babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 21 marca 2020

21.03.2020 Z nutką wiosennego optymizmu

dzisiaj. Nie , na lepsze nic się nie zmieniło w sytuacji epidemii , wręcz przeciwnie ; liczby rosną i u nas i na świecie.  W te nasze dane jakoś nie wierzę ; raz ,że w ogóle nie mam zaufania do tej naszej rządzącej ekipy, a dwa to wirus wszędzie się szerzy w postępie geometrycznym , a nas co , szerokim łukiem omija ? A niby dlaczego ? Coś tu jest nie tak. Jak na razie nic dobrego nas nie czeka .
Ale zostawmy dziś wirusa . 
Pierwszy dzień wiosny powitał nas temperaturą zerową i potwornym wiatrem. Wsiadając do auta musiałam trzymać kapelusik ,żeby mi z głowy nie zerwało. Rano pojechałam na zieleniak. Wmawiałam sobie, że jadę po owoce i warzywa, ale faktycznie marzyłam o baziach. Uwielbiam je . Bez nich wiosna i Wielkanoc się nie liczą . No i mam . Przywiozłam dwa spore bukiety , jeden duży drugi mały .  Od razu przyjemniej w domu.  Miałam w planach zasiać rzeżuchę , ale nie zdążyłam , a teraz już mi się nic nie chce. Zrobiłam jeszcze  parę niezbędnych zakupów w tym dwie doniczki z ziółkami i maskotki z cukierkami dla dzieciaków na zająca . Sklepy pozamykane oprócz spożywczych , aptek i drogerii więc nawet nie ma jak kupić im drobiazgów . A po powrocie zabrałam się za świąteczne porządki. Dla poprawy nastroju i żeby lepiej szła robota włączyłam sobie  ulubionych metalowców , czyli zespół Nightwisch . Studyjne płyty z początków zespołu z potężnym mezosopranem Tarii i Jukką przy perkusji. Kawał świetnej , energetycznej muzy . Myślałam zacząć porządki od sypialni , ale  padło na kuchnię . Umyłam okna , szafki , blaty , szufladę z koszami na śmieci, podłogę  i wysprzątałam na półeczkach z dekoracjami . stylowe puszki z herbatą zastąpiły dwie wesołe fajansowe kurki , a na parapecie stanął pojemnik na doniczki z ziołami. W tak zwanym międzyczasie zdążyłam jeszcze zrobić cotygodniową przepierkę i obiad. Mężuś w tym czasie pojechał do pracy , bo kolejnego klienta trzeba było do zdalnej pracy przystosować. W sumie to zostało mi kilka drobniejszych rzeczy do zrobienia w kuchni ; poukładanie w spiżarce i lodówce , dokończę w tygodniu. No i byłoby pięknie , ale mężuś namówił mnie ,żebym zajrzała do matki , bo pewnie coś naściemniała i sobie nic nie kupiła - zna małżonek  swoją teściówkę . Rozmawiałam z nią wczoraj , twierdziła, że jedzenia ma dosyć i mam nie przyjeżdżać, bo nic nie potrzebuje i w ogóle to sobie sprząta i nigdzie nie będzie wychodzić, bo przecież nie wolno  . Założyłam ,że mówi prawdę , ale dziś pojechałam. No i cóż , rację miał mój małżonek , chociaż nie całkiem . Jedzenia by jej wystarczyło na jakieś 2-3 dni , ale kuchnia tonęła w śmieciach . Wszędzie jakieś stosy opakowań po jogurtach , kawie , margarynie i Bóg wie czym jeszcze , puste słoiki , torebki foliowe i oczywiście nie pomyte naczynia i zalana kuchenka . No i wyszło, że mam powtórkę z rozrywki . Wysprzątałam to wszystko, wyniosłam dwa worki śmieci , pomyłam naczynia , kuchenkę i zlew , na koniec jeszcze ogarnęłam łazienkę . Na wszelki wypadek pojechałam jeszcze dokupić jej coś do chleba i wodę , bo oczywiście o tym już nie pamiętała. Nakrzyczała na mnie , że jej wszystko wyrzucam , że to się jej przyda i gdzie ja to wynoszę , bo przecież nie wolno i co sobie sąsiedzi pomyślą .  Nie wiem co sobie wkręciła z tymi śmieciami , że nie wolno ich wynosić, nijak pojąć tego nie mogę , bo to nie pierwszy raz . No i teraz już mi się nie chce dupska z kanapy ruszać po tym porządkowym maratonie . 
Tak poza tym to robię dekoracje wielkanocne .  Pokażę w swoim czasie. 

