1.Dzień sprzątania
segregatorów
2.Dzień zmiany kalendarzy
3.Dzień sprzątania biurka
4.Dzień szycia ( to
popołudniu)
5.Godzinę kombinowania jak
przy tym zdążyć się urwać na wyprzedaż do 5*10*15 co by maluchy
ubrać w vipowskie ciuszki za małą kasę i do obuwniczego w celu
nabycia dwóch par zimowych butów w cenie jednej – już na rok
przyszły rzecz jasna.
6.Zimę bez zimy -
wczoraj widziałam klucze ptactwa lecącego na północ , a dziś
pogoda odpowiednia na początek kwietnie a nie na styczeń
Poza tym wszyscy nadal
kaszlą .
Młodszy synalek kupił auto. Stare zostawił w komisie , dołożył i ma nowsze.
***************************
Maluszkom kupiłam ciuszki : Krzysiowi bluzeczkę w autka i bluzę dresową , Heluni zieloną sukienkę .
Obuwia na zapas nie kupiłam - nie było w czym wybierać.
babusia

Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy
sobota, 5 stycznia 2013
czwartek, 3 stycznia 2013
3.01.2012 Pokręcenie z poplątaniem
jak to u nas . A miałam nadzieję ,że będzie normalnie . Co to zresztą znaczy normalnie.? Roboty mamy pełno a zabrać się dziś za nią nie było jak . Albo właściciele firm chorzy albo na wakacjach , albo towar nie dojechał. - bezrobocie stosowane zaliczaliśmy prawie do 15.00. Potem młodzież pokręciła się jeszcze po biurze , pooglądała filmiki w necie i pojechała do domu - i tak nie mieli po co siedzieć, a my wybraliśmy się do Poznania do naszego klienta . W sumie drobna sprawa ale długo odkładana a wiadomo jak się sprawę raz odłoży to się potem już sama odkłada. Robota zajęła nam nie całą godzinę a potem pojechaliśmy do M1. Mężuś chciał poszukać w Media jakąś złączkę czy przejściówkę . Nie było . Pobuszowaliśmy jeszcze w dziale muzycznym. Kupiliśmy fajną płytę Sary Bringthman , pokręciliśmy się jeszcze trochę po pasażu i wróciliśmy do domu, w strugach ulewnego deszczu i przy huraganowym wietrze.
Przyszedł katalog Bon Prixa , zapowiedź wiosny i lata . Jakiś bardzo kolorowy tym razem , ale kilka fajnych szmatek jak zwykle przyuważyłam . Może coś wybiorę bliżej lata..
Poza tym wszyscy znów kaszlą na potęgę , ja też, a już myślałam ,że mam to z głowy.
Przyszedł katalog Bon Prixa , zapowiedź wiosny i lata . Jakiś bardzo kolorowy tym razem , ale kilka fajnych szmatek jak zwykle przyuważyłam . Może coś wybiorę bliżej lata..
Poza tym wszyscy znów kaszlą na potęgę , ja też, a już myślałam ,że mam to z głowy.
środa, 2 stycznia 2013
2.01.2013 Powrót do rzeczywistości ,
a raczej brutalne rzucenie w szarą
rzeczywistość . Od 8.00 po staremu tkwiłam już na swoim posterunku –
czytaj za biurkiem w pracy. Lista zadań do wykonania na najbliższe
2 miesiące rozpisana już od połowy grudnia.
Sylwester minął szybko i
niepostrzeżenie jak wszystko w minionym roku po prostu śmignął.
Koncert w filharmonii był przepiękny , świetna orkiestra i świetni
artyści -śpiewacy i dyrygent ; młodzi ludzie u progu kariery ,
którzy mają szansę jeszcze wiele się nauczyć i rozwinąć.
