babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 30 sierpnia 2014

30.08.2014 Sprawy babusine

Nie najgorzej jeśli chodzi o plany porządkowe. Sześć z siedmiu okien udało mi się umyć. Zostało to w jaskini mężusia. Zawsze z nim najwięcej roboty , bo jest od północy i wszelkie nawałnice od tamtej strony walą prosto w nie . Pozostałe ogarnęłam , mimo pobytu wnusia. W salonie i sypialni zdążyłam umyć zanim przyjechał , w kuchni ogarnęłam po obiedzie.. Dziadek bawił się małym a ja myłam . Już myślałam ,że psu na budę , bo zaczęło kropić , ale po chwili się przejaśniło. Potem dziadek z wnuczkiem udali się na podwórko umyć szyby w aucie dziadka. Wnusiu wypaprał mi cały płyn do szyb ale frajdę miał niesamowitą.. no a potem mieliśmy w planach plac zabaw i wyprawę po wnusię i razem do lasu. Niestety nic z tego nie wyszło. Kiedy wracaliśmy do do domu, przed samym blokiem wnusiu puścił się biegiem , jednocześnie zaczął ściągać bluzę dresową i w tym momencie się potknął i przewrócił - trzy kroki przed nami . Skończyło się  źle. Przeciął sobie wargę i lekko chwieje mu się ząbek - górna jedynka.. Rozpłakał się się strasznie.  Zabraliśmy go do domu i własnie wtedy w drodze z pracy przyjechała jego mama.  Mały na jej widok znów w płacz i zaczął marudzić ,że on chce jechać z babcią i z dziadkiem . Synowa zabrała go do domu  z zamiarem zabrania go do lekarza . W sumie nie pojechali. Mały zasnął jak tylko wsiadł do auta i śpi do tej pory . Dzwoniła dwa razy do nich. Może skończy się bez interwencji lekarzy. zobaczymy jak się mały wyśpi. Zła jestem sama na siebie,że nie upilnowałam , ale żeby mały nie biegał ,musiałabym go chyba związać .
No ... Jutro jedziemy do młodzieży , zobaczyć jak się ma wnusiu i z życzeniami z okazji rocznicy ślubu . Pierwszego września obchodzą siódmą rocznicę .  

piątek, 29 sierpnia 2014

29.08.2014 No i po moich pięknych planach,

młodsza młodzież maluje pokój i robi nową podłogę więc podrzucają nam wnusia . W tygodniu był u drugich dziadków a w sobotę u nas.Trudno, okna pomyję w następną sobotę , zwłaszcza,że prognozy coś o deszczu wspominają . Jeszcze z dwie - trzy w perspektywie mam. 
Nakrycie na łóżko wnusi prawie skończyłam. Jeszcze naszyję kilka ozdób w postaci szydełkowych kwiatków dla ożywienia i gotowe. Trochę mi z tym zeszło, ale skończyłam. 
W pracy jakieś szaleństwo. Już , a jeszcze nie zaczął się wrzesień. Mamy kolejny duży kontrakt. Obroty już w tej chwili są rekordowo wysokie , a jeszcze 4 miesiące do końca roku. Idzie na lepsze. 
Dostałam dziś mapy geodezyjne więc za chwilę dalej podziałamy w kwestii budowy pawilonu firmowego . I w końcu doszły też dokumenty z powiatu gnieźnieńskiego odnośnie Gaju. Będzie można szybko dokończyć transakcję sprzedaży. Wreszcie, bo nie lubię kiedy sprawy się wloką . U mnie musi wszystko przebiegać szybko i sprawnie.   W poniedziałek lecę z papierami do znajomego notariusza i załatwiam terminy. Jesień zapowiada się szaleńcza. 
A propos jesieni ; jakoś tak szybko w tym roku daje o sobie znać . Wierzby za naszymi oknami zaczynają żółknąć , a klony i lipy na biurowym osiedlu też już wyzłocone . No, ale skoro wiosna i lato przyszły szybciej niż zwykle to i jesień .


czwartek, 28 sierpnia 2014

28.08.2014 Sprawy babusine

Ceglany mur "cmentarny" ( na oko jakieś 2 metry wysokości)   wznosi mój były sąsiad wokół swojej posesji. Ja rozumiem prywatność , ale ... Wybudował się na dawnym po pruskim cmentarzu , tuż obok budynku telekomunikacji . Swoją drogą , to ciekawe jak wszedł w posiadanie tej parceli. Ale czego nie może pan doktor neurolog w powiatowym mieście? Spotkanie z duchami niczym mu nie zagraża ; wiem bo mieszkaliśmy w urzędzie telekomunikacyjnym. Duchy pruskie ; zdyscyplinowane . Parami chadzają i ze śpiewem na ustach. 
Układy , plecy , nepotyzm i co tam jeszcze w pełnym rozkwicie . Wrośliśmy i my w te miejskie zaszłości i to nawet nie zabiegając o to. Energetyka podpisała z nami umowę i zapowiedziała realizację budowy przyłącza za pół roku. Parę telefonów i czas skraca się do 2-3 miesięcy.Rejestracja samochodu - telefon do znajomego z powiatu i papiery same się zanoszą do właściwego biura. Przyłącze wodne , a proszę bardzo - czego się nie robi dla dostawcy usług. Od ręki , wystarczy dostarczyć aktualną mapę geodezyjną ... Nie powiem , ułatwia to egzystencję . 
A poza tym byłam na targu . Przyniosłam spory koszyczek pięknych , dorodnych czarnych łebków. Obiadek był pyszny . Zrobiłam je kaszą gryczaną nieprażoną , doprawiłam pieprzem i cząbrem , posypałam zieloną pietruszką . Pychota ! Resztę pokroiłam i rozłożyłam na oknie do ususzenia. Nie odmówiłam sobie i innych pyszności . Niestety za długo nie mogłam się tam kręcić , bo telefon zaczął mi dzwonić co chwilę i niestety musiała wracać do biura. Dobrze,że mam blisko. 
Robota wprost sama włazi nam w ręce i wszyscy chcą na już .  
Daliśmy wczoraj naszej wnusi plecaczek do szkoły , z jej ulubioną syrenką Arielką . Cały wieczór na przemian odpinała go i zapinała albo zakładała na plecy i skakał z radości. Na koniec wyściskała nas na zmianę chyba z pięć razy. Niesamowite , jak łatwo takie dziecko uszczęśliwić. 

