babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 9 maja 2015

9.05.2015 To było niesamowite !!!

Nasze spotkanie po latach.  Zabrakło 3 osób , które swój przyjazd zapowiadały , w tym jedna schorowana, w przerwie w chemii. Żal mi było , bo jeszcze rano dzwoniła do mnie ,że będzie , chociaż na godzinę ,żeby się z nami przywitać . Pewnie zabrakło sił.
Nie było wśród nas Gościa Honorowego , naszego ulubionego Wychowawcy ,ale wierzymy ,że tam z lepszego świata , w towarzystwie D i M spoglądał na nas i jak to On : przyjaźnie się uśmiechał . Poświęciliśmy Nieobecnym - Usprawiedliwionym część naszych wspomnień . 
 A poza tym ,było bardzo wesoło i bardzo głośno . Nie pojęte, ale energii i ducha starczyło by na trzy pokolenia . Radość aż buchała , sala trzęsła się od śmiechu , wino lało strumieniami a opowieściom i wspominaniu szkolnych lat nie było końca ( koniec nastąpił o 2.30  kiedy właściciel restauracji przysnął w kąciku obok komputera delikatnie dając tym do zrozumienia , że dawno minęła godzina zamknięcia lokalu - przeprosiliśmy oczywiście ) . Choć u dziewczyn nieco więcej kilogramów i nieco więcej "doświadczeń życiowych" na twarzach , u chłopaków czupryny już nie tak bujne i lekko srebrem się mieniące   wciąż jesteśmy młodzi i przystojni jak dawniej . Trzydzieści pięć lat minęło jak jeden dzień... I paradoksalnie , o ile jako klasa nie byliśmy szczególnie zżyci , były różne grupki, sitwy , duety i samotni żeglarze   , ktoś do kogoś coś miał , bywały różne drobne wojny , szpilki i utarczki między nami ,czas zatarł stare zaszłości , została niczym nie zmącona przyjaźń ; a wczorajszej nocy zakwitała i zajaśniała pełnym blaskiem jak magiczny kwiat paproci - rzadki i piękny. R przyniosła naszą kronikę z klasy III  i IV . Nasze ukochane dzieło , w które wkładałyśmy mnóstwo serca i pracy ; R pisząc okolicznościowe "kawałki" , D rysując a ja zdobiąc to wszystko gotyckimi inicjałami , arabeskami , wplatając w nie kwiaty i ozdobne kokardy z cierpliwością średniowiecznego mnicha - iluminatora . To wszystko sprawiło ,że kronika jest jedyna i nie powtarzalna . A już prawdziwym fenomenem jest to ,że nadal żyje ; prowadzimy ją nadal . Wczoraj przybyły kolejne strony  a R nadałam niechcący tytuł "strażnika wieży" - zwyczajnie zażartowałam a koleżanki podchwyciły spontanicznie. Przypomnę im o tym i może przy następnej okazji odnotujemy  ten fakt w annałach . Były też czarno - białe zdjęcia z przed lat , odnalezione w zakamarkach szuflad . Cudowne !!! 
Świat młodości wrócił , zapachniało bzem , zakwitły kasztany , zaszeleściły białe, nakrochmalone bluzeczki dziewcząt , rozbrzmiał szkolny dzwonek .Czas cofnął się na kilka czarownych chwil. 
Koleżanki i Koledzy jesteście wspaniali , a ja niewiarygodnie uszczęśliwiona ,że stawiliście się na moje zawołanie . I nie ważne ,że gdzieś tam w trakcie najlepszej zabawy zgubiłam najładniejszy pierścionek jaki miałam w życiu  , wczorajsza noc była tego warta !  Już myślę o następnym spotkaniu.  Dziękuję ! 

czwartek, 7 maja 2015

7.05.2015 Jak co dzień , sprawy babusine

Porządek na głowie zrobiony. Po obcięciu kolor wcale nie źle się jeszcze prezentuje więc na razie odpuszczę sobie koloryzowanie . Skończę kurację medycznym szamponem.  Ładnie wyszło to strzyżenie. Na jakiś czas spokój. W pracy jak co dzień - mnóstwo spraw i tematów do ogarnięcia. Nawet do miasta nie wyskoczyłam. Zresztą nie za bardzo było po co jeździć . Pocztę równie dobrze mogę odebrać w poniedziałek. Jutro nie zdążę , a w sobotę , nie wiem czy odpowiednio wcześnie wstanę. To zależy o której wrócę z klasowej imprezy . 
Tak poza tym , to nic nowego . Wciąż nie mogę się zmobilizować do jakiejś aktywności popołudniowej. Ale w końcu , czytanie to też jakaś forma aktywności , co nie? 
Intensywny dzień nas jutro czeka.  