Pozostałe punkty programu sylwestrowego już mniej atrakcyjne,
głównie z powodu tłoku. Cały wieczór taki trochę owiany
atmosferą retro. Średnia wieku 60+ , choć były i rodziny z
dziećmi w wieku szkolnym. Ale to starsze pokolenie bawiło się na
tym wieczorze świetnie . W westybulu przygrywał zespół więc
zaraz po oddaniu futer do szatni wszyscy ruszali do tańca . Trochę
mi się kojarzyła stara szafa ; futra , jakieś dawno nie wietrzone
etole , toczki z piórami i perły po prababciach a do tego duszące
perfumy i czerwone szminki. Panowie oczywiście w smokingach i
muszkach. Nie wszyscy rzecz jasna , byli i w garniturach i swetrach i
nawet w surducie . Kilka razy mignęły mi też naszywki na rękawach
Versace i Pierre Cardin , co było trochę śmieszne ( w każdym
razie ja bym taką metkę z rękawa odpruła) . Panie też nie
wszystkie w stylu lamusowym . Kostiumy , swetry i różne mniej lub
bardziej wizytowe wdzianka zakładane do spodni też zaobserwowałam. Moja wizytowa sukienka w kolorze jeżynowym i koronkowe mitenki oraz mężusia aksamitna marynarka dobrze się w styl wpisały .Noc sylwestrową zakończyliśmy u znajomych a do domu dotarliśmy o
4.00
Pod wieczór wpadły teściowa ze
szwagierką i nasza młodzież z życzeniami. Na urodziny od mężusia
dostałam jak już pisałam piękną wyciętą w bursztynie kameę i mogłam się nią już pochwalić.
A dziś wrócił porządek rzeczy ;
kilka telefonów , klient po jakieś urządzenie i żmudne
przeliczanie słupków w arkuszu inwentaryzacyjnym.
Za oknem prawie wiosennie.
niedziela, 30 grudnia 2012
30.12.2012 To był rok
wielkiego pośpiechu. Coś dziwnego
działo się z czasem , pędził jak szalony aż brakowało chwili na
zastanowienie się i złapanie oddechu .
W kraju agresja i kłótnie przybrały
na sile i poszła przysłowiowa para w gwizdek, zamiast spożytkować
energię i potencjał na to ,żeby pchnąć z większą siłą do
przodu sprawy kraju , spalono je w bezsensowych dyskusjach ,
insynuacjach i teoriach spiskowych. Jak by na przekór temu
wydarzenie jakim były mistrzostwa Europy w piłce nożnej pokazały
nasze dobre strony ; pracowitość , pogodę ducha , optymizm ,
umiejętność współdziałania i w świat poszło bardzo pozytywne
przesłanie: Polska to wspaniały , dynamicznie rozwijający się
kraj . I to właściwie był jedyny pozytyw. Potem sprawy przybrały
zwykły obrót . I to by było tyle w kwestiach wielkich. Te
mniejsze , nasze własne zdominował pośpiech . Kontrakt gonił
kontrakt , sprawa sprawę , zdarzenie epizod i znów od nowa. Dni
śmigały z prędkością światła. Nie przeszkodził temu nawet
potężny remont w mieszkaniu. Dwa i pół miesiąca egzystowaliśmy
w warunkach obozowych . Ale te nie wygody warte były efektu
końcowego. Kuchnię mamy designerską i bardzo funkcjonalną .
Ledwie zakończyliśmy remonty a już jesień zaczęła cieszyć
kolorami a ilość zadań jeszcze wzrosła . Ledwie zdążyliśmy
zrobić większy zakup. Wymieniliśmy kolejne auto a za chwilę już
do drzwi pukał listopad a z nim czas zadumy . Ostatnie dwa miesiące
były jeszcze intensywniejsze aż myślałam ,że nie zdążę
przygotować świąt . Ale zdążyłam jak zwykle . Większość
spraw załatwione , inwenturę prawie skończyłam ,obroty tylko
nieznacznie mniejsze niż w ubiegłym roku cz w kryzysie jest nie
małym sukcesem . Rok możemy uznać za bardzo pomyślny.
Pozostało już tylko jakieś dobre
czary odprawić by następny rok nie był gorszy więc znów zapalę świece; białą dla zdrowia , czerwoną na dobre małżeństwa nasze i naszych dzieci, zieloną dla pieniędzy i srebrną dla ogólnej pomyślności . Starym zwyczajem
na nowy rok niczego nie postanawiam, zwyczajnie i po prostu nadal
będę robić wszystko najlepiej jak umiem . Los jest bardziej
przychylny kiedy ma wolną rękę.
Jutro w południe spotkamy się jak
zwykle w ostatnim dniu roku ,żeby wypić lampkę szampana za
pomyślność firmy a potem będzie czas szykować się do
sylwestrowej zabawy . W tym roku z rozmachem , w poznańskiej
filharmonii .
Pozostało mi jeszcze wypowiedzieć
magiczną formułę : quod bonum falix faustum , fortunatumque sit –
niech ten rok będzie ku dobru szczęściu i pomyślności .
Subskrybuj:
Posty (Atom)