babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 6 września 2025

6.09.2025 Z hukiem

 zaczęła mi się sobota. Początek właściwie był już wczoraj, bo jak zwykle zamknęłam drzwi , 14 telefonów. Po trzecim wyłączyłam dzwonek ale potem , już późnym wieczorem włączyłam z powrotem . Rano , jakieś dwadzieścia po szóstej telefon. Patrzę- matka więc już wiedziałam o co chodzi, dzwonek wyciszyłam chcąc jeszcze się trochę dospać. Nic z tego , dzwoni i dzwoni . W domu było cicho a ja słuch mam dobry więc słyszałam. Po jakiś 40 minutach się uspokoiło, ale i tak już nie spałam więc wstałam. Idę do kuchni , patrzę a tu wyświetla mi się mamuśka 11 razy jakiś zastrzeżony , kuzynka I . znów mamuśka , znów kuzynka i tak jeszcze kilka razy . I tu pomyślałam ,że coś się w rodzinie wydarzyło. Dzwonię do kuzynki. A ona mi na to, że mam oddzwonić na policję do aspiranta , bo była u mojej matki policja . Podobno się źle czuła a w pokoju są jej leki , zamknięte a ona ich potrzebuje. Za głowę się złapałam. A na koniec kuzynka mówi do mnie "ale wiesz co, rozmawiałam z ciotką i mówiła normalnie i całkiem składnie, nie wydaje mi się, żeby potrzebowała pomocy albo się źle czuła". Aha ! Już wiedziałam co jest grane. Sprawdziłam numery ale do aspiranta nie dało się oddzwonić , bo zastrzeżony. Za chwilę znów telefon od matki , tym razem odebrałam a ta znów się awanturuje o ten zamknięty pokój. Powiedziałam ,że otworzę jak przyjadę z tabletkami. Tuż przed ósmą wsiadłam do auta i pojechałam po pieczywo ,  potem zwykle jeżdżę na zieleniak i przed dziewiątą jestem u matki. W domu wpadłam na pomysł , że podjadę na tę policję sprawę wyjaśnić i się nawet w tym celu przygotowałam, zabrałam pendrive z filmikami. Kupiłam pieczywo i pojechałam na komisariat. I tu miałam fart , bo był gość, z którym już kilka razy rozmawiałam o tych jazdach. Mówię, co i jak , że matka ma demencję i już jest orzeczenie o niepełnosprawności z tego tytułu, że zamykamy duży pokój na patent, bo to babsko tam sobie noclegownię zrobiło i mimo, że i policja ją wywala i ja co kilka dni , to i tak się wsypuje i jak nie wierzy to mam pendriv z filmikami z kamery. Na koniec przeprosiłam za cale zamieszanie i że nie odebrałam, bo najzwyczajniej spałam i nie słyszałam dzwonka. Nie wnikał w szczegóły więc za dużo nie tłumaczyłam. Stwierdził, że mam się nie przejmować , jak matka zadzwoni do nich  to przyjadą, przynajmniej sprawdzą czy wszystko w porządku. I żeby było śmieszniej zasugerował " kogoś co by wziął to babsko za szmaty i wybił jej z głowy to nachodzenie". Szczerze mówiąc to tak powinnam zrobić , ale przecież się z nią nie będziemy szarpać . Tego jednak nie powiedziałam już głośno. A potem jak zwykle zaliczyłam jeszcze zieleniak i pojechałam do matki. Siedziała naburmuszona ale o drzwiach zapomniała i całej akcji też . Wysłałam ją do kuchni, żeby schowała zakupy do lodówki a sama otworzyłam drzwi i tyle.  Potem z kuzynką ustaliłyśmy przebieg. Matka nie mogła dodzwonić się do mnie zadzwoniła na policję. Przyjechali, próbowali się do mnie dodzwaniać ale nie mogli to im podsunęła kuzynkę i do niej zadzwonili z matki telefonu a ona do mnie Cyrk na kółkach.  

