babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 24 sierpnia 2024

24.08.2024 Dzień działkowy

 czyli jak co tydzień od wielu miesięcy. Cieszy mnie ta działka a i małżonek wkręca się w to coraz bardziej. Dziś za wiele nie zrobiliśmy z powodu upału. Po prostu się nie dało . Słońce paliło tak , że aż parzyło. Konstrukcja tarasu jednak powstała . Większym wyzwaniem będzie wypoziomowanie , samo przykręcenie desek to już mały pikuś w tej robocie. Wymierzyliśmy też krawędzie dachu pod opierzenie ale to robota na wrzesień. Pora zbierać i zaprawiać gruszki, zaczęły już same spadać.  Rano pojechałam na zieleniak i oczywiście pusto z niego nie wyszłam . Kupiłam trawę ,wrzos , morcinka i goździki . Dziś już nie zdążyłam posadzić , ale jutro to zrobię . Małżonek planuje podłączyć gniazda i wyłączniki, to ja mogę zająć się krzaczkami. Ale wszystko okaże się jutro. Spokojnej niedzieli !

piątek, 23 sierpnia 2024

23.08.2024 Tydzień minął

 a dokładnie to ta mniej przyjemna jego  część . Miałam pracy pod grzywkę , nie tylko ja zresztą a cala nasza ekipa a teraz to co lepsze czyli dwa dni wolnego a jak wolne to i działka. Zobaczymy jak nam pójdzie , bo plany mamy rozległe . Trochę to zależy też od pogody a ta ostatnio szaleje. Ostatnie dni były chłodniejsze ale jutro zapowiada się znów upał. Działka dobrze mi zrobi , zwłaszcza ,że  mamuśka daje mi jak zwykle do wiwatu. Tym razem wbiła sobie do głowy, że jej nie pomagam , nie robię zakupów , za to ją okradam . Nie wiem co chce udowodnić , ale ostatnio rozwaliła telefon, wyrwała kieszonkę od sd karty , sim złamała - na szczęście nie uszkodziła "czipa" i jakimiś cudem wyłamała styki w baterii . Nawet bym na to nie wpadła, bo jestem codziennie więc nie mam potrzeby dzwonić , ale zadzwoniła ciotka z pytaniem co mamą , bo nie odbiera telefonu. Od razu mi przyszedł do głowy telefon , no i się nie myliłam, . Aparat ma przystosowany dla seniorów i okazał się głupotoodporny . Udało mi się jakoś poskładać i na razie działa. Oczywiście foch z tego powodu , jak stodoła.   No cóż , na demencję nic poradzić nie mogę, już się nawet o te jazdy nie wkurzam . Tyle, że ta bezradność mocno mnie dołuje. Tak poza tym czekają kolejne zbiory na przerób , a grządki opróżnione w warzyw na przygotowanie do zimy. Wiem , jeszcze trochę czasu mamy , ale trzeba przekopać , usunąć resztki łodyg i tak dalej. Po ogródkach widać już zwrot w stronę jesieni. Wszystko dojrzewa w szalonym tempie , przekwitają letnie kwiaty , te późniejsze w pełnym rozkwicie , a liście na drzewach zaczynają zmieniać kolory. Lubię tę porę lata ... 

Miłego weekendu !


czwartek, 22 sierpnia 2024

22.08.2024 Zanim

 zawyje jesienny wiatr i przyjdzie czas na wieczorne opowiastki, kolejnych kilka obrazków z wystawy. Dziś te najciekawsze .

 Pamiętacie kamień , który przecięty i oszlifowany przypomina ciasteczko z kremem ? Chalcedon nazywany niebieską koroną ?  Oto on , w postaci naturalnej . Zachwycił nas jego kolor , czego zdjęcie nie oddaje - niemal wpadający we fiolet i jego przejrzystość . Bryłka jest duża , będzie ozdobą kolekcji .



