opiekuję się najmłodszym wnusiem. Jak to takie maleństwo ; je, śpi i trzeba zmieniać pieluszki. Jest trochę niespokojny. Najwyraźniej brakuje głosów mamy i taty. I nic dziwnego , pierwszy raz nie nocuje w swoim łóżeczku.
Ksiądz wpadł i wypadł niczym struś pędziwiatr. Śpieszył się , bo wypadł mu pogrzeb. Może i dobrze, bo potem mieliśmy dużo czasu na porządki. Choinkę rozebrałam , mężuś wyniósł do śmietnika a potem pudła z ozdobami do piwnicy. Ja sprzątnęłam igły a potem ustawiłam nowe dekoracje na kominku. Całkiem zimowego wystroju jeszcze nie skasowałam. Zostały zimowe bukiety.
Po obiedzie zaczęłam czytać książkę Luci. Nie wiele zdążyłam przeczytać , bo przyjechała młodzież z maluszkiem .
Za oknem śnieg. Sypało dziś kilka razy , ale pewnie długo się nie utrzyma.
babusia

Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy
sobota, 23 stycznia 2016
piątek, 22 stycznia 2016
22.01.2016 Wydarzenie dnia
kupiliśmy pralko - suszarkę . Znaczy perspektywa remontu łazienek się nieco przybliżyła. Moja pralka żywot długi i pracowity kończy po woli , do remontu pewnie by dotrwała , ale dolar znów poszedł w górę , złotówka traci i za chwile wszystkie takie sprzęty podrożeją , co już widać po komputerach . No to długiej dyskusji nie było; jedziemy kupić . Model już dawno sobie wybraliśmy , LG na 6kg prania , i głębokość 44cm . Głównie o to mi chodziło , bo miejsca w łazience za wiele nie mam i chcę żeby pralka zmieściła się w ciągu z umywalką i szafką . Będzie wystawać jakieś pięć cm. Normalnej głębokości 59-60cm wystawałaby na jakieś 25cm a nie o to nam chodziło.
Pralkę przywiozą nam w poniedziałek do domu . Wykupiliśmy też dodatkową gwarancję na 5 lat. Można sobie było darować , bo to dodatkowa kasa , ale w sumie dlaczego nie ? Jak się coś przytrafi , to nie musimy jeździć ,szukać serwisu , jeden telefon na infolinię i serwis przyjedzie do domu. A że świat do przodu idzie to my z nim , stąd pomysł ,żeby kupić pralko - suszarkę. Nie będę musiała wystawiać suszarki . Na wiosnę i jesienią bardzo mi się suszarka przyda . Latem i zimą nie koniecznie , bo wiadomo latem ciepło , zimą grzeją kaloryfery.
A poza tym zwyczajne , codzienne zajęcia w domu i w pracy.
Jutro następne obowiązki babciowe; nocuje u nas najmłodszy wnusio. Starszy braciszek załatwił sobie nocleg u kolegi ( zmówili się na wyścigi samochodowe na x-boxie) , chociaż nie wiadomo czy zdania nie zmieni i nie przyjedzie do nas. Ale to dopiero wieczorem.
Rano czeka nas wizyta duszpasterska . Nie specjalnie się tym przejęłam i nawet się za bardzo nie szykuję. Tylko absolutne minimum. Zaczynają do 10.00 a to znaczy ,że u nas około 11.00 - 11.30. Czyli praca w biurze odpada ale to dobrze rozbierzemy choinkę , posprzątam i może spokojnie pomyślę nad tym co przygotować na swoje imieniny za tydzień albo nawet zdążę wreszcie poczytać.
Pralkę przywiozą nam w poniedziałek do domu . Wykupiliśmy też dodatkową gwarancję na 5 lat. Można sobie było darować , bo to dodatkowa kasa , ale w sumie dlaczego nie ? Jak się coś przytrafi , to nie musimy jeździć ,szukać serwisu , jeden telefon na infolinię i serwis przyjedzie do domu. A że świat do przodu idzie to my z nim , stąd pomysł ,żeby kupić pralko - suszarkę. Nie będę musiała wystawiać suszarki . Na wiosnę i jesienią bardzo mi się suszarka przyda . Latem i zimą nie koniecznie , bo wiadomo latem ciepło , zimą grzeją kaloryfery.
