Minął rok, dokładnie to minął wczoraj. Rok od pamiętnych
wyborów, które przyniosły długo wyczekiwaną zmianę. Tę zmianę ludzie odczuli
jak powiew świeżego powietrza i uwierzyli, że niemal magicznie wszystko od razu
zmieni się na lepsze. Przyznaję, że ja też uległam temu czarowi i stąd moje
mieszane uczucia. Bo z jednej strony chciałoby się szybciej i skuteczniej
rozliczyć stare, postawić przed sądem i ukarać winnych , wdrożyć nowe a niestety okazało się to nie
łatwe i czasochłonne, stąd lekkie rozczarowanie. Z drugiej zaś strony rozumiem
jak działa państwo i jego instytucje – przez poprzednią ekipę sprowadzone do
roli atrap i prymitywnych narzędzi w rękach partii. Jest i geopolityka w
szerszym pojęciu , która nas dotyczy, szczególnie w obszarze strefy schengen .
Tuż za naszą granicą toczy się przecież wojna. Sytuacja w kraju też nowej władzy
dała popalić już na wstępie ; nie minęło jeszcze 10 miesięcy rządów a już musieli
się zmierzyć z klęską żywiołową na skalę, jakiej dotąd nie było. I tu skłaniam
się do maksymalnej granicy kredytu zaufania jakim tę ekipę obdarzam i nakazuję
sobie cierpliwość. Trudno czasem się nie wściec na to co się dzieje i w jakim
tempie, ale inaczej się nie da i już . Wkurzają mnie te przepychanki
koalicjantów i ich ciągnięcie każdy w swoją stronę, nieustannie wbijane szpilki
i forsowanie za wszelką cenę swojego. Jak z tą ustawą o aborcji. Można było to
załatwić od razu ale znów pokręcone sumienia paru starych dziadków z zabetonowanym
mózgiem okazały się ważniejsze niż dobrostan większej części społeczeństwa. MNU (Miłościwie Nam Urzędujący) też by ustawy nie podpisał, ale to odium już by spadło na jego głowę a obecna
ekipa miałaby czyste konto w tym temacie. Dla dobra ogółu powinni sobie to” przeciąganie
liny „ odpuścić. Wkurzają mnie też dziennikarze
, którzy tylko czekają, żeby każdy najmniejszy błąd czy potknięcie rozdmuchać
do wielkości gór lodowych. Do cholery … jeszcze niedawno pluli i narzekali na
to co się działo , a dziś zwrot o 180 stopni? Niech by im chociaż przez pełny
rok dali szansę na posprzątanie w spokoju, bo to co zastali, od stanu prawnego,
po finanse państwa to są pokłady gnoju. Przepraszam za wyrażenie , ale inaczej
się nie da. Przysłowiowa Stajnia Augiasza to przy tym wypielęgnowany przydomowy
ogródek. Czego się nie tkną to wyłażą afery , przekręty , przestępstwa ,
oszustwa i co tylko można sobie wyobrazić, spreparowane przez poprzedników. Ale
nie; trzeba nogi podkładać i dawać opozycji pole do ataków. Nie rozumiem tej
nagonki. Chociaż nie , to nie tak ; pewnie chcą być rzetelni, że niby
punktowali tamtą władzę , to i tę obecną również . Tyle tylko, że w obecnym
układzie to niczemu dobremu nie posłuży. A nie posłuży , bo była ekipa nie
potrafi ani nie chce uznać swojej porażki. Liczyli, że nawet w razie przegranej
pozostaną bezkarni. Nie wyszło. Skro nie wyszło to trzeba zdestabilizować
państwo , utrudniać na wszelkie sposoby , wręcz uniemożliwiać rządy nowych, za
wszelką cenę udowodnić, że obecni nie nadają się do rządzenia, nawet jeśli to
rozpęta wojnę domową . Obrali to sobie za cel i robią nieustające zadymy. Czym
to się skończy? Nawet nie chcę sobie
wyobrażać. A MNU dzielnie im w tym sekunduje, nie szukając daleko dzisiejsze
kazanie ( bo orędzie to to nie było) z mimiką godną duce. Histeryczny wrzask i podkreślanie swojej
pozycji. Gdyby bito rekordy Guinessa w śmieszności to dziś na sali sejmowej padłby
rekord wszechczasów i MNU byłby tym rekordzistą. Już od samego początku ta przegrana ekipa
robiła wszystko żeby władzy nie oddać i destabilizować działanie państwa i
prace rządu i parlamentu. Te dzikie wrzaski, szczucie na kogo się da , kłamstwa
i kombinacje i język niczym z pijackich melin … To się po prostu w głowie nie
mieści. Mam nadzieję , że niebawem się to skończy. Już mniej niż 300 dni do
końca kadencji MNU. Naprawdę podziwiać można całą nową ekipę, że mimo wszystko
daje radę i idzie do przodu, choć ma pod górkę , pod wiatr i przez tory
kolejowe. Trzeba im kibicować , spiąć się w sobie i przetrzymać . Wciąż liczę ,
że będzie lepiej.