babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 21 września 2019

21.09.2019 Świętujemy

popijamy pyszne południowo - afrykańskie winko i pyszną herbatkę .  Sobota mi trochę nie wyszła , a to wszystko przez to, ze małżonek wrócił p 1.30. Gadaliśmy potem z godzinę no i spanie mi przeszło. Zasnęłam około 4.30 i spałam prawie do ósmej. No i tym sposobem już straciłam trochę czasu. Mężuś zadowolony z wyprawy , przywiózł czeskie piwo dla chłopaków , słodycze i kilka drobiazgów dla maluchów . Na długiw wybieranie pamiątek nie mieli czasu. A i fajne gadżety w prezencie od organizatora ; plecak i kurtkę do biegania . W sklepach jak to przed niedzielą bez handlu przewalały się tłumy więc znów mi zeszło. Jedynie na zieleniaku było jak zwykle czyli luz i spokój.  Jak już skończyłam zakupy i inne sprawy , czyli odstawienie ciuchów do czyszczenia i prezent dla mężusia to zrobiło się wpół dwunastej. Robota z głowy . Zabrałam się do gotowania zupki dyniowej na obiad . Pyszna wyszła i w sam raz na dzisiejszą pogodę , lekko rozgrzewająca.  Po południu pojechaliśmy do teściowej , bo chciała złożyć życzenia mojemu małżonkowi . Nie chodzi już prawie wcale . Ledwie po domu się przemieszcza . Schody stały się przeszkodą trudną do pokonania. Wychodzi tylko gdy musi iść do lekarza. No to pojechaliśmy . No a powrocie czas był wziąć się do następnej roboty; makaronu w ilości na trzy kompanie wojska . Jutro rodzinka na rodzinny rosół się melduje i urodziny mężusia.   Będzie się działo. 

piątek, 20 września 2019

20.09.2019 Wyjątkowo spokojny ten piątek

Nie działo się dosłownie nic . Ze trzy telefony na krzyż . Chłopaki oczywiście robili swoje , ja mniej , bo z robotą wyrobiłam się wczoraj. Dziś miałam tylko kilka drobnych spraw do załatwienia. Dawno mi się już taki dzień nie przytrafił . A co tam , przetrzymałam . Nie powiem , gdyby nie internet byłoby nudniej , a tak poczytałam to i owo . Głównie informacje gospodarcze i prawne. 
W domu jak to w domu . Zabrałam się za przetrząsanie szaf z ciuchami i przekładanie. Przy okazji przerzedziłam . U małżonka też . Zakup ze 2-3 koszul wskazany , zimowe buty też konieczne , ale to jeszcze chwilę. Swoje ciuchy też przerzedziłam nawet całkiem solidnie Spokojnie mogę sobie ze dwie nowe rzeczy na zimę sprawić . Stwierdziłam ,że nie mam bardzo grubych , zimowych swetrów czy bluz i sukienek jak to było kiedyś . Same bawełniane . Jeden nieco cieplejszy sweter , który i tak w ubiegłym roku nosiłam w sumie z 10 dni albo i mniej.Wyszło, że  globalne ocieplenie widać nawet po mojej szafie ! To samo ze spódnicami i spodniami. W ubiegłym roku niemal całą zimę przechodziłam w przejściowej kurtce.i lekkim kapelusiku oraz botkach. Kozaków nawet nie wyjęłam z kartonu. Coś z tym ociepleniem jest na rzeczy. Żartuję oczywiście , wszystkim wiadomo jak dziś sytuacja klimatyczna wygląda. 

Czekam na mężusia. Wracają z Czech , ale będzie dopiero około pierwszej w nocy. Pół godziny temu dojeżdżali dopiero do czesko-polskiej granicy.
Plany na jutro nie wiadome. Wszystko zależy od pogody . Może zajrzymy na działkę ?  A jeśli nie to i w domu coś się znajdzie.  Mężuś jutro obchodzi 59 urodziny . Musze jeszcze jakiś prezent zorganizować . Może ten niedoszły obiad u Hindusów? 