A poza tym zwyczajne , codzienne zajęcia w domu i w pracy.
Jutro następne obowiązki babciowe; nocuje u nas najmłodszy wnusio. Starszy braciszek załatwił sobie nocleg u kolegi ( zmówili się na wyścigi samochodowe na x-boxie) , chociaż nie wiadomo czy zdania nie zmieni i nie przyjedzie do nas. Ale to dopiero wieczorem.
Rano czeka nas wizyta duszpasterska . Nie specjalnie się tym przejęłam i nawet się za bardzo nie szykuję. Tylko absolutne minimum. Zaczynają do 10.00 a to znaczy ,że u nas około 11.00 - 11.30. Czyli praca w biurze odpada ale to dobrze rozbierzemy choinkę , posprzątam i może spokojnie pomyślę nad tym co przygotować na swoje imieniny za tydzień albo nawet zdążę wreszcie poczytać.
czwartek, 21 stycznia 2016
21.01.2016 Dzień Babci
Drogie Babcie aktualne i przyszłe ; najlepsze życzenia ! Dobrych życzeń nigdy za dużo a najmilsze są te od wnucząt . Dziś nas odwiedzili wnuczkowie - hurtem razem z dziadkiem , bo babć to u nich mnóstwo ; 4 prababcie , 2 babcie, 2 dziadków - jest kogo odwiedzać . Wnusia przyjedzie jutro , bo dziś pojechała z rodzicami - ma wakacje więc ją zabrali , normalnie byłaby u nas . Synowa pojechała dziś na badania . Wnuczkowie obdarowali nas czekoladkami i piękną , różową azalią w doniczce.
Choinka się sypie i ozdoby same już z niej spadają , ale do soboty ją przytrzymam , jak skończy się kolęda to ją rozbierzemy .
Zostałam wrobiona w kolejne babciowe zadanie ; muszę uszyć strój misia na przedstawienie przedszkolne dla wnusia i pelerynę Batmana na balik. To drugie to Pikuś , ale miś ? Wyobrażam sobie jak powinien wyglądać , ale na razie pojęcia nie mam jak to zrobić. A czasu na to mało. No nic pomyślę . Może się uda.
Własnie stwierdziłam ,że muszę jakąś tulistworkę zrobić na drutach lub szydełku dla najmłodszego wnuczka , bo jeszcze nie ma żadnej własnej . Wszystkie po starszym braciszku. Zabiorę się za to jak zniknie choinka , bo na razie mam utrudniony dostęp do koszyków z robótkami.
Dauglas przysłał mi kupony rabatowe , jeden z okazji urodzin ( kiedy to było ?) na 10% i drugi za wcześniejsze zakupy na 40zł. Razem to jest całkiem pokaźna kwota . Nie muszę się spieszyć , oba są ważne trzy miesiące. Miło.
Przyszły katalogi z wiosenną kolekcją . Nic szczególnego ale może coś sobie jednak wybiorę . Zawsze to miło powiększyć garderobę . Pomyślę , do wiosny jeszcze daleko.
Zmarł mój ulubieniec Bogusław Kaczyński. Uwielbiałam słuchać jego opowieści o muzyce, kompozytorach , artystach , przedstawieniach ; bez niego noworoczny koncert z Wiednia nigdy już nie będzie taki sam ['].
Choinka się sypie i ozdoby same już z niej spadają , ale do soboty ją przytrzymam , jak skończy się kolęda to ją rozbierzemy .
Zostałam wrobiona w kolejne babciowe zadanie ; muszę uszyć strój misia na przedstawienie przedszkolne dla wnusia i pelerynę Batmana na balik. To drugie to Pikuś , ale miś ? Wyobrażam sobie jak powinien wyglądać , ale na razie pojęcia nie mam jak to zrobić. A czasu na to mało. No nic pomyślę . Może się uda.
Własnie stwierdziłam ,że muszę jakąś tulistworkę zrobić na drutach lub szydełku dla najmłodszego wnuczka , bo jeszcze nie ma żadnej własnej . Wszystkie po starszym braciszku. Zabiorę się za to jak zniknie choinka , bo na razie mam utrudniony dostęp do koszyków z robótkami.
