babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 12 stycznia 2019

12.01.2019 Sprawy babusine na sobotni wieczór

Sobota znów śmignęła z prędkością światła.  Zaczęłam jak zwykle od zakupów , wstąpiłam na pocztę wysłać wczoraj przygotowaną korespondencję , wpadłam do lidla po resztę i jak wróciłam i zdążyłam rozpakować zakupy zjawił się stolarz. Obgadaliśmy wszystkie szczegóły , spisaliśmy umowę , dostał zaliczkę i umówiliśmy się na pomiary stołu i komody w naszej salce szkoleniowej. Termin podał na drugi tydzień lutego, bo tyle się czeka na dostawę płyt z fabryki . Może być . Gość jest słowny i sądzę ,że terminu dotrzyma jak poprzednio. Trochę roboty go u nas czeka . 
Po obiedzie pojechaliśmy pooglądać kanapy . W yesku były słownie trzy  , do tego nie ciekawe, a sąsiadujący unimebel był nie czynny - ciekawostka , bo to największy ze sklepów meblowych w naszym mieście . Te pomniejsze pracują w soboty jak większość sklepów w mieście do 13 - 14.00. 
Postanowiliśmy pojechać do Swarzędza ,do le roy po kilka potrzebnych nam w firmie  drobiazgów. Po drodze wpadliśmy na pomysł ,żeby może pooglądać jakieś meble . Przypomniałam sobie, że po drodze jest firma  którą kilka dni temu poleciła mi Ptysiek . Wykręciliśmy i zapewniam ; było warto. Jeszcze raz wielkie dzięki Ptysiek . Nie planowaliśmy takich wydatków , bo ceny nie są z tych "sieciówkowych" , ale po obejrzeniu asortymentu i sympatycznej rozmowie z ekspedientką pewnie zwiększymy budżet. Meble są doskonałej jakości , bardzo eleganckie i designerskie. Te z sieciówek i naszych miejscowych sklepów w ogóle nie mają do tego startu. 
Po powrocie zabrałam się do pracy i po półtorej godzinie miałam gotową górę makaronu swojej roboty . Coraz szybciej idzie mi ta produkcja . Jutro rodzinny rosołek. 

