babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 1 lipca 2017

1.07.2017 No i z górki ,

za chwilę będziemy o świętach myśleć . Połowa roku za nami . A za mną dziś pracowity dzień . Już od samego rana . Mężuś też pracuje . Tak tym razem wyszło. Zaczęłam od zakupów jak co tydzień . Oczywiście największe szaleństwo na zieleniaku. Uwielbiam owoce i warzywa . Kupiłam też do przybiurowego skalniaka sadzonki takiej niebieskiej trawy. Posadziłam pomiędzy kamieniami. Wygląda świetnie. Ale to później. Przywiozłam zakupy, zrobiłam małżonkowi śniadanie i sobie drugie i już musiałam lecieć do starego biura , bo się z hydraulikiem umówiłam w celu zdjęcia kaloryferów. W poniedziałek zamelduję w spółdzielni . A po co nam płacić za ogrzewanie, skoro nie korzystamy. Płacił będzie nasz następca. Chyba jednak budę sprzedamy- za, jest fakt , że w ten sposób odzyskamy część kasy za budowę . Przeciw, że sprzedamy raz a z wynajmu byłyby jakieś stałe wpływy. Tyle tylko ,że nie wielkie , bo kto chce lokal na osiedlu wynajmować ,no , chyba ,że ma  działalność , która nie wymaga ekspozycji albo tego typu co nasza. 
Hydraulik uwinął się szybko, bo w godzinę .Przy okazji sprzedałam mu dwie lampy, które zostały w starym biurze. Stwierdził ,że przydadzą mu się do warsztatu. A proszę bardzo . I tak bym je naśmieci wyniosła. W tym czasie małżonek pojechał do nowego biura po sprzęt i do klienta , a ja po wyjściu z biura wstąpiłam jeszcze do lidla po worki na śmieci i pojechałam na nowe zająć się ogródkiem . Ekipa od układania kostki uwijała się jak w ukropie ( powiększamy miejsca parkingowe) . Mieli już rozsypany gruz i ułożoną włókninę . Zabierali się do żwiru. Poczęstowałam chłopaków kawą i zabrałam się za ogródek. Po chwili zjechali się nasze chłopaki i wnusia. Niby mają dziś wolne , ale każdy jakieś tam sprawy miał do zrobienia. Wnusia z tatą byli rowerami  na zakupach w pobliskim sklepie . Do domu wróciłam o 14.00. I oczywiście roboty ciąg dalszy , bo to i pranie i obiad .Mężuś zjechał po 15.00 , zjadł i pojechał do drugiego klienta a ja zabrałam się za zaprawy. Stan spiżarni mi się powiększył o trzy słoiki konfitur truskawkowych , jeden słoik truskawek z jagodą kamczacką ( całkiem smaczne choć lekko gorzkawe w smaku) i cztery słoiki ogórków . Moja zaprzyjaźniona babcia ogrodniczka miała już gruntowe , no to wykupiłam jej cały zapas i zaprawiłam . Zostały mi jeszcze czerwone porzeczki do zagospodarowania . Zamierzam zrobić kilka słoiczków dżemu. Pysznie smakuje do naleśników , albo kruchych ciasteczek. Wieczorem poskubię i jutro coś z nich wyprodukuję . I w końcu dokończyłam letnie dekoracje, to znaczy rozwiesiłam w kuchni , dorobiłam też łódeczkę z kory i wszystko poustawiałam , w miejscach do tego przeznaczonych. Nie są jakieś okazałe . Kilka akcentów w postaci muszli , sznurków i kolorowych poduszek , plus kilka zawieszek w kuchni . Ale wystarczy. letni akcent jest. 
A teraz zrobiłam sobie przerwę . Słucham ulubionej muzyki i buszuję po cyberprzestrzeni. 







piątek, 30 czerwca 2017

30.06.2017 I pół roku za nami

no , prawie , bo dopiero za parę godzin . Szybko zleciało. Z decyzjami po części samo się rozwiązało , a to co jeszcze nie zostało rozwiązane nie wymaga pośpiechu , będzie czas przemyśleć . 
Dziś mam wolne popołudnie, mężuś w pracy i raczej prędko nie wróci. Dokończyłam szycie dekoracji marynistycznych i dopilnowałam wymiany wodomierza . I miałam zamiar wybrać się na jakieś zakupy do galerii ale zrezygnowałam . Z czystego lenistwa . Nie chciało mi się przebierać i prowadzić samochodu . Mogłabym też pójść pieszo , ale też mi się nie chciało. Lenistwo na całego. Zresztą nie miałam jakiś konkretnych potrzeb poza płynem do mycia zlewów i ulubionej herbaty więc nic straconego. Pokręciłabym się trochę po sklepach i empiku co najwyżej. A tak sobie siedzę spokojnie w domu i się lenię .Poczytam trochę i posłucham muzyki. Jutro czeka mnie znów pracowity dzień i to od wczesnych godzin rannych. Dziś pogoda szaleje. I deszcz i słońce i wiatr i nareszcie chłodniej bo tylko 21 stopni. 

czwartek, 29 czerwca 2017

29.06.2017 Zaczyna się sezon ogórkowy

Ogórki wprawdzie dopiero kwitną , ale jak na nasze możliwości to ten tydzień jest wybitnie wakacyjny . Każdy w zasadzie ma co robić ale rękawów sobie nie wyrywamy. Jutro piątek i znów weekendowo czyli jak zwykle; sprawy domowo - ogródkowe. 
Dziś przywieźli nam materiał na dokończenie parkingu , a właściwie dorobienie dodatkowego kawałka. W sobotę mają układać. A my musimy wpaść do starego biura ,dokończyć sprzątanie , trzeba jak najszybciej to zrobić  odmalować i wystawiać na sprzedaż , bo nam niepotrzebnie generuje koszty. 
Tak poza tym nic ciekawego, zwykłe codzienne drobiazgi , które same w sobie nie zasługują na dłuższe wpisy. 
W nocy szalała burza z porządnym deszczem , ale dziś upał znów dawał się we znaki. Klimka to jednak jest świetny wynalazek. 

