jak obiecałam , choć nie wszystkie, bo mi kiecusia w kratkę nie wyszła , muszę powtórzyć.
To po kolei : to coś , to miał być miś koala ; wyszło coś , ale wnusia i tak zadowolona i nawet do Pragi go zabrała. Misiocoś ma długie kończyny, które pozwalają go przywiązać np. do tralki , albo lampy itp.
I pamiątki z Pragi :
Bombka na choinkę z ciętego szkła - tak, tak: ciętego , nie jest to odlew , tylko ręczna robota według starych technologii
I drobiazgi , dwa ręcznie robione magnesiki na lodówkę - z zamkiem i zegarem - tarcza jest ruchoma , to coś co wygląda jak stara książka to nic innego jak pudełko z pralinkami ; było ich więcej ale już część porozdawaliśmy i oczywiście mój szal z paszminy , na fotce mało efektownie wygląda ale jest bardzo mięciutki i delikatny
I jeszcze dziadek go orzechów - jak ze starych pocztówek , święta spedzi jako ozdoba na niby- kominku
No i oczywiście malowane ręcznie akwarelki - dostaną złote ramy i zawisną , a przynajmniej jeden z nich na zielonej ścianie
I jeszcze jeden drobiazg - spinka do włosów. Jest tego w sklepach od groma , ale takich jak ta , z pomocą której mogę przepiąć koczek za Chiny znaleźć nie można , a na Moście Karola były i na dodatek znalazła się zielona
A teraz moje ostatnie nabytki ciuchowe ; żakiecik w pepitkę - jest oliwkowy czego na zdjęciu nie widać, ale jak wiadomo to wina fotografa i niestety niektórych kolorów mój aparat nie uznaje
I koronkowa bluzka w kolorze zieleni , ma odcień taki jak nasza ściana w pokoju , jak stanę na jej tle , to zniknę
Zrobiłam tez fotkę kraciastej sukienki , ale nie wyszło , co stwierdziłam po ściągnięciu do kompka . Muszę powtórzyć przy najbliższej okazji.
Sobota jak wiele innych . Niczym specjalnym się nie wyróżniła poza dość zimnym wiatrem .
Jutro wybieramy się w odwiedziny do przyjaciół , już się cieszę