babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 24 sierpnia 2019

24.08.2019 Sobota jak sobota

nic ciekawego . Jak zwykle zaliczyłam zakupy, sprzątanie, przepierki i nie wiele więcej . Pod wieczór pojechaliśmy obejrzeć nowy market budowlany , który niedawno ruszył w naszym mieście . Nic szczególnego , wybór raczej standardowy . Zakupów nie robiliśmy. Chwilowo nie mammy potrzeb. Na zieleniaku drogo . O dziwo dziś było jednak więcej towaru niż w ubiegłych tygodniach . 
A jutro wyjazd. 

piątek, 23 sierpnia 2019

23.08.2019 Sprawy babusine

Tak myślałam ; kasa będzie w poniedziałek, dzisiaj się nie wywiązali.  To znaczy jeszcze trochę nerwów. 
Ogarnęłam przybiurowy ogródek . No powiedzmy ,że ogarnęłam . Częściowo . Poobcinałam kocimiętkę i częściowo smagliczkę górską . Strasznie się rozrosła. Smagliczkę górską też muszę jeszcze przyciąć. Ta nadmorska w pełnym rozkwicie . Dopiero teraz . Cały czerwiec i lipiec , kiedy powinna kwitnąć wyglądała jak by miała zwiędnąć . Wystarczyło kilka godzin deszczu i nadrobiła zaległości.
Do jesieni równo miesiąc , a ja już na nią czekam. Zamówiłam sobie nowe dżinsy . Stare poprzecierały mi się tu i ówdzie , na kolanach i siedzeniu na ten przykład i już na początku wiosny poszły do kontenera . Teraz muszę znaleźć trzy rzeczy do skasowania . Coś się znajdzie . Miałam zamiar sobie jeszcze dokupić kurtkę i sweter , ale chyba odpuszczę . Sweter mogę zrobić - włóczki mam ilości nie małe, a co do kurtki mam mieszane uczucia . No , bo skórzaną kurtkę mam , nieco z niej wyrosłam w szerz więc póki co nie korzystam , ale przecież mam i inne i jesienią i tak chodzę w wełnianych żakietach albo w pelerynie więc nie wykorzystam . Z drugiej strony taka krótka ramoneska by się przydała , bo to można na wiele sposobów nosić . Tyle, że ciuch ze sztucznej skóry. Lidl zapowiada w ofercie od poniedziałku więc jeszcze pomyślę.
Na pewno przed sezonem jesiennym zaopatrzę się jeszcze w żakiet . Taki do pracy.  No i muszę też garderobę małżonka uzupełnić . Ze dwie nowe koszule mu się przydadzą i może jakaś nowa marynarka.

No , tak i wcięło mi ciąg dalszy . Nie chce mi się już tego odtwarzać . pisałam o tym ,że wnuczęta do szkoły gotowe i chwalili się  szkolnymi zakupami oraz o planowanej jesiennej dekoracji . 

czwartek, 22 sierpnia 2019

22.08.2019 Sprawy babusine

takie zwykłe codzienne . Nic szalonego , nic szczególnie ciekawego, jeszcze jeden zwyczajny dzień . I tak jest dobrze , nie zawsze musi się coś dziać .
Byłam wczoraj u matki. Zawiozłam jej śliwki i trochę gotowych kompotów. Póki co nic nie wywinęła . Siedzi w domu i ogląda seriale. Nie chce jej się chodzić do klubu emeryckiego . Na razie chodzi tylko na chór.  Widzę ,że oklapła. Już się nawet ze mną nie kłóci i nie wymyśla nowych teorii spiskowych; pytanie jak długo. Wyznaczyłam sobie środę na dzień odwiedzin u niej i muszę się tego trzymać , bo widzę ,że już  wymaga dopilnowania.   
Dziś ostatecznie ogarnęłam resztę śliwek. Wypestkowałam , powkładałam do woreczków i zamroziłam. Dosmażam też ostatnią porcję powideł , jutro załaduję do słoików i na tym chyba skończę na ten rok zabawy z owocami. Zapas mam na dobre pięć lat do przodu. 
Postanowione ; w niedzielę jedziemy odwiedzić przyjaciół z Podlasia . Są w sanatorium niedaleko Torunia. Świetna okazja żeby się spotkać i spędzić razem trochę czasu. Już się cieszę. 
Jeśli chodzi o sprawy pracowe , to znów nie śpię po nocach; zbliża się termin zapłaty dwóch dużych faktur a ja denerwuję się czy na pewno klienci zapłacą . Ile razy to przerabiałam Miliony ! Na jednego raczej można liczyć na pewno , kwestia czy się wywiąże w tym tygodniu czy dopiero w poniedziałek ( termin przypada w sobotę). Drugi zapłaci 30-ego , chociaż termin ma jutro. Ten model tak ma , o czym się przekonałam już nie raz , płacą albo 15 albo 30 i w żaden inny dzień.  Zobaczymy. 
Małżonek dostał zaproszenie od dostawcy alarmów na wycieczko- szkolenie ( z dużą przewagą wycieczki) do Czech, w nagrodę za osiągnięcia w sprzedaży i znajomość systemu . Stamtąd wywodzi się firma produkująca. Miło .  Chętnie bym się wybrała na taką wycieczkę, ale niestety , tylko na jedną osobę.  Ale i tak miło , doceniono nas. 

środa, 21 sierpnia 2019

21.08.2019 "Tani Armani"

Będzie o ciuchach , ale najpierw ciekawostka ; te fotki zrobiłam trochę więcej niż godzinę temu w naszej galerii . Dopiero sierpień a na sklepowych półkach oferta ! 


Tak , tak , dobrze widzicie ; oferta świąteczna !!! Koniec świata !

A teraz o tym "Tanim Armanim " z tytułu.  Tytuł wziął się z ostatniej wyprawy na motorówkę . Przy głównej drodze , w miasteczku Ślesin okazały szyld z powyższym napisem reklamuje second hand, po naszemu lumpex.  Lumpex dość sporych rozmiarów i uporządkowany  i kto wie, co udało by się w nim znaleźć , może faktycznie coś od Armaniego ?  Ale nie o lumpexie miało być. Po załatwieniu kolejnych rzeczy niemożliwych miałam dziś trochę luzu w pracy , to sobie po cyberprzestrzeni pobłądziłam i poczytałam różne różności . I trafiłam na rzecz o produkcji ciuchów .Dało mi do myślenia!  Przeraziły mnie liczby ; co roku sprzedaje się 80 miliardów sztuk odzieży !!! Cyfra niewyobrażalna. I podobna ilość ląduje na śmietnikach , a ilość używanych do produkcji odzieży komponentów , chemikaliów, barwników jest wręcz nie policzalna o zużyciu energii nawet nie wspominając. O ile rzeczy z tkanin naturalnych rozłożą się w jakimś relatywnie niedługim czasie ; od paru miesięcy do kilku lat , o tyle ciuchy z poliestru czy innych tworzyw sztucznych rozkładają się jak wszystkie inne tworzywa, 200 lat i więcej.  Problemem tez okazała się utylizacja. Na szkło, papier plastiki są kosze, na tekstylia nie, poza pojemnikami ustawianymi specjalnie w tym celu jednak nie wszędzie jak inne śmietniki. Tekstylia wrzuca się do śmieci ogólnych czyli według przyjętego nazewnictwa  zmieszanych.  I są bezużyteczne , bo zalane jakimś smarem czy jogurtem nie nadają się do recyklingu, w przeciwieństwie do tych z pojemników, które da się przerobić w 82% , również te z tworzyw sztucznych . I jak tak nad tym pomyślałam , to mi wyszło, że faktycznie przydał by się osobny kosz na tekstylia . No , bo przecież zużytych majtek czy podartych rajstop czy resztek po uszyciu czegoś, albo koszulki zaplamionej farbami  nie da się wynieść do pojemnika na rzeczy przeznaczone np. dla organizacji charytatywnych.  Znane panie modelki ( nie wiem czy to nie przypadkiem hipokryzja w jakiejś formie ) zaczęły wprowadzać nowy trend ; odchudzają swoje szafy i nie kupują kolejnych ciuchów , twierdzą ,że poprzestają na tym co miały dotąd w szafie, kompletują z tego różne zestawy , a coś na jednorazowe wyjście pożyczają od koleżanek , albo z wypożyczalni . I wymieniają się miedzy sobą ciuchami , a jeśli już kupują to w lumpexach właśnie . Jest to jakiś sposób. Zastanawia mnie jednak czy stoi za tym tak zwany "lans" czy w istocie mają cel ,czyli ratowanie planety przed zalewem śmieci. A twierdzą , że w tym celu, że każdy powinien o tym pomyśleć i zacząć stosować , że taki zmasowany bojkot sieciówek, marek i kolekcji wpłynie na poprawę sytuacji. Może wpłynie, może nie . Jeśli nawet to w bardzo długim przedziale czasu , bo takie sprawy ciężko się ludziom do świadomości przebijają i nie wiadomo czy planecie wystarczy czasu  .  Co nie zmienia faktu, że mamy tak rozbuchaną konsumpcję - wszystkiego , nie tylko ciuchów , ale agd, elektroniki, aut, mebli itd - że wszystkiego jest w nadmiarze, co generuje góry śmieci.  Ja sama jestem tego przykładem , choć i tak daleko mi do wielu innych.  Szafę z ciuchami udało mi się nieco odchudzić , nadal tzrymam się zasady ,że za 1 nowy ciuch , 3 idą do kontenerka, ale już gdy chodzi o domowe drobiazgi i dekoracje ta moja zasada bierze w łeb za każdym razem, gdy coś mi się bardzo podoba, albo wpadnie mi do głowy nowy pomysł na dekoracje. Często mówię sobie "nie " i rezygnuję ,ale nie zawsze . Tak czy inaczej , od czegoś trzeba zacząć , można i od mniejszej ilości ciuchów . I nie chodzi o to ,żeby nie kupować wcale , ale wybierać świadomie , mniej a w dobrej jakości . Sprawdzi się o tyle, że dłużej posłuży.  A można i tanim kosztem w takim "Tanim Armanim" i innych "Studiach Odzieży Używanej" . Zawsze to parę nowych sztuk mniej w obiegu i mniej na śmietniku.

