czyli weekend . Co mnie cieszy , bo ten tydzień był dość
zwariowany . Przynajmniej gdy chodzi o pracę . Ale nie jest źle . W domu nie
wiem co najpierw do ręki brać , bo to i działka i porządki i sezon imieninowy w
pełni . W niedzielę idziemy na imieniny do Szwagroskiej , w środę imieniny
mojej matki i urodziny młodszej synowej. No i zwyczajne domowe sprawy .
Dziś zrobiliśmy większe zakupy , takie na dobre dwa tygodnie .
Jutro tylko po pieczywo i owoce na zieleniak się udam i jakiś drobiazg dla
Szwagroskiej kupię . Posprzątać też by należało i na działkę by należało i tak
dalej i dalej. Wciąż coś do roboty mam . Ale jak to mówią ; grzybów z lasu nie
wyzbierasz ryb z rzeki nie wyłowisz, roboty nie przerobisz .
Tak jest u mnie . Robotę wciąż mam.
Lenia też mam , szczególnie teraz latem , jak się robi upalnie a
upały źle na mnie wpływają.
Zakwita mój trawnik -łąka . Całkiem fajnie
to wygląda. Na razie mam pogląd na ten przybiurowy. Na działce siałam tydzień
później ale pewnie też będzie podobnie .
Do wyborów coraz bliżej , a chiński wirus nie odpuszcza , ludzie
o zasadach już prawie zapomnieli . Czym się to skończy ? W moim powiecie
nadal nie go nie ma poza tymi dwoma przypadkami na początku. Samymi wyborami
też się w mieście mało przejmują , jakieś pojedyńcze plakaty wiszą po płotach i
to wszystko.