Sobota domowa . Jak zwykle ; od rana zakupy cotygodniowe - dziś nie za wiele . Sprzątanie , likwidowanie dekoracji świątecznych , przepierki i takie tam . Trochę obijania się na dokładkę . Jestem mistrzynią w zagospodarowywaniu tego co zostało nie dojedzone. A zostało: trochę kurczaka sprzed 2 dni, trochę makaronu z wczoraj , dołożyłam do tego kilka pieczarek i torebkę morożonych warzyw , taki mix kalafior, brokuły , marchew , odrobinę żółtego sera, śmietanki i jedno jajo i wyszła z tego pyszna zapiekanka na obiad. Wiele nie trzeba i szybkie do wykonania.
Zlikwidowanie, posegregowanie i pochowanie dekoracji zajęło mi prawie 2 godziny . No bo jak już zaczęłam po tych pudłach i schowkach buszować , to poukładałam we wszystkich , a jak zaczęłam w jednym , to zaraz mi się następne nawinęło pod rękę i tak szło. Jeden pożytek z tego, że pudła z wiosennymi klimatami wyjęłam na przód, żeby były pod ręką jak już ta wiosna przyjdzie. Z lenistwa nie poukładałam w szafach . Nadrobię jutro , w końcu czy ja ciągle muszę coś robić ? Nie muszę. A poza tym znów muszę nieco szafę przerzedzić , szczególnie małżonka , a lepiej jak go przy tym nie będzie. Przynajmniej nie będzie marudził, że mam nie wyrzucać , bo się przyda.
Za tydzień rodzinna impreza, moje imieniny. Nie mam pomysłu na poczęstunek jak na razie. Imprezowy luty , bo za 2 tygodnie urodziny starszego wnusia , a za następny imieniny starszego synalka i urodziny starszej synowej.
babusia

Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy
sobota, 25 stycznia 2020
piątek, 24 stycznia 2020
24.01.2020 Kilka spraw babusinych
Wirusy hordami latają w powietrzu. Dopadło już najmłodszego wnusia , młodszą synową , starszego synalka , a teraz mnie w nosie wierci i głowa zaczyna boleć . Może odeśpię i minie ale może i nie być tak wesoło, zwłaszcza, że poza lekkim katarem dwa lata temu i gigantyczną chrypką w środku lata w roku ubiegłym nic mi nie było . A średnio licząc dopada mnie co 5 lat. Zobaczymy .
Byłam u matki . Jakimś cudem pamięta o rachunkach i tym razem zostawiła kasę na opłaty , ale już o sprzątaniu i kupnie środków czystości nie pamiętała . Wyłapała to młodsza synowa jak była z chłopakami złożyć jej życzenia na dzień babci . Kupiłam jej co trzeba i zawiozłam , a przy okazji posprzątałam łazienkę i zmyłam podłogę w kuchni i przykazałam ,ze ma sobie posprzątać resztę , a jak nie daje rady to dzwonić . Oczywiście się postawiła, że przecież ona niczego nie potrzebuje .
Nadal zima bez zimy . Prawie koniec stycznia , a ja wciąż chodzę bez podkoszulki i bez rajstop pod spodniami , a po ogródkach kwitną kwiaty . I nie pada . Czasem poudaje i na tym koniec.
W mieście pustoszeją witryny sklepowe ze świątecznych świecideł , a ekipy elektryków zdejmują dekoracje świetlne . Na wystawach zaczynają pojawiać się czerwone serduszka - pora ożywiać martwy sezon w handlu. Ja też zamierzam jutro zmienić dekoracje , a przynajmniej większość . Sezon na reniferka mija za tydzień . Innych planów na sobotę nie mam . Posiedzę z książką i z robótkami ,posłucham muzyki . No , chyba, żeby mężuś coś wymyślił .
Robię szydełkowy pokrowiec na telefon. Na zlecenie wnusi , a jakże ; smoka z bajki a jakże.