Dauglas przysłał mi kupony rabatowe , jeden z okazji urodzin ( kiedy to było ?) na 10% i drugi za wcześniejsze zakupy na 40zł. Razem to jest całkiem pokaźna kwota . Nie muszę się spieszyć , oba są ważne trzy miesiące. Miło.
Przyszły katalogi z wiosenną kolekcją . Nic szczególnego ale może coś sobie jednak wybiorę . Zawsze to miło powiększyć garderobę . Pomyślę , do wiosny jeszcze daleko.
Zmarł mój ulubieniec Bogusław Kaczyński. Uwielbiałam słuchać jego opowieści o muzyce, kompozytorach , artystach , przedstawieniach ; bez niego noworoczny koncert z Wiednia nigdy już nie będzie taki sam ['].
środa, 20 stycznia 2016
20.01.2016 Sprawy babusine codzienne
Praca wre. Kończymy tematy ubiegłoroczne . Nareszcie przerzedziło się w biurze , można swobodnie przejść.
Papiery się nie przerzedziły niestety. Większą część dnia spędziłam przy komputerze , pisząc papierki. Poza tym uzupełniam towar na pólkach . Dostałam nowy monitor , jest ogromny . Czytam na nim z odległości metra z haczykiem oczywiście bez okularów.
A z innych spraw ... Wyszłam z biura późno .Czekałam na kolegów serwisantów i moich chłopaków -zmówili się na szkolenie . I właściwie to wszystko. Załadowałam się pod koc . Jakoś mi dziś zimno. Pewnie zaliczę jakieś przeziębienie.
W tv i necie echa wczorajszej debaty. Chyba jednak coś napiszę , choć nie w tej chwili. Znów mam jakieś de javu . Wstyd mi się do narodowości przyznać - jak w 2005 -7.
Lista spraw do wiosny :
- uszyć rycerską tunikę dla wnusia na balik
-zrobić pudełko na biżuterię dla przyjaciółki
-opracować kolejne materiały do rodzinnej księgi
-naprawić naszyjnik z korali ( zerwałam latem i zapomniałam , dopiero teraz wpadł mi w ręce przy robieniu porządków)
-przeczytać nabyte ostatnio drogą kupna książki
-przerzedzić biblioteczkę, nadmiar oddać do biblioteki miejskiej
Papiery się nie przerzedziły niestety. Większą część dnia spędziłam przy komputerze , pisząc papierki. Poza tym uzupełniam towar na pólkach . Dostałam nowy monitor , jest ogromny . Czytam na nim z odległości metra z haczykiem oczywiście bez okularów.
A z innych spraw ... Wyszłam z biura późno .Czekałam na kolegów serwisantów i moich chłopaków -zmówili się na szkolenie . I właściwie to wszystko. Załadowałam się pod koc . Jakoś mi dziś zimno. Pewnie zaliczę jakieś przeziębienie.
W tv i necie echa wczorajszej debaty. Chyba jednak coś napiszę , choć nie w tej chwili. Znów mam jakieś de javu . Wstyd mi się do narodowości przyznać - jak w 2005 -7.
Lista spraw do wiosny :
- uszyć rycerską tunikę dla wnusia na balik
-zrobić pudełko na biżuterię dla przyjaciółki
-opracować kolejne materiały do rodzinnej księgi
-naprawić naszyjnik z korali ( zerwałam latem i zapomniałam , dopiero teraz wpadł mi w ręce przy robieniu porządków)
-przeczytać nabyte ostatnio drogą kupna książki
-przerzedzić biblioteczkę, nadmiar oddać do biblioteki miejskiej
-poszukać prezentu na 35 urodziny dla starszej synowej
-inne........................................................................(co
mi strzeli do głowy)
wtorek, 19 stycznia 2016
19.01.2015 Dziś po babsku będzie choć nie politycznie
I nie o polityce jako takiej. Właściwie to powinno być o debacie w UE, ale jeszcze nie wiem co o tym myśleć , jak temat przekumam to może napiszę .
