ale nie będzie . Trzęsie mnie na samo słowo patriotyzm. Postarała się ekipa odgórnie niejako . Pracuję i płacę podatki i jak na jedną rodzinę to tego patriotyzmu wystarczy . Wolimy świętować Św. Marcina i objadać się rogalami . Rzeczony Święty na białym koniu nie przyjechał , co zapowiada marną zimę , ale pogoda oszalała ostatnio i najlepsza prognoza to wyjrzeć przez okno i popatrzeć na termometr. Przepowiednie słabo się ostatnio sprawdzają .
Świętujemy więc sobie od rana ; najpierw przedpołudniowa kawa latte i rogale , potem świąteczny obiadek , a potem imieninowy podwieczorek i kolacja u młodszej młodzieży . Imieniny obchodził dziś najmłodszy wnuczek, jutro wypadają imieniny jego taty więc takie podwójne święto.
Jutro idziemy na obiad do starszej młodzieży i od razu na urodziny wnusi , które wypadają w poniedziałek , ale oczywiście to dzień pracy i szkoły więc raczej świętowaniu nie sprzyjają .
A tak poza tym stwierdziłam , że czerwona suknia powinna się znaleźć w szafie każdej kobiety . Ubrałam dziś mój niedawny nabytek i co ? Zauważył ją nawet mój starszy synalek , który normalnie nie zwraca uwagi na to , co kto ma na sobie ...
No i wiem , obiecałam się pochwalić autografami profesorów , ale jakoś nie wyrobiłam z obróbką zdjęć .
Mamy nowe muzyczne odkrycie ; wirtuoz gitary klasycznej Igor Prasnyakov . Fantastycznie gra najróżniejsze kawałki - od Lambady i motywu z Piratów z Karaibów po muzykę dawną .
babusia

Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy
sobota, 11 listopada 2017
piątek, 10 listopada 2017
10.11.2017 Nazbierało się znów spraw babusinych kilka
W pracy jak w pracy . Raczej zwyczajnie , a dziś specjalnie wiele się nie działo , bo to piątek przed weekendem świątecznym i wszyscy już o świętowaniu a nie o pracy myśleli. Wczorajsze prezenty w postaci rogali świętomarcińskich zostały pożarte co do okruszka.
Zerwałam się na chwilę przed końcem pracy i poszłam na małe zakupy do osiedlowego sklepiku. Kupiłam to co potrzeba ale na rogale z białym makiem już się nie załapałam , ostatnie dwa kupiła młodzież przede mną . No trudno się mówi , będą z ciemnym . Te z białym mieliśmy z prezentu . Bo prawdziwy rogal świętomarciński musi być wypełniony białym makiem .
Na wieczorze autorskim profesorów Bralczyka i Markowskiego byłam sama . Mężusiowi niestety nie udało się odwołać wizyty u klienta . Było warto . Pokazali wielką klasę i profesjonalizm , gdy chodzi o znajomość języka polskiego i pokazali jak świetnie można się bawić słowami i ich znaczeniem . Przy okazji dowiedziałam się paru ciekawostek językowych , na przykład takiej , że słowo "żółć" jest 100% polskim słowem , z prostej przyczyny : składa się w całości z polskich znaków . Na co dzień do głowy by mi to nie przyszło , choć przecież posługuję się tymże słowem . Mówili też o tym jak słowa ewoluują i nabierają nowych znaczeń . Wejście było dość niemrawe , ale już po 10 minutach cała sala słuchała ich z niekłamaną przyjemnością . Na koniec wręczyli nagrody laureatom 15 -tego dyktanda wrzesińskiego . Zgarnęłam kartkę z tekstem tegorocznego dyktanda; naprawdę trudny tekst. Po spotkaniu można było kupić książkę "Trzy po 33" autorstwa obu profesorów oraz nieobecnego na spotkaniu profesora Miodka . Kupiłam a jakże i nawet mam podpis z imienną dedykacją . Pochwalę się fotką przy czasie. Oczywiście połowa gości na sali to znajomi.
A jutro poświętujemy na imieninach u młodszego synalka i najmłodszego wnusia . Na świąteczny obiad zrobię po wielkopolsku; kaczkę z pyzami i modrą kapustę . Właściwie powinna być gęsina zgodnie z tradycją ale w tym roku w sklepach tylko gęsi w całości sprzedawali , a całej gęsi to my nie zjemy . Kupiłam porcje kaczki , taką na jeden obiad. Przyprawię ,obsmażę , podleję czerwonym winem , dodam kilka kawałków jabłka i gruszki i ze dwie suszone śliwki ( niestety nie ma już świeżych) i będę dusić aż mięsko będzie się rozpływać w ustach . Pychota ! Dawno już tego dania nie robiłam.
