babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 12 sierpnia 2017

12.08.2017 A co tam będę dużo pisać , parę fotek, które zrobiłam rano przy okazji zakupów



Przed moim blokiem 












Park Piłsudskiego - właściwie przestał istnieć 














ul. Wrzosowa , ulubione miejsce spacerów zakochanych i mam z dziećmi 


Skwer w centrum , za pomnikiem Dzieci Wrzesińskich 




A to już wejście do parku za naszym starym biurem






                      Wejście do amfiteatru 

I dalej park za naszym starym biurem, teren aktualnie remontowanego klasycystycznego pałacu 


Wokół pomnika M. Konopnickiej, 


I kolejne fragmenty parku 









 A tędy wiodła alejka do szkoły naszej wnuczki




piątek, 11 sierpnia 2017

11.08.2017 Krajobraz po ...

szaleństwie żywiołów . Takiej nawałnicy to jeszcze nie było . Trwało trochę więcej niż godzinę . To największe , bo wciąż jeszcze pada , błyska się grzmi ale już spokojniej.  W ciągu kilku minut około 20.00 zrobiło się kompletnie ciemno , zerwał się wiatr i zaczęło błyskać  a po kilku minutach już szalała nawałnica jakiej nie pamiętam . Przeżyłam w dzieciństwie dwie potężne burze , ale to co działo się dziś przekracza wszelkie wyobrażenia. W ciągu kilku sekund wiatr wyrwał kilka drzew przed naszym blokiem i po drugiej stronie ulicy przy Orlenie , połamał wierzbę i świerk , przewrócił latarnię na rondzie, w powietrzu latały dachy od blaszanych garaży i tablice informacyjne z pobliskiej budowy i zalało mi mieszkanie przez zamknięte okna i  dalej nie jestem w stanie powiedzieć co się działo , bo widoczność zmalała do zera .Za potężną ścianą wody nie było widać nic , nawet w świetle błyskawic. Prąd oczywiście też wysiadł. Zdążyłam z pracowni mężusia, gdzie zamykałam ostatnie okno , przejść do dużego pokoju , co zajęło mi może z 30 sekund i już stałam w wodzie. Zapaliłam szybko jedną świeczkę i poszłam do łazienki po ręczniki. Mężuś wrócił w tym czasie do mieszkania . Zszedł na dół przestawić auto , bo stało na parkingu pod drzewami , ale nie odważył się wyjść z bloku. Po ciemku biegaliśmy po pokoju i zbieraliśmy wodę . Jak się trochę uspokoiło to od razu zaczęły latać karetki, wozy strażackie i radiowozy. jak pozbieraliśmy wodę zapaliłam więcej świec . Na szczęście prąd przywrócili bardzo szybko , bo po godzinie . Jak już ustał wiatr i największy deszcz stwierdziliśmy ,że trzeba pojechać do firmy sprawdzić czy się nic nie stało i do starej siedziby zobaczyć czy nas nie zalało ( a zdarzało się przy mniejszych deszczach) . Na naszej ulicy połamane drzewa leżą co kawałek , rondo koło straży pożarnej z jednej strony nie przejezdne , odcinek od ronda do redakcji zawalony drzewami i tablicami reklamowymi , ulica od redakcji do kościoła zawalona drzewami , fragmentami przejezdna jednym pasem ,skwer przy pomniku Dzieci Wrzesińskich zniszczony ,wlot do parku też,dach Biedronki zerwany , nasza ulica biurowa od kościoła do zakrętu z naszym szyldem zawalona drzewami i zalana , przewrócony płot okalający budowę sali gimnastycznej przy szkole naszej wnusi , fragmenty płotu zwisały też z okolicznych ogrodzeń,  przejazd tą ulicą po chodniku. Kawałeczek za naszym biurem drzewo zwalone w poprzek dojazdówki ,wyjazd z ulicy tylko pod prąd , bo jednokierunkowa .Biura nie zalało. Z powodu zalania ulicy  , nie było sensu jechać w stronę miasta tą samą ulicą , pojechaliśmy objazdem . Zniszczenia właściwie co kilka metrów ; drzewa , szyldy , banery , najróżniejsze śmieci , gałęzie , nawet cegły wszystko porozrzucane jak popadnie . Ze stacji BP zdarte opierzenia , smętnie zwisały z budynku i płotu , wjazd do firmy naszych klientów zawalony drzewem . Cała ulica wjazdowa do miasta , ponad dwa kilometry długości , zawalona drzewami , reklamami i czym tylko . W samym centrum tuż przed rondem przy policji zwalone potężne drzewo i pozrywane druty od wysokiego napięcia , trzeba było zawrócić ( czyli nie wiemy jakie zniszczenia na ulicy gdzie mieszka starszy synalek) . Pojechaliśmy miastem . Tylko w starej części , gdzie nie rosną duże drzewa jako - tako wygląda , ale i tam pełno śmieci i przewróconych parasoli i koszy na śmieci . Ulica za kościołem farnym zalana i zawalona gałęziami , skwer Św . Stanisława zdewastowany , ulica , na której mamy nowe biuro zawalona połamanymi gałęziami i pozrywanymi drutami. Reklama stojąca na naszym terenie się pochyliła a jest ogromna ( kupiliśmy ją razem z działką i nadal dzierżawimy tej samej firmie reklamowej co poprzedni właściciel) i waży ze 300 kilogramów albo lepiej. Innych szkód nie wiele ; spłynęła nam tylko kora z pomiędzy iglaków i przeleciał się po podwórku kosz na śmieci , na szczęście zatrzymał się na płocie sąsiada . Jak ja tę korę wyzbieram z pomiędzy ażurowej kostki na parkingu to wolę nie mysleć - robota porównywalna z wybieraniem grochu z popiołu jak w bajce o Kopciuszku. Droga powrotna wyglądała tak samo . Jedno wielkie morze szkód wyrządzonych przez burzę. Ogrom szkód tak naprawdę zobaczymy dopiero rano i pewnie jeszcze coś o tym napiszę . Na razie mimo późnej pory wciąż słychać sygnały wozów strażackich i odgłosy pił mechanicznych.