wtorek, 20 sierpnia 2019

20.08.2019 Lubię tę porę roku

Lato w odwrocie , zieleń już nie tak intensywnie zielona , obfitość owoców i warzyw ( w tym roku z tym gorzej) kwitnące asrtry... Cudnie ... Ostatnio z tymi porami roku jednak co nie tak, lato się wydłuża i czasem jeszcze w październiku bywa gorąco, ale i tak lubię  końcówkę sierpnia. 
Dziś gotuję zaprawy , zrobione w niedzielę i wczoraj i smażę kolejną porcję powideł. Trochę też wrzucę do zamrażarki. Zimą będą jak znalazł. No i knedle , muszę koniecznie ugotować na obiad ; może w sobotę ? Na drzewie mam ich jeszcze mnóstwo , jeśli uda mi się wykorzystać te co mam , to narwę świeżych. 
Wypróbowałam dziś drugą z kupionych niedawno patelni, tę do naleśników i od dziś przestaję krytykować Ikeę ; obie patelnie są barzdo dobrej jakości . Naleśniki zjedliśmy z dżemem z malin polarnych - też kupionym w Ikei , dla sprawdzenia jak smakuje. A smakuje owocowo , bez jakiegoś konkretnego smaku , raczej ogólnie owocowy z lekko przypalonym cukrem. W sumie nie złe. 
W pracy intensywnie ; jak zwykle załatwiam rzeczy nie możliwe . 
I na koniec zmiana wystroju ; ulubiony na ulubioną porę . 

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

19.08.2019 Dużo się dzieje

W pracy koniec sezonu ogórkowego i od razu  pod górkę. Kłopoty z towarem. Nie pierwszy to raz jakby co. Ogarniemy.  Ilość śliwek mnie przerosła. Zrobiłam 18 słoików i  4 powideł , prawie cały duży koszyk wcisnęłam Szwagroskiej , przygotowałam następny garnek na powidła i wciąż mam jeszcze jeden prawie pełny koszyk do zagospodarowania . Chyba  hurtowo zacznę te kompoty produkować i na olx-ie sprzedawać . 
Nie będę się dziś zbyt długo produkować , komp mi się aktualizował ponad godzinę aż się wkurzać zaczęłam . Może nie zwariuje , jak to często ma miejsce przy aktualizacjach i jutro wystartuje normalnie. 
Lekko popadało , wczoraj w nocy i trochę pokropiło w ciągu dnia. Przyjemna , polska wersja lata - nareszcie!