piątek, 20 marca 2020

20.03.2020 No i stało sie

Wczoraj VW , dziś kolejni.  Izolują się kolejne zakłady , w tym nasz największy klient . My na razie mamy jeszcze co robić , bo wszyscy na pracę zdalną przechodzą więc trzeba pouruchamiać aplikacje, przekierowania telefonów , pozakładać zabezpieczenia itd.  Kończymy też zlecenia w prywatnych firmach . Do tych większych już dostęp utrudniony . Nie wiadomo jak długo będzie ten przestój i kiedy wrócimy do normalnej pracy. Rozmawiałam dziś na spokojnie z kolegą z hurtowni, tym  o którym wczoraj pisałam . Klął niemożliwie na całą sytuację i podobnie jak ja uważa, że to się prędko nie skończy , a gospodarka nie ruszy prędzej niż za dwa lata . W ogóle odnotowali ogromny spadek obrotów; firmy nie zamawiają towaru , bo stoją inwestycje , a nikt sobie na magazyn nie będzie brał towaru jak go nie wykorzysta. I robi się takie kółko zamknięte. Czyli nie tylko branże transportowe i związane z turystyką i evetami, gastronomia czy fryzjerzy. Ta sytuacja uderza też w cały sektor usług i dostawców , do sektora usług.  Widzę co się dzieje i powiem szczerze pierwszy raz od dłuższego czasu zaczęłam się  naprawdę denerwować. 
Dziś nasza ekipa rządząca ogłosiła stan epidemii , co w praktyce oznacza, że dzieci do szkoły wrócą po Wielkanocy , a dla dorosłych jeszcze większe ograniczenia . O pakiecie pomocowym dla przedsiębiorców już jakoś mniej się mówi. Może o to chodziło ? Najważniejsze jednak ,że wybory 10 maja , zdrowie i życie obywateli - a kogo to obchodzi .  Zdołowało mnie to . 
    Jak tak zjedziemy się wszyscy razem , a to się nieco częściej zdarza , to dla odreagowania wyśmiewamy się z sytuacji. Dziś była mowa o wakacjach . Stanęło na tym ,że starszy z rodziną bierze motorówkę i ucieka gdzieś na środek jeziora , młodszy do domku nad jeziorem , pracownik własnie kupił łódkę więc na ryby , a my jedziemy na RODOS ( rodzinny ogródek działkowy ogrodzony siatką ) . I kto wie , czy tak właśnie nie będzie to wyglądać.  Nie jest dobrze ; nie jest i już. 
Ale przecież już za 6 minut pierwszy dzień wiosny,  pora ją powitać . No to witam , zmianą wystroju na bardziej optymistyczny . I trzymajmy się ! 

czwartek, 19 marca 2020

19.03.2020 Z pierwszej ręki

w kwestii tego o czym pisałam wczoraj czyli rządowej pomocy; dzwoni dziś mój dobry znajomy z zaprzyjaźnionej hurtowni . Znamy się od lat 20 z dużym hakiem , współpracowaliśmy z jego ojcem a teraz z nim . I co słyszę ; prośbę o jakąkolwiek wpłatę za faktury , bo z powodu sytuacji w kraju bank im grozi wypowiedzeniem kredytu i faktoringu . Oczywiście poratowałam , zapłaciłam wszystkie faktury , choć miałam jeszcze w terminach. Przecież nie zostawię ich w potrzebie . Jak my mieliśmy kłopoty to też nam szli na rękę i prolongowali terminy. A rząd szumnie zapowiada pomoc i ułatwienia w pożyczkach. Bzdura do n-tej potęgi . Druga rozmowa ; zamówiłam sprzęt dla naszego klienta . Dzwoni nasza opiekunka handlowa z pytaniem czy realizować , bo ze względu na lecącą na łeb złotówkę nie mogą utrzymać stałych cen i dlatego cofnęli dodatkowe rabaty dla partnerów . Normalnie mamy 46 + dodatkowe 12 za ilości i długoletnią współpracę . 12 poszło w chatke z piernika. Ale i tak został nam główny rabat więc się wcale nie obraziłam , kazałam realizować . I tak od słowa do słowa zgadałyśmy się o  pomocy . Oni mają więcej pracowników niż my powyżej 10-ciu i okazuje się , że ich ta obiecana pomoc nie dotyczy ! Są dystrybutorem , na razie mają zapasy magazynowe , ale jak się skończą ? A co jeśli takie firmy jak nasza przestaną zamawiać , bo nie będzie zleceń ? A tak myślę , że to kwestia dni , może 1-2 tygodni. Kolejna bzdura . Syn wrócił od klienta . Zwykle mają potężny ruch i wykonują ogromną ilość detali ; dziś mieli roboty na dwie godziny . Firma zatrudnia około 80  ludzi . Szacują , że bez zleceń wytrzymają 2 miesiące . Ich też ta rzekoma pomoc nie obejmuje.  Jedna wielka ściema . 
Wiem zanudzam sprawami gospodarczymi , ale niestety , to mój świat i przynajmniej jeszcze przez jakiś czas muszę się w nim odnajdywać .
Co jeszcze ?  Dziennik czasów zarazy mi się robi . Od kilkunastu dni wciąż tylko o koronawirusie i epidemii . Przyszło nam się zderzyć z czymś czego nikt nie przewidział, ani nie znał i nikt nie był na taką sytuację gotowy . Jest jednak z tego jeden pożytek ; planeta bez wątpienia odetchnie ; mniej spalin , mniej śmieci , mniej smogu . Wszystkie sprawy zeszły na plan dalszy .   
Żeby jednak zbyt ponuro nie było , iście wiosenny obrazek ;  rano, kiedy dojeżdżałam do biura minął mnie rowerzysta : potężnej postury facet z brodą , w panterce , z plecakiem na plecach . I nic by w tym ciekawego nie było , ale jechał na damskim rowerze w kolorze różowym , z biało-różowymi oponami i koszyczkiem na kierownicy udekorowanym wyściółką w słodkie kwiatki. Nie mogłam się nie uśmiechnąć . 
A w moim przybiurowym ogródku coraz więcej niebieskich kwiatków. 

środa, 18 marca 2020

18.03.2020 Wkurzyłam się

ale o tym za chwilę . Najpierw tak zwyczajnie ; spokój w firmie. Kolejne się izolują . Izolują , bo nie zamykają . Nie wpuszczają osób z zewnątrz , ograniczają godziny pracy , co mogą to przenoszą na pracę zdalną . Dziś o północy  VW zawiesza produkcję- czarny scenariusz się spełnia ... Za chwilę będą kolejni. 
Po południu zgodnie z planem byłam u matki. Oddałam jej nakrycia , dość podejrzliwie je oglądała , czy przypadkiem nie zniszczyłam , ale w końcu uznała, że są całe . Przez pół godziny walczyłam z jej telefonem . Ma zawaloną skrytkę z sms-ami ; jakies prezentacje , wróżby , próby kontaktu i kilka , które dały mi do myślenia ; wygląda na to, że ktoś jej podkradł dane i wziął jakieś pożyczki . Bo o ile wiem to dowodu  nie zmieniała , a dostała jakiś sms z banku millenium ,o zmianie danych .A nie ma z tym bankiem nic wspólnego, konto , na które dostaje emeryturę ma w innym banku.  Jak się to szaleństwo skończy, to muszę ją zabrać do banku i sprawdzić o co w tym chodzi. Jedzenie , które jej kupiłam ostatnio na dobre dwa tygodnie i to co podrzuciła jej młodzież , zjadła prawie całe, zostały resztki. Chyba mam następny problem , ten , który był z moją babcią a jej matką . Jak tylko miała w zasięgu wzroku coś do zjedzenia , to to zjadała, pochorowała się ale zjadała i tu chyba będzie tak samo.  Muszę poobserwować . 
Za oknami wiosna ; wystarczyły dwa dni ciepełka i zakwitły forsycje i glubki ( mirabelki znaczy) , a na trawnikach krokusy. Na ulicach jednak pustki. 
A teraz o tym dlaczego się zagotowałam ze zlości. Bezsilnej złości muszę dodać. Nasza ekipa rządząca wymyśliła pakiet pomocowy . Niby, że dla pracowników i przedsiębiorców, żeby złagodzić skutki utrudnień związanych z epidemią i utratą zysków.  No i powiem tak; z takim pakietem to się mogą we własną dupę ugryźć . Bo co to za wsparcie , które odkładają w czasie , co z tego , że na 2-3 miesiące odroczą płatność do zus , jak po tym czasie będzie trzeba płacić podwójnie , nawet jeśli na raty rozłożą. Nim gospodarka się pozbiera i zacznie znów przynosić zyski miną minimum 2 lata . To nie żadne prognozy czy proroctwa czy tez mój wymysł; ja to po prostu wiem z doświadczeń z kryzysami, które już przerobiliśmy w swojej blisko 32- letniej działalności na swoim. Ale to jest mały pikuś. Najbardziej mnie ruszyło , jak usłyszałam , że będą mini- pożyczki, które ewentualnie będą umarzane jeśli pracodawca przez pół roku nie zwolni pracowników . Oni mają ludzi , przedsiębiorców szczególnie ,za idiotów i to ciężkich . To łatwo wyliczyć; minimalna pensja 2600 brutto , podatek dochodowy od pracownika to około 123 zł , składka zus , którą musi dopłacić pracodawca to 374 z drobnym groszem ; już mamy ponad 3 tysiące czyli , jak ktoś ma 1 pracownika na pensji minimalnej to wystarczy mu na jeden miesiąc . Z pozostałej kwoty może wystarczy na opłatę za prąd i telefony . Jeśli jeśli ktoś ma dwóch pracowników na minimalnej to nawet  jednego  miesiąca  ta kwota nie  pokryje . Taka pożyczka 5 tysięcy niczego nie załatwi . To żadna pomoc. Resztę szczegółów pominę , zresztą nie wgłębiłam się jeszcze w to wszystko dokładnie , bo dopiero wypłynęło na światło dzienne . Reszta działań rzekomo pomocowych sprowadza się do pożyczek bankowych , które trzeba spłacać . Czyli jak zwykle ; pracodawcy mają zapłacić za pomoc jaką rzekomo otrzymają od rządu. O kant dupy  taką pomoc roztrzaskać .Formami pomocy dla pracowników na razie się nie  zajmowałam , ale i to doczytam. A wkurzyło mnie nie to co proponują tylko fakt , że ludzi uważają za ciemnogród i walą ściemę . Jak ktos nie miał do czynienia z biznesem to myśli , że to Bóg wie jaka oferta , ale ktoś , kto choć się o to otarł albo po prostu potrafi przeliczyć sobie najprostrze działania matematyczne od razu się połapie. . Tak w ogóle to obiecują 212 miliardów . Ciekawe skąd je wytrzasną ;  budżet państwa to około 435 miliardów , około 300 pochłania socjal ( różne plusy ) , a są i inne wydatki państwa , a przy takim zastoju wplywy z podatków spadną , niektórzy ekonomiści twierdzą, że nawet o połowę .  

wtorek, 17 marca 2020

17.03.2020 No to się wsypałam ...

do przybiurowego ogródka . Zrobiłam kawał solidnych porządków. Pogoda sprzyjała , po wczorajszym wariatkowie dziś szło na pół gwizdka , a w każdym razie ilość telefonów zmalała do standardu więc sobie poszłam podziabać w ziemi. Dużo się dzieje na grządce . Tulipany mają już z 15cm i zawiązki pączków, kwitną żonkile i dzwonki , lada chwila rozwiną się hiacynty i szafirki , a reszta ma już całkiem porządne pączki i młode listki. Wiosna blisko ; właściwie to już za 4 dni . Jakoś mało wiosenna atmosfera mimo tej pięknej pogody i zaczynającej budzić się do życia przyrody. I nic dziwnego.  Świat ogarnięty strachem przed wirusem .  Zachorowania to jedno, ale krach gospodarczy to równie straszne zagrożenie , o ile nie straszniejsze . Dziesiątkom tysięcy firm mikro , małym i średnim grozi bankructwo, bo nasze prawo jest takie, że nawet jak nie zarabiasz to musisz płacić zus i podatki , a są jeszcze stałe koszty ; czynsze, prąd, telefony , paliwo do aut , koszty przesyłek czy wynagrodzenia .  Krążą już pogłoski, że zamyka się od poniedziałku VW. A jak VW to i wszystko w okół , co już staje się groźne i dla nas , bo staną inwestycje w zakładach pracujących dla WV . I co z tego ,że mamy stamtąd kilka zleceń ; w normalnych warunkach roboty zabezpieczone na pół roku jak z przyczyn od nas niezależnych nie będziemy mogli ich wykonać . Strach się bać. My zresztą i tak jestesmy w dobrej sytuacji, bo mamy kilka działek ; jeśli nie kamery i sieci , to komputery i telefony . Przetrwamy , ale może być ciężko. 
  Życie poza pracą toczy się leniwie . Dziś wyprasowałam co mi zalegało w szafach , Jutro wybieram się do matki sprawdzić jak sobie radzi i oddać nakrycia na fotele a potem to już chyba zacznę majstrować dekoracje wielkanocne. 
Odwołano przedświąteczną degustację win, choć zamówienia można robić na telefon. 

