babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 3 listopada 2012

3.11.2012 31 lat

skończył dziś nasz starszy synalek. Imprezy wielkiej nie było , ale oczywiście z życzeniami i likierem kokosowym z wkładką ( wkładka w kolorze zielonym z koronowaną głową na awersie )  pojechaliśmy. Po chwili dojechał też młodszy synalek z synową i Krzysiem . Dzieciaki z miejsca zaanektowały sobie dziadka , zaciągnęły go do pokoju Helenki a dziadzia nie miał wyjścia , musiał się bawić. Po cieście i kawie - podanej stylowo , po PRL-owsku , bo starsza młodzież jest fanami tej epoki i różne gadżety wykorzystuje na co dzień - imprezka przeniosła się do pokoju małej na podłogę . Zwinęliśmy się około 20.00 kiedy  maluchy do spania po woli  trzeba było szykować. 
Akcja Gwiazdka rozpoczęta - obgadałyśmy z synowymi . 
A jutro wyjazd do przyjaciół z Poznania  . Już nie mogę się doczekać. I też pewnie nie , bo już całe przyjęcie szykuje. Wysłała mi sms-a z pytaniem czy lubimy szpinak. 
Tak poza tym postanowiłam schudnąć i się zawzięłam . Nie będę jeść słodkiego , zjadać śniadanie zanim wyjdę do pracy ( to będzie najtrudniejsze , bo nie mogę zbyt wcześnie jeść - nie wchodzi mi i już ) , nie podjadać pomiędzy posiłkami, pić najwyżej dwie kawy zamiast czterech  i zjadać mniejsze porcje. Na razie - od wczoraj się sprawdza, głodna nie chodzę , nad śniadaniem się męczyłam , ale dałam radę , może  się przyzwyczaję , do kawy mnie nie ciągnie. Dziś wypiłam tylko dwie filiżanki u synalka . Tłuszcz ograniczyłam już dawno. Może poskutkuje choć o jeden rozmiar .  

piątek, 2 listopada 2012

2.11.2012 Coraz więcej zniczy

i z roku na rok ich przybywa; dziadkowie męża, dziadkowie moi, starsze groby pradziadków - kiedyś tylko tyle , dziś jeszcze  kilkoro znajomych , kilkoro bliższych i dalszych krewnych , maleńki wnuczek... Zamyślenie  i dobre myśli skutecznie uprzykrzył nam wczoraj ulewny deszcz. Dosłownie strumienie wody . Nie pamiętam kiedy aż tak u nas padało. Zapaliliśmy więc tylko znicze, odmówiliśmy krótkie modlitwy i uciekaliśmy do domu a i tak zdążyliśmy przemoknąć do nitki. 
A tak z innych spraw to nic wielkiego. Pracy nie brakuje, kasa na razie jakoś w miarę przyzwoicie schodzi . Mężuś z dwóch paczek papierosów dziennie , w ciągu tych kilku dni odkąd "pali"elektronicznego papierosa doszedł do jednej. Twierdzi,że to sukces. Ja twierdzę,że dopiero połowa . Sukces będzie jak całkiem przestanie. 
Poza tym , za wszelką cenę muszę schudnąć . Wyglądam okropnie z tą ilością nadprogramowych kilogramów. Niby coś tam schudłam , marne 3kg i na razie stoję w miejscu, ale przynajmniej nie przybywa. I tyle fajnych ciuchów w katalogach ale niestety nie dla mnie. 
Kupiłam ciśnieniomierz , przypilnuję mężusia żeby sobie ciśnienie mierzył a i mnie też nie zaszkodzi , po tych ubiegłorocznych jazdach z nadciśnieniem. S K S - niestety nas raz po raz dopada.  

wtorek, 30 października 2012

30.10.2012 Elektroniczny papieros


Musiało mężusia nie źle nastraszyć , bo sam z własnej inicjatywy sobie takiego kupił i postanowił ograniczyć papierosy tradycyjne. Świeci , dymi , dostarcza nikotyny nałogowcom i podobno nawet ma smak ( nie wiem , próbować nie będę , bo ja niepaląca od zawsze) , nie śmierdzi w czasie palenia i po – chociaż nie wiem czy to na pewno jest palenie .Niby wszystko jak w tradycyjnym papierosie . Największa korzyść to poważne oszczędności. Takie urządzonko kosztuje niecałe 200,00zł , a paczka papierosów o przyzwoitej jakości co najmniej 11-12zł , licząc paczkę dziennie wychodzą bardzo konkretne kwoty, a taki elektroniczny papieros kupuje się raz na … Chmmm nie wiem , ale podejrzewam ,że z rok – dwa podziała na pewno. Czysta oszczędność . A poza tym , liczę ,że oduczy mężusia definitywnie. Tak sobie myślę ,że to akurat udana inwestycja. A poza tym widzę ,że jest to dość powszechnie stosowane ostatnio. Dużo osób z tego korzysta , w firmach szczególnie. No, to teraz tylko pranie firan i obić w domu pozostaje mi zrobić , żeby zapach tradycyjnych papierosów usunąć .
Dziś znów bardziej jesiennie niż zimowo . Może we Wszystkich Świętych będzie ładnie? Lubię ten czas przed Świętem Zmarłych i zaraz po. Nawet jak jest dużo pracy , to czas jakoś zwalnia i pozwala się zamyślić , wyciszyć. . .
Jutro urywam się na targ – w czwartek święto , więc będzie jutro- po kwiaty na groby . Tradycyjnie kupię doniczki. I może jeszcze raz pójdę obejrzeć stoisko ze starociami. Wypatrzyłam kiedyś kapitalny wózek z lalką dla mojej wnusi. Stary , drewniany i lala też jak z książki o małej księżniczce . Wózek wymaga pewnej renowacji ale byłby ciekawą zabawką a nie standardowym chińskim koszmarkiem . Gryzie mnie i gryzie żeby go kupić.  

