Zamierzałam dziś kupić nici na mitenki , ale odpowiedniego koloru akurat nie było. Pani z pasmanterii obiecała mi przywieźć w przyszłym tygodniu. Ma się te chody , co nie ? A pewnie i większe zakupy tam zrobię , bo wnusia wyrosła z mitenek i już zamówiła sobie nowe . I dobra wiadomość , szewc obiecał mężusiowe buty naprawić . Myślałam ,że się nie podejmie , bo oni ostatnio tylko chińszczyznę sklejać się nauczyli , a tu mu większe wyzwanie podstawiłam , ale stwierdził ,że trzeba po staremu porządne zelówki zrobić i buty jeszcze posłużą. Zobaczymy . Z moimi mały problem , bo tylko nowe rzepy do zapinania przyszyć .
W pracy bez zmian. Mężusia nosi już z powodu ograniczonych możliwości pracy , ale jakoś daje radę . I wciąż nie pali co mnie cieszy . Największy problem ma w tej chwili z ograniczeniem słodyczy . Lubi słodkie i ciężko mu zrezygnować .
Jutro postaram się wrzucić kilka zaległych fotek . Przez te wszystkie jazdy zupełnie o tym zapomniałam .
Niech je czekoladę gorzką z różnymi ingrediencjami! Ja na początku Ślubnemu piekłam ciasteczka z płatków owsianych ( szklanka) z dodatkiem rozdrobnionego, dojrzałego banana i cienko pokrojonych parę śliwek i moreli suszonych. Z tego łyżką kładziesz na blaszkę i po 15 minutach gotowe wychodzą z piekarnika ( temp. 180 ). Bardzo mu smakowały, może Twojemu też będą!
OdpowiedzUsuńTeż pomyślałam o tej czekoladzie . Te ciasteczka też już kiedyś piekłam , ale nie wzbudziły entuzjazmu . Coś wymyślę
UsuńJak juz nie pali trochę to pewnie najgorsze za nim.
OdpowiedzUsuńCiasteczka od Fuscilli ciekawe. Powoli i to się uspokoi. To czekam na fotki. Spokojnej soboty.**
Chyba tak , ale marzy mu się , zwłaszcza jak gdzieś zapach doleci .
Usuń