piątek, 11 stycznia 2019

11.01.2019 Kumulacja

zdarzeń dziś u nas . I tych dobrych i tych złych .  Poza normalną pracą oczywiście . 
Już od rana zaczęły napływać wiadomości . Zaczęło się od złych ; najpierw sprzedawca z zaprzyjaźnionej hurtowni wspomniał o jakimś wypadku , potem o morderstwie w Irlandii. Sprawa mi się rozjaśniła gdy kupiłam miejscowy tygodnik , który na pierwszej stronie zamieścił artykuł o zarzutach dla burmistrza .  Wypadek okazał się poważny , w firmie położonej na sąsiedniej ulicy . Jedna osoba nie żyje , 4 w szpitalu z poważnym zatruciem, około 30 ewakuowano . Pracownik przygotowywał mieszankę chemikaliów do wytrawiania elementów produkcji . Na razie nie wiadomo co się stało , ale stężenie oparów siarki było tak wielkie ,że poparzyło płuca. Osoby , które próbowały tego człowieka ratować też zostały  poszkodowane.  O sprawie z morderstwem w Irlandii słyszałam wcześniej w tv. O tym ,że to mieszkanka naszego miasta dowiedziałam się dziś i włosy na głowie mi się zjeżyły . Imię i inicjał nazwiska mi znany , wiek mi znany , imię męża znane do tego syn i córka ... Moja koleżanka z podstawówki . Poznałam też kilka lat temu jej córkę . Mordercą okazał się syn. Straszne. Poszperałam trochę w necie i natrafiłam na zdjęcia , co prawda zniekształcone czarnym paskiem na twarzy , ale raczej trudno nie rozpoznać. 
A burmistrz , no cóż poza tym ,że jak każdy ma swoje za uszami , o czym takie miasto jak nasze wie aż za dobrze jest świetnym gospodarzem miasta . Niestety nie po drodze mu z obecną ekipą , został przy swoich przekonaniach i stąd chyba ta nagonka na niego . Zarzucono mu przestępstwa skarbowe. Co z tego wyniknie , czas pokaże. 
Było o czym dziś rozmawiać . Nawet nie związany z naszym miastem agent ubezpieczeniowy , który zawitał do nas z nową ofertą , pierwsze o co spytał, to o wypadek. 
Kiedy już dotarliśmy do domu zadzwoniła moja kuzynka , z informacją , że została babcią drugiej wnuczki. Pogadałyśmy dłuższą chwilę . Mało mamy kontaktu , choć jeśli któraś z nas potrzebuje wsparcia pomagamy sobie nawzajem. 
A tak poza tym , przyjechała lampa . Okazała się ciekawsza niż myślałam , pytanie jak  mocno będzie świecić. Eksperymenty jutro. 
Od szefowej biblioteki miejskiej dostaliśmy śliczne czerwone kubeczki ; tak po prostu z podziękowaniem za współpracę .
Moją wnusię zapisali na półkolonie organizowane przez szkołę językową, do której chodzi na angielski . Jak przeczytałam program to mi szczęka opadła ; tydzień podzielony na dni: skandynawski, francuski, włoski , japoński i hiszpański. Będą spotkanie z podróżnikiem i wspinaczem wysokogórskim , pokaz karate , przyrządzanie pizzy pod okiem jakiegoś znanego szefa kuchni ( akurat nie podali nazwiska , ale się dowiem) , nauka origami , nauka podstawowych słówek z państw związanych z dniami , poza tym wyjście na basen , na lodowisko , seans filmowy , nauka gry w szachy , zajęcia z angielskiego,zajęcia muzyczne . Nawet wszystkiego nie spamiętałam . I do tego drugie śniadanie i obiad. Płatne półkolonie , ale dla uczniów szkoły z dużą zniżką .
Jutro spotykam się ze stolarzem w sprawie szafek, do łazienek , mebli do salki szkoleniowej ( nogi do stołu już gotowe do odbioru) i mebla pod nasz sprzęt grający. 

czwartek, 10 stycznia 2019

10.01.2019 Zdziwko

mnie strzeliło dzisiaj . Pozytywne zdziwko , nie powiem ,że nie . Zadzwoniła dziś do mnie rejestratorka od neurologa , w sprawie wizyty mojej matki. Przesunęła ją o tydzień wcześniej.  Tak więc zamiast 22 lutego , wizyta będzie już 15. O tej samej godzinie . Hmmm. Niby tylko tydzień , ale w sytuacji jaka jest dziś w przychodniach to i tak spory plus.  Do matki dzwonię i kontroluję co robi i jak się czuje . Zrezygnowała z chodzenia do klubu emerytów , stwierdziła, że będzie chodzić tylko na "śpiewki" czyli emerycki chór , bo już nie daje rady.  Dobre i to . 
Papiery dosłownie mnie zasypują . Dziś pod koniec dnia pracy odpuściłam już pisanie , żeby mózg przewietrzyć i zajęłam się , a tak papierami . Tyle, że nie pisaniem a segregowaniem i niszczeniem .  Na razie  urosła mi spora kupka obok niszczarki . Będę sukcesywnie ciąć na kawałki. 
W domu "piecuchujemy" pod ciepłym kocykiem i z dzbankiem pachnącej herbatki . Czytamy , oglądamy ulubione programy na kanałach historycznych i naukowych , słuchamy muzyki. Duńczycy mówią na to hygge . Mam nawet taką sympatyczną książeczkę o praktykowaniu tego stylu . Właściwie nic czego byśmy nie robili na co dzień . 
Śniegu brak choć podobno reszta Kraju przysypana ; u nas co najwyżej mżawka . 