Jeszcze tylko wystrój bloga zmienię na mniej zimowy , bo ten śnieżny krajobraz jakoś nie pasuje do przedwiośnia .
Byłam u matki . Jakimś cudem pamięta o rachunkach i tym razem zostawiła kasę na opłaty , ale już o sprzątaniu i kupnie środków czystości nie pamiętała . Wyłapała to młodsza synowa jak była z chłopakami złożyć jej życzenia na dzień babci . Kupiłam jej co trzeba i zawiozłam , a przy okazji posprzątałam łazienkę i zmyłam podłogę w kuchni i przykazałam ,ze ma sobie posprzątać resztę , a jak nie daje rady to dzwonić . Oczywiście się postawiła, że przecież ona niczego nie potrzebuje .
Nadal zima bez zimy . Prawie koniec stycznia , a ja wciąż chodzę bez podkoszulki i bez rajstop pod spodniami , a po ogródkach kwitną kwiaty . I nie pada . Czasem poudaje i na tym koniec.
W mieście pustoszeją witryny sklepowe ze świątecznych świecideł , a ekipy elektryków zdejmują dekoracje świetlne . Na wystawach zaczynają pojawiać się czerwone serduszka - pora ożywiać martwy sezon w handlu. Ja też zamierzam jutro zmienić dekoracje , a przynajmniej większość . Sezon na reniferka mija za tydzień . Innych planów na sobotę nie mam . Posiedzę z książką i z robótkami ,posłucham muzyki . No , chyba, żeby mężuś coś wymyślił .
Robię szydełkowy pokrowiec na telefon. Na zlecenie wnusi , a jakże ; smoka z bajki a jakże.
Jeszcze tylko wystrój bloga zmienię na mniej zimowy , bo ten śnieżny krajobraz jakoś nie pasuje do przedwiośnia .
czwartek, 23 stycznia 2020
23.01.2020 Jubileusz - tak jakby
Właśnie popełniam 2500 wpis ! Na tym blogu jestem od 13 marca 2010 , czyli dnia gdy definitywnie pożegnałam Dzienniki Twojego Stylu ( na których byłam od roku 2004, krótko po tym jak powstały, ale to inna bajka ) . Ilość odwiedzin , też mam imponującą : 199 710 ! Trochę się tego nazbierało. Kawał życia ! Upycham w tej mojej szafunierce i upycham ; sprawy małe i duże , ważne i te mniej ważne , kolorowe i czarno - białe, wesołe i smutne , wkurzające , frustrujące ,porywające i radosne i miłe , domowe, zawodowe ,polityczne , a obok książki , dekoracje , remonty , muzykę ,robótki, kamienie, wspomnienia ; wszystko co lubię i nie lubię , co mnie porywa i , ekscytuje , przemyślenia , skojarzenia , zdarzenia i obrazki z codzienności. Nie zły tu bałagan . Ale to mój bałagan , moje codzienności , urywki mojego życia . Cieszę się , że mogę się dzielić nimi z wszystkimi , którzy odwiedzają moją szafunierkę . Dziękuję Wam za to! I obiecuję kontynuować.
środa, 22 stycznia 2020
22.01.2020 Ale miałam niespodziankę !
Najpierw jednak muszę mocno , mocno podziękować za nią Luci . Luciu bardzo dziękuję ; za przecudną świąteczną kartkę , śliczne katalogi z robótkami i oczywiście Befanę !
