babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 14 października 2017

14.10.2017 Remonty i nie tylko

Coś się dzieje . Właściwie to nawet dużo się dzieje , bo tak; od rana pojechałam na zakupy , szybko mi poszło , bo za dużo tego dziś nie miałam . Mężuś zabrał się za porządki w starym biurze i garażu i wywózkę na złom różnych zbędnych klamotów , a ja wybrałam się do firmy zrobić do reszty porządek na trawnikach i posadzić cebulki , żeby na wiosnę coś zakwitło. Wczoraj kupiłam dwie paczki gotowych mieszanek cebulowych w kolorach logo firmy czyli niebieskim i żółtym i dodatkowo paczuszkę białych narcyzów. W sumie wyszło jakieś 80 cebulek . Coś z tego wyrosnąć musi ; no chyba ,że coś skopałam i nie wyrośnie , ale to się okaże na wiosnę . 
Jak wiadomo od jakiegoś czasu szykowałam sobie wszystko do remontu korytarza i w końcu się za niego zabraliśmy . Na razie udało mi się pomalować pawlacz , a mężuś zeszlifował komodę . Planowałam pomalować bejcą i zaolejować , ale po zrobieniu próbki średnio mi sie to podoba. Zobaczę jak wyjdzie po nałożeniu kilku warstw. Jutro ściany. 
Młodszy synalek kładzie nowe płytki w kuchni i odnawia ściany . Jak widać rodzinę naszło na remonty. 
W starym biurze szaleje z pędzlami i farbą kolega młodszego syna , który podjął się odremontowania nam biura za niewielką kasę. Chodzi o to , żeby było czysto . Wystawiamy biuro na sprzedaż . Generuje zbędne koszty a tak odzyskamy trochę kasy , co poszła na budowę .  
A poza tym , starszy syn kupił motorówkę , podobną do tej co wypożyczyliśmy przed wyjazdem na weekend , tylko nieco mniejszą . Jeszcze jej nie widzieliśmy , bo dopiero wrócił . Dzwonił tylko, żeby się pochwalić zakupem. 

piątek, 13 października 2017

13.10.2017 Piątek, trzynastego

Tak a propos:  mem znaleziony w cyberprzestrzeni.  Mnie się bardzo podoba i poprawił mi humor

