babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 10 lutego 2017

10.02.2017 Szybko minął ten tydzień

i jakoś tak niepostrzeżenie . Niby nic wielkiego się nie działo , ale czas popłynął . Na jutro szczególnych planów nie mam . Takie zwykłe ogarnięcie wszystkiego w domu a pod wieczór przywiozą nam najmłodszego wnusia na nocleg. Będzie się działo. Starszy załatwił sobie spanie u kuzyna i kuzynki. Młodzież idzie na zabawę karnawałową organizowaną przez miejscową szkołę.  Fajnie mają z tą szkołą ; dla wsi stała się takim ośrodkiem życia .Oprócz tego ,że uczą się tam miejscowe dzieciaki wszystkie ważne sprawy i wiejskie imprezy dzieją się też w szkole. Zabawy karnawałowe też organizuje szkoła. Dorzuciliśmy jako firma kilka drobnych fantów do szkolnej loterii. W końcu nasz wnusiu chodzi tam do przedszkola a za chwilę zacznie naukę w szkole. Za tydzień będziemy świętować jego 6 urodziny. Niech tam sobie młodzież pobaluje . Kiedy jak nie teraz. 
Drugi królik gotowy . Udał się . Będzie kolejny. Przyszedł kolejny katalog z bon prixu , ale nie mam zamiaru nic kupować . Zapasy ciuchów mam na długo . 

czwartek, 9 lutego 2017

9.02.2017 Dziś o niczym

no tak , o niczym , bo i nic szczególnego się nie działo ani w pracy ani w domu . Zwykłe zajęcia jak co dzień. 
Książkę skończyłam : puenta jest jasna i czytelna : uporządkowanie mieszkania czy domu , porządkuje życie i poprawia jego jakość . I wszystko w temacie prozaicznego sprzątania . Jak dla mnie zbyt proste ,żeby działało , ale kto to wie ? Może spróbuję , bo wiem sama ,że jestem homik i mam nadmiar rzeczy ,które mnie otaczają .
Za oknem mroźno . W mieście po roztopach chwilowych i zamarznięciu kałuż zostały całe połacie lodu . Wyglądało to dość upiornie , szczególnie dziś gdy nie było słońca - takie miasto skute lodem jak gdyby pod wpływem jakiejś złej magii . Ale ja lubię takie klimaty . O tym ,że takie pola lodowe są niebezpieczne dla poruszających się po mieście mieszkańców wspominać nie muszę . 
Na wystawach czerwono , różowo i serduszkowo. Walentynki już niedługo więc sklepikarze frontem do klienta. 
Kończę drugiego królika . Dziś chyba go pozeszywam . Zostanie zrobienie ubranka . Ten będzie trochę inny . Zrobię jeszcze jednego , tak żeby każde z wnusiów miało swojego.

środa, 8 lutego 2017

8.02.2017 Sprawy babusine

Nie  zbyt ekscytujące dzisiaj. Coś mi dziś zimno i jakaś nie wyraźna jestem. W sezonie zimowym nic takiego nadzwyczajnego , zwłaszcza ,że wszelkie grypy i inne zarazy się szerzą . Może nie będzie tak źle i jak się wyśpię i wygrzeję to mi minie. W pracy nic takiego ; wyrabiamy się po woli. Z ubiegłego roku zostały nam jeszcze dwa zlecenia i jedno takie całkiem drobne, które jutro postanowił załatwić małżonek. Równolegle ruszają nowe , tegoroczne.  
Czytam książkę pt.Magia Sprzątania. Już prawie skończyłam, został mi jeden rozdział. Ciekawe jest skąd w ogóle się wzięła .Ni mniej ni więcej tylko z nudów i maniakalnego wręcz pędu do sprzątania wszystkiego, niemal psychozy maniakalnej ujawnionej już we wczesnym dzieciństwie. Przyznać muszę ,że jest w tym metoda i być może nawet skuteczna - może wypróbuję , choć jak znam siebie to nie za bardzo widzę się pozbywającą się książek i rodzinnych pamiątek. Z ciuchami i innymi rzeczami raczej problemu mieć nie będę. A po pozbyciu się zbędnych rzeczy , układającą  wszystko od nowa i potem odkładaniu na to samo miejsce. Szczególnie papierów . Te ostatnie robią ze mną co im się podoba , a ja znajduję notatki z rozmów przeprowadzanych w 1997 roku na przykład. Mam bałagan , przyznaję ale w tym jest metoda; wiem gdzie co jest . Czasem z powodu ilości trudno mi od razu znaleźć to co potrzebuję , a już tragedia jak mi ktoś przełoży coś w inne miejsce. Dziwne..., nie , to jednak nie jest dziwne; przemawianie do rzeczy ; swoich ubrań , książek , torebek , butów itd. Zdarza mi się gadać do samochodu , albo straszyć laptopa odstawieniem na szrot , jak nie chce współpracować . Można gadać do auta , można i do kiecki albo torebki więc jednak nie dziwne to gadanie do przedmiotów. Poza tym jest sporo drobnych rad bardzo praktycznych . Jak układać skarpety czy rajstopy dysponując ograniczoną ilością miejsca , jak je składać ,żeby nie niszczyły się ściągacze, jak przechowywać torebki ,żeby zajmowały jak najmniejszą powierzchnię itp. Zaskoczeniem w tym temacie jest dla mnie dorobienie do tego otoczki psychologicznej . Jakoś mi się to nie zgrywało , ale ostatni rozdział dopiero przede mną . Wszystko znajdzie pewnie swoje uzasadnienie . Warto było przeczytać tę książkę , choćby dlatego ,że autorką jest Japonka , co oznacza zupełnie inne postrzeganie codzienności i nieustające doskonalenie doskonałości - taka japońska przypadłość. 


