babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 29 kwietnia 2017

29.04.2017 Majówka - dzień pierwszy

Od rana z wnusiami . Młodzież chciała jakieś większe zakupy zaliczyć , a dwójka dzieciaków , które energia roznosi to akurat dobre towarzystwo na zakupy nie jest , zwłaszcza, że mama planowała swoją garderobę odświeżyć . Odświeżyła, kupiła śliczną jasnożółtą sukienkę z kwiatowym haftem i eleganckie beżowe szpilki. Wciąż się zastanawiam jak jej się udaje nie połamać nóg na tych 12cm. Ja na 7 już ledwo wyrabiam. Wnusie mieli dziś dzień na szaleństwa . Przemieszczali się z prędkością światła i kulali po podłodze. 
Po południu pojechaliśmy do starego biura sprzątać . Było co robić . nie daliśmy rady z wszystkim. Dużo rzeczy jeszcze zostało. Takich do przejrzenia i posegregowania , część do wyrzucenia . Poczyściliśmy biurka i regały , pomyłam podłogi , wyrzuciliśmy biurko szefa( było najbardziej zniszczone - jednak karton z Ikei to nie to samo , co robione na zamówienie , moje i te z serwisu są po 10 latach w dużo lepszej kondycji niż tamto)  i moje zarwane krzesło. Pojemniki na płyty cd , które wystawiłam przy śmietniku od razu ktoś zagospodarował . Zniknęły w ciągu paru minut. Porobiłam też fotki mebli. Wystawię na jakiejś lokalnej aukcji za jakieś przysłowiowe grosze, może znajdzie się chętny co je kupi do garażu albo przydomowego warsztatu, a jak nie to skończą w garażowym piecyku - kozie  naszego pracusia. 
No i to by było na tyle jeśli chodzi o dzień pierwszy. Noooo, jeszcze zrobiłam rzecz jasna zakupy jak co sobotę . 
Wieczór kończymy majówkowo ; przy dobrym , różowym winku.

piątek, 28 kwietnia 2017

28.04.2017 Walka o byt

Właściwie to nie wiem o co poszło i czy na pewno o byt , ale walka była i to na serio , aż się przez moment zastanowiłam czy nie dzwonić po policję . A było tak . Obok naszego biura , kawałek za płotem buduje sie osiedle bloków. Czterech ludków równa teren pod parking, a piąty dowozi im wywrotką piach i gruz. Pisałam sobie moje papierzyska , wstałam na chwilę , żeby wyjąc z szafy jakieś papierzysko i odwracając się w tym celu, spojrzałam przez okno. I co widzę ? Dwóch facetów z budowy okłada się pięściami i kopie . Potem jeden drugiego przewrócił  , przycisnął do ziemi i dalej tłukł pięściami , na koniec zaczął sypać mu piach na głowę i twarz . No i tu pomyślałam ,że sprawa wygląda poważnie i trzeba zadzwonić , ale dopadli do nich dwaj pozostali i na jakieś chyba ostre słowa kierownika odpuścili. Cały dzień potem trzymali ich z daleka od siebie. Zawsze co spojrzałam było tak , że dwaj pozostali ich pilnowali. Ciekawie jednym słowem. 
Tak poza tym , to sypnęło mi zamówieniami na sprzęt komputerowy. Cały dzień mi zszedł na przygotowywaniu ofert i pisaniu zamówień. 
Od jutra pięciodniowy luzik . Jak miło. Sobotę mamy co prawda pracowitą , bo zamierzamy sprzątać stare biuro ale potem już laba.  Jakiś mały remoncik by się przydał . Wciąż mi po głowie chodzi ten korytarz . Wkurza mnie to miejsce od prawie pięciu lat , odkąd kuchnię na fiolet przemalowałam . Ten miętowy nijak się z fioletami nie komponuje i meble , jakieś takie ni pies ni wydra . Przydałoby się na jednakowy kolor przemalować . W sumie nie tak wiele tej roboty ... Może to zrobię .
Pogoda szaleje , temperatury bliskie zera , trochę padało , jak to u nas : tylko trochę , co jak na nasz teren to i tak sporo. Aż nie miło wyjść z domu. I nic nie wskazuje na to,że będzie cieplej. 

czwartek, 27 kwietnia 2017

27.04.2017 Jakiś długi ten tydzień

No wiem , jutro piątek a potem długi weekend. Przynajmniej pięciodniowy , a jak by się tak bardziej postarać to i dziewięciodniowy . A co pomarzyć wolno. Na 9 dni raczej nie liczę , ale te pięć będzie. I nie mam zamiaru się stresować przez ten czas żadnymi sprawami firmowymi. Jutro mam jeszcze do pobiegania po mieście w różnych sprawach i parę tematów do ogarnięcia w biurze ale potem luz. W sobotę sprzątamy stare biuro. O tym ,że myśle przemalować meble w przedpokoju jeszcze mężusiowi nie mówiłam , zresztą i tak nie wiele do niego dociera poza pracą ostatnio . I trochę się jeszcze gubi w nowych porządkach. Weekend zapowiadają deszczowy i zimny , prawie zimowy więc na pewno nigdzie się nie ruszymy, można się domowym sprawom poświęcić . Na ten przykład przerabianiu mebli albo sprzątaniu po japońsku.  Kupiłam też sobie norweski kryminał . Zajęcia będę więc miała na wolne dni. Na razie cieszę się tą perspektywą. 