13.10.2017 "Bal Wszystkich Świętych " - uwaga wpis długi

„W niebie dzisiaj wszyscy, wszyscy święci mają bal” – śpiewała jakiś czas temu „Budka Suflera”. Skąd inąd piosenka melodyjna i sympatyczna , ale nie o piosence dziś będzie .
Zadzwoniła wczoraj moja śliczna wnusia z nowym zadaniem babcinym . „Babciu czy masz jakiś czerwony materiał , bo muszę się przebrać za św. Helenę , moją patronkę” . Oooo, a co to będzie , ze się musisz przebrać za świętą pytam ? Wnusia na to : no na religię , będzie bal wszystkich świętych i każdy ma się przebrać za swojego patrona ‘ tylko babciu , jakiś cienki materiał , bo będę w tym stroju cały dzień „ . Dobrze wnusiu , poszukam . Jako szalona babcia z zacięciem do robótek i nieco wybujałą fantazją zobaczyłam już złośliwymi oczkami wyobraźni obraz swojej wnusi ubranej w bizantyńskie szaty św. Heleny ,tej co odnalazła krzyż na którym ukrzyżowano Chrystusa i już zaczęłam myśleć jak jej taki strój zmontować nie wielkim nakładem i na tyle lekki ,żeby w nim cały dzień wytrzymała . Na koniec spytałam jeszcze na kiedy ten strój . Wnusia na to, że na 27.10. Ok jest trochę czasu. Refleksja przyszła później . Ostatnie dni października , czyli co ; w perspektywie zaadoptowany z krajów celtyckich Halooween. Od lat ma u nas zwolenników i przeciwników . Ja zaliczałam siebie do tych drugich i chyba nadal zaliczam. Chyba … I tak zaczęłam się zastanawiać o co tu chodzi . Od lat księża potępiają świętowanie Halloween ( przypomnę ; celtyckie święto duchów , obchodzone w wigilię Wszystkich Świętych czyli 31.10) . Potępiają , nie z powodu tego ,że nie polskie , ale że dotyczy duchów, zjaw, potworów czyli wszystkiego co wiąże się ze złymi mocami. Rozumiem to , religia katolicka jest religią miłości, światła , teoretycznie wszystkiego co jest po jasnej stronie mocy . Piszę teoretycznie , bo można i z tym dyskutować , ma i ona swoje ciemne strony ale to inna bajka . Namawianie do świętowania  i organizowanie bali Wszystkich Świętych ma zastąpić Halloween. Przynajmniej taki jest przekaz ze strony środowisk kościelnych ( środowisk , nie zawsze samych księży) . Ale jest i drugie dno .
Po pierwsze ; dlaczego w szkole ? Przecież szkoła jest w naszym Kraju świecka . A jeśli w szkole , to dlaczego nie ma się to ograniczyć do lekcji religii . I co z dziećmi , które na religię nie chodzą , albo wyznają inną wiarę , która nie preferuje kultu świętych . Rozumiem gdyby w ramach poznawania nauki katolickiej dzieci miały się przebrać za swoich patronów na godzinę lekcyjną , na której odbywa się nauka religii , ale na cały dzień ? Co mają święci do nauki matematyki, WF- u czy historii?
Po drugie ; czy przebieranie się za świętych i łączenie tego z zabawą , tańcami i grami nie jest jednak obrazoburcze . To w pewnym sensie sponiewieranie symboli , tak jak by ktoś wyrzucił na śmieci święte obrazki lub medaliki zamiast spalić lub oddać do kościoła. Każdy święty ma jakiś symbol Św. Helena krzyż , Św. Tereska róże , inny święty różaniec, jeszcze inny narzędzia ciesielskie itd. Każdy z nich oprócz przypisanych sobie atrybutów ma w dłoniach też jakiś symbol religijny . Z tych samych powodów nie podoba mi się też krzyż wiszący w klasach , po prostu narażony jest na brak szacunku. No i zwykle ci święci nie kończyli dobrze. Zabijano ich , torturowano , palono na stosach; zostawali w ten barbarzyński sposób męczennikami .
Po trzecie ; czy to nie jest jednak tak ,że jest to próba ze strony kościoła jako instytucji zawłaszczenia kolejnego święta świeckiego dla siebie i przyporządkowania go naszej tradycji? Halooween zastąpić balem Wszystkich Świętych ? Na to mi wygląda, zwłaszcza ,że tak się działo już przed wiekami . Czymże innym są nasze Zaduszki obchodzone 2 listopada jak nie zawłaszczonym słowiańskim świętem Dziadów – w symbolice i przesłaniu bardzo podobnym zresztą do Halooween , czymże jest Boże Narodzenie jak nie zawłaszczeniem słowiańskich Godów , obchodzonych na zimowe przesilenie . Jeszcze w XVII w nazwa „Gody” funkcjonowała jako synonim Bożego Narodzenia . Czymże jest święto Św. Jana jeśli nie zchrystianizowaną wersją słowiańskich obrzędów związanych z letnim przesileniem. Jak by tak poszperać to jeszcze sporo by się takich świąt znalazło. Ale jak napisałam ;jest to próba zawłaszczenia , przynajmniej na razie , bo jak się dalej losy bali Wszystkich Świętych rozwiną nie wiadomo  i być może kiedyś tradycją się staną . Na razie jednak tradycją nie jest i nie powinniśmy w taki sposób świętować , a tym bardziej podsuwać takich pomysłów dzieciom .
Oczywiście strój mojej wnuczce uszyję, nie chcę przecież podważać zaleceń szkolnych ,ale porozmawiam z nią o tradycji Wszystkich Świętych i tej starszej Dziadach i stawianiu wydrążonych dyń i paleniu ognisk na rozstajnych drogach ale i o tym dlaczego zapalamy świeczki zmarłym i pokażę groby Powstańców Wielkopolskich i Dzieci Wrzesińskich i poległych w II wojnie ; tak jak to robiła moja babcia i mój ojciec . Wnusia już jest wystarczająco duża żeby pewne rzeczy rozumieć .