czwartek, 19 września 2019

19.09.2019 Fart i niefart

albo raczej odwrotnie. A wszystko przez to,ze poniosło mnie na łazęgę po sklepach .  Zamówiłam sobie kilka dni temu płytę zespołu Epica . Rarytasik taki , wszystkie najlepsze kawałki na dwóch cd. I dziś własnie dostałam sms, że jest do odbioru. No to się wybrałam do empiku odebrać . No i po odebraniu i obejrzeniu książek i czasopism wszelkich skorzystałam z okazji i poszwendałam się po sklepach . Obejrzałam buty , potem chińszczyznę świąteczno-halloweenową i inne mydło i powidło w kiku i pepco, ciuchy dla małżonka w sklepiku z męskim odzieniem , potem znów buty i torebki i na koniec zajrzałam do sklepów z ciuchami , najpierw dla dzieciarni , potem ewentualnie dla mnie , bo to ten sam sklep ale po drugiej stronie alejki. Nic specjalnego nie było ,ale w dorosłym sklepie leżały fajne ciemnozielone sweterki , nie zbyt grube . Postanowiłam przymierzyć . I wtedy zgubiłam kopertę z płytą . Zorientowałam się ,w chwili gdy wychodziłam ze sklepu . Sweter był trochę za mały - miał z założenia trochę wisieć na osobie. Na mnie nie wisiał więc nie kupiłam . Zaczełam szukać , popytałam ekspedientek, potem szukałam w przymierzalni i nie było. Nikt nic nie widział. Zła jak osa już miałam wychodzić , ale zadzwoniła moja komórka. I tu fart . Zadzwonił pan e Empiku , że pani znalazła w sklepie odzieżowym moją paczkę i ją odniosła do empiku i mogę odebrać . Myślałam, że  podskoczę z radości ! 
A tak poza tym zaszalałam ; kupiłam bilety na jeszcze jeden koncert w tym roku. Na Celitic Women. Koncert trzy dni przed występem Sary , ale a Poznaniu więc żadna wyprawa . Meżuś też to lubi więc będzie dodatkowa frajda dla nas. Bilety nie były zbyt drogie i niestety trafiłam na ostatnie sztuki więc dość odległe miejsca , ale Sala Ziemi nie jest zbyt wielka więc coś nie coś zobaczymy. 

środa, 18 września 2019

18.09.2019 Jak to się nazywa ? słomiana wdowa?

No to własnie nią się stałam . Małżonek na wyjeździe , a ja się cieszę wolną chatą . Poszyłam to i owo i pomalowałam ptaszory. Własnie schną . Wyszły zarąbiście . Śmiało mogę powiedzieć ,że przeskoczyłam samą siebie.Pokażę jak już będą gotowe. Dorobiłam jeszcze dwa mniejsze, bo zostało mi trochę masy. Pomaluję jak wyschną i dam dzieciakom.  Przewałki w szafach odłożyłam więc na jutro. I właściwie to mieszane uczucia mam , bo zapowiadają powrót upałów od niedzieli więc nie wiem czy już szykować się na jesień czy jeszcze czekać na lato. 
Z tej tęsknoty za jesienią zrobiłam już część dekoracji. Dokończę w sobotę . 
I właściwie to nic szczególnego . Tylko jakoś cicho w domu . 

wtorek, 17 września 2019

17.09.2019 Do jesieni sześć dni

tej kalendarzowej , ale za oknem widać ją już dziś . Ochłodziło sie dość mocno , bo do 13 stopni i nawet popadało. Mnie tam nie przeszkadza chłodek , a deszcz potrzebny. Ciuchy mam wciąż letnie pod ręką , czas sobie jakieś cieplejsze przygotować . W szafie mężusia przewrót zrobiłam , a wszystko przez to,że musiałam mu ciuchy na podróż wyszykować . Jutro ogarnę i od razu przełożę na niższe półki te przejściowe.  
Do wyjazdu mężuś gotowy , jutro tylko szczotkę do zębów i przybory do golenia do torby sobie dorzuci i może ruszać w podróż.  Zbiórka w Poznaniu , w siedzibie dystrybutora , a potem wspólny wyjazd busem do Czech. Do Poznania podrzuci go starszy synalek.  Tam też zapowiedzi chłodu więc mu tweedową marynarkę i koszule z długim rękawem uszykowałam - chyba mi nie zamarznie...
Wpadliśmy dziś do naszej galerii wymienić w kantorze kasę i przy okazji zajrzeliśmy do kilku sklepików.  Kupiliśmy bardzo fajne świeczki w kształcie kamieniczek . Postawię na niby- kominku . 
Moje niby -betonowe ptaszyska wyschły. Jutro będę je malować . 

