babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 27 marca 2010

27.03.2010 Przygotowania do świąt

To by by ło na tyle jeli chodzi o zakupy świąteczne.Mam wszystko czago potrzebuję, żeby przygotować świąteczne przysmaki. Tradycyjnie będą mięsa na zimno, kilka sałatek , jajka - też tradycyjnie w postaci pisanek . Do tego kilka sosów i jakieś nowalijki. Chociaz teraz to już o nowalijkach raczej mowy być nie może - rzodkiewka , sałata i pomidory czy świeży ogórek dostępne są pzrez caly rok. Nie ten sam urok co kiedyś , kiedy wlasnie na Wielkanoc zjadało sie po dłuższej przerwie pierwsze liście sałaty, ale tradycja musi być.
Ja w ogóle jestem wielką zwolenniczką kultywowania wszelkich tradycji , tych rodzinnych i tych kulturowych , celebrowania świąt i zwyczajów , dlatego mimo nawału pracy i nieustannego odżegnywania się od robienia czegokolwiek i upraszczania wszystkiego w sensie korzystania z gotowych produktów i tak robię po staremu. Baranki z masła np. Od kilku lat można je kupić niemal w każdym sklepie spożywczym a ja i tak robię je sama starą foremką kupioną kiedyś dawno na targu. Bałagan przy tym straszny ale tradycyjnie być musi. I tak jest ze wszystkim.

Wczoraj wyciągnęłąm ze stryszku moje "gospodarstwo" czyli dekoracje wielkanocne; kwokę , stadko kurczątek , kogutka , owieczkę i kaczkę. Owieczka dostała w tym roku wsparcie w postaci drugiego egzemplarza . Wszystko jak zwykle ułożyłam w płaskim wiklinowym koszyku wyścielonym siankiem . Wygląda efektownie . Na stojącej obok doniczce z kwiatami zasiadły szydełkowe motylki i dwie wielkie pszczoły, które zrobiłam niedawno. Za tydzień postawię na stole świnkę - cytrynkę . Wymyśłiłam ją w dzieciństwie kiedy o gotowych dekoracjach nikt nawet nie marzył i robię do dziś. Od paru lat nawet kilka , bo spodobała się moim synowym.
Dziś ostatnie porządki w kuchni a od środy gotowanie świątecznych przysmaków.

czwartek, 25 marca 2010

25.03.2010 Wiosennie

Wiosna dziś piękna za oknem. Wprawdzie z mojego biura niewiele ją widać , ledwie czubki drzew i pnie tui , które rosną na trawniku przed frontem ale na pewno jest . Słońce przygrzewa , powietrze złagodniało i nawet wrony jakoś weselej kraczą . Wiosna nigdy jakoś specjalnie mnie nie nastrajała , z wszystkich pór roku najbardziej lubię jesień , ale natura ma w sobie coś takiego,że bezbłędnie wie kiedy się zbudzić do życia . Minął przednówek , minęło wraz z nim zmęczenie i wraca energia. Mam nowe pomysły na dekoracje świąteczne, odkopałam stary przepis na gotowany sernik i mimo,ze zarzekałam się jak żaba wody ,że już nic w tym roku piec nie będę , jednak postanowiłam go na święta przygotować . Co to zresztą za Wielkanoc bez sernika...
A oto przepis - dostałam go dawno temu od pewnej woźnej z wiejskiej szkoły .

Sernik gotowany pani Alinki Rz.

75dkg sera twarogowego na sernik

1/2 kostki margaryny

3/4 szklanki cukru + cukier waniliowy

1/2 opakowania budyniu waniliowego bez cukru

1/4szklanki mleka

herbatniki do wyłożenia tortownicy

Ser zmielony, masło, mleko, cukier i jaja wymieszać, ogrzewać na parze lub w kąpieli wodnej aż zaczną się wydzielać bąbelki powietrza. Wtedy wsypać cukier waniliowy, budyń i garść bakalii, wymieszać wylać do tortownicy ze spodem.Zastudzić . Po ostygnięciu mozna oblać polewą czekoladową

Pamiętam, że był pyszny.


Wypisałam też dziś kilka kartek świątecznych. I cóż stąd ,że przyjdą góra ze trzy , niech rodzinka i znajomi się ucieszą. W sobotę mam już luzik , tylko ostatnie poprawki w sprzątaniu więc pojadę na działkę mamy po gryczpan ( bukszpan) i forsycję, przy okazji wysadzę kilka cebul hiacyntów i żonkili , a potem w domu wysieję rzeżuchę i zacznę świąteczne przysmaki przygotowywać i krochmalić serwetki. Muszę na nie bardzo uważać , bo mają ponad 90 lat.
Taka rodzinna pamiątka.
Po pracy pojechaliśmy z mężusiem na zakupy. Nic szczególnego, trochę spożywki , kilka teczek do dokumentacji firmowej i oczywiście coś dla wnusi. Mężuś wrzucił do koszyka kaczkę , która kwacze , a ja dżinsowe ogrodniczki. Jedno i drugie zarąbiste. Wypatzryliśmy też w sklepie z wikliną śliczne wózeczki dla lalek. Kupimy jej taki. Nie będzie się nasza wnusia bawiła tandetną chińszczyzną.

poniedziałek, 22 marca 2010

22.03.2010 Takie tam domowe trzy po trzy

Jak to zwykle u mnie , dużo się dzieje. W pracy udało mi się dziś trzy kosztorysy popełnić , niewielkie ale i tak było co liczyć. Dom wysprzątałam- tak świątecznie w sobotę . Zostały okna w sypialni nieumyte, ale zrobię to w tygodniu. .„Odczyniłam” trochę stare , ustawiłam na stole wodę , ogień i kamienie , otworzyłam okno dla przepływu powietrza i świeżej energii. Takie małe , nieszkodliwe czary , a że wypadły na przesileniu to muszą być skuteczne ( niektórzy mówią na to feng shui – ja wolę czary) .
Bon prix poprawił mi humor i już dziś przyszła paczka z kostiumem na wiosnę . Przydał by się też fryzjer ale wszystko w swoim czasie. Dostaliśmy też pierwszą kartkę świąteczną od Granity . Obawiam się ,że to będzie jedyna kartka świąteczna na tegoroczną Wielkanoc. Przy okazji poszukiwań
książki o robótkach znalazłam stary przepis na sernik gotowany i tak myślę ,że może go zrobię na święta. I tak nie przeskoczę w tym mojej młodszej synowej , jej serniki są niedoścignione , ale ten gotowany był smaczny i się zawsze udawał więc kto wie …