Dziś udało mi się wyjść z biura o normalnej porze ale jak to u nas ostatnio ; korki niemożliwe, więc do domu dojechałam późno . Zajrzałam do skrzynki na listy , dziś była pusta więc ruszyłam po schodach do mieszkania . Jakież było moje zdziwienie , gdy na wycieraczce zobaczyłam dużą kopertę . Najpierw pomyślałam , że sąsiadowi wypadła , ale jak tylko wzięłam do ręki , wszystko stało się jasne: przyleciała prosto z Włoch! Oczywiście rozpakowałam ją , zanim jeszcze zdjęłam płaszcz. A w kopercie : prześliczna kartka z odręcznie napisanym liścikiem i życzeniami - tu kolejne podziękowania , bo dziś sztuka epistolarna zamiera więc tym bardziej doceniam . Oprócz kartki znalazłam jeszcze katalog z robótkami świątecznymi , dwa inne z cudnymi sweterkami i pomchami i uroczą czarownicę na miotle Befanę ! Befana na długą podróż do Polski ubrała się świąteczne ubranko i nawet miotłę porządnie wypucowała . Zamieszkała od razu u mnie w kuchni , na ramie świecznika i już się tam zadomowiła. Na wszystko patrzy z góry i ma oko na to, co się dzieje w kuchni. Katalogi na razie tylko przejrzałam , ale od razu rzuciły mi się w oczy rózne drobiazgi, które na pewno zmajstruję . W świątecznym osłonki na świeczniki, zazdrostki z motywem świec i kompozycja świąteczna w postaci koszyczka z prezentami. Mam podobny koszyczek więc coś powstanie . A w sweterkowych od razu rzucił mi sie w oczy uroczy sweterek- pudełko . Lubię takie więc sobie zrobię. Jest ich zresztą mnóstwo . Nie wszystkie wzory wiem jak zrobić i pewnie trudno będzie mi rozgryźć opisy po włosku , ale spróbują na pewno. Luciu , sprawiłaś mi wielką radość !
A tak poza tym dzień taki jak zwykle . Mnóstwo pracy , wracają ubiegłoroczne tematy , które nie doszły do skutku . Wszystko wskazuje na to, że dojdą w tym roku. W domu nic szczególnego , zwykłe , codzienne czynności , nudne i powtarzalne.
I jeszcze trochę klimatu koncertowego . Oczywiście nie z Poznania , ale z nowego repertuaru Gregorian.
I jeszcze obdarzony niezwykłym głosem Narcis Ianau
Dziś udało mi się wyjść z biura o normalnej porze ale jak to u nas ostatnio ; korki niemożliwe, więc do domu dojechałam późno . Zajrzałam do skrzynki na listy , dziś była pusta więc ruszyłam po schodach do mieszkania . Jakież było moje zdziwienie , gdy na wycieraczce zobaczyłam dużą kopertę . Najpierw pomyślałam , że sąsiadowi wypadła , ale jak tylko wzięłam do ręki , wszystko stało się jasne: przyleciała prosto z Włoch! Oczywiście rozpakowałam ją , zanim jeszcze zdjęłam płaszcz. A w kopercie : prześliczna kartka z odręcznie napisanym liścikiem i życzeniami - tu kolejne podziękowania , bo dziś sztuka epistolarna zamiera więc tym bardziej doceniam . Oprócz kartki znalazłam jeszcze katalog z robótkami świątecznymi , dwa inne z cudnymi sweterkami i pomchami i uroczą czarownicę na miotle Befanę ! Befana na długą podróż do Polski ubrała się świąteczne ubranko i nawet miotłę porządnie wypucowała . Zamieszkała od razu u mnie w kuchni , na ramie świecznika i już się tam zadomowiła. Na wszystko patrzy z góry i ma oko na to, co się dzieje w kuchni. Katalogi na razie tylko przejrzałam , ale od razu rzuciły mi się w oczy rózne drobiazgi, które na pewno zmajstruję . W świątecznym osłonki na świeczniki, zazdrostki z motywem świec i kompozycja świąteczna w postaci koszyczka z prezentami. Mam podobny koszyczek więc coś powstanie . A w sweterkowych od razu rzucił mi sie w oczy uroczy sweterek- pudełko . Lubię takie więc sobie zrobię. Jest ich zresztą mnóstwo . Nie wszystkie wzory wiem jak zrobić i pewnie trudno będzie mi rozgryźć opisy po włosku , ale spróbują na pewno. Luciu , sprawiłaś mi wielką radość !