Pewnie niektórzy odsądzą mnie od czci i wiary za to co teraz napiszę , ale może powinniśmy wrócić do naszej słowiańskiej tradycji i świętować takie obrzędy jak Dziady , Gody czy Gaik? Może w tym jest jeszcze jakaś nasza słowiańska moc ?  

czwartek, 12 października 2017

12.10.2017 Dziś wsypałam się do mojego ogródka

Głowa mnie bolała od rana , za dużo się nie działo w firmie , no to zabrałam komórkę i poszłam robić porządki w ogródku. Kawał roboty udało mi się zrobić . Usunęłam sporo liści, przekwitłe rośliny jednoroczne , jakieś nieliczne chwasty co w tym gąszczu wyrosły i jakieś suche badyle. Jutro chyba zrobię to samo z resztą trawnika . Postanowiłam też wyrwać kilka roślin . Nie wiem czy są wieloletnie czy jednoroczne i posiałam je w nieodpowiednim miejscu . Ale i tak się czegoś nauczyłam , bo już wiem jakie rośliny i gdzie powinnam posadzić , żeby to jakoś wyglądało. No i muszę jeszcze jakieś wiosenne kwiatki posadzić , żeby coś na tych trawniczkach kwitło zanim przyjdzie lato.  I tak myślę ,że dobrze zrobiłam , bo nie będę musiała przyjeżdżać w sobotę . Znajdę sobie inne zajęcie albo coś do czytania . Luz mi się należy, a co .
Przyjechała dziś moja wymarzona bluzeczka . No i muszę powiedzieć, że  miałam farta , że nie było mojego rozmiaru . Nie zmieściłabym się w 44. Ta większa okazała się idealna dla mnie . Nawet bez przesuwania guzików nie ciągnie mi się na biuście. Kolor przepiękny ; ciemna , świerkowa zieleń , nie prześwituje ; no idealna po prostu. Zakup udany jak mało który ! 
W marketach sezon świąteczny zaczęty; mężuś przyniósł kalendarze adwentowe , w sumie dobrze,że kupił , bo z obrazkami z bajek , które kochają nasze dzieciaki ; transformers ( to dla starszego wnusia ) i obrońcami Berg - ulubieńcami wnusi . Dla najmłodszego ja mam wybrać . Dobra, może jutro albo w sobotę. 

środa, 11 października 2017

11.10.2017 Skończyłam na dziś

pracę oczywiście . Musiałam wycenić spory kontrakt . Szkoda ,że na wariackich papierach , bo na jutro a dziś rano dostałam rysunki i projekt . Niestety projekt z ogromną ilością błędów . No i wyszło jak wyszło ; wiele godzin dodatkowej pracy .  
A tak poza tym , to dzień jak każdy ... Idę spać , czas odsapnąć .

wtorek, 10 października 2017

10.10.2017 Torby plastikowe

Ostatnio przy okazji robienia zakupów podglądam co ludzie kładą do koszyków. A kładą w ilościach niewyobrażalnych torebki plastikowe . I im ich w koszykach więcej tym większa satysfakcja na twarzach kupujących. I nikt nie przejmuje się tym ,że jest producentem niepotrzebnych śmieci. Bo tak w ogóle to producentem śmieci jest każdy z nas- uniknąć się tego nie da .Mięso - foliówka , owoce - foliówka , oczywiście każdy rodzaj w innej , pieczywo - foliówka , mimo,że są torebki papierowe , warzywa- foliowka , ryby - foliówka , środki czystości - foiliówka , nabiał - foliówka.  To mi dało do myślenia i zaczęłam się zastanawiać i sobie liczyć ile ja ich przynoszę z każdych zakupów . Te większe , wiadomo , robię w soboty i wtedy liczę , bo taki chleb czy masło kupowane na bieżąco kładę do własnych szmaciaków , które noszę w każdej torebce , przynajmniej po jednej. W soboty też zabieram na zakupy wiklinowy koszyk i szmaciaki , ale torebek foliowych i tak uniknąć mi się nie udaje . W ostatnią sobotę przyniosłam tylko kilka sztuk . I tak myślę , że udałoby mi się mniej , gdybym jeszcze trochę się postarała ( co zamierzam ). Bo tak: mięso - foliówka , bo cieknie , ale wędliny owijają w moim sklepie w papier , bułki - foliowka - akurat w pss-ach tak praktykują ; wniosek : zabrać własną torebkę papierową , warzywa - 1 torebka na jednym stoisku , podaję do zważenia bez torebek , a potem ładuję do jednej foliówki albo prosto do koszyka. Owoce te twarde podaję jak warzywa , bez torebki , potem pakuję do koszyka albo razem do jednej . Jak na razie nie źle . Miękkie owoce , zwykle są pakowane w pojemniczki - też plastikowe , a te do foliówki . Czyli podsumowując sobotnie zakupy : mięso -1 szt , bułki- 1szt, śliwki - 1szt , pozostałe owoce - 1szt , ryby mrożone - 1szt . Pozostałe zakupy poszły do koszyka albo do szmaciaka . Razem 5 sztuk.  Nie najgorzej . Dziś musiałam uzupełnić zapasy i udało mi sie nie przynieść do domu ani jednej plastikowej torebki . Pomidory i banany włożyłam prosto do koszyka , resztę  czyli  wodę , chusteczki do nosa i papierowe ręczniki w opakowaniu fabrycznym też.  Z tych co przede mną stali przy kasie raczej nikt sobie torebek foliowych nie żałował . Tak w ogóle to nie przesadzam z segregacją śmieci . Z braku miejsca w kuchni po prostu . Trochę segreguję , ale tylko trochę ; plastiki w jeden pojemnik ,na makulaturę  powiesiłam na rurze od kaloryfera dużą papierową torbę  , szkła zbiera mi się nie wiele więc stawiam w szafce obok koszy na śmieci i resztę czyli to co nie jest szkłem , plastikiem i makulaturą do drugiego pojemnika. W biurze płacimy od pojemnika więc nie musimy segregować , a kartony i folie zabiera od nas sąsiad z przeciwka , który się tym trudni. Gorzej z elektrośmieciami ,te trzeba wywozić do skupu i załatwiać mnóstwo formalności . 
A poza tym dzień niczym nie różni się od innych . Może tym ,że nadrabiałam zaległości w płaceniu , z powodu awarii w banku. Przywrócili dostęp dopiero o 22.30 . Sporo mi to zajęło. 