Kupiłam wnusi śliczną torebeczkę w kształcie kociej głowy. Mała będzie zachwycona .
Zerwałam się na chwilę przed końcem pracy i poszłam na małe zakupy do osiedlowego sklepiku. Kupiłam to co potrzeba ale na rogale z białym makiem już się nie załapałam , ostatnie dwa kupiła młodzież przede mną . No trudno się mówi , będą z ciemnym . Te z białym mieliśmy z prezentu . Bo prawdziwy rogal świętomarciński musi być wypełniony białym makiem .
Na wieczorze autorskim profesorów Bralczyka i Markowskiego byłam sama . Mężusiowi niestety nie udało się odwołać wizyty u klienta . Było warto . Pokazali wielką klasę i profesjonalizm , gdy chodzi o znajomość języka polskiego i pokazali jak świetnie można się bawić słowami i ich znaczeniem . Przy okazji dowiedziałam się paru ciekawostek językowych , na przykład takiej , że słowo "żółć" jest 100% polskim słowem , z prostej przyczyny : składa się w całości z polskich znaków . Na co dzień do głowy by mi to nie przyszło , choć przecież posługuję się tymże słowem . Mówili też o tym jak słowa ewoluują i nabierają nowych znaczeń . Wejście było dość niemrawe , ale już po 10 minutach cała sala słuchała ich z niekłamaną przyjemnością . Na koniec wręczyli nagrody laureatom 15 -tego dyktanda wrzesińskiego . Zgarnęłam kartkę z tekstem tegorocznego dyktanda; naprawdę trudny tekst. Po spotkaniu można było kupić książkę "Trzy po 33" autorstwa obu profesorów oraz nieobecnego na spotkaniu profesora Miodka . Kupiłam a jakże i nawet mam podpis z imienną dedykacją . Pochwalę się fotką przy czasie. Oczywiście połowa gości na sali to znajomi.
A jutro poświętujemy na imieninach u młodszego synalka i najmłodszego wnusia . Na świąteczny obiad zrobię po wielkopolsku; kaczkę z pyzami i modrą kapustę . Właściwie powinna być gęsina zgodnie z tradycją ale w tym roku w sklepach tylko gęsi w całości sprzedawali , a całej gęsi to my nie zjemy . Kupiłam porcje kaczki , taką na jeden obiad. Przyprawię ,obsmażę , podleję czerwonym winem , dodam kilka kawałków jabłka i gruszki i ze dwie suszone śliwki ( niestety nie ma już świeżych) i będę dusić aż mięsko będzie się rozpływać w ustach . Pychota ! Dawno już tego dania nie robiłam.
Kupiłam wnusi śliczną torebeczkę w kształcie kociej głowy. Mała będzie zachwycona .
czwartek, 9 listopada 2017
9.11.2017 Spraw babusinych parę w czwartkowy wieczór
To się dziś obłowiłam ! Poniosło mnie na rano na targ. Po prostu pojechałam okrężną drogą , a że było wcześnie to i miejsce do zaparkowania się znalazło. No i trafiłam ; sandacze wprost z jeziora i kurczaczka na rosół . Tym sposobem zapewniłam sobie zajęcie na popołudnie czyli oprawianie sandaczy , co samo w sobie jest zajęciem wrednym . Ale mam to z głowy , rybki oprawione i pocięte na dzwonka mrożą się w zamrażalniku .Za to łuski będe z wszelkich kątów do wiosny wymiatać , bo to drobne , wszędzie włazi i się przykleja . Jak by dokładnie nie sprzątać , to i tak przy kolejnym znów się jakieś łuski znajdą. Na Wigilię jednak rybki będą jak znalazł . Kurczaka też na razie zamroziłam , bo w tym tygodniu to nas młodzież zaprasza na obiadki więc rodzinny rosołek za tydzień.
Rośnie siła tradycji ; w ubiegłym roku rogale świętomarcińskie dostaliśmy od jednego z naszych poznańskich kontrahentów , w tym roku już od dwóch . Trzeba będzie tę tradycję rozwinąć i też zacząć wysyłać z życzeniami radosnego świętowania.
Klient na stare biuro nie zadzwonił . Może mu coś wypadło, albo zapomniał i odezwie się jutro... Dobrze by było , a jak nie to też się jakiś inny klient trafi prędzej czy później.
Od soboty zaczynam produkować świąteczne dekoracje .
Rośnie siła tradycji ; w ubiegłym roku rogale świętomarcińskie dostaliśmy od jednego z naszych poznańskich kontrahentów , w tym roku już od dwóch . Trzeba będzie tę tradycję rozwinąć i też zacząć wysyłać z życzeniami radosnego świętowania.
Klient na stare biuro nie zadzwonił . Może mu coś wypadło, albo zapomniał i odezwie się jutro... Dobrze by było , a jak nie to też się jakiś inny klient trafi prędzej czy później.
Od soboty zaczynam produkować świąteczne dekoracje .
środa, 8 listopada 2017
8.11.2017 Oby
oby się gość nie rozmyślił ! Prawie sprzedałam nasze stare
biuro. Za cenę , którą zakładaliśmy . Umówiliśmy się na 17.00, dziesięć minut
później byliśmy dogadani. Jutro o 14.00 ma dzwonić z ostateczną decyzją .
Ucieszyłabym się , bo magazynek dałoby się dobudować jeszcze w tym roku i
urządzić salkę szkoleniową też co za tym idzie , bo na razie robi za
magazyn.
Roboty jak nie było to nie było i się wszyscy wkurzali , za to
teraz w jednym tygodniu zwaliło się aż pięć i to dużych. Nie wiem jak to
ogarniemy , bo wszyscy chcą już . No cóż , był czas się przyzwyczaić .
A poza tym to przyjechała moja zamówiona książka . Już nie mogę
się doczekać , żeby się do niej dobrać. Impreza z okazji gali sportu póki co
odwołana , a właściwie to przeniesiona na 6 stycznia. Za mało chętnych. Może i
lepiej .
Dostaliśmy dziś od szefowej biblioteki zaproszenie na wieczór
autorski profesora Bralczyka . W najbliższy piątek. Wybierzemy się oczywiście
.
wtorek, 7 listopada 2017
7.11.2017 Boli mnie noga
i nie tylko , nadgarstek prawej ręki też , choć w lewą uderzyłam się mocniej . A to wszystko przez to, że wyrżnęłam się jak długa na prostej drodze . Sama nie wiem jak . Po prostu przekręciłam jakoś stopę idąc po nowiutkim , prostym chodniku w butach na płaskim obcasie najwyżej 3 cm . Obiłam sobie dłonie i prawe kolano . I to solidnie , aż mi lekko spuchło. Prawy nadgarstek mam słabszy , po tym pęknięciu sprzed kilkunastu lat więc boli . Ból w lewej ręce minął mi po dwóch godzinach . SKS jak nic .
Przyszły moje zazdrostki w reniferki . Są śliczne . I właściwie gotowe do użycia . Wystarczy przyciąć do szerokości okien , bo przyszło w jednym kawałku. Od dawna chodziły mi po głowie takie świąteczne firaneczki. Cieszę się bardzo. No i wyszło jak zwykle ; już myślę o świętach ...
Z innych spraw to nic szczególnego ; ogarnęłam zalegające w szafie pranie , czyli żelazko mam na najbliższe 2 tygodnie z głowy i teraz się relaksuję ; znaczy się byczę po prostu , ale relasowanie się lepiej brzmi.
Przyszły moje zazdrostki w reniferki . Są śliczne . I właściwie gotowe do użycia . Wystarczy przyciąć do szerokości okien , bo przyszło w jednym kawałku. Od dawna chodziły mi po głowie takie świąteczne firaneczki. Cieszę się bardzo. No i wyszło jak zwykle ; już myślę o świętach ...
Z innych spraw to nic szczególnego ; ogarnęłam zalegające w szafie pranie , czyli żelazko mam na najbliższe 2 tygodnie z głowy i teraz się relaksuję ; znaczy się byczę po prostu , ale relasowanie się lepiej brzmi.
poniedziałek, 6 listopada 2017
6.11.2017 Sprawy babusine
Pracowe jak zwykle , nawet mnie dziś trochę wkurzało , bo szybko się wyrobiłam i poza tym nie wiele się działo oprócz tego . Ogródek wygląda ładnie choć liści znów do niego naleciało , ale taka to już pora roku ; jak sama nazwa mówi : listopad .A jak listopad to liście z drzewa lecieć muszą .
