babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 2 października 2010

02.10.2010 Jesień





Zamotałam się dziś kompletnie. Błądzę we własnym mieście , które znam lepiej niż własną kieszeń i które nie ma przede mną żadnych tajemnic . To wszystko z powodu remontów na krajowej 15-tce , która biegnie przez miasto , w tym i po mojej ulicy. Odpadła mi z tego powodu połowa frajdy z cosobotnich porannych zakupów. Na zieleniak nie wjechałam , bo oba wjazdy na parkingi odcięte . Dostęp tylko pieszo, a nie miałam aż tyle czasu,żeby biegać po mieście pieszo. No trudno. Frajdę sobie odbiję u fryzjera. Mężuś będzie szkolił serwisanta , to ja się urwię zrobić porządek na głowie. A propos remontu krajowej 15-tki. Drogowcy wykopali spod nawierzchni tory kolejki wąskotorowej, która jeszcze za mojego życia jeździła po powiecie , dowożąc ludzi do pracy. Zlikwidowano ją dopiero na początku lat 70-tych kiedy to runął drewniany most po którym pokonywała rzeczkę przez miejscowych zwaną malowniczo Nilem.
Ten most był wspaniałym miejscem naszych dziecięcych zabaw , ale to już inna historia.
Stare tory biegły tuż przy granicy naszej posesji. Zapadły w ziemię , zarosły i zostały zapomniane. Przez te niespełna 40- lat pogrążyły się w ziemi jakieś 30 cm. Patrzyłam sobie na to wykopalisko i tak sobie pomyślałam ,że już rozumiem dlaczego archeologom tak trudno odnajdywać ślady przeszłości . Może powinni kopać głębiej ?
A tak poza tym jesiennie ...

czwartek, 30 września 2010

30.09.2010 Znow sprawy babusine

Zimno. Słonecznie i kolorowo ale zimno. W okolicach 8 stopni. Łapie mnie jakiś katar – od niepamiętnych już czasów. W mieście sakramenckie korki i tłok, ale co tam , będzie lepiej , będzie ładniej , nowocześniej, bezpieczniej - światowo po prostu. Klnę tylko pod szkoła podstawową , ale tylko na nawiedzonych rodziców, którzy mieszkając trzy domy od szkoły muszą swoje pociechy zawozić samochodami pod sam próg i jeszcze im tornistry do klasy zanosić. Takie czasy …
W domu leniwie . Popołudnia przy herbatce i tv – ja z obowiązkową robótką , mężuś laptopem na kolanach. Kojarzy mi się bajka : „byli sobie dziad i baba , bardzo starzy oboje”. Tyle,że nam do tego daleko. Ale jesień sprzyja siedzeniu w domu, podjadaniu smakołyków – wczoraj spróbowaliśmy konfitury śliwkowej z amaretto ; pycha i popijaniu herbatek. Za chwilę będzie co robić , bo nasze szafy na ukończeniu , za kilka dni montaż i wtedy wyciągniemy z zakamarków wszystkie albumy ze zdjęciami, zapomniane filmy i cd-iki z muzyką . Trzeba będzie to wszystko uporządkować , poukładać i przy okazji obejrzeć lub posłuchać. Zajęcie na całą jesień …
Helenka pracowicie stawia pierwsze kroczki, jeszcze z pomocą dorosłych , ale o raczkowaniu już zapomniała. Świat z wysokości 70 cm wydaje jej się dużo ciekawszy . Dziś znów się nie oparłam pokusie i kupiłam jej sukieneczkę – trochę za dużą , wiem , ale jak tu się oprzeć klasycznej , błękitnej sukience z aksamitu z kołnierzykiem bebe i trzema malutkimi atłasowymi różyczkami na karczku ? Bez cykinów, cicików i pięciu falbanek naraz – zwłaszcza, że do strojenia miało się kiedyś samych chłopaków.
W marketach „zatrudnili” już aniołki i gwiazdorki – na razie tylko te słodkie (właśnie robiąc przedwczoraj zakupy zdziwiłam się z tego powodu) , ale jednak. Stanowczo za wcześnie jak na mój gust. No ale AMUN też już mi kartki świąteczne i nowy kalendarz przesłał. Tu jednak mogę zrozumieć . Od lat jesteśmy ich klientem a właściwie takim trochę klientem – sponsorem . Dużo takich jak my więc potrzebują czasu na rozesłanie. A propos sponsorowania , to w tej kwestii jestem ignorantką. Od września nasza firma jest sponsorem wspierającym miejscową drużynę piłki siatkowej , a ja jeszcze na początku września nie wiedziałam w co grają . Siatkówka z koszykówką mi się myliła, na żadnym meczu nie byłam ( i nie będę , umarłabym z nudów) nie znam wyników meczy , nie wiem kto gra w drużynie . Śmiech po prostu. Chłopaki bardziej się tym pasjonują i wiedzą więc wystarczy .
Tak jednak trzeba , nie mam nic przeciw sponsorowaniu choć wolałabym cel szczytniejszy niż sport , np. jakiś ośrodek dla dzieci niepełnosprawnych albo coś w tym rodzaju. To jednak byłą transakcja wiązana . Wzięliśmy świetny kontrakt , który dał nam pracę do następnego roku , a ponieważ właściciel inwestycji jest sponsorem tytularnym ( czyli tym najważniejszym i dającym największą kasę na drużynę ) to jak rzucił hasło tego wspierania młodzieży grającej to już wyjścia nie było, trzeba się było zdeklarować . No cóż rąsia rąsie myje , a żadnego ośrodka i tak u nas nie ma więc niech będzie drużyna piłki siatkowej.
A póki co czekam kiedy się dzień w biurze zakończy – z robotą na bieżąco jestem więc mam mały luzik i sobie mogę skrobać na blogu i błądzić po forach – bo w kartoniku pysznią się prawdziwki i czarne łebki i tylko czekają na przerobienie ich w pyszny obiadek. Nic pyszniejszego niż grzybki w śmietanie ze świeżym chlebem . Przepis jeszcze babciny .
Grzybki smażone wg Babci Stanisławy
Wziąć zdrowe grzyby leśne prawdziwki, czarne łebki, kurki maślaki , kozaki
lub jakie kto nazbiera . ( na oko , ile jest)
Oczyścić, pokroić , nóżki odłożyć na susz , a resztę obgotować w wodzie z solą – nie dłużej niż 10 minut , bo stracą smak. Odcedzić , przelać zimną wodą
W rondlu , albo na głębokiej patelni rozgrzać smalec , zeszklić pokrojoną w drobną kostkę cebulkę , na to wrzucić grzybki , dodać 2 ziarna ziela angielskiego, liść laurowy , obsypać pieprzem . Smażyć mieszając jakieś 5 minut. Zalać słodką śmietanką , dosolić do smaku i dusić jeszcze z 10 minut mieszając . Pierzu i śmietanki nie żałować. Jeśli za mocno zgęstnieją to dolać śmietanki lub troszeczkę wody. Podać ze świeżym chlebem. PALCE LIZAĆ !!!

poniedziałek, 27 września 2010

27.09.2010 Parę fotek jesiennych


Coś mi nie wychodzi wstawianie fotek...



Głóg





Zarosło ...











I jeszcze raz jezioro












Jezioro Ostrowickie Chaszcze w Gaju







W naszym Gaju





























Widok z mojego biurowego okna i na jabłka sąsiada z działki