babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 10 listopada 2017

10.11.2017 Nazbierało się znów spraw babusinych kilka

W pracy jak w pracy . Raczej zwyczajnie , a dziś specjalnie wiele się nie działo , bo to piątek przed weekendem świątecznym i wszyscy już o świętowaniu a nie o pracy myśleli. Wczorajsze prezenty w postaci rogali świętomarcińskich zostały pożarte co do okruszka. 
Zerwałam się na chwilę przed końcem pracy i poszłam na małe zakupy do osiedlowego sklepiku. Kupiłam to co potrzeba ale na rogale z białym makiem już się nie załapałam , ostatnie dwa kupiła młodzież przede mną . No trudno się mówi , będą z ciemnym . Te z białym mieliśmy z prezentu . Bo prawdziwy rogal świętomarciński musi być wypełniony białym makiem . 
Na wieczorze autorskim profesorów Bralczyka i Markowskiego byłam sama . Mężusiowi niestety nie udało się odwołać wizyty u klienta . Było warto . Pokazali wielką klasę i profesjonalizm , gdy chodzi o znajomość języka polskiego i pokazali jak świetnie można się bawić słowami i ich znaczeniem . Przy okazji dowiedziałam się paru ciekawostek językowych , na przykład takiej , że słowo "żółć" jest 100% polskim słowem , z prostej przyczyny : składa się w całości z polskich znaków . Na co dzień do głowy by mi to nie przyszło , choć przecież posługuję się tymże słowem . Mówili też o tym jak słowa ewoluują i nabierają nowych znaczeń . Wejście było dość niemrawe , ale już po 10 minutach cała sala słuchała ich z niekłamaną przyjemnością . Na koniec wręczyli nagrody laureatom 15 -tego dyktanda wrzesińskiego . Zgarnęłam kartkę z tekstem tegorocznego dyktanda; naprawdę trudny tekst.  Po spotkaniu można było kupić książkę  "Trzy po 33" autorstwa obu profesorów oraz nieobecnego na spotkaniu profesora Miodka . Kupiłam a jakże i nawet mam podpis z imienną dedykacją . Pochwalę się fotką przy czasie.  Oczywiście połowa gości na sali to znajomi. 
A jutro poświętujemy na imieninach u młodszego synalka i najmłodszego wnusia . Na świąteczny obiad zrobię po wielkopolsku; kaczkę z pyzami i modrą kapustę . Właściwie powinna być gęsina zgodnie z tradycją ale w tym roku w sklepach tylko gęsi w całości sprzedawali , a całej gęsi to my nie zjemy . Kupiłam porcje kaczki , taką na jeden obiad. Przyprawię ,obsmażę , podleję czerwonym winem , dodam kilka kawałków jabłka i gruszki i ze dwie suszone śliwki ( niestety nie ma już świeżych) i będę dusić aż mięsko będzie się rozpływać w ustach . Pychota ! Dawno już tego dania nie robiłam.
Kupiłam wnusi śliczną torebeczkę w kształcie kociej głowy. Mała będzie zachwycona .  

3 komentarze:

  1. Milego swietowania i bardzo dziękuję że myślałas o mnie w temacie rogali. ** niestety za daleko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze ci z tymi rogalami, kaczkami... U n'as duzo skromniej. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń