babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 12 lutego 2011

12.02.2011 Sobota babusi Marychy

Awaria pralki opanowana. Magik zgodnie z umową przyjechał w czwartek w towarzystwie dwóch sztyftów , zabrali pralkę do warsztatu , po południu odstawili naprawioną . Skasował przyzwoicie, 180 zł razem z częściami , w tym wymienił fartuch przy drzwiczkach . Nie przeciekał, ale gość stwierdził,że skoro nie był wymieniony od początku , a już zużycie po nim widać , to długo już nie pożyje. No i mam pralkę jak nową . Nie przecieka – wypróbowałam. Dzień dziś pracowity jak każdy inny. Nawet w biurze miałam co robić. W domu jak w domu , zrobiłam jakieś pranie, ogarnęłam trochę sypialnię ,kuchnię i salon.. Mężuś został bohaterem w swoim domu i powiesił mi kolejny obrazek. Odszukałam stare , ręcznie malowane na deseczkach . Dostałam je w latach 70-tych ubiegłego wieku. Malowała je jedna miejscowa malarka . Już nawet nie pamiętam jak się kobieta nazywała. . A teraz mam luzik i zastanawiam się czy się zdrzemnąć czy brać za następną robotę, a pogoda dziś taka, że aż się prosi żeby wiosenne porządki zaczynać. A w każdym razie zrobić jakiś przewiew w szafie. A propos szaf ; ciuszki na wiosnę , które zamówiłam niedawno rewelacyjne , jakby szyte na mnie. Parub sztuk co bardziej znoszonych mogę się spokojnie pozbywać.
Jutro wyjazd do Poznania na spotkanie z przyjaciółmi. Już nie mogę się doczekać. Kupiliśmy im prezent . Ot tak sobie - z różnych okazji , których w ubiegłym roku się nazbierało. Zabierzemy też jakieś dobre winko . Przy okazji poszukiwania prezentu upatrzyłam sobie firanki do kuchni. . Piękny delikatny szyfon haftowany w białe i czarne róże. Koncepcję na firanki miałam inną ale te są po prostu piękne i nawet nie zbyt drogie. Muszę pomyśleć jak je kazać uszyć ,żeby wyglądały efekciarsko.
Sweterek dla wnusia na ukończeniu. Włóczka dotarła , nawet udało mi się zamówić identyczną jak ta kupiona u nas.

środa, 9 lutego 2011

7,8,9. 02.2011 Imprezka z atrakcjami , 21 stopień zasilania ,awaria , przesyłki i chaos

Niedzielna imprezka z atrakcjami w postaci wyłączenia prądu. Śmialiśmy się ,że 21 stopień zasilania nam energetyka przywraca – bo teściowa synalka pracuje w tej branży, choć tylko papierki w biurze przewraca a z przesyłem jako takim nic wspólnego nie ma. Prąd wyłączyli na dobrą godzinę , akurat tuż przed kolacją . Ale co tam, pozapalaliśmy wszystkie świece jakie tylko w zasięgu ręki i wzroku się znalazły i było całkiem miło. Trochę nie poszło mi z kolacją , bo miały być grzanki z pomidorem i mozarellą , ale piekarnik mam elektryczny więc się piec nie dało . Ale sałatki i patery z serami i wędliną też wystarczyły. Oczywiście po ciemku i z nerwów, że nie po mojej myśli pomyliłam sos i czosnkowy wlałam do sałatki z kurczaka i winogron , ale i tak była bardzo dobra. Tym sposobem do tej z sera z kukurydzą i ananasem dorobiłam szybko ziołowy ( nie to co czosnkowy ale i tak było nie źle) , a ten co miał być do tej pierwszej został . Może się jeszcze do czegoś nada. .Pozostałe dwie ; z ciecierzycy z fetą i żurawiną i fasolowo - ogórkowa wyszły jak trzeba i zgodnie z planem . Gościom i tak smakowało. Ciasto i desery też. Żałowali tylko,że nie napiekłam pączków , tradycyjnie jak co roku. No nie napiekłam, nie chciało mi się i już..
21 stopień zasilania staje się u nas stałą praktyką . Nie wiem czy to wina wiatru, burzy i gradobicia ( tych ostatnich nie notowano od września ubiegłego roku) , remontu na krajowej 15-tce czy też może spisku Tuska z Putinem – faktem jest ,że wyłączenia prądu zdarzyły się u nas mieście od początku roku już kilka razy, w tym w naszej części miasta trzykrotnie i to na dość długo ,bo na 0k 2godziny Jak dla mnie może być – mam pretekst żeby się poobijać . Dłuższego bezrobocia bym nie zniosła, ale te parę godzin jest ok.
Na jutro zamówiłam mechanika – magika od automatycznej pralki. Zaczęła mi przeciekać . Pytanie czy to sprawka jakieśj uszczelki czy też czeka mnie nieplanowana wymiana na nową .Sprzęcior ma wprawdzie swoje latka, leci mu 14 rok jak by nie liczyć , ale na razie mam inne wydatki na głowie czyli remont kuchni. . A propos remontu kuchni to dziś ma przyjść stolarz na pomiar mebli . Na razie będzie robił projekt i wycenę , a potem się zobaczy czy już na wiosnę czy dopiero na jesieni . Kwestia kasy oczywiście, bo mój mężuś słyszeć nie chce o żadnych tanich materiałach.
Wczoraj przyszły zamówione ciuchy i książki. Jakby się zmówili – wszyscy wysłali mi zamówienia w jednym czasie . Musiałam od razu wyłożyć większą kwotę ( liczyłam ,że rozłoży się to w czasie ale w sumie na jeden pies wyszło ;ale z większą gotówką nie lubię się rozstawać). Najchętniej do książek dopadłabym od razu ale chwilowo mam pilniejsze zadania ; skończyć sweterek dla wnusia, bo synowa już na ostatnich nogach i mogę nie zdążyć. Na szczęście udało mi się w internecie dokupić brakującą włóczkę – w sklepie, w którym kupowałam u nas zabrakło i chyba mi się uda.dokończyć zanim mały pojawi się na tym świecie. O ile więc nie przysypią mnie kolejne oferty i kosztorysy to może zacznę czytać od przyszłego tygodnia . Na razie usiłuje przeczytać „Tajemnicze Historie” - którą dostałam od młodszej młodzieży na imieniny. Ciekawa pozycja , o różnych tajemniczych miejscach , zdarzeniach i postaciach , w świetle najnowszych odkryć archeologicznych. Lubię takie książki.. Do tych , które sobie teraz zamówiłam będzie potrzebny nastrój. „Obrzęd” traktuje o współczesnych egzorcyzmach , a „ Magiczna Aromatoterapia „ - no wiadomo o olejkach i leczeniu zapachami ale też o związanych z tym magicznych rytuałach. Czeka mnie sporo emocji czytelniczych .
A poza tym , w pracy ogólny chaos. Mamy taką ilość zleceń ,że mimo prognoz ,analiz i przepowiedni w kryzys jakoś uwierzyć nie sposób.