Zamówiłam wczoraj w necie parę rzeczy i teraz czekam na paczki. Prezent dla młodszego synalka na imieniny czyli wodę Chrom Azzaro - jego ulubioną , dla siebie książkę pani Cherezińskiej "Płomienna Korona" ( trzeci tom ) ; będzie co czytać , bo to opasłe tomisko - sporo ponad tysiąc stron. Odwyk od szydełka i drutów zapewniony na dobry tydzień , albo lepiej. No i jak to ja , narwana baba: firanki z reniferkami . A co , tanie były 2,39 zł za metr to sobie zamówiłam . Właściwie to nie są firanki ale zazdrostki do kuchni . A śwęta dopiero za prawie dwa miesiące . Teraz to już bedę dekoracje świąteczne produkować ,żeby zdążyć na 6 grudnia , kiedy to zwykle sezon zimowy w domu otwieram . Narwana jestem .
Wyszedł już nowy numer "Mojego Mieszkania", świąteczny . Choinkami też rządzą mody . Trendy są dwa : klasyka czyli biały, czerwony, zielony, złoty i srebrny i drugi , który określiłabym jako udziwniony , czyli choinki ze skrzynek , kawałków drewna lub metalu, stylizowane na te sztuczne z PRL i tym podobne . Ja tam za takim udziwnieniem nie przepadam ale pooglądać lubię, czasem udaje się coś podpatrzyć i się zainspirować do wymyślenia czegoś własnego.
Drzwi do szafy po liftingu wyglądają bardzo porządnie .
Dziś wypada dzień urodzin mojej Babci . Miałaby równo 120 lat , bo urodziła się jeszcze w XIX w . Wiadomo,że nikt tak długo nie żyje , a moja Babcia odeszła prawie 40 lat temu w wieku lat 83 ale wciąż jest dla mnie ważna i w różnych sprawach odwołuję się do jej nauk i doświadczenia , zastanawiam się jak by podeszła do takiej czy innej sprawy i wierzę ,że kiedyś się z Nią spotkam.
Zamówiłam wczoraj w necie parę rzeczy i teraz czekam na paczki. Prezent dla młodszego synalka na imieniny czyli wodę Chrom Azzaro - jego ulubioną , dla siebie książkę pani Cherezińskiej "Płomienna Korona" ( trzeci tom ) ; będzie co czytać , bo to opasłe tomisko - sporo ponad tysiąc stron. Odwyk od szydełka i drutów zapewniony na dobry tydzień , albo lepiej. No i jak to ja , narwana baba: firanki z reniferkami . A co , tanie były 2,39 zł za metr to sobie zamówiłam . Właściwie to nie są firanki ale zazdrostki do kuchni . A śwęta dopiero za prawie dwa miesiące . Teraz to już bedę dekoracje świąteczne produkować ,żeby zdążyć na 6 grudnia , kiedy to zwykle sezon zimowy w domu otwieram . Narwana jestem .
Wyszedł już nowy numer "Mojego Mieszkania", świąteczny . Choinkami też rządzą mody . Trendy są dwa : klasyka czyli biały, czerwony, zielony, złoty i srebrny i drugi , który określiłabym jako udziwniony , czyli choinki ze skrzynek , kawałków drewna lub metalu, stylizowane na te sztuczne z PRL i tym podobne . Ja tam za takim udziwnieniem nie przepadam ale pooglądać lubię, czasem udaje się coś podpatrzyć i się zainspirować do wymyślenia czegoś własnego.
Drzwi do szafy po liftingu wyglądają bardzo porządnie .
Dziś wypada dzień urodzin mojej Babci . Miałaby równo 120 lat , bo urodziła się jeszcze w XIX w . Wiadomo,że nikt tak długo nie żyje , a moja Babcia odeszła prawie 40 lat temu w wieku lat 83 ale wciąż jest dla mnie ważna i w różnych sprawach odwołuję się do jej nauk i doświadczenia , zastanawiam się jak by podeszła do takiej czy innej sprawy i wierzę ,że kiedyś się z Nią spotkam.
niedziela, 5 listopada 2017
5.11.2017 Chwila prawdy
czyli obiecane fotki . Jak pisałam wczoraj , mój wyrób jest pewną interpretacją ( z powodu nie znajomości języka włoskiego ) . Ale niech tam , następny egzemplarz będzie zrobiony jak trzeba , bo już wiem na czym polega błąd.
A tu oryginał - daleko mojemu do tego , ale pocieszam się tym ,że następny będzie jak trzeba . No i nie mam takiego manekina do prezentacji więc użyłam do tego celu wazonu
I jeszcze taki jesienny akcencik - zrobiłam wczoraj w trakcie pracy w ogródku .
I co by tu jeszcze ... Drzwi do szafy pomalowane . Zdziwiliśmy się , ale farba jest prawie identyczna jak ta na ścianie , nie wprawione oko nie dostrzeże różnicy . I zadziwiająco szybko schnie , wystarczyło ledwie 15 minut .
Subskrybuj:
Posty (Atom)