A tak poza tym dzień taki jak zwykle . Mnóstwo pracy , wracają ubiegłoroczne tematy , które nie doszły do skutku . Wszystko wskazuje na to, że dojdą w tym roku. W domu nic szczególnego , zwykłe , codzienne czynności , nudne i powtarzalne.
I jeszcze trochę klimatu koncertowego . Oczywiście nie z Poznania , ale z nowego repertuaru Gregorian.
I jeszcze obdarzony niezwykłym głosem Narcis Ianau
wtorek, 21 stycznia 2020
21.01.2020 Pierwszy w tym roku
( bo liczę,że jeszcze jakieś będą ) koncert w tym roku zaliczony. Byliśmy na koncercie zespołu Gregorian. I jeśli ktoś myśli , że to nadal powolny ruch i nastrojowe chórki imitujące chorał gregoriański to jest w wielkim błędzie . Jest to jubileuszowa trasa zespołu na 20-lecie. Było i kilka starych kawałków , było sporo nowych , w znanej konwencji, ale nie tylko. Niemal cała pierwsza część koncertu to ciężki ,ostry rock , nawet kilka kawałków metalowych. Zespołowi towarzyszył zespół typowo rockowy - z klawiszami, elektrycznymi gitarami i bardzo rozbudowaną perkusją.
I nieprawdopodobny wręcz pokaz świateł. Od laserów i reflektorów po iskry sypiące się z pałeczek perkusistów, pochodnie i żywy ogień płonący na dłoniach artystów, zimne ognie oraz błękitne gwiazdy zapalające się na gorsecie sukni Amelii Binghtman - młodszej siostry Sary . Coś niesamowitego ! Tym razem była to duża impreza. Odbyła się na terenie targów poznańskich , ale nie w Sali Ziemi a w jednym z największych pawilonów wystawienniczych . Sala była wypełniona po brzegi. Koncert zaczął się punktualnie ostrym , metalowym intro a po nim i powitaniu przez lidera zespołu zgasły światła , z mroku wyłoniły się postacie w czarnych habitach i zabrzmiał utwór "The sound Of Silence " ( Brzmienie Ciszy) . Przez salę przetoczył się szmer uznania i krótkie , wyciszone oklaski . Sala wysłuchała tego utworu w absolutnej ciszy - chyba nie tylko mnie skojarzyło się ubiegłoroczne zabójstwo prezydenta Gdańska . A potem już był ostry rock , uzupełniony płynnym ruchem postaci w habitach , na tle obrazów a to krajobrazu , a to gry świateł , a to laserów, padającego śniegu czy też chmur. Amelia , na przemian śpiewała pięknym sopranem do złudzenia przypominającym głos siostry , grała na bębnach i elektrycznej gitarze ! Nie muszę pisać ,że każdy utwór publiczność nagradzała owacjami. Po godzinie ogłoszono 20 minutową przerwę . Po niej klimat występu się zmienił . Przyszła kolej na lżejsze i pogodniejsze utwory w tradycyjnej konwencji preferowanej przez zespół. Artyści zmienili habity na jasnoszare , sformowali zwarty murek i posłużyli za tło. Najpierw oświetleniowcy tak pokierowali światłem ,że ich szaty zaczęły przypominać królewskie płaszcze ,wielokolorowe ornaty ozdobione krzyżami i złoceniami , by na koniec tego pokazu wydobyć obraz , który do złudzenia przypominał ilustrację z bogato zdobionego , średniowiecznego manuskryptu . Chór oczywiście wykonywał swoje utwory w trakcie tych iluminacji. Następny utwór był poświęcony historii zespołu. Na tle habitów wyświetlono czarno-biały film o zespole. Do tej pory jestem pod wrażeniem . Były jeszcze utwory śpiewane ze środka sali bez mikrofonów , a capella i solówki Amelii , country , klimaty irlandzkie i gościnne występy . I tu ciekawostka; pamiętacie jak pisałam o soliście, który towarzyszył Sarze Bringhtman, obdarzonym niezwykłym głosem , kontratenorem w zakresie sopranu koloraturowego ? Otóż ten młody człowiek Narcis Ianau dołączył do zespołu . Nie wiem czy zostanie z nimi na stałe, czy tylko do końca trasy jubileuszowej , ale jego występ sprawił ,że nagrodzono go burzą oklasków na stojąco. Śpiewał sam , w duecie a Amelią i z towarzyszeniem chóru. Koncert zakończył się pięciokrotnymi bisami. Dotąd nie możemy wyjść z podziwu nie tylko nad umiejętnościami wykonawców , ale też kunsztem oświetleniowców . To było coś pięknego ! Ja jestem podwójnie usatysfakcjonowana , bo rockowe klimaty bardzo lubię , a nietypowe aranżacje tym bardziej . A tu było i jedno i drugie i na dodatek wykonane z rozmachem ,profesjonalnie i perfekcyjnie. Było na co popatrzeć i czego posłuchać .
