babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 17 stycznia 2015

17.01.2015 Sobotnie sprawy babusine

Mało istotne w gruncie rzeczy i przyziemne , ale może takie właśnie mają sens i sprawiają ,że jest swojsko? Dziś kontynuacja roboty w banku , co się przekłada w moim przypadku  na " męża nie ma, chata wolna , oj będzie przewrót w szafach"   . No i był . Po kolei od rana licząc to mam dziś jeden nieustający przewrót w szafach . Rano wybrałam się na cotygodniowe zakupy . Nie wielkie, tylko tyle żeby uzupełnić zapasy. Wyciągnął mnie z nich serwisant , który przyjechał po moduł naprawczy . Ma chłop zdrowie ; rano zdążył już pojechać na obiekt , gdzie coś skopali w naszej robocie budowlańcy i o 8.30 zameldował się pod naszym biurem. W soboty otwieram o 9.30 ale podjechałam żeby nie czekał godzinę za tym modułem. Odwiozłam do domu zakupy , zabrałam komputer i pojechałam do pracy. No i zaczęłam przewroty w szafach biurowych . Papierzyska fruwały po biurze ,że aż miło. Po 3 i pół godzinie udało mi się zrobić porządek na trzech półkach i w obu biurkach. To i tak nie koniec , bo jeszcze kilka półek zostało. Mężuś wpadł do biura po jakieś drobiazgi potrzebne im do pracy ,wypił kawę i poleciał dalej pracować . A ja ruszyłam do domu. Wstawiłam obiad i od razu dobrałam się do kolejnych szaf. Przerzedziłam dekoracje , zanim jeszcze ugotował się obiad ,po obiedzie popakowałam to co chciałam zostawić i nawet pudełka opisałam,  poukładałam zastawę , pochowałam na stryszek niepotrzebne rzeczy. W trakcie oderwałam się kilka razy od pracy po to,żeby zmienić CD z muzyką ( polubiłam życie bez TV) , na koniec posprzątałam w kuchni i łazienkach , nieco mniej się przyłożyłam do saloniku i sypialni, wrzuciłam pranie do pralki a potem rozsiadłam się na kanapie z kawą. Jakoś mało czasu mi to wszystko zajęło ,bo skończyłam przed 17.00. I nie byłabym sobą , gdybym sobie zajęcia nie znalazła. Oczywiście kolejny przewrót w kolejnej szafie. Tym razem moich ciuchach. Aż miło mi się przewracało . Pasuje na mnie albo prawie pasuje mnóstwo ciuszków, które już na starty spisałam . Przy okazji zaczęłam je przymierzać i składać sobie jedne z drugimi. Opłaciło się . Na wiosnę jak znalazł parę fajnych , oryginalnych zestawów się znajdzie. Za to teraz nie wiadomo co na siebie wkładać. W wiosenno - jesiennych za zimno , w zimowych za ciepło. Mężowską szafę sobie odpuściłam , tam przewrót robiłam na początku grudnia , na razie nie wymaga poprawki.  Przy tym przewracaniu znalazłam jeszcze świąteczne słodycze w skarpetkach. Miały być dołożone do jakich prezentów i zostały zapomniane. Do przyszłego roku przetrwają skarpety ; słodkości się przeterminują. Nie ma to jak skleroza ... Nie mam pomysłu co z tym teraz zrobić.  
Wieczór zapowiada mi się samotnie , ale nie szkodzi. Przyjrzę się wspominkom i może wreszcie coś dopiszę. Gryzie mnie to,że nie dokończyłam . Niestety na pisanie potrzebny jest czas a z tym ostatnio u mnie marnie . Praca go pochłania w całości i bezwzględnie . Lubię pracować , zawsze lubiłam , ale czasem przychodzi mi do głowy ,że chciałabym robić już coś innego , zwolnić tępo , zająć się czymś twórczym , a nie tylko przyziemnym pisaniem biurowych papierków ( choć to też pisanie i to bardzo potrzebne) . Jutro luzik - odpadło mi gotowanie obiadu . Teściowa ze szwagroską zaprosiły . 
Po raz kolejny słucham płyty Epica , którą dostałam od młodzieży na Gwiazdkę i im dłużej słucham tym bardziej mnie urzeka . 