Ale wrócę do tematu . Żeby wszystko było jasne : nie
jestem ekspertem w dziedzinie mody , nie byłam i nie aspiruję do tego tytułu
ani nawet się nie staram aspirować . Nawet powiem więcej ; do dziś mam problem
z dobraniem sobie ubrań i wypracowaniem jakiegoś sensownego swojego stylu.
Ocieram się jednak o świat biznesu od lat blisko 30-tu , czasem muszę się pokazać w tzw.
towarzystwie więc i to co, jak i na jaką okazję ,opanować musiałam przynajmniej
w stopniu podstawowym. Jak to baba jednak , lubię sobie też na modę
choć popatrzeć . I jak to baba poobserwować inne i skrytykować rzecz jasna ( tu
o wybaczenie pokornie proszę i na karb babskiej natury zrzucam tę słabość). I
tak sobie obserwuję nasze panie z Rządu i z otoczenia MNU i inne
panie posłanki . I co widzę ? OOOOOOhhhhhhhhh! Nie można nic zarzucić
Pierwszej Damie , choć styl może się podobać lub nie , to kwestia gustu . Widać
,że wie co i na jaką okazję włożyć , choć maniery charakterystycznej dla
nauczycielek ( nie wiem czemu ale na pierwszy rzut oka każdą panią tejże
profesji idzie rozpoznać bezbłędnie ) się nie ustrzegła. Nie zmienia to faktu,
że dobrze ubrana małżonka MNU w niczym wizerunku niestety mu nie poprawia ale
nie o tym dzisiaj. O ślubnego MNU też widać zadbała , bo i do jego garderoby
zastrzeżeń mieć nie można. Poprawny garnitur i koszula , dobrze dobrany krawat
. Facetom pod tym względem jest łatwiej. Są oczywiście jeszcze pewne drobne
szczegóły ale w tv ich i tak nie widać .
Panie z Rządu i tu właśnie to „ooohhh”. Mając tyle kasy ile
mają na swoich posadach powinny częściej
bywać u stylistek , albo lepiej je wybierać, te bardziej kompetentne
znaczy, bo patrzeć na nie trudno czasami h( panie z rządu nie stylistki). Niby to poprawne ubiory ; granatowe , czarne i
szare kostiumy lub spodnia , niby… Diabeł jednak tkwi w szczegółach . Efekt
ogólny jest taki, jak by się człowiek na zebraniu koła gospodyń wiejskich 20
lat temu znalazł . Źle dopasowane do figury, nadmiar dodatków , albo źle
dobrane , źle dopasowana bielizna co czasami widać w najbardziej nieoczekiwanym
momencie , buty i torebki też podpadające pod chińskie sklepy , nagminny
nadmiar kilogramów ( to akurat jestem w stanie zrozumieć , bo siedzący tryb
życia i praca po nocach nie sprzyja odchudzaniu) . Sama pani Premier dobrym
przykładem nie świeci niestety . Czasem uda jej się czymś błysnąć , to trzeba
przyznać. Widzę tu pewne wpływy pani Kanclerz i amerykańskiej polityk Madleine
Albright. W każdym razie nie powinna się ubierać w kolor granatowy , bo zdecydowanie
ją taki postarza . Dużo lepiej wygląda w czarnym i grafitowym . Niby ma jakiś
tam styl , ale znów ; efekt psują szaliki najczęściej źle dobrane, zbyt
kolorowe i wzorzyste, nie zbyt pasujące do koszul i
tandetne broszki . Fajnie ,że je nosi , ale już choćby po to ,żeby promować
nasz przemysł jubilerski mogłaby nosić bursztyny oprawiane w srebro z polskich
pracowni ( mogłaby się chwalić przy tym,
że takie to narodowe i patriotyczne – w
klimat się wpisujące) i ładniejsze i bardziej eleganckie . Wybór jest ogromny .
A tak , przypięty do klapy nie zbyt dobrze dopasowanego kostiumu tandetny
szklany czy też plastikowy kwiatek albo co gorsze kot, psuje najlepsze nawet
efekty. O zaciętej minie zaciśniętych szczękach i strachu w oczach nawet nie
wspomnę . Wykończy się kobieta , już dziś widać ,że jest kłębkiem nerwów. Inne
panie z Rządu naśladują swoją liderkę i
prawidłowo : „wódz a za wodzem wierni „. Niestety też z marnymi efektami .