A to kamień bez którego żadna wyprawa na giełdę czy wystawę się nie liczy : agat . I uwaga , nie z Botswany ani Chin czy Meksyku a nasz swojski z miejscowości Płuczki Wielkie na Dolnym Śląsku . W środku ozdobiony geodą kwarcową i cudnie wybarwiony na kolory ziemi - prezentuję z dwóch stron , tej oszlifowanej i naturalnej , żeby nie było wątpliwości , że prawdziwy 



Dobry wybór prawda ?  Bo sodalit to kamień dobrych wyborów , jak podają niektóre annały ( bo nie wszystkie)  . Piękny okaz o barwie nocnego nieba . Wyobraźcie sobie taką ścianę w salonie lub łazience wyłożoną tym kamieniem . Jako ciekawostkę dodam ,że w sklepach z materiałami remontowymi można spotkać płytki inspirowane kamieniami półszlachetnymi - min. właśnie sodalitem 



I to co najlepsze : mokait z Australii z wrostkami kwarcu . Moim zdaniem zachwycający. Ten o barwie jesiennych liści pochodzi z innego rejonu Australii niż ten, który mieliśmy już w kolekcji, a który przypomina zachód słońca nad jeziorem . Tegoroczny  okaz kojarzy mi się z leśną polaną , zasypaną opadłymi liśćmi , na których osiadł  listopadowy, poranny szron 



I wreszcie niekwestionowany król Agatowego Lata 2024 - agat winogronowy z Indonezji - w dwóch odsłonach : postaci naturalnej oraz przecięty i oszlifowany. Opowiem o nim w osobnym wpisie , bo jest to minerał mało znany ale  bardzo ciekawy. Już sam sposób jego powstania zasługuje na opowiadanie .


Zdjęcia nie oddają jego urody ani kolorystyki , a jest dwubarwny , kolor morski miesza się z jasnym fioletem 


Poniżej w postaci przeciętej i oszlifowanej płytki. Wciąż zastanawiam się jak to możliwe, że nie rozpadł się przy cięciu na drobne bąbelki ale juz wiem ,że jest minerałem twardym jak każdy inny agat  6,5-7 w skali Mohsa




Na koniec kilka ciekawostek 

Tę drobnicę kiedyś na giełdach i wystawach kupowało się na chochle ( takie jak do zupy) - za 3,5, czasem 10 zł za chochelkę , dziś one też mają swoją cenę , ale i tak są warte uwagi .Te posłużą do ozdoby w szklanych świecznikach 

 Te poniżej złożone głównie z ametystów, kwarców białych i różowych do uzdatniania wody 


Tak to też agaty  , pochodzą z Dolnego Śląska , wyprzedawane za przysłowiowe grosze na kilogramy , jako produkt uboczny pokazu cięcia i szlifowania . Wśród nich znalazł się i ametyst . Uświetnią ogrodową fontannę mojego pomysłu . Na razie jednak pomysłem chwalić się nie będę - pokażę jak już się zmaterializuje 



Odwrócone wyglądają jak zwykłe polne kamienie 



I kilka nowości , które zasiliły stan mojej szkatułki z biżuterią . Tym razem nie zaszalałam . Zawieszki:
w kolejności od góry labradoryt , ametyst i czaroit 


I bransoletka z granatów 


I na tym kończę relację z wyprawy na Agatowe Lato 2024 , ale to nie koniec opowiastek z życia kamieni .  




środa, 21 sierpnia 2024

21.08.2024 Taki przerywnik

 bo działka działką , przetwory przetworami ale wciąż nie dokończyłam relacji z Dolnego Śląska . Obiecałam się pochwalić nowymi nabytkami .  No to się dziś chwalę , częścią bo trochę tego jest . 