Tak poza tym z działkowych planów nic nam nie wyszło. Lało od rana aż prawie do osiemnastej. Lało, co już samo w sobie u nas jest niebywałe. Ale nie ma tego złego; zaprowadziłam porządek w kuchni , zrobiłam solidne pranie i poukładałam w szafach. Na działkę pojechaliśmy dopiero wieczorem ale tylko na chwilę. Zerwałam kilka pomidorów , sprawdziliśmy czy deszcz nie narobił szkód i zostawiliśmy kupione wczoraj drobiazgi. Nadrobimy. 

piątek, 5 września 2025

5.09.2025 Czterdzieści i cztery

 tak , tak, Dziś nasza 44 rocznica ślubu. Kawał czasu ! Z tej okazji zjedliśmy sobie obiadek w chińskiej knajpce a poza tym dzień jak co dzień. Poświętujemy za rok.  Niestety codzienność jest jaka jest , w naszym przypadku absorbująca. Obowiązek goni obowiązek. Całkiem sporo dziś pozałatwiałam z odstawieniem dokumentacji do księgowej i wnioskiem o przedłużenie opieki dla matki włącznie. I tu miałam fart , bo akurat trafiłam na koordynatorkę opiekunek i chwilę z nią porozmawiałam o tych ostatnich jazdach z tym babskiem. W przyszłym tygodniu przyjdzie na wywiad. 

Zrobiliśmy dziś zakupy - gigant, bo i zwykłe cotygodniowe i dla matki na kolejny tydzień i na działkę i nawet nowy kosz wiklinowy sobie kupiłam. Stary, który służyła mi kilkanaście lat zakończył żywot pod koniec ubiegłego roku. Jest nieco mniejszy od tamtego ale tylko odrobinę , może ze 2cm w obwodzie. Mężuś dostał w końcu akumulator do naszego działkowego elektronarzędzia , takiego 4 w jednym. Wystarczy odpowiednio przełączyć i działa albo jako piła , albo wiertarka albo szlifierka albo wkrętarka. Niestety akumulator żywot zakończył i długo nie dało się kupić odpowiedniego a ja kupiłam kolorową trawkę do posadzenia na działce i trochę różnych cebulek, krokusy, szachownice, tulipany i przebiśniegi. Posadzę część pod biurem, część na działce. W końcu kwiatów w ogródku nigdy dość. I nie odmówiliśmy sobie drobiazgu w postaci miniaturowych, jesiennych lampeczek, jeden komplet korbolki (dyńki) , drugi mieszany- listki ,żołędzie i korbolki. Śliczne są . Wkomponuję je w jesienne dekoracje. Jutro oczywiście dzień działkowy. 

czwartek, 4 września 2025

4.09.2025 Stalkerstwo

 uprawia moja matka . Zamęcza mnie telefonami . O zamykane drzwi a jakże. Dziś też wydzwania odkąd od niej wyszłam. Jak jednak mam nie zamykać , skoro podstawiona wczoraj kamerka czarno na białym okazała co  i  jak. Babsko wsypało się o 21.20 a o 4.00 się zmyło. Gdzie spała ??? Drzwi były zamknięte do pokoju więc opcje są dwie ; na fotelu w sypialni matki albo na podłodze.  Co się działo pomiędzy to kolejna bajka a się działo. Dziś podstawiłam kamerkę w innym miejscu , zobaczę co namierzy. Może się dowiem jak to nocowanie wygląda. A matka oczywiście się wypiera , że to nie prawda , tu nikogo nie ma, nikt nie przychodzi itd. I bądź tu mądry i pisz wiersze... Postawiła mnie trochę do pionu sąsiadka matki . Akurat jak wychodziłam od niej rano wyprowadzała pieska i mnie zagadała. Stwierdziła, że podziwia ile ja wkładam wysiłku w opiekę , jeżdżę dwa razy dziennie ,robię zakupy , wożę po lekarzach , załatwiam wszystkie sprawy. Nie wiem co tu podziwiać ale ucieszyło mnie to, że ktoś obcy zauważa i docenia. To naprawdę pomaga. 