Wyróżnia się pozytywnie jedna – Rzeczniczka Rządu ; dobrze dobrane kostiumy i
kolorystycznie i dopasowane i dodatki ( z wyjątkiem okularów a la Bzyk Burczymucha
, ale taka moda i wszyscy takie szpetne oprawki noszą więc powiedzmy, że jest
modnie ) i mimo poprawności to co nosi jest twarzowe . Czasem decyduje odcień,
jakiś drobny szczegół , który wpłynie pozytywnie na całokształt i to umie
wychwycić pani rzecznik. Dobrze, że
przynajmniej jedna. Panie posłanki , cóż
właściwie można napisać tak samo: zebranie koła gospodyń wiejskich lat 20
temu. Te co już zasiadały w lawach sejmowych
są nijako – poprawne , czasem któraś włoży odważniejszy w kolorze żakiet lub
rozkloszowaną sukienkę , co nie całkiem dobrze się wpisuje w klimat stanowiska
pracy , ale raz kiedyś można wybaczyć . Zwykle wyglądają schludnie i poprawnie
choć zwyczajnie. Może z wyjątkiem
posłanek Nowoczesnej . Im można jednak na tym etapie jeszcze wybaczyć , nowe są
, nie wyrobione jeszcze , myślę, że z czasem załapią , że na salę sejmową
stosowny jest kostium w stonowanym kolorze a nie wzorzysta sukienka. Na razie
brak znajomości tzw. dress codu „ nadrabiają kompetentnymi wypowiedziami i
logiką argumentów. Powinny brać przykład ze swojego szefa – dziś chyba
najlepiej ubranego faceta w tym Sejmie. Panowie posłowie ; a jak który . Zwykle
poprawie , garnitur , koszula , krawat . Nie ma już takich oryginałów jak swego
czasu śp. Jacek Kuroń w niemal więziennym ubranku , albo nie pamiętam nazwiska
, widać się niczym znaczącym nie zapisał w historii ław sejmowych – w swetrze z
łatami na łokciach. Tylko znów jednym dobór i dopasowanie garniturów i krawatów
do koszul wychodzi lepiej innym gorzej ( z przewagą gorzej , szczególnie tym, w
wieku 55+) . Zauważyłam też ,że bardzo stylowo ubiera się Kukiz , co by o nim
nie powiedzieć , dobrze dobrana marynarka i koszula do wąskich spodni ,
dopasowane do jego sylwetki pozytywnie go na tle innych mężczyzn wyróżniają .
I jeszcze absolutne curiosum. Słynna z durnych wypowiedzi posłanka ;
zaprzeczenie wszelkich podstaw już nawet nie elegancji , ale choćby minimum
poprawności . Byle jakie tandetne bluzki , nie pasujące do nich ciapkowate swetrzyska , źle leżące spódnice i suknie ,
brak fryzury i ogólnie: wrażenie niechlujstwa i tandety , który to efekt pogłębia
jeszcze jej arogancja , złośliwość i wyzierający z oczu i całej postawy fanatyzm i głupota. Osobiście nie ubrałabym
się tak nawet do odśnieżania podwórka czy kopania ogródka, takiej
bylejakości to nawet ja nie znająca się
na modzie nie jestem w stanie zaakceptować i unikam jak ognia. Psuje w/w posłanka tym swoim
anturażem – pasującym raczej bezdomnym ( z całym szacunkiem dla bezdomności i
wszystkiego co za tym idzie ; nigdy nie skrytykowałabym w ten sposób żadnej osoby bezdomnej ubranej w takie rzeczy) , wizerunek i tak już nie zbyt imponujący-
reszty jej koleżanek sejmowych .