środa, 26 kwietnia 2017

26.04.2017 Sprawy babusine przed dłuższym wolnym

Zmieniam dane adresowe . Dziś zaliczyłam salon operatora komórkowego . I opłaciło się . Oprócz tego, że załatwiłam sprawę nowego adresu to jeszcze mam nowe warunki umowy , co w praktyce oznacza , że o 100zł mniej do płacenia co miesiąc. Trafiłam na promocję dla istniejących umów , a że numerów mamy aż 10 w firmie to się na promocję łapaliśmy "z urzędu" . Ucieszyłam się i chłopaki też. Logo nadal nie dokończone . Tym razem znów się spóźnili - dzwoniłam aż trzykrotnie , kiedy będą , na koniec pojawił się jeden z nich coś tam pomajstrował przy literkach i poszedł. Tłumaczą się, awarią plotera. No coś takiego; myślałam ,że jak już zaczęli montaż to mają elementy gotowe , a nie docinają na bieżąco. Zażądam zniżki za to olewajstwo . 
Dały mi się we znaki ostatnie dni więc teraz czekam na dłuższy weekend . Na razie nie wiem jeszcze co będę robić . Na pewno w sobotę będziemy porządkować stare biuro, potem jakieś malowanie i wystawimy na sprzedaż albo wynajem ; zależy na co się trafi klient. A co więcej nie wiem. Może przemaluję szafkę na buty i wieszak w przedpokoju ? Od dawna mi to chodzi po głowie. 
No i zakupy muszę jakieś większe zrobić , bo mi się zapasy w lodówce przerzedziły . Na wieczorne koncerty się nie wybieramy , bo jakieś cienkie w tym roku . Burmistrz się nie postarał a i tak podobno ma byc chłodno i deszczowo. 


wtorek, 25 kwietnia 2017

25.04.2017 O czym by tu ...

O niczym właściwie , bo jak na razie to wciąż jestem w biurze . Pilnujemy gości od reklamy. Łapy opadają . Poza tym ,że są niesłowni to jeszcze kompletnie nie zorganizowani. Snują się jak nie przymierzając smród po gaciach . A na koniec jeszcze wyszło ,że do liter wmontowali różne ledy i litery świeciły w różnych odcieniach. Zdemontowali i będą od nowa robić ... Nie wiem o której wyjdziemy.

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

24.04.2017 Sprawy babusine

W pracy nic nowego, kolejny dzień przed komputerem , niemal cały. 
Z innych spraw to mężuś odwiózł teściową do szpitala . Wymienią jej rozrusznik serca. Kilka lat temu kiedy się połamała ,okazało się ,że upadek spowodowała nie wydolność serca i wtedy zamiast składać jej rękę , wszczepili rozrusznik. Przyszła pora na wymianę .  Trochę się martwimy , bo swoje lata ma i wciąż na coś choruje . Zabieg jutro. 
Poza tym młodszy synalek dał radę . Poczęstował swoją żonę kawą capucino bez mleka . Synowa przyjechała na chwilę , po drodze na zakupy. Młodszy wnusiu od razu zaczął zwiedzać wszystkie kąciki w biurze , a synalek postanowił poczęstować żonę kawą z ekspresu . Mamy taki na kapsułki i kilka różnych kaw do wyboru . Chciała capucino , to jej zrobił , w sporym kubeczku, tyle ,że włożył tylko kapsułkę z kawą i oczywiście wody dodał pełny kubek. Wypiła , dolała sobie mleka z pudełka , myśląc ,że to kawa rozpuszczalna . Dopiero ja się zorientowałam , jak poszłam do kuchni po kawę dla siebie . Powiedziałam mu o tym , a synalek zdziwiony "mleko ? nie wiedziałem ,że tak się robi capucino ? " No to mu pokazałam , instrukcję obsługi kapsułek na kartoniku... Oczy zrobił jak spodki. 
Skasowałam wszystkie świąteczne dekoracje. Na kominek i skrzynię z płytami wróciły kamienie i świece. 
Przyszły zamówione sukienki. Ta biurowa jest świetna , ta druga zresztą też ; ma bardzo oryginalny fason i sam wzór na materiale też jest ciekawy. Niestety materiał jakiś gumowy i strasznie ciężki .Ciągnie się  i po włożeniu miałam wrażenie ,że dół jest czymś obciążony. Zastanawiam się nad odesłaniem. Jednak nie ma to jak bawełna . Szkoda, bo wygląda bardzo ciekawie . Pomyślę , mam 14 dni na decyzję . 

niedziela, 23 kwietnia 2017

23.04.2017 Znów imprezowo

no , bez większych szaleństw , bo i okazja raczej nie do szaleństwa . Dziś moja matka skończyła 80 lat . Ładny wiek.  Zaprosiliśmy ją na uroczysty obiad z deserem do restauracji pod miastem. Był też tort i szampan. Babcia zadowolona , aż się popłakała z tego zadowolenia . Obiadek był pyszny . Dania nie jakieś wyszukane , ale bardzo dobrze zrobione a obsługa przygotowała piękny stół w białym, srebrnym  i błękitnym kolorze.  Pojedliśmy , wypiliśmy po lampce szampana , posiedzieliśmy trochę przy kawie , a potem młodzież odwiozła babcię do domu. Dostała na drogę resztę tortu . Jednak za słodkościami to u nas nikt nie przepada. 
Mam jeszcze trochę domowej roboty ale jakoś nie chce mi się za bardzo za cokolwiek zabierać . Chyba resztę wieczoru po prostu posiedzę , pobuszuję w internecie , albo wyszperam jakąś książkę . 
Przeziębienie mnie ominęło . Dziś już gardło mnie nie boli i jestem w zwykłej formie. 
Nadal zimno.