Postaram się znaleźć jakiś kawałek z trasy koncertowej i zamieścić , ale to nie łatwe .
A poza tym ; drogie Babcie obecne i przyszłe , drodzy Dziadkowie obecni i przyszli , najlepsze życzenia ! Dziś przecież nasze święto !
p.s. A propos dziadków to widziałam kiedyś jednego , na oko pod 80-tkę w koszulce z napisem :
"PAN BÓG NIE MOŻE BYĆ WSZĘDZIE , DLATEGO STWORZYŁ DZIADKA" - nie mogłam się nie uśmiechnąć .
I nieprawdopodobny wręcz pokaz świateł. Od laserów i reflektorów po iskry sypiące się z pałeczek perkusistów, pochodnie i żywy ogień płonący na dłoniach artystów, zimne ognie oraz błękitne gwiazdy zapalające się na gorsecie sukni Amelii Binghtman - młodszej siostry Sary . Coś niesamowitego ! Tym razem była to duża impreza. Odbyła się na terenie targów poznańskich , ale nie w Sali Ziemi a w jednym z największych pawilonów wystawienniczych . Sala była wypełniona po brzegi. Koncert zaczął się punktualnie ostrym , metalowym intro a po nim i powitaniu przez lidera zespołu zgasły światła , z mroku wyłoniły się postacie w czarnych habitach i zabrzmiał utwór "The sound Of Silence " ( Brzmienie Ciszy) . Przez salę przetoczył się szmer uznania i krótkie , wyciszone oklaski . Sala wysłuchała tego utworu w absolutnej ciszy - chyba nie tylko mnie skojarzyło się ubiegłoroczne zabójstwo prezydenta Gdańska . A potem już był ostry rock , uzupełniony płynnym ruchem postaci w habitach , na tle obrazów a to krajobrazu , a to gry świateł , a to laserów, padającego śniegu czy też chmur. Amelia , na przemian śpiewała pięknym sopranem do złudzenia przypominającym głos siostry , grała na bębnach i elektrycznej gitarze ! Nie muszę pisać ,że każdy utwór publiczność nagradzała owacjami. Po godzinie ogłoszono 20 minutową przerwę . Po niej klimat występu się zmienił . Przyszła kolej na lżejsze i pogodniejsze utwory w tradycyjnej konwencji preferowanej przez zespół. Artyści zmienili habity na jasnoszare , sformowali zwarty murek i posłużyli za tło. Najpierw oświetleniowcy tak pokierowali światłem ,że ich szaty zaczęły przypominać królewskie płaszcze ,wielokolorowe ornaty ozdobione krzyżami i złoceniami , by na koniec tego pokazu wydobyć obraz , który do złudzenia przypominał ilustrację z bogato zdobionego , średniowiecznego manuskryptu . Chór oczywiście wykonywał swoje utwory w trakcie tych iluminacji. Następny utwór był poświęcony historii zespołu. Na tle habitów wyświetlono czarno-biały film o zespole. Do tej pory jestem pod wrażeniem . Były jeszcze utwory śpiewane ze środka sali bez mikrofonów , a capella i solówki Amelii , country , klimaty irlandzkie i gościnne występy . I tu ciekawostka; pamiętacie jak pisałam o soliście, który towarzyszył Sarze Bringhtman, obdarzonym niezwykłym głosem , kontratenorem w zakresie sopranu