Najpierw jedne z najpiękniejszych moim zdaniem kamieni labradoryty , nazywane kamieniami zorzy polarnej . Te bryłki są nie wielkie około 5x5 cm ale jakie w nich bogactwo ;


Wszystkie wyglądają jak oświetlone promieniami księżyca wody leśnego jeziora , gdy je zobaczyłam natychmiast przypomniał mi się wiersz Mickiewicza "Świtezianka" 





Kwarc z rutylem nazywany włosami Wenus - te złociste pasma to właśnie wrostki rutylu. rzadki i poszukiwany minerał , kolekcjonerski i jubilerski , egzemplarz maleńki , bo ze względu na swoją rzadkość ten kamień jest  niestety niebotycznie drogi , poprzestaliśmy więc na takim skromnym 


I tak , w końcu go mamy : iloit w naturalnej postaci . Prezentowałam ten kamień - kompas Wikingów w swoich opowiastkach na przykładzie naszyjnika 


I kolejne drobiazgi : fluoryt z Mongolii 


Werdelit czyli zielony turmalin z wrostkami kwarcu 


Złoto głupców czyli piryt , dotąd mieliśmy w kolekcji , dwie maleńkie oszlifowane bryłki , ten jest nieco większy w postaci naturalnej; jeden z tegorocznych hitów wystawy 


I druga miłość mojego małżonka : ametysty . Ten poniżej jest bardzo ciekawie wybarwiony , do złudzenia przypomina fluoryt 


A ten przypomina różdżkę 


I kolejny wielki hit Agatowego Lata 2024 : rodonit , kamień carów rosyjskich , ten spory egzemplarz dołączył do posiadanej przez nas skromniutkiej płytki 


Niebawem pokażę kolejne , będzie co podziwiać, obiecuję . 



wtorek, 20 sierpnia 2024

20.08.2024 Wciąż jeszcze wakacje

 i sezon ogórkowy ale u nas ruszają już sprawy firmowe . Szczerze mówiąc mam już trochę dosyć tej zabawy, 38 lat to nieco za długo , ale słowo się rzekło, jeszcze rok do emerytury małżonka wytrzymam. Z domowych spraw to nadal pakuję w słoiki. Ile można ?  Można , można . Tyle tylko, że zapasu będzie na kilka lat a nie na rok. Do stanu istniejącego dołączyły dziś pomidorki koktajlowe w ziołach sztuk 5 . pomidory suszone w oliwie sztuk 1, buraczki sztuk 4 i za chwilę dołączy wywar z buraczków. Szkoda mi było wylać , dodałam przypraw , wleję do butelek i zapasteryzuję. Będzie gotowy na barszczyk. Nie wiem czy się to uda, ale skoro przechowują się buraczki to i to powinno. Mężuś w tym czasie przygotował gablotkę do kamieni i powiesił ją na ścianie w sypialni. Jeszcze musimy boki przemalować  przemalować na kolor ściany, bo trochę się "gryzie " w tym stanie jaki jest. 

Po wczorajszym deszczu dziś nieco chłodniej , co mnie cieszy , bo upału jak wiadomo nie znoszę, szkoda tylko, że znów ma być gorąco. 

poniedziałek, 19 sierpnia 2024

19.08.2024 Tylko tego mi potrzeba ...

 Zbiorami dzielę się z sąsiadkami z bloku a zaroponowano mi pomidory, bo zbiory takie , że nie ma co z nimi robić. Trafiło , że hej ! . Niedługo na pomidory nie będę mogła patrzeć. Uśmialiśmy się w sumie z tego , ale naprawdę nie wiem już do czego jeszcze to wykorzystać. Dziś ciąg dalszy pakowania w słoiki: buraczki , jabłka w cukrze ( zrobiłam eksperyment i do dwóch słoików dodałam cynamon), domowy ketchup a poza tym kolejna porcja pomidorów i jabłek się suszy. Czeka papryka , no i korbole. 

W pracy miałam dziś zawalony dzień. Nie było mnie trzy dni więc miałam masę spraw do załatwienia. Pisałam i pisałam. Nadrobiłam jednak i jutro już mogę zająć się sprawami bieżącymi.  Mamuśka znów mi ciśnienie podniosła ale to nic nowego. Jakiś czas już było spokojniej , ale długo nie trwało. No cóż, był czas się przyzwyczaić. 