11.08.2017 Dla odmiany będzie nie politycznie ( uwaga wpis długi)

Nie nadążam . Za wydarzeniami w kraju. Tak sobie myślałam ,że co ciekawsze „kwiatki” raz po raz skomentuję , ale się nie da . Nie ma dnia ,żeby z czymś któryś MNR ( miłościwie nam rządzący)  nie wypalił . Ba , żeby to tylko dnia ! Nie ma godziny ; a to ktoś ogłosi , że w TU154 bomba termobaryczna wybuchła , a to że nieboszczyków pomylili , a to rozmowy z San Escobar prowadzą , a to wzięty adwokat i były polityk imprezę w ogródku urządzi  , a to festiwal odwołają , a to Wszechpolscy na KOD się zasadzą , a to nam Chrystusa na Króla Polski intronizują ,a to jakieś weekendowe niby-wojsko nam formują albo listy z poparciem dla ojca dyrektora do samego Franciszka co to na Stolicy Piotrowej rezyduje  wysyłają , a to jakąś limuzynę rzadową na drzewie rozwalą, o to na Puszczę Białowieską z siekierami ruszają w majestacie prawa ministra od dewastacji środowiska , ect.ect. … No i jak tu nadążyć !  Takich scenariuszy czy też fabuł political fiction to sami Ludlum razem wzięty z Forsaithem by nie wymyślili. I oczywiście tym wszystkim plagom jest winna poprzednia ekipa, która nie rządzi już od prawie dwóch lat ; temu, że śniegiem w maju sypnęło też oczywiście. Jakiś alternatywny świat nam powołali albo inny byt równoległy. Czasem mam wrażenie ,że do PRL-u i to tego stalinowskiego zjechaliśmy po równi pochyłej , to znów mi się rok 1933 w Noryberdze po głowie tłucze , a jak czytam program edukacji naszej młodzieży to się zastanawiam czy jedynie słusznym podręcznikiem nie będzie za chwilę ,słynna encyklopedia z XVIIIw księdza Benedykta Chmielowskiego .Wiecie ta od hasła „ koń jaki jest , każdy widzi …” . I byłoby może i nawet śmiesznie , gdyby nie to, że  zrobiło się groźnie. A groźnie jest z różnych względów . Zaczynając od mojego biznesowego podwórka ; każdy kolejny wymyślony i procedowany przepis mocniej uderza w przedsiębiorców , niby ,że w dużych i tych co przekręty robią , ale tak de facto we wszystkich, bo zapisu, że dotyczy tylko dużych nigdzie nie ma, a jak nie ma ,to hulaj dusza; najłatwiej dopaść małego i mikro  , np. us może zablokować konta na 72 godziny – ot tak, bez podania przyczyn i bez uprzedzenia , albo bez uprzedzenia skreślić z rejestru danego przedsiębiorcę , albo odebrać mu firmę , gdy np. zawistny sąsiad doniesie ,że robi przekręty , co może się okazać nie prawdą , ale zanim sprawa się wyjaśni będzie tam rządzić zupełnie nie zorientowany w branży zarządca , może nawet nie mający pojęcia o ekonomii i taki oskarżony nie słusznie przedsiębiorca nie będzie już miał do czego wracać, albo zus nakaże komuś zapłacić zaległe składki za nie swoich pracowników , bo po prostu – ktoś ich nie opłacił a zus wedle swojego widzimisię wyda decyzję od której nie będzie odwołania … To tylko kilka przykładów , a zapewniam , jest ich znacznie więcej. Firmę rodzinną mamy od prawie 30 lat  ale takiej nagonki nie pamiętam .
Ministerstwo zdrowia cofnęło refundację leków osobom po przeszczepach i każe im brać tak zwane generyki czyli leki o takim samym składzie substancji leczniczej , ale tańsze , choć wszyscy lekarze transplantolodzy protestują , bo takie leki podtrzymujące przeszczepy dobiera się  indywidualnie i nie wszyscy dobrze reagują na zamienniki, ale minister wie lepiej . Nie ważne ,że tych ludzi skazuje na śmierć , a tych co będą mieli nieco więcej „szczęścia” na nie kończące się dzializy . Obrońca życia się znalazł ; tego , które jeszcze nie powstało , ale to które jest i wymaga pomocy,bronić i ochraniać nie trzeba , chorzy i słabi do piachu … Żeby tylko ; publicznie ogłosił, że nie udzieli pomocy potrzebującej kobiecie, nawet ofierze gwałtu i nie wypisze tabletki „dzień po „ bo mu sumienie nie pozwala . Ale skazać na śmierć iluś nie zamożnych ludzi po przeszczepach , których nie stać na nierefundowane leki sumienie pozwala. Hipokryzja w najczystszej postaci .