środa, 28 czerwca 2017

28.06.2017 Upalnie

 i  wciąż się zanosi na burzę choć jak dotąd tylko się zanosi. Taki upał źle na mnie wpływa , nic mi się nie chce . Zdecydowanie nie jest to pogoda dla mnie. 
Sprawy w zasadzie idą swoją drogą , choć wolniej niż by się chciało i nie całkiem po naszej myśli. No i parę nie łatwych decyzji przed nami a to mi humoru nie poprawia . Ale trudno , będzie trzeba się z tym zmierzyć , jak z wieloma innymi . 

wtorek, 27 czerwca 2017

27.06.2017 Zakupowy

dzień mam dzisiaj. Tak się jakoś złożyło. Bo byłam zmuszona spodnie dżinsowe sobie kupić , a to dlatego ,że mi się zwyczajnie na kolanach przetarły w czasie wyjazdu na Kaszuby. Moda wprawdzie taka, że dziury na kolanach by uszły ; jak to moja starsza synowa powiedziała ... " dołożyć ze dwie , trzy kolorowe naszywki i będzie super - taka babcia cool" . Dobra, dobra , bez przesady z tym coolem. Wolę jednak spodnie nosić w całości.  No to zamówiłam , a żeby nie płacić za przesyłkę , domówiłam sweterek z przeceny. Wyszło w cenie zakupu z przesyłką . Sweterek czarny ze srebrną nitką , taki lekko pudełkowy , do pasa. Lubię takie .W dodatku jest mięciutki i bardzo ciepły , taki na późną jesień i zimę. Spodnie jak spodnie , zwykłe rurki z jasnoniebieskiego dżinsu , takie cieńsze , bo letnie. Właściwie takie same jak te co się podarły. A pod wieczór wybraliśmy się mężusiem do lidla po najpotrzebniejszą spożywkę i znów zrobiłam zakup ciuchowy ; letni bawełniany kombinezon. Nie nosiłam kombinezonu od czasu jak w zozie pracowałam na przełomie lat 80-tych i 90-tych XXw. Sama go sobie wtedy uszyłam z wykroju z Burdy , a wcześniej w LO ale czemu nie ? Modne podobno , no i majątku nie kosztował . Moje synowe noszą , to ja też mogę , co nie ? 
A tak poza tym właśnie spaliłam kompot z agrestu . Wchłonęła mnie cyberprzestrzeń . Problem w sumie żaden poza tym ,że garnek muszę wyszorować  . Została mi garstka agrestu , która się do słoików nie zmieściła więc wymyśliłam ,że ugotuję kompot do jutrzejszego obiadu , no i musimy się obejść smakiem. Kompotu nie będzie . 

poniedziałek, 26 czerwca 2017

26.06.2017 Sprawy babusine

Takie jak zwykle w zasadzie. Zrobiłam już soczki i galaretkę . Zabrakło mi butelek , właśnie się myją w zmywarce . To co zostało zagotuję raz jeszcze i wleję , jak się skończy program zmywarki. Wyszedł całkiem pokaźny zapasik soku z truskawek i porzeczek oraz konfitur truskawkowych . Czeka jeszcze agrest . I pewnie jeszcze coś nie coś dorobię z truskawek, bo to wszyscy lubią . Mam też w zamrażarce jagodę kamczacką - malutko . Kupiłam z ciekawości ,żeby sprawdzić jak smakuje a ponieważ wyjeżdżaliśmy na weekend to zamroziłam.. Przerobię na jakiś dżemik . Może z dodatkiem malin , albo jeżyn... 
Jak widać wyżywam się w kuchni . Lubię takie zajęcia , choć same w sobie nie są jakieś szczególnie ciekawe. Za to jest świetny sposób na odreagowanie . Planów na ten tydzień nie mam żadnych. Zobaczymy co nam wpadnie do głowy. 
Pogoda szaleje ; chmury , wiatr , przelotny deszcz i słońce , albo wszystko razem . Temperatury jak dla mnie wymarzone ; ok. 22 stopni. 

niedziela, 25 czerwca 2017

25.06.2017 Niedzielny wieczór

za oknem deszcz , na stole pachnąca herbatka a w domu pachnie konfiturami truskawkowymi i porzeczkowym sokiem . Z działki przywiozłam wielką miskę czerwonych porzeczek . Od razu zagotowałam i będzie z tego mnóstwo pysznego soczku , bo dzieci bardzo polubiły babcine soczki. Dopijamy właśnie ostatni sok malinowy z ubiegłego roku , zostały jeszcze ze dwie butelki z gruszek i z pigwy. No to produkuję świeże. Może też zrobię trochę galaretki ? Uwielbiam robić przetwory. 
Impreza działkowa średnio nam się udała , bo zaczęło paskudnie wiać i zaniosło się na deszcz, nawet trochę pokropiło więc zwinęliśmy się dość wcześnie , bo około osiemnastej. Posiedziało by się dłużej  ale siła wyższa. Zdążyliśmy wrócić przed deszczem . 
Z tego deszczu to się nawet ucieszyłam , bo moje roślinki skorzystają . 
A poza tym to uszyłam jeszcze jedną powłoczkę , której nie zdążyłam wczoraj i poduszeczkę dla wnusi. bardzo jej się spodobały moje i koniecznie chciała mieć taką samą . No to uszyłam . Skakała z radości.