babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 9 sierpnia 2013

9.08.2013 Burze z piorunami i inne sprawy babusine

Wreszcie  można normalnie oddychać . Po nocnej burzy a właściwie to trzech burzach upał odpuścił . Od razu nabrałam ochoty do życia. Ostatnie kilka dni były ciężkie. Pracy pod grzywkę i pogoda uciążliwa. . Dzisiaj nie lepiej, tyle,że pogoda nie dawała się we znaki i nawet wyprasowałam wszystko co mi zalegało w szafie w upalne dni.. Po takich burzach jak w nocy myślałam ,że roboty będzie więcej , ale  nie . Jakoś w nic tym razem nie walnęło.  Za to kilka dni temu nasłałam burzę z piorunami miejscowym GeeSom .  Pomyślałam ,że czas ,żeby w nich trafiło i trafiło . Przy poprzedniej burzy- przedwczoraj  , spaliło im centralę telefoniczną . Dziś im robiłam ofertę. Groszem nie śmierdzą więc na dużą inwestycję raczej nie liczymy , ale są pod bramką więc na coś muszą się zdecydować. Geesów nie lubię a właściwie to sekretary z GS-ów ( stara panna , moja była sąsiadka zresztą , której praca zastępuje chłopa a na dodatek nie ma problemów to je musi sobie wymyślić i uprzykrzać tymi wyimaginowanym problemem życie otoczeniu) , bo do firmy jako takiej nic nie mam.  Burzę  im jednak nasłałam . Można się śmiać i nie wierzyć ale już mi się to zdarzało . Ma z tym coś wspólnego moje "coś mi mówi" .  Czasem uruchamia  mi się trzeci wymiar na bardzo dziwne sposoby. Szkoda,że nie mam mocy sprawczych  gdy chodzi o regularny przypływ kasy albo np. wygraną w totolotka.  Moje "coś mi mówi " ostatnio znów daje o sobie znać i podszeptuje ,że mam kupować czarne ciuchy . Kilka kupiłam w ostatnim roku , ale wolę nie zastanawiać się o co w tym chodzi.  .
     Zaszalałam , zdecydowałam się jednak kupić żakiet z aksamitu. Zamówiłam w kolorze bugrund.. A niech tam. Sprawę przemyślałam i doszłam do wniosku,że zamiast swetrów kupię sobie żakiet i spódnicę. Czas coś zmienić. 
Jutro dzień pod znakiem wiśni. Kupiłam trochę na targu w czwartek , leżą w lodówce i czekają aż się nimi zajmę ; będzie co tygodniowy placek , tym razem z wiśniami , kilka kompotów i konfitur. 
     Kończę "Krzyżowców " . Czytam już ostatni tom . Książka jest naprawdę świetnie napisana , choć wyłapałam kilka błędów merytorycznych , niezgodnych z realiami średniowiecza.ale być może wynika to z błędu w tłumaczeniu , bo trudno o luki w wiedzy historycznej posądzać autora . Film jak pisałam wcześniej dobrze oddaje wątki choć z oczywistych względów są one skrócone. 
    Jutro i w niedzielę zamierzam dokończyć materiały do rodzinnej księgi a w poniedziałek odesłać wujowi . Zostanie oprawić . I na tym chyba będzie koniec. No , chyba, że wpadniemy na nowe materiały . 
    W poniedziałek teściową wypisują ze szpitala. Na razie jest dobrze , biodro się goi. Teraz poleży w naszym szpitalu i będą ją rehabilitować .
     Czas zacząć myśleć o jesieni i wracać do robótek . Włoczki na czapki i szaliki mam w zapasie sporo więc niedługo chwycę za igliczki i hekiełek . 

      

wtorek, 6 sierpnia 2013

6.08.2013 Sprawy babusine w skrócie

1. Sobota i niedziela przewrócona do góry nogami :
    rano jak zwykle zakupowo + placek ze śliwkami + szybki obiad 
  2.  po obiedzie odwiedziny w szpitalu u teściowej - ciężko jej idzie rekonwalescencja ; z powodu słabego         ramienia, upału i wieku 
 3. po wizycie u teściowej , odwiedziny u znajomych - jak na zawołanie , zadzwonili rano z zaproszeniem na 
     kawę 
 4. Około 21.00 szybki powrót - posypała się robota , po raz kolejny  sypnęła się robota , skończyło się dobrze - obeszliśmy problem okrężną drogą 
5. niedziela z wnuczkiem i wnuczką - mniej więcej inwazja , a w każdym razie nie zły trening lekkoatletyczny
6. Wieczorem kiszenie ogórków i smażenie konfitur z jeżyn 
7.Od wczoraj znów mnóstwo roboty i pisania ofert i kosztorysów 
8. Od upału się rozpływamy 
9. Opracowuję kolejne materiały do rodzinnych ksiąg