I jak zaczęłam , tak i kantynuuję; nie nadążam . Zaczęłąm ten kawałek pisać na początku lipca, a że różne sprawy przyziemne mnie pochłonęły dokumentnie to nim skończyłam musiałam zrobić przerwę i teraz muszę już całkiem inny wątek zacząć , nie kończąc poprzednich. A tak , bo po drodze mieliśmy już kilka nowych akcji. W tym tę największą ; o sądownictwo. Wkurzyli się ludzie i szczerze mówiąc mieli rację . To ,że sądy źle działają to wiadomo , ale skupienie władzy nad nimi w ręku jednego polityka niczego nie poprawi , a wręcz przeciwnie , popsuje do reszty i już zwykły obywatel na jakąkolwiek sprawiedliwość liczyć nie będzie mógł wcale , a już na pewno nie wtedy gdy stanie w sądzie naprzeciw zwolennika obecnej władzy . Jak np. taki zwolennik nie zapłaci komuś faktury , a ten pójdzie do upartyjnionego sądu , to wiadomo kto wygra ; zwolennik.  To tylko jeden przykład , ale to samo będzie się działo z kolizjami drogowymi, złodziejstwem , podziałami majątku czy sporami o przysłowiową miedzę . A prawda jest taka, żę zadowolonych z pracy sądów zawsze i tak będzie maksymalnie 50% , bo to działa jak w komputerze „zero-jedynkowo” jest strona wygrana i strona przegrana i nawet jeśli wyrok sądu będzie 100% sprawiedliwy i słuszny i udokumentowany licznymi dowodami , strona przegrana będzie się uważać za pokrzywdzoną i źle oceniać pracę sądu . I ta prawda przedarła się widać do świadomości wielu i kazała im pójść pod sądy ze zniczem w ręku , protestować i wołać o prezydenckie weto , nawet w takich małych powiatowych miastach jak moje. Wielu było wśród nich ludzi młodych , wielu takich jak ja , co pamiętają ustrój , który odszedł do historii a nawet ludzi wiekowych. Trudno powiedzieć co będzie dalej , bo choć MNU zawetował część złych ustaw , to temat wróci jesienią . I nie wiedzieć czemu mam wrażenie , że to weto to tylko ustawka jakich już wiele NE nam serwowała , po czym po nocy procedowała co im się podobało nie licząc się z głosem społeczeństwa a opozycji nawet głosu nie pozwalając zabrać .  Od protestów minęło kilka dni zaledwie i już mamy nowe szaleństwa ; znów a propos przedsiębiorców , że niby firmy o jakimś strategicznym znaczeniu dla wojska miałyby podlegać MON i raportować co pół roku stan swoich finansów a nawet pytać o zgodę na zwykłe działania komercyjne związane z prowadzeniem działalności jak, np. sprzedaż maszyn , czy zamknięcie działalności , czy zmianę siedziby firmy ;nie miałyby też prawa odmówić wykonania zlecenia dla wojska i w razie jakiejś zadymy byłyby zmuszone udostępniać swoje zasoby lub infrastrukturę. No to wkurzyli kolejną grupę społeczną; przedsiębiorców . Ciekawam kiedy temat wypłynie na szersze wody i zacznie się kolejny protest. Jedyny problem to taki , że przedsiębiorcom trudno zostawić firmę i iść protestować , bo można nie mieć do czego wracać.  A będzie gorzej; na jesień szykuje się atak na niezależne media . I może się ostro zagotować . O otwartej wojnie z UE , wykopywaniu z grobu nieboszczyków , urządzaniu co miesiąc święta zmarłych pod eskortą policji i barierek za pieniądze podatników  , nieustającym obrażaniu obywateli i „produkowaniu” wszędzie wrogów, hołubieniu kiboli i narodowców , niszczeniu autorytetów czy propagandzie godnej III Rzeszy nawet wspominać nie warto , jak to działa każdy widzi i jeśli ma choć odrobinę oleju w głowie doskonale wie jak to oceniać. Wyć się chce do księżyca jak się na to patrzy . I taki mi się wniosek po mózgu plątsze ; kapała sobie ta ciepła woda z kranu , kapała a ludzie zamiast się cieszyć tym ,że ją mają marudzili , że za ciepła , że za zimna ,że za mało , że za dużo i tak dalej i wybrali „dobrą zmianę” , no i mają ; zamiast ciepłej wody z kranu , zalewają nas fale gnojówki.


