babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 18 lipca 2015

18.07.2015 Nie po drodze mi

tego lata . Wszystko wywraca się do góry nogami. Znów moje plany na weekend idą na bok. Młodzież sprzedaje nam wnusię na nocleg - zostali zaproszeni na grilla nad Wartą z okazji wieczoru panieńsko-kawalerskiego  syna kolegi z technikum i jego prawie żony. Nie robią osobnych imprez ,bo przenieśli się do Poznania i nie mają kontaktu z nikim poza dwoma najbliższymi kumplami ze szkoły i koleżanką z pracy jego dziewczyny. Po prostu zostałam wrobiona z dnia na dzień. W zaproszenie na obiad teściowej też , ale to mały pikuś , zrobić trochę więcej niż na dwie osoby.  Szwagroska w sanatorium więc babcia siedzi sama. Co mi tam , niech przyjedzie do nas. Wyślę po nią mężusia. 
A dziś kolejna rundka po mieście w temacie okien , tym razem poomawiać oferty. Na pewno i na budowe trzeba zerknąć . Są już ścianki działowe i pierwsze wylewki na podłodze.  Czyli moje planowane mycie okien i gruntowne sprzątanie sypialni znów w odstawce. A jeszcze musimy w piwnicy trochę przemeblowania zrobić , bo w tym miesiącu okienka nam będą wymieniać . i zastanawiam się czy i zapraw nie powynosić , bo ostatnim razem jak robili ocieplenie to wcięli mi 6 słoików ogórków kiszonych . Dobre robię , to zeżarli jak im posmakowały. Mogli się chociaż zapytać  czy mogą . Przecież bym poczęstowała. 
Wczorajszy dzień minął zadziwiająco spokojnie. Robotę oczywiście miałam ale bez zbędnego pośpiechu  się z nią uwinęłam. No i humor zdecydowanie mi księgowa poprawiła. Podatek dochodowy nie wyszedł a vat , jak na nasze możliwości dosłownie śladowy . No i klienci kasę przelali. Tak lubię . 
A póki co czekam aż się mój mężuś ogarnie i jedziemy w sprawie okien. W domu czarną porzeczką pysznie pachnie , bo gotuję kompot na jutro , popijam kawkę i właściwie jest fajnie.  

czwartek, 16 lipca 2015

16.07.2015 Kilka spraw babusinych

Dziś takich letnich i na luzie. Po raz pierwszy od wielu miesięcy mogę powiedzieć ,że jestem z robotą na bieżąco. Tą firmową , bo domowe sprawy leżą . Nie, nie , nie cieszę się , jutro na pewno znów robota będzie. Chłopaki też w ciągłym biegu. 
Na budowie stanęły wczoraj ścianki działowe, dziś wkopywali rury. Do zakończenia pierwszego etapu został dach i pierwsza wylewka podłogi. Nie byłam tam od soboty. Nie wiem jak to wszystko wygląda. Wybiorę się tam w sobotę. 
Rano urwałam się na targ. Kupiłam trochę owoców i pokręciłam się pomiędzy straganami. Nic ciekawego dziś nie było. 
Przyszedł mój nieplanowany zakup czyli żakiet. Okazał się jeszcze lepszy niż się zapowiadał. Materiał jest gruby , powiedziałabym nawet ,że trochę taki zgrzebny - płaszczowy , świetnie skrojony i bardzo starannie wykończony i ozdobiony . Nawet udające kamienie guziki nie szpecą , czego się spodziewałam. Wręcz przeciwnie ; są na swoim miejscu . Inne nie dały by takiego efektu. Wczesną jesienią ponoszę ten żakiet jako wierzchnie okrycie . Mam parę fajnych spódnic , odzyskanych po schudnięciu do których idealnie będzie pasował . Do zwyczajnych dźinsów też . Cieszę się ,że go kupiłam. 

środa, 15 lipca 2015

15.07.2015 Sprawy babusine

Uuuufffff!!! Nareszcie chwila luzu. Wnusia pojechała do domu , zmęczona niemożliwie. Wstała dziś za piętnaście piąta i za nic nie dała sobie powiedzieć,że ma jeszcze pospać . Około 13.00, po letnich zajęciach w bibliotece zabrała ją młodsza synowa na wieś i szaleli z wnusiem do 20.30. Chcieliśmy ją zabrać wcześniej ale oboje taki wrzask podnieśli ,że oni chcą się jeszcze bawić , że daliśmy spokój. Odebrali ją rodzice w drodze z Poznania , potem wpadli do nas po rzeczy małej . Wcisnęłam im jeszcze kolację i pojechali. Lubią się te nasze maluchy. 
Wczoraj odebraliśmy teściową z sanatorium, po drodze pojechaliśmy jeszcze na zakupy , bo chciałam uzupełnić moje zapasy , a teściowa też nic nie miała w lodówce , bo tydzień jej nie było w domu. Zadowolona z pobytu , miała aż 6 zabiegów , a poza tym chodziła sobie na spacery do tężni i po parku. 
Budowa postępuje. Dziś stawiali ścianki działowe. W tym tygodniu mają jeszcze wkopać wszystkie rury , a potem zostanie już tylko strop i wylewka podłogi i przerwa na przesuszenie murów. Idzie błyskawicznie. Ta nasza budowa staje się w mieście legendarna z powodu szybkości . Każdy zwraca nam na to uwagę . Mam nadzieję ,że nie będzie żadnych wpadek i długich przestojów. 
W pracy zapowiadają się nowe zlecenia . Terminy umawiam na po urlopach czyli po 17 sierpnia. 
Lato w tym roku jakieś szare . Wyjątkowo mało słońca jak na naszą okolicę . Mnie tam nie przeszkadza , ale w końcu jest lipiec . 
Jutro dotrze do mnie zamówiony żakiet . Ciekawa jestem czy będzie taki efektowny jak na zdjęciu .
 

poniedziałek, 13 lipca 2015

13.07.2015 Dzieje się

dużo i coraz więcej. W pracy i na budowie . Wybraliśmy kolory ; grafitowo - jasnoszare . Takie neutralne, ponadczasowe i eleganckie. Okna nam pomierzyli i teraz czekamy na wycenę . I wciąż biegamy wokół ogrzewania. I pojawiły się nowe możliwości. Może uda się załatwić jednak gaz z sieci miejskiej. W ubiegłym roku nam odmówiono , ale teraz sytuacja w naszej okolicy się zmieniła. 
W biurze jak zwykle - siedziałam i siedziałam dziś przy ofertach. W sumie prawie się wyrobiłam . Została mi jeszcze jedna . 
Jutro krótszy dzień pracy - jedziemy odebrać teściową z sanatorium . nie daleko; do Inowrocławia. I wnusia się wprowadza na nocleg i pobyt dnia następnego jak co miesiąc . 
A poza tym kupiłam prezenty imieninowe dla naszych maluszków - plecaki do szkoły . Dla wnusia ze Spidermanem, dla wnusi z Elzą i Anną . Został mi prezent dla synowej i mężusia. Nie mam pomysłu. Imieniny robimy wcześniej niż zwykle , bo potem już młodzież na urlop idzie i w świat rusza. Niedziela zapowiada się słoneczna więc oczywiście impreza na działce. Fajnie będzie.