babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 25 listopada 2011

22/25 .11.2011 Sprawy babusine , dopisywane z doskoku


Skąd się te wszystkie papierzyska biorą ? Przysypią mnie kiedyś... Psioczę sobie , ale ta nieprzebrana ilość papierzysk świadczy jednak o tym ,że jest praca. No i to jest jakiś plus..
A tak poza tym , to sezon świąteczny niniejszym uważam za otwarty. Kupiłam kilka pierwszych prezentów i świąteczne naklejki na prezenty oraz sandacze. Wcześnie jak nigdy ale trafiła się okazja prosto z hodowli , już wstępnie oprawione. Dokończyłam oprawianie , zamroziłam ; na Wigilię jak znalazł i bez roboty. Jutro idę do redakcji zamówić kartki świąteczne dla klientów ( oraz inne druki firmowe) a po południu jedziemy z mężusiem wybierać zestawy upominkowe dla naszych najlepszych odbiorców i zleceniodawców. Trochę tego będzie w tym roku.. Właściwie już wybraliśmy , jutro tylko je zakupimy. W sobotę obmyśliłam sobie świąteczny wystrój mieszkania . W firmie będzie jak zwykle – firmowe bombki na choince i mały stroik na murku obok drzwi. . Dla dzieci kupiłam dziś książeczkę o narodzinach Jezusa . Tekturowe , twarde kartki, bajecznie kolorowe obrazki i wiedzy akurat tyle ,żeby przyswoiło ją sobie dwuletnie dziecko. Będę czytać i opowiadać wnusi, a za rok obojgu. Sprawy zawodowe „wywiały” mnie na drugi koniec miasta, musiałam przejść obok Veritasu , no i wypatrzyłam na wystawie.
23.11.minęły 23 lata założenia firmy . Gdybyśmy wtedy wiedzieli na co się porywamy pewni e nigdy by nie powstała . A może jednak … Duch pionierski w nas tkwił od zawsze. I mimo tego użerania się i nieustającej walki o byt , chyba byśmy inaczej nie umieli wybrać . Obydwoje z mężusiem lubimy samodzielność, nie lubiliśmy mieć nad sobą szefów , mamy mnóstwo pomysłów, których nigdy byśmy nie zrealizowali pracując na etacie. No i lata ciężkiej pracy przekładają się w końcu na wymierne korzyści. Żyje nam się łatwiej i bez liczenia każdej złotówki. Z drugiej strony jak pomyślę ile nam zabiera Państwo , to tracę motywację do pracy.
A 24.11.2011 zakwitła forsycja . Na krzaczkach przy parkingu koło naszego biura. . W ogóle jak na tę porę roku anomalii dużo i dziwne. Pogoda piękna , od września bodajże kropla deszczu nie spadła , gdzieś tam w czyimś ogródku zaowocowały truskawki , a rzeki , które jeszcze kilka miesięcy zalewały 1/3 kraju wysychają. Wojnę wróży , czy koniec świata jakiś ? Zaraz mi się początek Trylogii skojarzył . Tam też było o anomaliach pogodowych i szarańczy od Dzikich Pól. Czym się skończyło – wiadomo. Daleka jestem od snucia teorii spiskowych , ale czasy są ciężkie...
Dziś 25 jestem zła, a w każdym razie zdołowana i niepocieszona . Wyrzuciłam ponad 9 tysięcy w błoto ( znaczy do Urzędu skarbowego odprowadziłam ) i lokal , który marzył nam się na firmę wystawili do przetargu za dużo wyższą cenę niż braliśmy pod uwagę . Tym samym do przetargu nie stajemy. Cóż może innym razem , ale ten był na tyłach naszego bloku , ponad 200m2 , parking . Idealnie na nasze potrzeby choć wymaga kapitalnego remontu .

niedziela, 20 listopada 2011

20.11.2011 REKORD GUINNESA


Tak , tak... Braliśmy dziś udział w próbie pobicia . Jeszcze nie wiem czy się udało , bo nie zaglądałam na stronę, a poza tym nie wiem czy wyniki publikują tak od razu. Jak pewnie niektóre z Was pamiętają jesteśmy miłośnikami wina i od lat 15 -tu bywamy na degustacjach urządzanych przez pewną firmę trudniącą się sprzedażą win z różnych stron świata. I dziś właśnie była jedna z nich. Szczególna , bo biliśmy rekord Guinnesa w największej degustacji win na świecie. Polegało to na tym ,że na całym świecie , w kilkudziesięciu krajach świata – w różnych strefach czasowych o różnych godzinach ( u nas wypadło o 12.00 w południe ) wznosiliśmy toast włoskim półwytrawnym , czerwonym winem Primitivo Salento rocznik 2010 wyprodukowanym specjalnie na tę okazję . Nawet etykieta na butelce do tego nawiązuje , co widać na fotce. W Polsce odbyły się degustacje w kilku miastach . W Poznaniu wzięło udział 175 osób . Impezka sympatyczna . Powitano nas lampką reńskiego wina musującego, potem w południe był toast Primitivo , a potem degustacja jeszcze dwóch gatunków : argentyńskiego półsłodkiego i francuskiego likierowego – oba czerwone. No i duże upusty na złożone dziś zamówienia. . Skorzystaliśmy – lubimy mieć dobrze zaopatrzoną „piwniczkę „ win.