No , to sobie dziś poszalałam niepolitycznie . Wiem ,wredne
babsko ze mnie wylazło ale kurczę, chyba w tym względzie przykład też powinien
iść z góry , co , nie ?
poniedziałek, 18 stycznia 2016
18.01.2016 Co jest z tym czasem
leci jak tornado . Nie sposób z wszystkim nadążyć . Wczoraj nie zdążyłam nic zapisać , bo cały dzień miałam obowiązki. Jak wspomniałam wnusia u nas nocowała . W niedzielę więc pojechałam z nią do kościoła , potem mała bawiła się z dziadkiem a ja poszłam robić obiad. Po obiedzie pojechaliśmy do lasu na spacer . Fajnie było , mała hasała po leśnych ścieżkach , padała w śnieg i pękała przy tym ze śmiechu. W drodze powrotnej wstąpiliśmy jeszcze na budowę skontrolować piec . W tzw. międzyczasie dotarła młodzież po wnusię . Chwilę posiedzieliśmy przy kawie i za chwilę przyjechała młodsza młodzież z maluchami . Dopiero się działo ; wnusia i wnusiu od razu pognali do sypialni i zabawa trwała w najlepsze ,pilnowali tylko żeby dorośli do sypialni zbyt wnikliwie nie zaglądali . A najmłodszy spał sobie spokojnie w swoim nosidle . Obudził się dopiero kiedy zgłodniał. Posiedziała młodzież prawie do 22.30 . Synowe kolację przyszykowały i posprzątały po kolacji , ja im tylko pomagałam ale i tak harmider w domu był nie mały . Kiedy już się wszyscy porozjeżdżali zrobiła się północ. O takiej porze już mi się nie chciało do komputera zaglądać .
Dziś po pracowitym jak zwykle dniu pojechaliśmy do klienta do Poznania . Z godzina zeszła. Niby nic takiego powłączali sobie coś w gniazda, w które nie powinni , no i przestał im działać fax. Po naprawie pojechaliśmy do Ikei na obiad i drobne zakupy. Kupiłam jak zwykle kilka świec i napój żurawinowy. W drodze powrotnej wstąpiliśmy jeszcze do le roy, po kawałek materiału na poduszki , który sobie kiedyś upatrzyłam i zieloną bejcę . Bejcy w tym kolorze nie było , ale to akurat drobiazg, nie muszę jej mieć w tej chwili. Mam koncepcję na małą przeróbkę w sypialni , ale to dopiero koncepcja . Realizacja, jak dozbieram do pełna kolejną puszkę po kawie pięciozłotówek. Do wieczka brakuje mi jeszcze z 4-5 cm - czyli jeszcze kilka tygodni.
W sobotę mamy kolędę . Ciekawe jakie przygody tym razem. Odkąd przyjmujemy księdza nie zdarzyło się ,żeby kolęda przebiegła bez jakiejś atrakcji.
Koniec sezonu świątecznego bliski . Ekipy zaczęły już demontowanie świątecznych iluminacji , na wystawach sklepowych wszystko dla babci i dziadka i pierwsze czerwone serduszka. Martwy sezon w handlu trzeba jakoś ożywić , a jakże .
Na koniec fotki z niedzielnego spaceru .
Dziś po pracowitym jak zwykle dniu pojechaliśmy do klienta do Poznania . Z godzina zeszła. Niby nic takiego powłączali sobie coś w gniazda, w które nie powinni , no i przestał im działać fax. Po naprawie pojechaliśmy do Ikei na obiad i drobne zakupy. Kupiłam jak zwykle kilka świec i napój żurawinowy. W drodze powrotnej wstąpiliśmy jeszcze do le roy, po kawałek materiału na poduszki , który sobie kiedyś upatrzyłam i zieloną bejcę . Bejcy w tym kolorze nie było , ale to akurat drobiazg, nie muszę jej mieć w tej chwili. Mam koncepcję na małą przeróbkę w sypialni , ale to dopiero koncepcja . Realizacja, jak dozbieram do pełna kolejną puszkę po kawie pięciozłotówek. Do wieczka brakuje mi jeszcze z 4-5 cm - czyli jeszcze kilka tygodni.
W sobotę mamy kolędę . Ciekawe jakie przygody tym razem. Odkąd przyjmujemy księdza nie zdarzyło się ,żeby kolęda przebiegła bez jakiejś atrakcji.
Koniec sezonu świątecznego bliski . Ekipy zaczęły już demontowanie świątecznych iluminacji , na wystawach sklepowych wszystko dla babci i dziadka i pierwsze czerwone serduszka. Martwy sezon w handlu trzeba jakoś ożywić , a jakże .
Na koniec fotki z niedzielnego spaceru .
Subskrybuj:
Posty (Atom)