Kupiłam bilety na Dire Straits. Mam nadzieję , że tym razem koncertu nie odwołają. Czyli przed nami trochę frajdy - w październiku Whitin Temptation z gosciem specjalnym Tarją , w listopadzie Die Straits. 

Trochę popadało . 

niedziela, 18 sierpnia 2024

18.08.2024 W stronę jesieni

 zieleń już nie zielona a oliwkowa i pierwsze żółte listki się pojawiają . Pewnie susza i upał też mają w tym swój udział , ale widać już gołym okiem , że lato ma już z górki. Nadchodzi moja ulubiona pora roku ale to jeszcze jakiś miesiąc i trochę . Jak na razie to zbieramy plony i na okrągło pakuję coś w słoiki. Inni krzakowcy też . 31 sierpnia powtórka z działkowego pikniku , tym razem na zakończenie wakacji i już sąsiedzi przyszli się pytać czy będziemy. Pewnie, że będziemy . Ucieknie nam dzień pracy ale co tam. Trzeba się cieszyć plonami i podożynkować z innymi . Wczoraj w nocy obudził nas dzwoniący telefon małżonka . Dzwonił i dzwonił. Małżonek jak już oprzytomniał wstał i poszedł odebrać . I nie zgadniecie w jakiej sprawie był ten telefon. Zadzwonił gość w sprawie wystawionego na sprzedaż samochodu ."Bo przejeżdżał i zobaczył , że do sprzedania" . Była 4.20 !!! Ale nie ma tego złego, bo auto prawie się sprzedało. Jutro gość przyjeżdża z zaliczką . W sobotę wieczorem zadzwonił ponownie z pytaniem czy może przyjechać obejrzeć i dziś się stawił .Umówiliśmy się , że jutro wpłaci połowę , a w końcu tygodnia przyjedzie z pozostałą kwotą i odbierze auto. Przyznam się , że najpierw pomyślałam , że musiała się zdarzyć awaria w szpitalu, bo tylko oni dzwonią o takich nieprawdopodobnych porach , a potem jak już było wiadomo, po co dzwonił , że sobie ktoś zrobił kawał ;wracał z imprezy , zobaczył auto na sprzedaż i zadzwonił . 

A dziś do naszego PDzO dojechały meble. Wiedziałam ,że synalek długo nie wytrzyma , bo chce się pozbyć tego co mi odłożył przy okazji remontu. I wiecie co , domek sam mi się zaczyna urządzać i komponować. Regał wygląda pięknie i skomponował się kominkiem , fotel jak by go ktoś projektował specjalnie dla tego wnętrza, szafkę wprawdzie trzeba podrasować , zmienić uchwyty i pomalować ale też będzie w porządku jak już to zrobimy, a jak do tego powiesimy na ścianie nasz steampunkowy zegar i wieszak w kształcie  czarownicy z kotem lecącej na miotle , to dopiero będzie efekt. Nie , nie , nie traktuję tego PDzO zbyt serio. Będzie eklektycznie i na wesoło. A mój mąż wpadł wczoraj na genialny pomysł wykorzystania pewnego sprzętu jako stolika do kawy. Na razie chwalić się tym nie będę, dopiero jak zrealizujemy , ale zapewniam , jeśli się uda to zrobi furorę . Przyznam się , że zaskoczył mnie tym pomysłem , bo jest dość awangardowy , ale spodobał mi się od razu i dopilnuję , żeby został zrealizowany. I cóż, od jutra wracamy do rzeczywistości a ta jak zawsze skrzeczy. Przez te 9 dni na działce odpoczęłam psychicznie , mimo naprawdę ciężkiej pracy . Działka mnie wyłącza i doładowuje . To jednak był dobry pomysł, że się za nią zabraliśmy.  

I na koniec : pora na wystrój na moją ulubioną porę ; czyli koniec lata .