babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 21 lipca 2018

21.07.2018 Upał - znowu i sporo zajęć

jak na jedną , krótką sobotę . Zaczęłam jak zwykle od zakupów. Majster przyjechał rano , ale niestety, posadzka nie wyschła więc kontynuacja prac w wc dopiero w poniedziałek. Ale już bliżej niż dalej. 
Zrobiłam inaugurację mojej myjki ciśnieniowej. Wyczyściłam okap , szufladę z koszami na śmieci i posadzkę w kuchni w tych wszystkich zakamarkach, do których normalnie dobrać się trudno. Łatwo poszło , chociaż potrzeba trochę czasu. Mężuś zamontował mi w szufladzie dodatkowy pojemnik na odpady biologiczne. Muszę pamiętać żeby je wrzucać w odpowiednie miejsce , a nie jak dotąd do śmieci mieszanych. 
Po obiedzie pojechaliśmy do biura zagospodarować magazyn i trochę posprzątać.  Zajeło nam to sporo czasu , ale prawie opróżniliśmy salkę , w której dotąd składowaliśmy materiały , wywieźliśmy wszystkie zbędne kartony i śmieci , i poukładaliśmy towar na regałach. Na koniec wybraliśmy się na naszą starą - nową działkę . I w samą porę . Urzędowała tam moja matka i jak zwykle zdążyłam się wkurzyć .  Spady pozgarniała i powrzucała pod krzaki i pozakopywała w trawniku. Na szczęście nie zdążyła z wszystkim co spadło. Pogoniłam ostro. Kazałam na kompostownik wyrzucać , to się tłumaczyła, że przecież nie wolno tam nic wrzucać . Chyba z 15 razy jej gadałam ,ze po to jest ten kompostownik. Jak groch o ścianę ; ja swoje , ona swoje , że nie wolno i że przecież pod krzakami zgnije i nic się nie stanie . Nie docierało , jak jej tłumaczyliśmy jej , że wyżre i wypali trawę i nic w tych miejscach nie będzie rosło. I jak zwykle poupychała po krzakach różne śmieci , które jej powyciągałam i kazałąm wyrzucić na śmietnik. Siedziała jeszcze jak wracaliśmy więc nie dam głowy, że znów coś nie zmalowała. Przywiozłam koszyk jabłek i połowę drugiego. Jutro jakoś je zagospodaruję . A jest jeszcze drugi drzewo i grusza , też pełna owoców. 
Kupiłam dodatek historyczny do Fokusa . Bardzo ciekawy.  Poczytałam już trochę i za chwilę będę czytać dalej.  Oprócz mojego ulubionego tematu czyli początków państwa polskiego , trochę historii mody , trochę o pasjonatach militariów z czasów II wojny i rekomendacji książek historycznych . 

piątek, 20 lipca 2018

20.07.2018 Wernisaż i nie tylko

zacznę od "nie tylko" . W momencie jak odpaliłam bloga licznik pokazał mi równiutkie 150 tysięcy odwiedzin! Ot taka ciekawostka ... 
Wernisaż udany . ma dziewczyna rękę do rysunku . Wystawiła kilka pejzaży , kilka martwych natur , portret ( pierwszy jaki namalowała ) i kilka rysunków ołówkiem . I jeden , nie wiem jaką techniką robiony , ale cudny . Obrazek raczej niż obraz ale wyszedł pięknie i po dłuższym przyglądaniu się stwierdziłam że  po prostu mnie zachwycił .  Modelem było szklane jabłuszko , całkowicie przeźroczyste ( stało na stoliku obok obrazu). Jego urok polega na załamywaniu światła. I to właśnie , ten efekt przejrzystości i przenikania światła udało się uchwycić artystce . Rysunek jest na czarnym tle , chyba w ołówku albo białej kredce. Śliczny. Może nawet go kupimy?  Poza tym było klasycznie bym powiedziała, ludzie przychodzili oglądali , rozmawiali ... Był też nauczyciel rysunku naszej znajomej. Mój dawny znajomy , jeszcze z czasów pracy w zozie . Jeździł wtedy na karetkach, ale już wtedy dużo rysował . Nawet w pracy , kiedy czekał na zlecenia . Nigdy bym nie pomyślała , że zostanie kiedyś nauczycielem rysunków . Były kwiaty , gratulacje, wino , kawa i zimne napoje. 
Wszystkie obrazy miały proste , czarne ramki i zostały zawieszone na betonowej ścianie w głównej hali budynku redakcji. 
Na wystawie był też nasz starszy synalek z żoną i wnuczką . Wnusia była jedynym dzieckiem , które odwiedziło wystawę i była bardzo dumna ,że "ciocia " z nią rysuje . Tak naprawdę artystka jest taką "przyszywaną" ciocią , ale nie mają z partnerem swoich dzieci więc naszą wnusię bardzo lubią i rozpieszczają . Po godzinie  ( aż tylu obrazów nie było, żeby godzinę poświęcić , ale większość ludzi się znała więc się gadało) pojechaliśmy na małe zakupy a potem na rynek posłuchać jazzu. Tym razem koncert był tylko lekko jazzujący . Dobrze trafiliśmy , bo były piosenki Stinga i Chrisa de Burg ( swojego czasu mój wielki idol, ale to było dawno , teraz już tak nie szaleję za tą muzyką ) i własne kompozycji własnych zespołu . I całkiem spora publika rozsiadła się w ogródkach piwnych , kąciku czytelniczym i porozstawianych krzesłach.
Z tematów remontowych , mamy już posadzkę w wc. Chłopaki idą jak przeciąg. Wystarczyły im kolejne 2 godziny , żeby ją ułożyć . Jutro będą już układać na ścianach.