czwartek, 10 sierpnia 2017

10.08.2017 Sprawy babusine

Upały wróciły . Nad ranem szalały potężne burze . Narobiły szkód . U nas z umiarem , ale dachówki na ulicy , gdzie mieszka nasz starszy synalek z dachu poleciały. Ogródek przeżył i dobrze się ma. Wszystko wskazuje na to ,że skalniak zakwitnie po raz drugi, co by mnie zdziwiło , bo nie wiedziałam , że takie porządne kwiatki kupiłam . Ogródkowania się dopiero uczę . I czekam na wrzosy . A już za chwilę będą i będę je sadzić . 
W domu się nie wysilam , nie chce mi się po prostu. Najchętniej to bym się nad jezioro gdzieś wybrała , ale póki co muszę jeszcze jutro popracować i na jakiś wypad nad wodę sobie pozwolić nie można. Na sobotę i niedzielę planów na razie nie mamy , wszystko zależy od pogody . Może po prostu pobyczymy się w domu. W poniedziałek impreza . Jesteśmy przygotowani. Prezent gotowy , kreacje też . 
Lista spraw na późne lato i początek jesieni:
- ciąg dalszy sprzątania prawie po japońsku - łazienkowe i kuchenne szafki czekają 
- ponaprawiać biżuterię 
- kupić mężusiowi nową marynarkę 
- umyć okna 
-wybrać na dziką różę i jarzębinę 
-odnowić przedpokój , bo na razie odpuściłam
-ozdobić pudełka , które od dłuższego czasu na to czekają
-wybrać się na grzyby ( marzenie...)
-inne ..........................................- co mi strzeli do głowy 

środa, 9 sierpnia 2017

9.08.2017 Sprawy babusine

W pracy jak zwykle. Roboty trochę jest i zapowiadają się następne . I dobrze , bo jak za długo jest luz to wszystkim się we łbach przewraca. 
Przełączyli nam dziś telefony na nowego operatora . Dotychczasowy nie chciał nam przenieść do nowej lokalizacji. Nie to nie , poradziliśmy sobie. Wyszło więc tak ,że musieliśmy pojechać do biura po południu, żeby wszytko uruchomić . To znaczy mężuś musiał , ja się zabrałam w celu ogarnięcia ogrodków. Nie musiałam , ale skoro była okazja zrobić to przed sobotą , to czemu nie . Wytrułam randapem zielsko z trawników przy iglakach, obcięłam przekwitłe kwiaty w skalniaku a na koniec podlałam posadzone ostatnio trawy . Reszta krzaczków wcale nie źle sobie radzi bez podlewania i daje radę na tym co przyroda dostarczy.  Trawy , trawy to jest to co chcę mieć na moich mini ogródkach. Te co już posadziłam wygladają niesamowicie malowniczo i już wiem , że będzie ich dużo. Miały tylko być uzupełnieniem ale w sumie są bardziej dekoracyjne w połączeniu z kamieniami niż inne roślinki. Zanim mężuś skończył , udało mi się jeszcze poplotkować chwilkę z Przyjaciółką z Kaszub. 
Zasłonki wypadły idealnie i młodzież zadowolona . Przynajmniej to jedno mam z głowy. Po powrocie do domu zabrałam się za drobne przepierki i prasowanie koszul mężusia. Tu akurat się nie przyłozyłam , wyprasowałam słownie sztuk dwie , na jutro i piątek. Za gorąco , żeby stać przy żelazku. I kolejny dzień mam z głowy . Zakwitła nawłoć . Bardzo lubię to zielsko i jak tylko zaczyna kwitnąć wstawiam je do wazonów. 