poniedziałek, 9 października 2017

9.10.2017 A żeby to...

Miało być dziś o czym innym , ale się jakieś czorty przeciw nam sprzysięgły ostatnio. Dopiero co naprawiliśmy za ciężkie pieniądze auto mężusia , a już mu dzisiaj jakaś kobieta wjechała w bok. Nie jest źle , auto solidne , mocno nie ucierpiało , ale wygląda byle jak i znów zaliczy warsztat . Odszkodowanie dostaniemy z oc sprawczyni ale wkurzyć się można . Na dokładkę w naszym banku awaria i to potężna , od około południa nie działa logowanie , a na stronie tabelka z informacją o awarii . I nie działa do tej pory. I jak tu pracować ?  No i żeby już całkiem ciekawie było, przyjechał dziś nasz podwykonawca , ale tylko po to ,żeby oddać materiały , klucze i narzędzia . Jutro idzie na wstępne badania do szpitala u siebie a za tydzień na następne do onkologicznego. Nie wiedzieć czemu od paru tygodni traci przytomność. Na krótko , kilka, kilkanaście sekund ale jednak. Poszedł do lekarza rodzinnego , zrobił tomograf i coś tam jeszcze i dostał skierowanie na badania w szpitalu. Wyglądał dziś  kiepsko . Sądzę ,że to raczej z powodu nerwów i stresu . No cóż , dobre wiadomości to to nie są ... 
No i tak to wygląda . Raz na wozie , raz pod wozem ...

niedziela, 8 października 2017

8.10.2017 Niedzielny luz

Tak , tak , od rana robię wszystko bez pośpiechu i tylko same przyjemne rzeczy . Posiedziałam sobie w wannie , odświeżyłam ramki do zdjęć , z fiolki po wapnie musującym zrobiłam sobie techniką decoupagu futerał na szydełka , wysycha teraz , a jak wyschnie to polakieruję i wreszcie zaprowadzę porządek w pudłach z robótkami . Jeszcze muszę coś wymyślić na łączone druty, bo te robią jeszcze większy bałagan. Upiekłam chlebek i nawet zrobiłam ciepły , jesienny deserek śliwkowo - jogurtowy. Mężuś czytał zaległe wiadomości i wystawiał jakieś zbędne w biurze rzeczy na powszechnie znanej aukcji .  Krajobraz za oknem zmieniał się co chwilę ; to świeciło ostre słońce, to znów  niebo zaciągało się chmurami i o szyby dzwonił deszcz. Lubię taki domowy, spokojny klimacik. 
Wieczór też pewnie minie na luziku . Chyba otworzę jakieś winko albo nalewkę . 
Poszperałam trochę w necie i trafiłam na moją wymarzoną bluzeczkę , ale rozmiar większą . Z tym jednak sobie poradzę , bo to żaden problem zrobić drobne poprawki .Maszynę mam nie złą i już trochę wprawy w szyciu nabrałam , a poza tym mogę ją nosić do bezrękawnika . No i fakt, że jednak znalazłam to cudeńko bardzo mi poprawiło humor.