Wreszcie można normalnie oddychać . Po nocnej burzy a właściwie to trzech burzach upał odpuścił . Od razu nabrałam ochoty do życia. Ostatnie kilka dni były ciężkie. Pracy pod grzywkę i pogoda uciążliwa. . Dzisiaj nie lepiej, tyle,że pogoda nie dawała się we znaki i nawet wyprasowałam wszystko co mi zalegało w szafie w upalne dni.. Po takich burzach jak w nocy myślałam ,że roboty będzie więcej , ale nie . Jakoś w nic tym razem nie walnęło. Za to kilka dni temu nasłałam burzę z piorunami miejscowym GeeSom . Pomyślałam ,że czas ,żeby w nich trafiło i trafiło . Przy poprzedniej burzy- przedwczoraj , spaliło im centralę telefoniczną . Dziś im robiłam ofertę. Groszem nie śmierdzą więc na dużą inwestycję raczej nie liczymy , ale są pod bramką więc na coś muszą się zdecydować. Geesów nie lubię a właściwie to sekretary z GS-ów ( stara panna , moja była sąsiadka zresztą , której praca zastępuje chłopa a na dodatek nie ma problemów to je musi sobie wymyślić i uprzykrzać tymi wyimaginowanym problemem życie otoczeniu) , bo do firmy jako takiej nic nie mam. Burzę im jednak nasłałam . Można się śmiać i nie wierzyć ale już mi się to zdarzało . Ma z tym coś wspólnego moje "coś mi mówi" . Czasem uruchamia mi się trzeci wymiar na bardzo dziwne sposoby. Szkoda,że nie mam mocy sprawczych gdy chodzi o regularny przypływ kasy albo np. wygraną w totolotka. Moje "coś mi mówi " ostatnio znów daje o sobie znać i podszeptuje ,że mam kupować czarne ciuchy . Kilka kupiłam w ostatnim roku , ale wolę nie zastanawiać się o co w tym chodzi. .
Zaszalałam , zdecydowałam się jednak kupić żakiet z aksamitu. Zamówiłam w kolorze bugrund.. A niech tam. Sprawę przemyślałam i doszłam do wniosku,że zamiast swetrów kupię sobie żakiet i spódnicę. Czas coś zmienić.
Jutro dzień pod znakiem wiśni. Kupiłam trochę na targu w czwartek , leżą w lodówce i czekają aż się nimi zajmę ; będzie co tygodniowy placek , tym razem z wiśniami , kilka kompotów i konfitur.
Kończę "Krzyżowców " . Czytam już ostatni tom . Książka jest naprawdę świetnie napisana , choć wyłapałam kilka błędów merytorycznych , niezgodnych z realiami średniowiecza.ale być może wynika to z błędu w tłumaczeniu , bo trudno o luki w wiedzy historycznej posądzać autora . Film jak pisałam wcześniej dobrze oddaje wątki choć z oczywistych względów są one skrócone.
Jutro i w niedzielę zamierzam dokończyć materiały do rodzinnej księgi a w poniedziałek odesłać wujowi . Zostanie oprawić . I na tym chyba będzie koniec. No , chyba, że wpadniemy na nowe materiały .
W poniedziałek teściową wypisują ze szpitala. Na razie jest dobrze , biodro się goi. Teraz poleży w naszym szpitalu i będą ją rehabilitować .
Czas zacząć myśleć o jesieni i wracać do robótek . Włoczki na czapki i szaliki mam w zapasie sporo więc niedługo chwycę za igliczki i hekiełek .
babusia

Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy
piątek, 9 sierpnia 2013
wtorek, 6 sierpnia 2013
6.08.2013 Sprawy babusine w skrócie
1. Sobota i niedziela przewrócona do góry nogami :
rano jak zwykle zakupowo + placek ze śliwkami + szybki obiad
2. po obiedzie odwiedziny w szpitalu u teściowej - ciężko jej idzie rekonwalescencja ; z powodu słabego ramienia, upału i wieku
3. po wizycie u teściowej , odwiedziny u znajomych - jak na zawołanie , zadzwonili rano z zaproszeniem na
kawę
4. Około 21.00 szybki powrót - posypała się robota , po raz kolejny sypnęła się robota , skończyło się dobrze - obeszliśmy problem okrężną drogą
5. niedziela z wnuczkiem i wnuczką - mniej więcej inwazja , a w każdym razie nie zły trening lekkoatletyczny
6. Wieczorem kiszenie ogórków i smażenie konfitur z jeżyn
7.Od wczoraj znów mnóstwo roboty i pisania ofert i kosztorysów
8. Od upału się rozpływamy
9. Opracowuję kolejne materiały do rodzinnych ksiąg
rano jak zwykle zakupowo + placek ze śliwkami + szybki obiad
2. po obiedzie odwiedziny w szpitalu u teściowej - ciężko jej idzie rekonwalescencja ; z powodu słabego ramienia, upału i wieku
3. po wizycie u teściowej , odwiedziny u znajomych - jak na zawołanie , zadzwonili rano z zaproszeniem na
kawę
4. Około 21.00 szybki powrót - posypała się robota , po raz kolejny sypnęła się robota , skończyło się dobrze - obeszliśmy problem okrężną drogą
5. niedziela z wnuczkiem i wnuczką - mniej więcej inwazja , a w każdym razie nie zły trening lekkoatletyczny
6. Wieczorem kiszenie ogórków i smażenie konfitur z jeżyn
7.Od wczoraj znów mnóstwo roboty i pisania ofert i kosztorysów
8. Od upału się rozpływamy
9. Opracowuję kolejne materiały do rodzinnych ksiąg
Subskrybuj:
Posty (Atom)