuś też , bo tam pracował razem z chłopakami  ale trzeba udawać podziw dla wizjonera , co nie ? Pojęcia nie mam w co się na takie "otwarcie parasola" ubrać. Chyba tradycyjnie włożę sprawdzony zestaw - czarne spodnie i żakiet , zwłaszcza,że od rana  będę w biurze a po imprezie do biura wracam.  
Chustę skończyłam . Po tym ryciu w papierach dziś sobie odpuściłam bardziej wymagającą działalność i całe popołudnie ozdabiałam chustę frędzlami.  Ładnie wyszło . W kilku miejscach wzór pomyliłam , musiałam naprawiać , co akurat w tym wzorze okazało się bardzo łatwe i nie widać ,że jest coś skopane. No cóż , gdybym się przypadkiem nie pomyliła, musiałabym to zrobić z założenia , na znak że  tylko Bóg jest nieomylny . Czytałam taką teorię dawno temu w jakiejś XiX - wiecznej księdze traktującej o różnych zasadach życiowych i dostarczającej różnych porad w kwestii "dobrego życia". Coś w tym jest . Niektóre całkiem ciekawe jak choćby ta , którą tu przytoczyłam. Chustą pochwalę się w niedzielę jak zrobię jakieś fotki w dziennym świetle. 
Jutro mamy wnusię na noclegu. Młodzież imprezuje na rocznicy ślubu. 


środa, 20 kwietnia 2016

20.04.2016 Nadal tkwi w papierzyskach

i póki co , z nich nie wylezę więc napiszę więcej w innym terminie.

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

17.04.2016 Znów dzień nurkowania w papierach

skąd się tyle tego bierze ... Oczywiście się nie wyrobiłam choć siedzieliśmy prawie do 17.00. Jutro  będę dalej pisać i liczyć. 
Z domowych spraw też nic szczególnego. Gotuję właśnie domową wędlinkę przygotowaną wczoraj. Nabieram wprawy . Już prawie nie kupuję gotowych wędlin. 
Wczoraj nie włączałam w ogóle wiadomości . To tak w ramach postanowień ,że nie będziemy oglądać i się wkurzać . Długo nie wytrzymaliśmy ; dziś włączyliśmy Polsat. Jak zwykle pyskówki i manifesty wykrzykiwane przez NE zamiast sensownych argumentów. Załamka. To się chyba nie zmieni. A sytuacja jest nie ciekawa i żadne zaklinanie ani inna propaganda tego nie zmieni. 
Chustę kończę po woli . Może nawet dziś mi się uda. Zostały ni z 2-3 rzędy , tyle,że długie , bo robi się od środka. I przydałyby się jakieś frędzle . Tylko nitki cienkie więc pewnie długo będę je wiązać.
Ochłodziło się . Jest sucho i słonecznie ale jednak chłodno i na razie nie zapowiada się cieplej.

niedziela, 17 kwietnia 2016

17.04.2016 Jeszcze jeden leniwy dzień

czyli dziś . Tak jakoś wszystko robimy bez pośpiechu i bez planu. Mężuś czyta zaległe wiadomości i ogląda filmy w necie , ja wszystkiego po trochu : trochę kuchni , trochę czytania , trochę dziergania . Pomiędzy tym wrzutka do pralki i mieszanki na chleb do automatu - właśnie się piecze. Jeszcze tylko jakąś koszulę mężusiowi muszę odprasować na jutro do pracy . I takie tam ... nic nadzwyczajnego. 
Na kolację zrobiłam dziś tatara - nie pamiętam kiedy poprzednio jedliśmy. Pysznie było . I coś innego.  Muszę częściej . 
Moja chusta nabrała kształtu i po woli zbliżam się do końca. Właśnie zaczęłam ostatnie dwa motki włóczki. Robię z podwójnej nitki jak wspominałam . Pochwalę się efektami jak będzie gotowa. Rozrysowałam wzór na papierze  dla Fusilli ale artystką to ja nie jestem. Muszę przerysować i opisać "na czysto", bo z tego co powstało trudno cokolwiek odczytać.