babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

czwartek, 23 stycznia 2014

23.01.2014 I jeszcze spraw babusinych parę

Zima . Taka jak lubię ; duży mróz i słońce. Dziś rano było -15 , w ciągu dnia -11. I dobrze. Od kilku dni wychodzę z pracy i wracam do domu przy dziennym świetle. Jeszcze parę dni i wstawać będziemy za dnia. Czas do Wielkanocy jednak mi się będzie wlókł. Tak mam od zawsze. 
Dzień miałam dziś pracowity. Niby nic takiego , ale zanim ogarnęłam wszystkie tematy na dziś zrobiła się 15.40. Po pracy wybrałam się do fryzjerki . Znów jej nie było. Pewnie choruje. Coś nie mam szczęścia a włos na głowie mi rośnie. Jak tak się pociągnie do Wielkanocy to będę sobie warkoczyki zaplatać jak wnusia. Inna sprawa ,że nie miałabym nic przeciw temu ,żeby mieć długie włosy ( miałam ) , ale z wiekiem zrobiły mi się jakieś cienkie i lepiej wyglądają obcięte na krótko.  
Rano zdążyłam się urwać na targ. Stoisk było mało , ale kurczaka dostałam . Takiego porządnego , prosto z podwórka. Będzie pyszny rosołek. jutro muszę zrobić dużo makaronu .Zwykle robię dzień wcześnie , tym razem muszę  jutro , bo w sobotę idziemy na imieniny do starszej synowej.Ma w poniedziałek , ale kawa w sobotnie popołudnie. Tym samym sezon imprez rodzinnych się zaczyna. Za tydzień moje imieniny, potem trzy latka wnuczka, potem imieniny starszego syna , potem teścia młodszego syna . Potem przerwa do końca marca , do urodzin teściowej . W czerwcu i lipcu druga taka seria. 

środa, 22 stycznia 2014

22.01.2014 Sprawy babusine

  Zima. Późna w tym roku , za to stuprocentowa ; ze lekko prószącym przelotnym śniegiem, kilkustopniowym mrozem i szadzią na drzewach . Oby nie trwała dłużej niż ta kalendarzowa . 
Sprawy firmowe idą swoim trybem . Rozliczyłam dziś kolejny duży kontrakt. Odbiór podpisany bez zastrzeżeń, faktury poszły . 
  Wczoraj byłam w przedszkolu wnusi na podwieczorku z okazji Dnia Babci. Były występy maluchów - przedstawienie , wspólne tańce i poczęstunek w postaci piernika , chruścików i kawy. Moja wnusia oczywiście występowała w teatrzyku w charakterze babci. Pięknie ją synowa pzrebrała - do pomysłu trochę ręki przyłożyłam. Miała czarną sukienkę retro ( kiedyś kupiłam w lumpexie ) z broszką pod kołnierzykiem, koczek ,druciane okularki i koszyczek z robótką w rączce. Taka babcia z bajek dla dzieci . Okularki po tatusiu - jak był w wieku przedszkolnym . Przechowałam. Dziadek zdemontował tylko szkła , bo mała ma zdrowe oczy a okularki były korekcyjne.  Wnusia jest rewelacyjna ; kocha występować . Dziś dziadziuś czeka na wnuczęta , ale jak to w dzień pracy - pewnie dotrą późno. 
  W tv wojna domowa na Ukrainie. Nie rozumiem tylko po jakie licho wszyscy się nad tym tematem rozwodzą , jak by w naszym Państwie nie istniały żadne problemy . Ukraina sama powinna sobie ze swoimi sprawami sobie radzić. Jako społeczeństwo i najbliższy sąsiad możemy współczuć tym ludziom , ale wtrącać się nie powinniśmy . 
  Zamówiłam sobie książkę pani Cherezinskiej "Gra w Kości" . 
Jutro wybieram się na targ - od paru tygodni mam ochotę na domowy rosołek z domowym makaronem. Mam nadzieję ,że pomimo mrozu  będą sprzedający i w końcu apetyt zaspokoję . A i młodzież się też o maminy obiadek przymawia. Pewnie woleli by pierogi , ale i rosołek wciągną .  

poniedziałek, 20 stycznia 2014

20.01.2014 Sprawy babusine

Zima zamiast śniegiem sypie lodowym deszczem. Na drogach , jezdniach i chodnikach istna szkoła przetrwania. Auta wyglądają jak zatopione w szkle, z wszystkich dachów , gałęzi i zderzaków zwisają sople a na oblodzone schody od biura , w ciągu dnia sypaliśmy sól techniczną czterokrotnie . Wystarczało na góra dwie godziny . Z szyb samochodowych zdarłam więcej niż pół centymetrową warstwę lodu.  Dobrze,że auto mam skandynawskie, bo na niskie temperatury odporne, a i ma całkiem przemyślny system grzania. Żeby sobie pomóc w odmrażaniu włączyłam na max ogrzewanie w środku , grzanie szyb i lusterek i nawet podgrzewanie siedzeń , a i tak nie obeszło się bez odmrażacza. Zamiast typowego do szyb samochodowych użyłam preparatu , który kupiłam do odmrażania zamrażalników . Szkoda mi go trochę , bo sporadycznie pojawia się w ofercie ale te samochodowe nie dawały rady , a i tak akurat pod ręką innego nie miałam. Poskutkował błyskawicznie .  A służby drogowe tym razem nawaliły . Nie pamiętam kiedy ostatnio tak się zdarzyło,że na czas nie wyjechały piaskarki ,pługi i solarki. Dziś kiedy ruszałam przed ósmą do pracy na jezdni zalegała warstwa marznącego błota. 

      Dziś odbył się konkurs piosenek świątecznych i kolęd . Wnusia występowała, a jakże. Dumna strasznie . Nie zajęła żadnego z trzech pierwszych miejsc, ale i tak wypadła doskonale. Wygrały dzieci z przedszkola w pobliskiej miejscowości. Tak przypuszczam, że mają jakieś zajęcia muzyczne , bo były świetnie przygotowane. Tak poza tym , to nasza wnusia i jej koleżanka z grupy , jedyne dwie śpiewały tak,że można było zrozumieć słowa. Obie mają świetną dykcję . Inne dzieci sepleniły , albo "połykały " sylaby. Wszystkie dostały dyplomy uczestnictwa i drobne upominki , a troje laureatów po dodatkowym dyplomie . Na występy wybrała się też moja matka. Puchła z dumy ,że jej prawnuczka taka zdolna i zapowiedziała,że jutro będzie wszystkim opowiadać o występach. A niech opowiada. Ja też puchnę. Dziadziuś tym razem nie mógł być , bo jak to u nas ; klient nasz pan.  
Jutro dzień babci i dziadka  w przedszkolu. 

Z innych spraw , nic nowego . Choinkę zlikwidowaliśmy w sobotę. Bałagan przy tym nie ziemski. Niedziela minęła leniwie, trochę na czytaniu , trochę przy tv- leci ciekawy cykl programów o średniowieczu . A jak średniowiecze, to ja nie podaruję. Nawet mężusia wciągnęły te klimaty. Zdziwił się ,że tyle ciekawych spraw wtedy zaistniało i jacy mądrzy byli ludzie. A jak mówiłam , to nie wierzył- pogląd o tym miał stereotypowy. W biurze nowe wyzwania . Zakończyliśmy na dziesięć dni przed terminem drugi z długoterminowych kontraktów . Jutro robimy protokół odbioru i mogę rozliczać . Tak to lubię .