niedziela, 18 sierpnia 2019

18.08.2019 Obrazki z wyprawy

Wydłużony weekend nieubłaganie dobiega końca. Nie był może jakoś szczególnie zagospodarowany, ale było ok. Z przyjaciółmi się spotkaliśmy, na działce popracowaliśmy , popływaliśmy motorówką i trochę lb też było ( przespałam dziś połowę niedzieli; dawno mi się to nie zdarzyło). A skoro mowa o motorówce ... 
Motorówka , a dokładnie rib czyli takie skrzyżowanie pontonu z motorówką ( używają tego ratownicy wodni, bo jest najbezpieczniejsze z wszystkich sprzętów pływających) jest własnoscią starszego syna . Marzył o tym długo i jakieś 3 lata temu udało mu się zrealizować . Wyjechaliśmy o 11.00 i udaliśmy się na na jezioro ślesińskie a właściwie to bardziej zalew niż jezioro. Sieć kanałów łączy je z Gopłem ,a w drugą stronę z  jeziorem Mikorzyńskim i Pątnowskim .   W samym Ślesinie jest marina , kilka plaż , ośrodek wypoczynkowy , las i pięknie zagospodarowany park . Ślesin jest uroczym miasteczkiem we wschodniej Wielkopolsce z Napoleonem w tle . Historia miasteczka jest długa i zmienna jak zmienne były losy tej części Wielkopolski.  Napoleon jest jednak obecny w nazwach ulic , pomnikach i łuku triumfalnym . A tak , to miasteczko ma własny łuk triumfalny . A wracając do motorówki , po przyjeździe zwodowaliśmy ją , a ponieważ jest trzyosobowa , wsiedliśmy z małżonkiem i synem , bo tylko on ma uprawnienia do prowadzenia takiego sprzętu a synowa z wnusią poszły na plażę . Po wypłynięciu z portu kawałek płynęliśmy na wolnych obrotach, bo na wodzie też obowiązują przepisy ruchu , a dopiero kiedy minęliśmy znak zakazu nasz sprzęt nabrał prędkości . Taki mniejszych rozmiarów rib jak syna ma 20koni mechanicznych ( to nie to co moje auto czyli 180, ale na motorówkę to całkiem sporo) i po dodaniu mocy wchodzi w pełny ślizg
 ( tak to się nazywa ) i osiąga prędkość 45 km na godzinę .Na wodzie i tak robi wrażenie , wiatr we włosach odczuwalny. Byli od nas szybsi , szczególnie skutery wodne , które mogą mieć i 650 koni i osiągają prędkości zawrotne. Przepłynęliśmy trzy jeziora . Właściwie nie całe , bo na Pątnowskim odbywały się regaty więc częściowo było wyłączone. Popłynęliśmy wobec tego w poprzek, do wejścia na Wartę , gdzie mieści się śluza . śluzowanie odbywa się dwa razy dziennie . Po powrocie dołączyliśmy do synowej i wnusi , poływaliśmy w jeziorze , w którym- ciekawostka : woda nigdy nie zamarza i jest ciepła , bo zasilają ją zrzuty z elektrowni Pątnów - Adamów -Konin. Zjedliśmy pyszny obiadek w budkach gastronomicznych przy marinie, wnusia poszalała na placu zabaw , pokręciliśmy się też w pobliżu kościoła i łuku triumfalnego. Zjedliśmy też po porcji lodów i dzień minął . Pora była opuścić marinę i ruszyć w drogę powrotną . Dzien był wyjątkowo przyjemny, było ciepło , ale słońce schowało się za chmurami i przez to powietrze było rześkie a upał nie męczył. W sam raz na turystyczne wyprawy. A żeby nie było, że coś ściemniam . to proszę , parę fotek: 

Marina wygląda imponująco 

Po drodze mijaliśmy różne ciekawe obiekty , taki na przykład hausbot - domek z napędem motorowym


Urokliwe zakątki 


Widok na śluzę  prowadzącą  na Wartę 


Niesamowita roślinność wodna , całe połacie żółto kwitnących lilii wodnych 


I takie nastrojowe budowle - w tej się po prostu zakochałam , kawałek dalej wśród drzew mignęły nam wieże Lichenia 


Fontanna w parku miejskim, jest na tyle wysoka , że nie udalo mi się jej sfotografować w całości z jakiejś bliższej odległości , przypomina trzy różnej wysokości świeczki 

 Tuż za parkiem mieści się taki oto kościół , urokliwy, zatopiony w zieleni ; nie wydaje mi się, żeby był bardzo stary , ma jednak ciekawą architekturę . Niestety nie udało nam się obejrzeć , bo był zamknięty na głucho 




Tuż obok rośnie takie dziwne drzewo ( może ktoś wie co to takiego) , liście mają średnice z 20-25cm i strąki jak fasola - kawałek dalej trafiliśmy na ogromny głaz narzutowy , ponad dwa metry wysokości i chyba nie mniej w obwodzie , poświęcony został Janowi Pawłowi II , ale fotka mi się nie udała niestety 





I łuk triumfalny -faktycznie opisany jako Łuk Napoleona . Szkoda , że szpecą go znaki drogowe , ale przy tym natężeniu ruchu jaki panuje w miasteczku nawet rozumiem ,że się tam znalazły 


I popiersie Napoleona , zauważyłam je dopiero jak opuściliśmy park i weszliśmy na most łączący go z mariną stąd takie mało wyraźne zdjęcie 


I jeszcze jedna fontanna (też widok z mostu ) ; woda z tej fontanny zasila wodospad 


Widok na wodospad ; był dość dziwnie usytuowany , nie wpadliśmy na to jak do niego podejść , moze by się udało gdyby było więcej czasu 


I jeszcze rzut oka na miasteczko