niedziela, 28 października 2012

27/28.10.2012 Pomieszanie z poplątaniem - babusine sprawy różne


Dopadło mnie jakieś zapalenie spojówek . Lewe oko boli , a oba łzawią. Wredne uczucie – wygląd facjaty jeszcze gorszy , jak po większym piciu.
Wczoraj poszłam się odciąć do mojej fryzjerki – krótko kazałam żeby do Gwiazdki wystarczyło. Na włosy muszę jakąś kurację znów zastosować , bo tym malowaniu w żółte paski jakieś słabe mi się zrobiły.
Mężuś mi dziś emocji w nocy dostarczył . Coś go w klatce piersiowej bolało, nie spał , łaził , brał jakieś tabletki przeciwbólowe, a żeby się przyznał co mu jest musiałam z niego wyciągać i jeszcze się na mnie oburzał. Muszę przypilnować żeby we wtorek do naszego zaprzyjaźnionego medyka poszedł i porządne badania zrobił. Pewnie będzie marudził więc muszę jakąś zmowę z chłopakami i synowymi zrobić - ich prędzej posłucha jak mnie albo Helcię napuścić , żeby się do dziadzi poprzytulała i pomęczyła ,żeby poszedł do „doktola”.
Czekam , kiedy nam się w biurze kurczaki wylęgną . Nasz uczeń przywiózł ze wsi jajka , na zamówienie zresztą , a moja młodzież od kilku dni zapomina ich zabrać do domu, a codziennie im o tym przypominam . Ja swoje zabrałam . Co to będzie jak będą mieli moje lata? Do domu nie trafią , albo co ?
Zaczęłam nosić kupioną pod koniec lata spódnicę . Przymierzyłam latem , pasowała i jest fajna , w każdym razie ładnie wyszczupla , ale z ciemnymi rajstopami i wiązanymi botkami wygląda jakoś … nobliwie. Jak założę do niej czarną bluzkę wiązaną pod szyją i zrobię ulubioną wersję makijażu , to będę wyglądać jak członkini rodziny Adamsów. Ale w sumie to mi się nawet taki styl podoba. Szkoda ,że kilogramów w nadmiarze , bo mogłabym raz po raz coś takiego na siebie włożyć . A propos mody , trafiłam wczoraj na „szafie.pl” ciekawy blog dziewczyny ze Zgierza , blog o modzie . Zwykle pomijam ,ale zaintrygował mnie styl . Dziewczę może w okolicach 20-tki , piękna jak z XIX wiecznych obrazów , z włosami do pupy i kapitalnie się ubiera . Chciałabym kiedyś widzieć tak stylowo ,starannie i bardzo przyzwoicie ubraną moją wnuczkę , jak już będzie w wieku nastolatki i zacznie się stroić. Żadnej golizny, żadnych dziwacznych kolorów ani innych udziwnień , a jednak ściąga uwagę oryginalnością . Styl możne się podobać lub nie ; trochę folkowy, trochę nawiązujący do dziewiętnastowiecznego i epoki wiktoriańskiej ale najważniejsza jest ta staranność dobrania wszystkiego do siebie tak żeby razem dawało efekt i elegancji i harmonii . Podobało mi się a rzadko jest w stanie zachwycić mnie jakiś ciuch.
Po obiedzie jedziemy na groby do Szubina – jeśli mój mężuś będzie się dobrze czuł .a to nie takie pewne po tych nocnych sensacjach , jeśli nie to odpuszczę , chociaż się zmawiałam z wujem , ale najwyżej zadzwonię.
A teraz muszę się na chwilę urwać z biura i lecieć do miasta dokończyć zakupy. 
#####################################

28.10.2012 
Z wylotu do miasta wróciłam z tabletkami propolisowymi dla Heluni , falvitem dla sibie i bluzką . Nic szczególnego , taki topik z długim rękawem pod żakiet albo pod bezrękawnik. 
Rodzinkę odwiedziliśmy i dobrze. Po wuju po raz pierwszy naprawdę widać wiek i jego choroby . Muszę kontakty podtrzymać , za wiele tej rodzinki nie mam . No i z kuzynem . Jego druga żona jest świetną gospodynią i przemiłą osobą . Może i dobrze zrobił odchodząc od poprzedniej kobiety ? O szczegóły nie pytałam i nie zamierzam pytać. Groby dziadków i pradziadków oczywiście odwiedziliśmy. Wróciliśmy obdarowani kilkoma słoikami grzybów i workiem suszonych.  W chwili kiedy wsiadaliśmy do auta pod naszym blokiem zaczął sypać śnieg. Zgubiliśmy go gdzieś pod Żninem .  Wróciliśmy do zaśnieżonego miasta . 
A dziś za oknem piękny zimowy dzień . Świeci słońce , a na drzewach i trawnikach leży śnieg. 
Trochę nie mogę się odnaleźć po zmianie czasu .