środa, 6 maja 2015

6.05.2015 Babusine sprawy codzienne

Pracy wciąż dużo i przybywa . Chyba już na lipiec zacznę kalendarz układać .
 Popołudnie w domu leniwe.Mężuś wrócił z pracy przed 20.00 a ja po prostu czytam dalej islandzki kryminał. Na obiad zrobiłam jajko w sosie musztardowym , marchewkę z groszkiem i uwaga : po raz pierwszy od dwóch miesięcy : ziemniaki ! Od paru dni za mną "chodziły". Jakoś sam z siebie zmienia nam się sposób odżywiania. Mięso jadamy sporadycznie i wcale nas nie ciągnie ,wędliny kupuję 2-3 rodzaje po 6  plasterków i wystarcza na cały tydzień , a od dwóch tygodni nie kupuję , tylko robię w domu. Za to dużo warzyw i kaszy . Tak zdrowiej i szybciej . 
Na jutro przełożyłam wizytę u fryzjera . Może wieczorem odświeżę też kolor szamponem . Na razie nie farbuję , bo używam medycznego szamponu na wzmocnienie i odrastanie.  Próbuję i próbuję , ale po kuracji sterydami chyba naprawdę nie da się odratować włosów. Uszkadzają cebulki. Nie do końca chciałam w to wierzyć , jak mi lekarka mówiła , ale jednak. Jak na razie marny wynik, a myję już od 3 tygodni . 
Zakwitły bzy. W mieście unosi się upojny zapach i przypomina młodość . 
Po jutrze duże wyzwanie przed nami ;pogrzeb kuzynki .  I moje klasowe spotkanie - tak się złożyło nie zbyt zręcznie . Skoro jednak zmontowałam ten zlot , to nie mogę się nie stawić, ale nastrój do radosnej zabawy prysł . 

wtorek, 5 maja 2015

5.05.2015 Nie mogę

nie dzisiaj i nie wiem czy w ogóle będę mogła choćby tylko myśleć o tym co się stało. Wiadomość zwaliła nas wszystkich z nóg - niemal dosłownie . Chrzestna naszego młodszego syna , bliska kuzynka męża popełniła samobójstwo . Nie pojęte ... 

poniedziałek, 4 maja 2015

4.05.2015 Spraw babusinych kilka

Koniec tego dobrego. Wszyscy zostaliśmy rzuceni w wir pracy i to bezwzględnie . Obroty na dzień dzisiejszy osiągnęły ponad 30% tego co w całym ubiegłym roku , a to dopiero cztery miesiące za nami. Zapowiada się dobry rok , choć ciężki jeśli chodzi o wywiązanie się z wszystkich obowiązków. No i nasz adwokat odzyskał kasę od opornego dłużnika .Dużo szybciej niż się spodziewałam. 
Słuchałam dziś dyskusji na temat powszechnego dostępu do broni. Rozumiem argumenty obu stron , ale uważam, że te przepisy które obowiązują są dobre. Jeśli ktoś chce i przejdzie procedury to ją będzie miał , a powszechnego dostępu być nie powinno. Ci wszyscy zwolennicy tłumaczą ,że dla obrony ale przestępcy też mają broń i będą mieli lepszą niż policja i obywatele. Z bronią zdarzają się wypadki , a czasem do rąk dostają ją szaleńcy . A u nas prawo jest po stronie przestępców niestety więc obywatel, który użyje broni w samoobronie odpowie za to jak przestępca -bywały takie przypadki . No i nie jesteśmy zdyscyplinowanym narodem niestety . Źle by się stało gdyby do broni mieli dostęp wszyscy.  Zdrowy rozsądek mam nadzieję weźmie górę i w tym względzie zostanie jak dotąd.
Tak poza tym to z domowych spraw odgarnęłam prasowanie . Mężusiowi koszul wystarczy na co najmniej 2 tygodnie. Do innych zajęć nadal nie mam zacięcia.  Czytam , islandzki kryminał . Już kiedyś te książkę czytałam , ale nie mam nic nowego , a ta akurat weszła mi w rękę jak tylko otworzyłam biblioteczkę . 
Zamówiłam sobie sukienkę na lato. Taki kolorowy , wakacyjny fatałaszek, długi i wygodny.  Skasowałam trochę ciuchów ostatnio , między innymi taką właśnie wakacyjną sukienkę ( miała jakieś 12 lat jeśli nie lepiej) więc uzupełniłam brak , no i jakaś premia też mi się należy. 
Remont łazienki odsuwa się bliżej nie określoną czasoprzestrzeń. Brak czasu. Póki  co budowa ma priorytet . Nadal walczymy z biurokracją .   


niedziela, 3 maja 2015

3.05.2015 Święto

kościelno - państwowe . Nie wiem czy bardziej kościelne czy bardziej państwowe .Połączono je jakiś czas temu . Nie wiem czy wielu świętuje inaczej niż w zaciszu domowym lub przy grillu. 
U nas ciąg dalszy wczorajszego "nic się nie dzieje" . I dobrze , od jutra znów szaleńczy maraton pracowy . 
Naprawiłam w końcu swoje naszyjniki . W sumie dwie sztuki. Żmudna robota takie nabijanie drobniutkich koralików na drucik. Zajęło mi to dwie godziny z dużym haczykiem . Ale mam , znów nadają się do noszenia. Odkładałam to od wielu miesięcy. Przynajmniej tak do końca nie zmarnowałam wolnego weekendu.
Za kilka dni spotkanie klasowe. Wczoraj dostałam msm - a od jednej koleżanki ,nie przyjdzie bo leży w szpitalu. Szkoda, ona najbardziej cieszyła się na ten zlot ...
Brak mi weny , mam mnóstwo nowych pomysłów a nie mogę się zmobilizować do pracy. Sweter znów leży, pudełka , ramki do zdjęć i zawieszki czekają lepszych czasów ,książka i blog wspominkowy zapomniane , za szycie też jakoś zabrać się nie mogę a przydały by się jakieś nowe poszewki na poduszki do saloniku ... Zapewne przejdzie mi niebawem jak to zwykle bywa. 
Zrobiłam nową porcję domowej wędlinki , tym razem wieprzową - pychota . Że też wcześniej na ten pomysł nie wpadłam .