Tak poza tym dzień jak zwykle. Znów powiększyłam stan spiżarni o kolejne słoiki z ogórkami i zagotowałam czerwoną porzeczkę na sok. Kupiłam trochę na zieleniaku , trochę zjedliśmy a resztę przerabiam. 

środa, 3 września 2025

3.09.2025 Znów mam mnóstwo pracy

 Przykleiła się do mnie ta robota czy co? Spraw więcej jak włosów na głowie. Niby nic szczególnego ale zrobić trzeba ; czasochłonne to i upierdliwe ale niestety konieczne. Na działce porobiłam dziś kilka fotek , wstawię niedługo, jeszcze tylko skrzaty zagospodaruję do kompletu. Ładnie tam teraz i tak troszkę sennie aż nie chce się wracać do domu. No i Kolory ! Wieczorem jak zwykle wpadłam do matki. Znów to samo , amok bo zamykam drzwi do pokoju. Nie dyskutowałam , wypadłam czym prędzej. A wczoraj znów była jakaś akcja , bo dostałam sms od sąsiadki, ze babsko wychodziło z klatki po 21.00. Czyli, że zamykanie drzwi skutkuje. Musiała się wynieść . Dziś jeszcze podkleiłam kamerkę, zobaczymy co się będzie działo. Na szczęście dziś mi nie wydzwaniała.  

Czytam wywiad z Panią Kwaśniewską . Niesamowity ! 

wtorek, 2 września 2025

2.09.2025 Początek września,

Początek pierwszego z 4 najlepszych miesięcy w roku gdy idzie o sprawy zawodowe. Początek roku szkolnego dla naszych wnucząt i milionów dzieci w Polsce  i nie tylko. Zawsze lubiłam początek roku szkolnego, przynajmniej wtedy gdy do szkół chodziłam. Te niezapisane jeszcze gładkie kartki w zeszytach, zapach nowych podręczników, ciekawość co w nich znajdziemy (choć przyznaję, że zanim szkoła ruszała , ja zawsze zdążyłam je zwykle przeczytać w całości jak książki a te od nielubianych przedmiotów przynajmniej przejrzeć),niektóre nowe przybory szkolne , ciekawość co kolejny rok przyniesie , jak potoczy się szkolna rzeczywistość … To wszystko wywoływało u mnie pewną ekscytację. Lubiłam te pierwsze dni w szkole. To mijało bardzo szybko, bo ilość zadań niestety czasem przytłaczała i powszedniała. Nie mniej sam moment początku był fajny. Dawne czasy … Nie powiem , nadal lubię coś zaczynać, coś organizować , tworzyć od nowa. To też mnie ekscytuje i pobudza do działania. Nie lubię rutyny i powtarzalności, choć trzeba i to przyjąć i realizować. Nie dało by się funkcjonować żyjąc tylko nieustającymi zmianami. Często jednak coś zmieniam przynajmniej w moim otoczeniu, najczęściej dekoracje w domu. Lubię to robić i czasem nawet uda mi się zaskoczyć pomysłem.

Tak poza tym cieszy mnie schyłek lata. Już za 21 dni jesień, czas książek, muzyki , świec i pachnących herbatek. Nie ma nic przyjemniejszego . A te kolory za oknem ! Ale ja lubię każdą jesień ,te szarą, zasnutą mgłami też. Co nam przyniesie nowego? Jaki będzie jej początek? W kontekście tych wszystkich „pożarów” na świecie – oby nic złego !