wtorek, 26 sierpnia 2014

26.08.2014 Kilka spraw babusinych

Lato w odwrocie . Dziś dało o tym znać bardzo konkretnie ; ranek wstał deszczowy i zimny. Na termometrze tylko 10 stopni na plusie . Szybko się wypogodziło ale chłodem wiało przez cały dzień . Jadąc do pracy ulicą Objazdową zauważyłam pierwsze żółte liście na drzewach. Oznak jesieni jest zresztą więcej , intensywnie czerwone grona kaliny i jarzębin , letnie wyprzedaże i pierwsze jesienne kolekcje ciuszków na wystawach , wielkie , pomarańczowe korbole ( dynie znaczy ) w ogródkach i zmierzch zapada wcześniej. Lubię tę porę roku . Pewnie za kilka dni będzie trzeba przemeblować półki z ciuchami . Te letnie zamienić na jesienne.
W pracy młyn , a jeszcze nie zaczął się wrzesień . Od jakiegoś czasu pracujemy dla dużych firm. Mali prawie się do nas nie zgłaszają. W perspektywie mamy kilka poważnych kontraktów. A co będzie dalej . Cztery najlepsze miesiące w roku przed nami.  
Narzuta na łóżko wnusi na ukończeniu. Robię ostatni kwadrat . Zostanie mi tylko pozszywać i obrobić dookoła. Robiłam możliwie najprostszym ściegiem ale i tak wyszedł kawał roboty. Parę innych w związku z tym leży i czeka lepszych czasów. Zdążę . Jesienne wieczory długie . 
W bloku remontują nam suszarnię i rowerownię ( niby to wózkarnia , ale u nas nie ma rodzin z małymi dziećmi) , dach remontowali przez niecałe dwa tygodnie. Mamy położoną nową papę , której nie ma potrzeby smołować, bo się sama jakoś wulkanizuje; to się nazywa inaczej ale nie zapamiętałam. 
Muszę się wybrać do fryzjerki , zrobić porządki na głowie i mężusia zaciągnąć na jakieś zakupy. Przydadzą mu się jakieś nowe dżinsy i za dwie koszule.

niedziela, 24 sierpnia 2014

24.08.2014 Niedzielnie

Miałam dziś co robić , bo wiadomo - gości trzeba było jakoś ładnie ugościć . Co prawda to tacy goście, że nie obraziliby się i na słone paluszki i szklankę herbaty , ale ja lubię w kuchni się poudzielać to się postarałam. Szarlotka wyszła mi pyszna , bułeczki drożdżowe też ładnie wyrosły i nabrały w piecyku idealnie złotego koloru . Podałam do nich powidła, konfiturę z czerwonej porzeczki i miód z płatkami róży. Szarlotkę klasycznie ; z lodami waniliowymi i bitą śmietanką , polane likierem czekoladowym . Dla lepszego efektu udekorowałam kilkoma malinami. Ale nie to jest ważne . Posiedzieliśmy , pogadaliśmy ,panowie wiadomo polityka , auta , najnowsze zdobycze techniki. A my jak to kobiety , odchudzanie ( podobno maleję w oczach - w pozytywnym sensie ; przyjaciółka widziała mnie ostatnio w maju- trochę faktycznie zmalałam) , przymierzałyśmy moje nowe ciuchy , żakiet i pelerynę , obgadałyśmy moje łazienkowe plany i najnowszą książkę pani Cherezińskiej, która aktualnie czytam , a przyjaciółka się przymierza na urlopie . To chyba z wiekiem przychodzi , też polubiła na "stare lata" literaturę fantazy więc się teraz opiniami wymieniamy . A poza tym pogadaliśmy wspólnie o wyjazdach, naszej budowie firmy, podatkach ,naszych kamieniach, przygodach z zusem  i sama już nie wiem o czym jeszcze. Nasi przyjaciele mają tak szerokie zainteresowania i są tak ciekawymi  ludźmi,że można z nimi rozmawiać bez końca. W tle leciały sobie  kawałki z najnowszej płyty Within Temptation i czas jak zwykle minął zbyt szybko. No a teraz siedzimy sobie z mężusiem przy płonących świecach ,kolejnym dzbanku herbaty (każde ze swoim laptopem) i boskim głosie Sary Bringhtman . Zawsze kiedy jej słucham zastanawiam się jak ,można aż tak wspaniale śpiewać. Sara nie ma sobie równych. I jest tak jak  lubię ; spokojnie i bez pospiechu .    .