wtorek, 7 lutego 2017

7.02.2017 Udało mi się ! Udało mi się !

Idealnie dobrać kolory tapicerki , do biurowych mebli. Turkus do mojego biura wyszedł identyczny jak ten z pasków na meblach , a amarant do biura szefa jest dokładnie taki jak założyłam , że powinien być , zwłaszcza, że ten dobierałam ze zdjęć w katalogu i rala z komputera. Ma się oko do koloru ! Przyjechały dziś foteliki do strefy klienta i fotele do pracy dla mnie i małżonka . Jak tylko padło hasło ,że kurier za chwilę będzie , to się wszyscy gremialnie wybrali, to znaczy chłopaki i mężuś . Chcieli to pojechali ze mną . Taaaak . Zostały krzesła do salki konferencyjnej , też w kolorze amarantowym. I tym sposobem problem siedzisk mielibyśmy z głowy. To nie znaczy ,że koniec meblowania , ale już się do przodu posunęliśmy. 

Szwedzki kryminał "Pogromca Lwów " skończyłam. Świetny ! Dobrze się czytało , a akcja z każdym zdaniem wciągała coraz bardziej i bardziej aż mniej więcej w połowie nie można się już było od książki oderwać. O to chodzi w kryminałach , przecież . Polecam , naprawdę warto sięgnąć po tę książkę . Ledwo skończyłam już mam następną. Jeszcze jeden poradnik .( ten o hygge przeczytałam).Tym razem o japońskim sposobie na sprzątanie . Zaciekawiło mnie to , po krótkiej recenzji przy okazji reklamy Newsweeka, bo książka była dodatkiem do tego czasopisma. Kupiłam , a co . Czyta się szybko , duży druk ,krótkie rozdziały , przeczytałam po południu tak z 1/4 . Na razie autorka wyjaśnia po co i dlaczego nalezy wysprzątać przestrzeń wokół siebie - tak z punktu psychologicznego i doradza zacząć od wyrzucania tematycznego ; książki , ciuchy, czasopisma, zabawki , przedmioty codziennego użytku , próbki kosmetyków itd . Nie koniecznie w tej kolejności . To jest to czego mi brakuje , a raczej to, czego nie mogę przewalczyć u siebie ; natura Wielkopolanki jest silniejsza ode mnie . Jak to kiedyś dawno temu w jednej piosence napisała śp. Agnieszka Osiecka " Moja mama jest z Poznania , nie wyrzuci żadnej rzeczy - to nadaje się do prania , to się jeszcze zabezpieczy" . Sedno tej mentalności. Wszystko homikuję , nie wiadomo po co . Może jak doczytam do końca to się czegoś nauczę i wstąpi we mnie duch bojowy a wtedy przerzedzę zasoby, ale to nie takie pewne. 
Tak poza tym zapoznałam się dziś dobitniej z parkingiem pod blokiem. W nocy spadły 3mm śniegu, co spowodowało , że zrobiło się straszliwie ślisko , no i zaliczyłam lot na glebę obok samochodu. Nic mi się nie stało, nawet specjalnie mocno się nie uderzyłam , tyle,że zamoczyłam rękawice i leginsy na kolanach. 
Wymieniłam dziś w banku moje pięciozłotówki , tym samym fundusz remontowy powiększyłam o kolejną okrągłą sumkę . Do wiosny powinnam zdążyć nazbierać jeszcze z jedną puszkę . Może wystarczy też na remont salonu i pracowni? byłoby za jednym bałaganem. 




poniedziałek, 6 lutego 2017

6.02.2017 Sprawy babusine

Zwyczajnie . Jeszcze jeden dzień jak wszystkie. Wyrobiłam się dziś z wszystkimi rachunkami . I bardzo się z tego cieszę , bo wciąż to odkładam z powodu innych spraw. Jutro przyjedzie pierwsza partia krzeseł do nowego biura. Ciekawa jestem czy będzie taka jak zamówiłam... 
Popołudnie znów na luzie. Małżonek wciąż u klienta, a ja jednym okiem oglądam sobie programy na 
travelu , drugim rzucam okiem na robótki. Drugi królik prawie gotowy. Jeszcze nogi i ubranko. No i zszycie wszystkiego razem. 
Za oknami nie ciekawie . Jakaś wilgoć w powietrzu.  Zapowiadają powrót mrozów - może być . 
Dzwoniłam dziś do brata mojego ojca. Długo nie gadaliśmy , dopadła go grypa , ciężko mu było rozmawiać z zapchanym nosem i kaszlem. Jakieś plagi z tą grypą . Dopiero co chorował najmłodszy wnusiu , teraz wnuczka . Mnie na razie nie rusza , mężusia i młodzieży też nie. 

niedziela, 5 lutego 2017

5.02.2017 Zamiast pisania , kilka obrazków


Zacznę od imprezowania - stół skromny tym razem z czerwonymi akcentami i górami pączków 
w roli głównej 





Jak impreza - to prezenty , w tym przypadku prezent od mężusia 

Zakupowe szaleństwo czyli kurteczka ze sklepu z modą włoską 



Moja działalność robótkowa czyli królik albo raczej króliczynka 






I na koniec najlepsze : moje przyszłe miejsce pracy :


moje biuro 


Kącik socjalny z kuchenką 


I łazienka , z której jestem dumna , bo pomysł był w całości mój, projektantka jedynie zaprojektowała jak rozmieścić płytki . Oczywiście w realu wygląda to o wiele lepiej , ale wiadomo : 
dobrych fotek to ja robić nie potrafię