środa, 9 stycznia 2019

9.01.2019 Sprawy babusine codzienne

Auto wymeldowane , odwiedziłam dziś wydział komunikacji i zgłosiłam sprzedaż , potem wymówiłam ubezpieczenie . I koniec historii mojego klasyka. Nowy właściciel lata już nim po mieście. 
Rano jadąc do pracy trafiłam na akcję  straży ogniowej. Po raz kolejny płonęła piękna modernistyczna willa w centrum miasta. Opuszczona od dawna . Obecny właściciel chyba chce się jej w ten niecny sposób pozbyć , żeby jej nie remontować , bo jest wpisana na listę zabytków. Budynek jest piękny , o bardzo czystych proporcjach z pięknie zdobioną fasadą od strony zachodniej, mozaiką w kolorach orchy , seledynu i bieli.  Kiedyś , gdy jeszcze w niej mieszkali ludzie miała piękne witraże i zegar słoneczny na ścianie wskazujący godzinę narodzin syna właściciela i w jednej osobie projektanta i budowniczego. Dziś straszy wybitymi oknami i śladami po kilku pożarach. Szkoda takich miejsc. 
Udało nam się skontaktować z naszym dawnym podwykonawcą . Odszedł pod koniec 2016 roku z powodu kłopotów ze zdrowiem . Odezwał się do nas raz , krótko po odejściu i zniknął. Lubiliśmy gościa więc raz po raz dzwoniliśmy żeby zapytać o zdrowie , ale kontaktu nie było. I wczoraj oddzwonił. Pół roku przeleżał w szpitalu. Aż się wierzyć nie chce . Ale stanął na nogi , choć do pracy już nie wróci. Szkoda , bo był pomocny. Nie mniej cieszymy się ,że wyzdrowiał. 
Odwiedziłam dziś sklep  z meblami tapicerowanymi, tak mi wypadło , po drodze do księgowej . Mają siedzibę kilka domów dalej więc zajrzałam. Sklep jak sklep , ofertę mają raczej ograniczoną jeśli chodzi o ilość modeli , wzornictwo też raczej standardowe i nie do zmian , za to nieprawdopodobną ilość próbników z obiciami. Można zamówić w każdym wybranym do każdego modelu. Jeden szczególnie wpadł mi w oko ( a z braku czasu rzuciłam tylko pobieżnie okiem ) ; piękne aksamity inspirowane barwami kamieni szlachetnych. Cudne. A sprzedawca się bardzo zdziwił, że akurat te mi się spodobały . Ano , mam taki dziwny gust ; brązy i beże mnie nie kręcą . Wzięłam katalog i zrobiłam sobie fotkę z numerem próbnika , który mi się podobał. To już coś . Tak myślę ,że te kanapy z ich oferty mogą o niebo lepiej wyglądać w innym obiciu. 


wtorek, 8 stycznia 2019

8.01.2019 14 lat z nami ...

i właśnie dziś moje, ukochane,  ametystowe  volvo 940 , którym jeździłam przez lat 10 ( wcześniej 4 lata jeździł małżonek),  które nie zawodziło w żadnej sytuacji, nawet gdy na dworze było - 22 stopnie mrozu ,zostało sprzedane  :((( . Szkoda mi go , ale swój wiek już miało, parę usterek jak to w starym aucie też więc trudno się mówi. Od 3 miesięcy jeżdżę już nowszym modelem , nieco mniejszym i w  nie tak oryginalnym kolorze . Niech tam dobrze służy nowemu właścicielowi, miłośnikowi tak zwanych old timerów czy też klasyków .  W sumie mogliśmy go zatrzymać , remont nie byłby żadnym finansowym problemem ,fajnie byłoby mieć takiego weterana szos ( a brakuje mu tylko 2 lata) ale nikt z nas nie ma na to czasu . Nie mamy też wolnego garażu , w którym można by taki remont zrobić więc zdecydowaliśmy się sprzedać. No i kupiec się trafił , właściwie od razu . W piątek wyszło ogłoszenie w miejscowym tygodniku, wczoraj na olx-ie i dziś już autko ma nowego właściciela . Eeeehhh... Rozpisałam się , ale nie da się ukryć ; kochałam ten mój pojazd . Drugiego takiego mieć nie będę ... 

