babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 2 września 2017

2.09.2017 Babciowanie jest absorbujące

i wymaga oczu dookoła głowy . Mieliśmy wczoraj i dziś wnuczęta . Zaliczyliśmy fajną wyprawę na Termy Maltańskie z mnóstwem wodnych atrakcji i bawiliśmy się doskonale. Jednak dzieci mają tyle energii , że zmęczyły nas dokumentnie . Relacja jutro . Dziś już mam dość . 

czwartek, 31 sierpnia 2017

31.08.2017 Sprawy babusine

Takie jak zwykle. Miesiąc minął , do końca roku zostały jeszcze cztery , do początku jesieni zaledwie 23 dni. Sprawy firmowe jak zwykle. Nasłuchaliśmy się dziś pochwał i zachwytów od pewnej pani mecenas . Pomogliśmy jej rozwiązać problem powiadamiania klientów o różnych sprawach. Bardzo prozaicznie ; za pomocą telefonu z automatem zgłoszeniowym . Taki sprzęt dawno umarł śmiercią naturalną , odkąd sprawę skrytek głosowych przejęli operatorzy , a ona potrzebowała wykorzystać pewną funkcję takiego urządzenia , czego elektroniczne skrytki operatorów nie mają. Znaleźliśmy starą sprawną sekretarkę automatyczną , mężuś przywrócił jej świetność i pani mecenas odsprzedaliśmy.  Z radości zrewanżował nam się nawet słodkim upominkiem . Miło usłyszeć , że ktoś jest zadowolony . 
Mamy nowy domofon. Parę tygodni temu nasza wspólnota ogłaszała przetarg ofertowy. Zaproponowałam nasze urządzenie najnowszej generacji i nawet robotę w cenie  , ale odpadło . Podobno ze względów technicznych , niby ,że konkurencja dała lepsze. Od początku w to nie wierzyłam , bo przecież znamy ten rynek jak własną kieszeń . No i dziś okazało się , że miałam rację; jeden staroć techniczny zamienili nam na inny staroć techniczny, w dodatku beznadziejna ekipa jeśli chodzi o montaż ; wiertarka do prac domowych a nie profesjonalna , brak odkurzacza, brak choćby folii albo kartonu do podłożenia ,żeby nie nabałaganić . Byłam trochę złośliwa , przyznaję . Jak gość zapytał czy mogłabym coś podłożyć , żeby nie leciał pył z wiercenia , powiedziałam ,że to on powinien się do pracy przygotować i coś podłożyć.  Patrzył na mnie zdziwiony jak bym co najmniej z choinki się urwała i nie wiedział co ma zrobić. Dałam mu w końcu gazetę , i zrobił co miał  . Jak się okazało wymyślili kasetę natynkową . Każdy menel jak będzie go energia roznosić będzie w stanie rozbić , albo urwać . Takie sprzęty instaluje się podtynkowo .No cóż ... Chcieli sąsiedzi , no to mają...
    Dziś rocznica porozumień sierpniowych ... Porażka , porażka i jeszcze raz porażka. Zrobię o tym jakiś osobny wpis , może przy innej rocznicy , bo tych u nas dostatek . Zresztą kiedyś już o tym pisałam , ale jak widzę , na aktualności straciło. Jest jeszcze gorzej , większe podziały , jeszcze większa nienawiść , więcej zakłamywania historii i przerabiania jej pod polityczne barwy ekipy rządzącej ... A ja szary obywatel , któremu na razie pamięć dopisuje i poniekąd był naocznym świadkiem , żył nadziejami na lepsze jutro i wiarą ,że się uda ( wtedy 37 lat temu), patrzę bezradnie i widzę jak te wszystkie nadzieje , potencjał , przyzwolenie na wyrzeczenia sypią się w pył . 

środa, 30 sierpnia 2017

30.08.2017 I jeszcze jeden dzień

w pracy . Popołudnie znów u klienta .  Tym razem nie szło tak szybko i nie było babeczek . Po skończeniu roboty pojechaliśmy na zakupy. Tym razem udało nam się kupić to czego szukaliśmy kilka dni temu u nas, kupiliśmy do tego torbę do laptopa , bo jedna nam się rozpadła i jeszcze kilka drobiazgów domowych , zjedliśmy po kawałku pizzy i pojechaliśmy do le roy . Chciałam kupić potrzebne rzeczy do remontu korytarzyka , ale nie udało mi się . Wszystkie farby , które sobie upatrzyłam w dużych pojemnikach , a ja potrzebuję małe ilości , bo korytarzyk mały . Jak byliśmy poprzednim razem to wszystko było , a dziś nic , wymiecione . Wszystkim na remonty się zebrało czy co? Kupiłam więc tylko bejcę i olej do mebli . Muszę odnowić szafkę do butów. Wymieniłabym , ale mamy nietrybne wymiary korytarzyka i trudno dostać coś co się będzie mieściło . Albo za duże , albo zostaje kilkucentymetrowy kąt gdzie zbiera się kurz, bo nawet stojak do parasoli się w to nie zmieści. Pomyślę co dalej i pewnie wybierzemy się do innego marketu , ale to za trochę . W piątek, sobotę i niedzielę będziemy mieli maluchy na przechowaniu.  Rodzice zostali zaproszeni na imprezę integracyjną do naszego klienta .  Taką wyjazdową . W sobotę planujemy dłuższą wyprawę do parku jurajskiego albo kowbojskiego miasteczka , zależy co dzieci będą chciały . A może jeszcze coś innego ? Zobaczymy. 