czwartek, 19 lipca 2018

19.07.2018 Praca wre

Można ? Można . Nowy majster od płytek przyjechał dziś o 16.00. Wszystko co potrzebne miał na samochodzie i od razu przystąpił do pracy , a właściwie przystąpili , bo przyjechał z pomocnikiem . W niecałe 2 godziny wyprostowali ściany , zrobili sobie pomiar na posadzkę i ją zagruntowali . Jutro kładą płytki na posadzkę i nie wiem co jeszcze , ale zapowiedzieli , że jeśli będzie padać to przyjadą o 13.00 , bo mają roboty na dworze , a kiedy pada nie mogą nic zrobić. Cieszę się jak diabli. Humor wciąż mam kiepski , ale idzie w górę . 
Jestem przerażona tym co dzieje się w Kraju. Kompletna degrengolada w wykonaniu ekipy rządzącej. Nie o to biło się nasze pokolenie . 
Po miesiącach suszy i klimatu pustynnego przyszedł klimat tropikalnej dżungli; upalnie i wilgotno. Nawet pranie nie chce schnąć. 

środa, 18 lipca 2018

18.07.2018 Nic nowego

dół mi nie odpuścił i pewnie jeszcze trochę mnie potrzyma , ale jak zwykle wrócę do formy.  
W pracy jak w pracy , robimy swoje , choć tempo nieco zwolnione z powodu sezonu ogórkowego. 
Dostaliśmy zaproszenie na wernisaż . Nasza zaprzyjaźniona graficzka z miejscowego tygodnika wystawia swoje prace plastyczne . W piątek o 18.30 otwarcie wystawy . Musimy się wybrać . W co się należy ubrać na wernisaż ? Pojęcia nie mam . Nigdy nie byłam , chyba włożę jakąś letnią sukienkę po prostu . Chodziliśmy do muzeów na różne wystawy ale na taki prawdziwy wernisaż ( nie ważne ,że tylko na skalę powiatową , ale jednak) jakoś się nie złożyło. Oczywiście musimy się wybrać , bo przecież się przyjaźnimy, nawet nad jeziora razem wyjeżdżamy. 
Wczoraj zrobiłam drugą mitenkę. Szydełko pomaga na stres , igliczki też i w ogóle wszystkie robótki. 

wtorek, 17 lipca 2018

17.07.2018 Eeeeehhhhh

Temat remontu się nieco opóźnia . Ok. do czwartku przeżyjemy. Poprzedni majster zgłosił się dziś po narzędzia i oddał klucze. O kasie nawet nie wspomniał , a my też się nie odzywaliśmy . Tym sposobem zaoszczędziliśmy. Co prawda głupio nie zapłacić umówionej kwoty za robotę , ale w tym wypadku ... Chyba nie powinno mnie to gryźć. Gość miał wybór . 
A tak w ogóle to dół mnie jakiś dopada ...

poniedziałek, 16 lipca 2018

16.07.2018 Letni klimat

zapanował w mieście. Nawet korków dziś nie było. Obleciałam kilka sklepów w mieście . Kupiłam prezent imieninowy dla wnusi , odebrałam kosmetyki od mojej konsultantki i zrobiłam najpotrzebniejsze zakupy. W firmie zaczął się sezon urlopów. Od dziś młodszy synalek . Remont podobno wznawiamy jutro . Ma nowy majster przyjść i zacząć . Oby . Po tej jeździe , nie uwierzę jak nie zobaczę. Bałagan trochę w domu ogarnęliśmy. Łatwiej się poruszać od razu. 
Wreszcie trochę popadało. 

niedziela, 15 lipca 2018

15.07.2018 Weekendy zdecydowanie są za krótkie ,

szczególnie jak jest lato i ma się remont w domu. Dla przyjemności jednak zakisiłam trzy duże słoiki ogórków i zrobiłam na szydełku jedną mitenkę , taką ażurową , do mojego nowego żakiecika . Wiem , wiem , lato dopiero się zaczęło , ale po trzech miesiącach upału i suszy marzę już o jesieni.  Tak mam i tyle. Jutro zamierzam jeszcze zrobić kilka słoiczków ogórków w curry . Zrobiłabym dziś , ale stwierdziłam ,że muszę świeżą przyprawę kupić , bo ta co mam lekko zwietrzała. I nic dziwnego , bo dość rzadko jej używam. 
Ogarnęliśmy też trochę mieszkanie , choć jeszcze nie koniec remontu , ale już mniej wszystkiego stoi więc jakoś łatwiej funkcjonować . 
Będzie lepiej...