Tak mi się dziś zebrało…

A ze spraw przyziemnych to miałam dziś niebywałego farta ! Pojechaliśmy z małżonkiem na gpszok wywieźć działkowe śmieci i nadmiar badyli . Ustawiliśmy się w kolejce za autem , wyrzuciłam kartony, małżonek wysypywał badyle , odwracam się, patrzę a gość z auta przed nami targa do kontenera na odpady ceramiczne, wielki , kamienny garnek do kiszenia kapusty – taką beczułkę . Nówkę , jeszcze z naklejką. Decyzję podjęliśmy błyskawiczne „niech pan tego nie wywala proszę, ja to zagospodaruję„ powiedziałam i gość zamiast do kontenera wstawił mi do bagażnika. No i mam! Wykorzystam albo jako wielką donicę, albo faktycznie, doprowadzę do ładu i zacznę kisić w niej kapuchę. Gdybym się zdecydowała kupić taką kamionkę w sklepie musiałabym położyć dobre 5 stówek. Na pewno dobrze mi posłuży.

poniedziałek, 1 września 2025

1.09.2025 Gniewko, Zbylut i Dziwisław

 czyli gipsowe figurki skrzatów dla ozdoby  naszego ogródka przyjechały wprost do naszego biura a pod koniec dnia dołączył do nich Kociemir. Ukrył się w na samym dnie wielkiego kartonu wypełnionego pociętymi gazetami jako wypełniaczem przesyłki. Kupując myślałam ,że będą trzy a tymczasem okazało się, że w komplecie są aż cztery. Musiałam czwartemu wymyślić imię , bo nie przewidziałam wcześniej. A te trzy pierwsze przyszły mi do głowy od razu jak je zobaczyłam w sklepie internetowym. Skrzaty zamieszkają w skalniaku. Mam tam takie doniczki przymocowane do ściętego pnia , ale jest zbyt dużo słońca i nic w nich nie chce rosnąć , nawet rośliny typowe na skalniak. No to skrzaty będą miały mieszkanko. 

Tak poza tym kupiliśmy materiał na kolejne ogródkowe konstrukcje i uwaga ! Kołdry. Kto wie, może jakiś weekend na działce w tym roku zaliczymy. 

Dzień miałam dziś pracowity , prawie cały. Pisałam i pisałam, ale rozliczyłam prawie wszystkie roboty z ostatniego tygodnia sierpnia. Za to jutro czeka mnie dzień w biegu. Mam parę spraw do załatwienia w mieście.  

Po kolejnej aferze o zamknięte drzwi do pokoju matka wydzwaniała do  mnie cały wieczór aż wyciszyłam dzwonek . W sumie 68 razy ! Wariactwo! 

niedziela, 31 sierpnia 2025

31.08.2025 Stanowczo za szybko

 mijają weekendy . Ten po prostu śmignął a ja mam wciąż tyle do zrobienia. Na działce i w domu ... Na  razie snuję plany co koniec lata i na jesień. Co w domu , co w zagrodzie i niestety wciąż , co w pracy. Na początek muszę małżonka marynarki i swój żakiet z wełny zanieść do czyszczenia. Niby wciąż letnio , ale jak zacznę to odkładać to potem już się będzie samo odkładało i mogę nie zdążyć. Na działce mamy zaplanowane kolejne prace na jesień oprócz oczywiście typowo ogrodowych. Opaskę przy płocie sąsiada , bo wciąż nam włazi zielsko i mini-chodniczek przed wejściem do domku. Wciąż straszy ta prowizorka ze starych płyt chodnikowych pozostałych ze ścieżek , które były w miejscu budynku i zostały zdemontowane.  Trochę tego będzie , bo i drzewka trzeba przyciąć. Mimo wszystko działka ma kolor płomieni. Turki , rudbekie i złocistej barwy kosmosy robią ten klimat. Brakuje trochę purpury, żeby koncepcja była pełna i zgodna z założeniem ale i tak jest pięknie. 

I byłoby pięknie, ale moja mamuśka zawsze się postara , żeby mi życie "umilić". Był czas się przyzwyczaić.