poniedziałek, 7 stycznia 2019

7.01.2019 Takie sobie sprawy babusine

Codzienne i w sumie niczym się nie wyróżniające. Nie kończące się pisanie w pracy i ogarnianie domowych tematów. 
Żakiet dojechał . Idealnie pasuje . Tym razem wybrałam bardzo klasyczny , w kolorze czarnym , taki do pracy . Zanim dojechał skasowałam bluzkę , z koronkowymi rękawami ( koronka się mocno zdezelowała po 5 latach noszenia więc był powód) , dżinsowy bezrękawnik z uszkodzonym zamkiem i jedną sukienkę , którą od dobrych trzech lat traktowałam tylko jako domową i kilka par grubych rajstop z drobnymi defektami . Znalazło się więc nawet więcej niż 3 sztuki licząc rajstopy. I dobrze . To 3:1 muszę mieć na uwadze przy kolejnych zakupach . 
Tak poza tym przypomniałam się stolarzowi . Jak by na to nie spojrzeć obiecał zabrać się za robotę zaraz po nowym roku. Miał opory , ale jak mu powiedziałam ,że będzie więcej od razu zmienił zdanie. Obiecał że przyjedzie w tym tygodniu. 
W pracy wkurzył mnie jeden z naszych kontrahentów. Zagrał bardzo nie fair oględnie mówiąc. Nie wiem jeszcze co z tego wyniknie i jak się z tego wytłumaczy.  Chce się spotkać za dwa tygodnie. Zobaczymy. Obrażać się nie będziemy , najwyżej nie podejmiemy dalszej współpracy . 
Czytam ciekawą książkę pt. Życie w Średniowiecznym Mieście" . Pozycja popularno- naukowa , ale dużo ciekawych szczegółów i w przystępny sposób opisująca realia średniowiecznego życia. Podobno była inspiracją dla  George R.R. Martina autora Gry o Tron . Są jeszcze dwie części : "Życie w Średniowiecznym Zamku" i  "Życie w Średniowiecznej Wsi ", ale tych jeszcze nie mam. W kolejce czeka pierwszy tom "Północnej Drogi" pani Cherezińskiej "Saga Sirgun" i poradnik pt. "Ogród Marzeń" - to jednak zostawię sobie na przednówek , jak zacznę na poważnie o ogródkach myśleć . 


niedziela, 6 stycznia 2019

6.01.2019 Słodkie lenistwo

i to właściwie wszystko w kwestii dzisiejszego dnia . Męzuś spał prawie do obiadu , a ja ze dwie godziny po . Poza tym byczymy się się równo. Trochę czytamy , trochę oglądamy tv , mężuś czyta zaległe wiadomości w necie i tak sobie leniwie płynie ta niedziela I dobrze, lenistwo wskazane zwłaszcza, że nowy tydzień zapowiada się intensywnie, a kolejny jeszcze bardziej. 
A tak poza tym , to czas się mobilizować do jakiejś działalności robótkowej. Na uszycie czeka plecaczek-minionek, zdjęcia do oprawienia i powieszenia w sypialni na ścianie ,zaprojektowanie kontenerka pod sprzęt rtv, czeka też kilka pudełek do oklejenia, przemalowanie ławy  srebrna farba okazała się nie trwała , wyciera się i wciąż lekko klei , mimo zastosowania się do instrukcji ) , no a potem odnawianie saloniku . I jaskini dziadka- jak mówią maluchy, czyli pracowni  .