wtorek, 8 sierpnia 2017

8.08.2017 Skończyłam !

Szycie zasłonek oczywiście. Utrułam się z tym nie źle , proste to nie było , ale w końcu gotowe. Zrobiłam , ciekawe czy młodzież będzie zadowolona. Na razie dałam synowi , żeby zawiózł na działkę. Do szycia prędko nie przystąpię , o nie . Muszę odreagować. 
Upał wraca , nie 34 stopnie , ale 28-29 , co i tak jest dużo jak dla mnie. Męczę się i nie mogę zasnąć .
W pracy normalnie i na razie wciąż wakacyjnie.  W perspektywie wolny weekend. Nasz tym razem bez szaleństw poza weselem w trakcie . Ale dobre i to. Może jakiś mały remoncik w domu przeprowadzę w te wolne dni? Zobaczy się . Po weekendzie pracownik i młodszy synalek idą na urlop czyli będzie praca na pół gwizdka , ale należy im się . Napracowali się nie mało. 


poniedziałek, 7 sierpnia 2017

7.08.2017 Udzielam się

w pracy i w domu. W pracy tak na pół gwizdka , wciąż jeszcze sezon wakacyjny . W domu zawzięcie szyję . Zawzięcie , bo to naprawdę wymaga wysiłku. Przycięłam dziś i obszyłam pozostałe dwie zasłonki i do czterech doszyłam taśmy . Idzie to tak sobie . Więcej nie dałam rady . zajęło mi to całe popołudnie . To chyba największa robota jaką się zajmuję odkąd wróciłam do szycia. Stroje na baliki dla dzieci to przy tym mały pikuś . A wydawałoby się ,że to tylko obszywanie brzegów. Wiem , to też kwestia jakości materiału . Ten jest bardzo śliski i nie łatwo go utrzymać w takiej pozycji jak by się chciało. Myślę ,że jutro uda mi się dokończyć.
Tak poza tym posadzona w sobotę trawka ma się dobrze, a pomidory coraz ładniejsze. Dziś kilka zerwałam . 
Upał nieco zelżał i od razu zrobiło się przyjemniej , ale zapowiedzi są takie,że znów ma być ponad 30.

niedziela, 6 sierpnia 2017

6.08.2017 Jak to się mówi ?

Porwałam się z motyką na słońce . Zgodziłam się uszyć zasłony do domku młodzieży. Na każde okno po dwie sztuki w różnych wymiarach . Materiał ciężki do przycięcia . Zajęło mi to całe przedpołudnie i zostały mi jeszcze dwie sztuki. To co udało mi się przyciąć i tak potem musiałam wyrównać , ale tylko trzy z ośmiu . Obszyłam od razu , co znów mi zajęło całe popołudnie .Szyje się na szczęście dobrze, ale żeby się tak dobrze szyło musiałam podpiąć krótkimi szpilkami jedna przy drugiej . W innym przypadku się rozjeżdżało. Zostały mi jeszcze dwie sztuki i podszycie taśmą tych już obszytych.  Z ilością materiału młodsza synowa zdecydowanie przesadziła .Po docięciu dodatkowych dwóch  wystarczy co najmniej na porządną garsonkę dla niej , bo to mniej - więcej tej grubości materiał. W każdym razie jest to wyzwanie . Mam co robić jeszcze na dobre dwa - trzy dni. 
W tak zwanym międzyczasie mieliśmy jeszcze teściową na obiedzie . Szwagroska wyjechała więc zaprosiliśmy babcię . Małżonek po nią pojechał , bo sama już chodzi tylko po domu , a potem odwiózł. No i właściwie to wszystko. Niedziela zeszła mi na szyciu.