babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 29 października 2010

29.10.2010 Odchodzą w zapomnienie








Te fotki zrobiłam 17 października, w rocznicę śmierci mojego Ojca, na starym cmentarzu. Takich pięknych , starych pomników jest tam wiele , ale znikają . W ich miejsce powstają nowe , lśniące o coraz wymyślniejszych kształtach . Jak dla mnie takie trochę bezduszne. W tych ze zdjęć jest jakaś nostalgia.

wtorek, 26 października 2010

26.10.2010 Fajnie było

na imprezce oczywiście. W sumie to się cieszę ,że ją urządziliśmy. Mężuś dostał jedynie słuszny prezent czyli super wypasioną lutownicę ( od dziaciaków i ode mnie) , i poza tym alkohole w różnych wariantach – nie wiem czy przy naszych możliwościach do emerytury damy z tym radę , a ja super wypasionego , wszystkomającego – oprócz sokowirówki robota kuchennego ( też rodzinna zciepka) , najbardziej się cieszę z tego,że ma maszynkę do mielenia mięsa , a męzuś ,że ma tarczę do tarcia pyrek na plyndze. W nowej kuchni znajdę mu poczesne miejsce (robotowi nie mężowi), tak ,żeby zawsze był pod ręką , a nie w jakimś ciemnych zakamarku przepaścistej szafy. Prócz tego dostałam stylowy , ręczny młynek do kawy , wspólnie dostaliśmy kosz slodyczy ( już oczkami wyobraźni zobaczyłam go w roli dekoracji świątecznych ) i fajnie zapakowany komplet ręczników . Teściówka swoim zwyczajem sypnęła groszem – baaardzo konkretnie sypnęła. Do tego mnóstwo kwiatów.
Z innych spraw standard. Robota się mnoży i durnych drobiazgów do załatwienia opór. Najgłupsze są pomylone zamówienia .
Poza tym kupiłam sobie całkiem fajne buty na zimę , takie wysokie pod kolano , na grubej podeszwie z flanelową wyściółką w środku, czyli wreszcie takie jak lubię. W niedzielę jak co roku zaliczyłam wystawę rolniczą , ale nic ciekawego tym razem nie było. Kupiłam miód i nową, drewnianą kopystkę.
Dziś w końcu stolarz skończy mi szafy w korytarzyku i wreszcie , po długim , długim czekaniu przyszły zamówione do kuchni płytki . Wczoraj dostałam informację ,ze mam do odbioru .Sama jestem ciekawa jak te dekory z fioletową różą się prezentują w realu , bo dotąd oglądałam je tylko na fotkach w kompie i katalogu. Ogólnie rzecz biorąc to był dość głupi pomysł z tym kupowaniem płytek na zamówienie ( prościej byłoby wybrać z seryjnej sprzedaży ) bo czeka się ,że ho, ho mimo,że teoretycznie realizacja od 7-10 dni . Ale ja już tak mam,że nie lubię mieć tak jak wszyscy , a poza tym 90 % seryjnej sprzedaży występuje w ponurych brązach i beżach , od których po tygodniu można dostać depresji. No to sobie poczekałam. Na szczęście mam czas. Remont dopiero w przyszłym roku , a może nawet później , bo mój mężuś zarządził wszystkie materiały i sprzęty w dobrym gatunku i żadnych prowizorek , a to ma przełożenie na środki płatnicze jak wiadomo...
Za oknem wygląda jakby miało sypnąć śniegiem...