koloraturowego ? Otóż ten młody człowiek Narcis Ianau dołączył do zespołu . Nie wiem czy zostanie z nimi na stałe, czy tylko do końca trasy jubileuszowej , ale jego występ sprawił ,że nagrodzono go burzą oklasków na stojąco. Śpiewał sam , w duecie a Amelią i z towarzyszeniem chóru. Koncert zakończył się pięciokrotnymi bisami. Dotąd nie możemy wyjść z podziwu nie tylko nad umiejętnościami wykonawców , ale też kunsztem oświetleniowców . To było coś pięknego ! Ja jestem podwójnie usatysfakcjonowana , bo rockowe klimaty bardzo lubię , a nietypowe aranżacje tym bardziej . A tu było i jedno i drugie i na dodatek wykonane z rozmachem ,profesjonalnie i perfekcyjnie. Było na co popatrzeć i czego posłuchać .
Postaram się znaleźć jakiś kawałek z trasy koncertowej i zamieścić , ale to nie łatwe .
A poza tym ; drogie Babcie obecne i przyszłe , drodzy Dziadkowie obecni i przyszli , najlepsze życzenia ! Dziś przecież nasze święto !
p.s. A propos dziadków to widziałam kiedyś jednego , na oko pod 80-tkę w koszulce z napisem :
"PAN BÓG NIE MOŻE BYĆ WSZĘDZIE , DLATEGO STWORZYŁ DZIADKA" - nie mogłam się nie uśmiechnąć .
niedziela, 19 stycznia 2020
19.01.220 Słownie jeden
chruścik się uchował z dwóch pokaźnych pater . Z obiadu zostało tylko trochę makaronu i rosołu na pół porcji dla 1 osoby. Zjedli wszystko . Skoro zjedli to smakowało znaczy , a o to chodziło. Maluchy obdarowały nas własnoręcznie wykonanymi drobiazgami i laurkami . A po obiedzie i przy kawie oglądaliśmy na discovery historia stare kroniki telewizyjne. Była relacja z Targów Poznańskich i z pobliskiego wzorcowego PGR , któremu dyrektorował uwaga : dziadek naszych obecnych klientów ! Młodzież oczy jak talerze do rosołu robili na ten widok i informacje o kim mowa . A na koniec okazało się , że miałam jako niemowlak identyczny wózek jak pokazywali na jednym z filmów poświęconym odpowiedniej pielęgnacji maluchów. Pokazałam młodzieży zdjęcia . Śmiechu przy tym było co nie miara, bo tych filmów , o tym jak PRL urządzała życie obywatelom było kilkanaście . Mnie jednak naszła smutna refleksja , że to znów się dzieje ; niepostrzeżenie i tylnymi drzwiami . Bo czymże jest np. taki zakaz handlu w niedzielę . Do niedawna sama decydowałam kiedy chcę robić zakupy , dziś już nie mogę. Ale o tym zrobię jakiś osobny wpis ... może.
No i tyle, dzień babci i dziadka zaliczony. Teraz pora na niedzielny odpoczynek.
W kalendarzu świąt nietypowych dziś Dzień Popcornu i uwaga! Światowy Dzień Śniegu ! Pamięta ktoś jak ten śnieg wygląda ?
No i tyle, dzień babci i dziadka zaliczony. Teraz pora na niedzielny odpoczynek.
W kalendarzu świąt nietypowych dziś Dzień Popcornu i uwaga! Światowy Dzień Śniegu ! Pamięta ktoś jak ten śnieg wygląda ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)