poniedziałek, 16 września 2019

16.09.2019 Sprawy babusine poniedziałkowe

Nowy tydzień się zaczął , nowe sprawy na horyzoncie. Umówiłam na piątek. Wcześniej nie da rady , ale perspektywy rozległe. 
Jakieś plagi egipskie ; wnusia chora - ze szkoły przyniosła , nasi serwisanci chorzy , matkę mi znów nadciśnienie dopadło . Plagi , jak nic .  Do szpitala tym razem matki nie zawoziłam , kazałam wziąć dodatkową tabletkę na obniżenie i się położyć ( było się kiedyś pigułą ) , stwierdziłam , że nie ma sensu , bo podadzą jej coś na obniżenie , a potem będzie siedzieć znów siedem godzin i nikt się nią nie zajmie i że jeśli jej po drugiej tabletce nie przejdzie to zawiozę . Po godzinie zadzwoniłam i już było dobrze. A jak kończyłam pracę , to już matka zdążyła do miasta po zakupy polecieć i nawet mi przyjeżdżać nie kazała. Spoko, podjadę w środę , zgodnie z planem . 
W środę mężuś do Czech jedzie , na takie szkolenie z wycieczką . W nagrodę za dużą sprzedaż. Niech jedzie. Zobaczy jak to robią inni. 
Ochłodziło się i to tak konkretnie . Sweter musiałam założyć , bo jak usiadłam to zmarzłam. 

niedziela, 15 września 2019

15.09.2019 Miło było

własnie pożegnaliśmy teściów młodszego synalka . Dawno się nie spotykaliśmy z nimi ot tak, na kawie . Głownie dlatego,ze mieli kłopot z babcią , wymagała opieki, aż w czerwcu zmarła. Odetchnęli od obowiązków , mają więcej czasu .Zmówiliśmy się wczoraj tak po prostu , bez planu. Pogadaliśmy, posłuchaliśmy muzyki , wypiliśmy nalewkę aroniową , którą miałam jeszcze z ubiegłego roku , no i jak w tytule; miło było.  
Z imprezy mężuś wrócił trochę po pierwszej w nocy. Myślałam , że będzie dłużej , ale stwierdził, że po woli się już zaczęło towarzystwo rozchodzić . No tak, w sumie nic dziwnego, większość to już poważni dziadkowie i babcie ; " już nie to zdrowie, już szron na głowie" itd.  Ale był zadowolony , że spotkał się ze starą paczką ze szkoły. 
Po odjeździe wnusia , trochę siedziałam z komputerem , potem z książką , ale jakoś mnie nie ciągnęło za bardzo. Musiałam sobie jakieś inne zajęcie znaleźć . I znalazłam. Poprzymierzałam jesienno- zimowe ciuchy . Nie jest źle . We wszystko się mieszczę , nawet czarny , aksamitny żakiet, który kupiłam tuż przed zakończeniem odchudzania. Aż się zdziwiłam . W ubiegłym roku przesunęłam guziki , bo mi się na biuście ciągnął , ale w tym roku jest dobrze. Niczego poprawiać nie muszę. 
A dziś poza wizytą teściów młodszego nic szczególnego , jak w każdą niedzielę , trochę czasu dla siebie , trochę oglądania ulubionych programów , trochę czytania . Zmajstrowałam też nowe dekoracje na jesień. No jeszcze nie całkiem , na razie ulepiłam ptaszyska ze styropianowych jaj i masy o nazwie "cement kreatywny" . Coś, co po wyschnięciu ma wyglądać jak beton. Dopiero jak wyschnie można pomalować. Dopiero wtedy będą gotowe gawrony , po naszymu glapy. Zabawnie wyglądają już teraz , aż jestem sama ciekawa jak to wyjdzie .