piątek, 16 stycznia 2015

16.01.2015 Spraw babusinych kilka

Zima bez zimy. Słońce świeci , w dzień temperatury takie,że bez rękawiczek chodzę , co normalnie, w warunkach zimowych  grozi mi "rybią łuską" na dłoniach i odmrożeniami a tym razem nic , nawet mitenki nie potrzebne.Taki przednówek w środku zimy .
Dzwonią kolejni chętni na kupno działki. Oby szybko poszła, to szansa,że z wiosną koparka wjedzie i budowa ruszy.
Zamówiłam sobie sukienkę z bon prixu. Podobała mi się już dawno, ale jakoś się nie zdecydowałam , a teraz pojawiła się z nową ceną , sporo niższą . No to się namyśliłam. I jeszcze dwa biustonosze w pakiecie; czarny i biały. Z bielizną na co dzień mam tak jak z butami - jak mi się jedna znosi to kupuję następną , do tego mam po sztuce "wyjściowej" , pod eleganckie ciuchy. Jakoś nie umiem sobie bielizny kupować , noszę to co praktyczne i nie drapiące. Sukienka taka do pracy .
Pudełka dla maluchów się robią . Pomalowałam już , przykleiłam ozdoby przestrzenne  w postaci autek dla wnusia  i motylków dla wnusi i naniosłam zdjęcia . Z użyciem preparatu do transferu wyszło o wiele lepiej niż "na wodę" i nie wyciera się przy zdejmowaniu warstw. W niedzielę będę się bawić upiększaniem. 
Porządki w kolejnych szafach na razie odłożyłam. Mężusia robota przełożona na jutro - dziś chłopaki robią pomiary i inwentaryzują sieć . No to przewiew zrobię jutro . Szafa nie zając ,nie ucieknie.
Przyszło mi do głowy kilka pomysłów na dekoracje do mieszkania , szydełkowo- drutowych . Sezon szyszek, gwiazdek  i reniferków się kończy , czymś trzeba ożywić .Zobaczę co mi z tego wyjdzie , muszę zrobić jakąś próbkę. 
Po kilku dniach bez telewizji ( dobrze mi się żyło bez ) dopadł mnie nawał newsów. Słucham sobie i słucham i znów nie wiem śmiać się czy wkurzać . Jedno jest pewne ; pani Premier życzę stalowych nerwów i żelaznej woli . Niech w końcu zrobi porządek z tymi zadymiarzami . Nie chcę,żeby pieniądze z naszych podatków szły na dopłacanie do nierentownych kopalni i innych bezsensownych inwestycji, które i tak są skazane na plajtę . Wolę ,żeby za podatki budowali kolejne drogi , nowe szkoły i zadbali o politykę pro rodzinną . Zresztą i tak jest sto tysięcy innych potrzeb niezbędnych dla kraju niż dopłacanie do nierentownych molochów. Rozumiem ,że dla tych ludzi to jest problem , ale taki sam ma każdy kto traci pracę - tylko ci inni, nie związani z górnictwem nie dostają odpraw.     


czwartek, 15 stycznia 2015

15.01.2015 Czasem mi lekko szczęka opada

z powodu pracy. Niby nie powinno mnie już nic zdziwić ani zaskoczyć po blisko 27 latach , ale ... jak się znalazł VW i robotę zlecił , to mi opadła , a dziś po raz drugi . Jutro mamy zacząć robotę  w pewnym banku z którym współpracujemy od lat wielu . Robota się zapowiada dość specyficzna , trzeba bank od świata odciąć i zrobić od nowa serwerownię, a żeby to zrobić  musimy mieć dostęp do wszystkich pomieszczeń , w tym i skarbca. Mamy na to weekend , w tym nocki . Mężuś właśnie był obgadać dziś szczegóły i co ? Ano , będziemy w banku sami , nawet ochroniarza na noc i na czas naszej pracy nie dają . No i tu mi opadła kopara po raz drugi. Znaczy mają do nas zaufanie. Podpisywaliśmy klauzulę tajemnicy dawno temu , no ale to jednak bank. Nie powiem; cieszy mnie to bardzo. 
A poza tym , mężuś dziś pracuje do późnej nocy a ja dobrałam się do mojej szafy z książkami , robótkami,  i innymi "skarbami" , za dużo to nie powyrzucałam ( od poprzedniego razu wiele nie nazbierałam, aż dziw bierze)  ale wreszcie poukładałam wszystkie szpargały . No i od razu zrobiło się więcej miejsca . Jutro też będę w domu sama więc dobiorę się do kolejnych szaf . Dobrze mi się buszuje po szafach jak mężuś nie widzi.  Jemu za dużo rzeczy się "przydaje" . 
Przeliczyłam zawartość mojej puszki po kawie do której zbieram pięciozłotówki . Nazbierałam ponad 1500zł . Razem z tym co w ogóle odkładam na łazienki  remont  coraz bardziej realny, mimo budowy.  Piątki zamienię na banknoty i dalej będę zbierać.
Sypie nam się choinka , czas ją likwidować , do kolędy chyba nie dotrwa. 

środa, 14 stycznia 2015

14.01.2015 Znalezione w cyberprzestrzeni

A konkretnie to podesłał mi to młodszy synalek , do tej pory pękam ze śmiechu 




A poza tym , dzień minął mi na odgarnianiu starych tematów i nowych też ( z tym pierwszym całkiem nie źle mi idzie , zostały mi trzy sprawy : ankieta GUS , założyć bazę stałych umów na 2015 i wypisać kilka faktur , a potem mogę robić przewiew w szufladach i segregatorach) i jeżdżeniu samochodem po mieście - w pasach ,żeby nikt sobie nie myślał. Kolejny wieczór bez dekodera - mam już nowy ale sama nie umiem go podłączyć a mężuś u klienta .Bez męskiej interwencji się nie obyło . Synalek wziął dekoder i pojechał do punktu. Nie pytałam co powiedział gościowi , ale nowy dostał. Brak tv mi nie szkodzi ; fajnie mi się słucha Gregorians i Epica . 