wtorek, 29 sierpnia 2017

29.08.2017 Cały dzień

w pracy . Tak wyszło , odezwał się nasz bardzo dawny klient z uroczej miejscowości niedaleko Zaniemyśla, to pojechaliśmy po zamknięciu biura . Miło było zobaczyć starego znajomego , a i on się ucieszył na nasz widok , pozytywnie zbudowany ( że pozwolę sobie użyć takiego zwrotu retro) tym ,że nadal działamy pod tym samym numerem telefonu i nadal razem . Poczęstował nas nawet kawą i pysznymi babeczkami z kremem karmelowym i malinami , domowej roboty. Dla tych babeczek warto było jechać , bo smakowały znakomicie. Mężuś naprawił mu co trzeba, pogadaliśmy o następnej robocie i wróciliśmy do siebie. 
I to właściwie wszystko na dziś , bo inne sprawy takie jak zawsze ; rachunki, telefony , zamówienia i sto tysięcy innych . 
Poranki i wieczory już zdecydowanie jesienne ; chłód wyraźnie się odczuwa i jakieś lekkie sweterki wskazane. 
Zaczęłam czytać książkę "Historia Tonsilu" Filipa Biernata , naszego miejscowego dziennikarza . Zakład , niegdyś sławny na całą Europę dziś już nie istnieje. Jednak wciąż jest legendą w mieście . Nie ma chyba u nas mieszkańca , który w jakiś sposób nie byłby z tą firmą związany. Mój ojciec na przykład dostał w 1955 roku nakaz pracy i tak tam trafił na stanowisko technika , potem , pod koniec lat 60-tych przeszedł do innego zakładu , ale jakiś fragment historii zapisał. Ja dorabiałam sobie tam na taśmie, w wakacje ,będąc w LO.Podobnie mój małżonek . Nie ma też chyba mieszkańca , który by nie miał w domu kolumn, słuchawek czy głośników samochodowych z epoki świetności zakładu. Niestety , po przekształceniach w spółkę akcyjną był źle zarządzany - przez związkowców , a to wiadomo jak się kończy ; zyski nie szły na inwestycję , tylko do ich kieszeni , popadł w ogromne długi , ogłosił upadłość , majątek sprzedał syndyk na poczet zobowiązań , dawny właściciel upomniał się o ziemię zajętą dekretami o uwłaszczeniach, potem ją spzredał a reszty dokonał deweloper ,hale zrównał z ziemią a teraz buduje tam osiedle.
Marka przetrwała i kilka lat temu nastąpiła reaktywacja . Jeden z przedsiębiorców odkupił markę i część linii produkcyjnej za długi i znów produkuje głośniki , choć już jako firma prywatna. A "ten" Tonsil doczekał się sali w naszym muzeum i książki . Wyszła kilka dni temu , a dziś przywiózł mi ją prosto z redakcji zaprzyjaźniony pracownik wydawnictwa . Oczywiście kupiłam , bo to ważny fragment miejscowej historii. 

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

28.08.2017 Kilka spraw babusinych jak co wieczór

no , z wyjątkiem wczoraj. Od rana byłam na chodzie , ale po południu jakoś mi się forma pogorszyła. Kompletna niemoc. Nie chciało mi się nic , nawet czytać , ani oglądać tv . Zwyczajnie przeleżałam na kanapie , przysypiając co chwilę . Stąd i do komputerka siadać mi się nie uśmiechało. No to sobie dałam spokój. Dziś już normalnie. W pracy już od rana miałam co robić i nawet udało mi się parę zaległych spraw ogarnąć ; no , prawdę powiedziawszy to dwie , ale zawsze to postęp. 
Po pracy wybraliśmy się na zakupy . W konkretnym celu , ale niestety , nie było tego co potrzebowaliśmy. Zrobiliśmy więc zakupy spożywcze . Przynajmniej mam to z głowy. 
Przyszła moja zamówiona dresowa sukienka . Jest super .Była przeceniona więc myślałam ,że może okazać się gruba i bez kształtu ale nie . Dresowa tkanina jest cienka i mało rozciągliwa , a sukienka ładnie uszyta i wykończona , ładnie się układa na sylwetce. Jak na  całe 58 zł z przesyłką to bardzo udany zakup. I nada się idealnie do pracy . Teraz muszę uzupełnić garderobę mężusia , ze dwie koszule i jakąś marynarkę , bo te co ma już się lekko znosiły , a chodzi w nich codziennie więc muszę mu co jakiś czas odświeżyć . Nie, nie ; krawatów kupować nie będę, bo się mężuś nie doliczy tyle ich ma . To oczywiście moja zasługa ,bo lubię mu kupować ładne krawaty i trochę przesadzam z tymi zakupami. Jak mi coś w oko wpada to kupuję ( ha, ha, a potem go pańcie z biedronki obgadują , że niby ten ich stały klient zawsze tak dobrze ubrany, w marynarce i z krawatem ; wiem , bo mi donosi żona naszego pracusia , która tam pracuje ). 
A tak poza tym , to zebrałam kolejne dojrzałe pomidorki z własnych krzaczków . Tak z kilogram będzie . W sumie 7 sztuk , ale okazałe. I są przepyszne!