wtorek, 13 stycznia 2015

13.01.2015 Nic nie działa i nikt nie wie dlaczego

taki układ nazywa się łączeniem teorii z praktyką . A w realu wygląda to tak, że nasz dekoder dostarczyłam do punktu , sprawdzili , stwierdzili ,że działa i że na pewno kabel . Kabel kupiłam fabrycznie nowy. Dekoder włączony u nas uruchomił się na 4 sekundy i padł jak kawka . Nikt nie wie dlaczego. Podobną jazdę w jednej firmie mamy . Chłopaki urządzenia resetują , łącze na kilka godzin się ożywia i pada . My wiemy ,że sygnał nie dochodzi do naszych urządzeń , operator gada swoje ,że to wina urządzeń, my  z powrotem urządzenia resetujemy ( ciekawe kto za to zapłaci) , łącze się ożywia i po kilku godzinach pada. Nikt nie wie dlaczego. To znaczy my wiemy ale 'fachowcy " nie wiedzą i nie chcą słuchać . 
    Szkieły w biołych czopkach  chciały mnie dziś wrobić w jazdę autem bez pasów . Ustawili się na rondzie mniej więcej w połowie mojej drogi z domu do biura. Jadę sobie spokojnie i gdzieś na zakręcie do biura  zorientowałam się,że jadą za mną . Pomigali kogutami , zjechałam do zatoczki i czekam . Podchodzi do mnie panienka w niebieskim kubraczku akurat w chwili kiedy odpinałam pas. Otworzyłam drzwi i się grzecznie pytam o co chodzi a dziewczę mi na to,że jechałam bez pasów . Mówię,że nie , miałam zapięte , odpięłam własnie w chwili kiedy podchodziła. Ona mi na to,że widziała , ale przedtem miałam nie zapięte , jak obok nich przejeżdżałam . Ja swoje - nie prawda , zapięłam pod blokiem zanim wyjechałam . I tak parę razy w kółko. Poprosiła o dokumenty i poszła do radiowozu. Siedzę , sobie , czekam i myślę . I już wymyśliłam ,że jak będzie mi chciała mandat wypisać to go nie przyjmę i sobie kitu wcisnąć nie dam.    Przyszła po jakich pięciu minutach , oddała mi prawko i dowód rejestracyjny , z wyraźnie zawiedzioną miną i rozczarowaniem w głosie powiedziała,że "to wszystko , dziękuję " . O co chodziło ? A kij wie !
No i to by było na tyle .
Za oknem wiosna , a w domu miło i spokojnie bez telewizora . 
p.s. VW sam się do nas przyplątał - nie myśleliśmy ,że tak szybko nas znajdą. 

poniedziałek, 12 stycznia 2015

12.01.20145 Jakoś leci

to znaczy w pracy leci jak zwykle ; dużo i szybko . W domu średnio; padł dekoder od Polsatu i ani miauknie. Trzeba spakować i do punktu zanieść , do sprawdzenia i ewentualnej wymiany - tak doradził gość na infolinii. Pewnie mi to szczęście w udziale przypadnie. Jak miło bez telewizji ... 
A poza tym , gość dostarczył dziś projekt przyłącza wodnego  , elektryk - wykonawca dostał już do ręki projekt przyłącza energetycznego i rozmówiliśmy się z drugim branym pod uwagę projektantem . Wstępnie już nam coś zrobił przed świętami, ale nie po naszej myśli i wyliczył. I co dalej , ano tak: stawiamy murowane, bo koszt prawie taki sam , a buda trwalsza. Co z wodociągiem , na razie nie wiemy , jutro męzuś się do nich wybiera więc przy okazji w sprawie budowy się rozmówi. A elektryk na mój telefon , kiedy rusza z przyłączem stwierdził,że już by mógł, ale jeszcze nie ma zgody - uwaga, uwaga : z wojewódzkiej komendy policji w sprawie organizacji ruchu !!!  Robić będą 10m od jezdni więc po co to komu ? No ale bez tej zgody elektrykom grozi mandat 5 tysięcy . Pięknie i prosto jednak u nas być nie może. Urzędnicy, to jakaś obca rasa . 
A tak w ogóle to dzień jakiś dłuższy się zrobił. Wyszłam dziś z biura za dnia i ranek jakby wcześniej .

niedziela, 11 stycznia 2015

11.01.2015 W niedzielę po południu

nic się nie dzieje . Wypoczywamy sobie . Od rana nadrobiłam to, czego nie zrobiłam wczoraj, takie nic nie znaczące drobne zajęcia , ale konieczne. Popchnęłam dalej prace nad pudelkami dla wnucząt. Ciekawa jestem co z nich wyjdzie. Nad swoim pudełkiem do drutów też , choć pojęcia nie mam jak ma wyglądać ostatecznie. Upiekłam też chleb , bo jakimś cudem kupiłam za mało pieczywa . Tym razem nie w automacie, a w piekarniku. Pyszny wyszedł. Następny tydzień zapowiada się długi i pracowity. Parę godzin spokoju się przyda. 
Za oknem nie przestaje wiać .