poniedziałek, 16 marca 2020

16.03.2020 Na filozofowanie mi się zebrało

ale to za chwilę. Najpierw sprawy zwykłe.
Urwanie krawata dziś u nas . Od wpół do siódmej rano telefony . Wszyscy się na zdalną pracę przestawiają więc chłopaki z prędkością światła na wysokości lamperii latali ,zeby wszystkie zlecenia ogarnąć . Młodsza synowa zdalnie pracowała choć formalnie ma opiekę na dzieci i pisała  , a ja nie nadążałam odbierać telefonów i odpisywać na meile. No i jeszcze parę spraw do ogarnięcia innych , czyli zamówienia i rachunki jak zwykle. 
Za oknami wiosna ; kiedy wyjeżdżałam z biura termometr w aucie pokazał mi 15 stopni na plusie ale w mieście nadal pusto ; w sklepach nie wiem , bo tylko w pobliskim polo byłam po chleb , a tam nie wiele się działo . Jedynie personel towar na półkach układał.  Ilość chorych rośnie . Na razie mamy tylko 3 przypadki śmiertelne , ale pewnie ta ilość się powiększy . Zadziwiające w jakie głupoty ludzie z tego powodu wymyślają ; zabobon się szerzy można by powiedzieć . Jak się okazuje , nie jest tak dobrze jak słyszymy w tv. Lekarze mówią już o tym wprost . Ludzie , jak ludzie , większość się boi i podporządkowuje zarządzeniom , ale są i tacy , co z założonymi rękami nie siedzą . Skrzykują się , pomagają , szyją maseczki , dostarczają posiłki personelowi medycznemu , pomagają sąsiadom. Nie działają urzędy , zusu nie wyłączając. Nagle okazało się , że wszystko można załatwić zdalnie . 
Koronawirus górą , ale przecież istniejące już wcześniej zagrożenia i problemy nie minęły . Nie mówi się ostatnio nic o uchodźcach , o klimacie , o kryzysie finansowym ; to wszystko zeszło na plan dalszy , ale przecież nie przestało istnieć . W którymś momencie to się skumuluje i wybuchnie . I co wtedy ? Czy świat jeszcze może być taki sam ?  Dzieją się rzeczy , na które nie mamy wpływu , jak już bywało wiele razy w historii świata  i chyba jak to już bywało albo wyjdziemy z tego silniejsi , albo zginiemy . Czy ludzkość stanie do pionu po tych doświadczeniach ? Oto jest pytanie ...

niedziela, 15 marca 2020

15.03.2020 Miasto w czasach zarazy

Opustoszało i ucichło . Jak zwykle jest głośno, jasno i niekończący się ruch samochodów i równie intensywna aktywność mieszkańców, tak od trzech - czterech dni miasto wygląda jak wymarłe. ostatnio taką martwotę obserwowałam za czasów stanu wojennego. Wygląda to dość surrealistycznie; puste ulice , na przemian oświetlone ostrym słońcem lub zalane deszczem . Cisza w mieście jest dość przytłaczająca , nawet tu gdzie mieszkam , przy krajowej 15-tce u wlotu na A2 , z których nieustająco dobiega szum przemieszczających się  pojazdów.  Taką ciszę i spokój mamy zwykle dosłownie raz w roku; między 17 a 22.00 w Wigilię , kiedy wszyscy zasiadają do wieczerzy . Cały dzień od wczesnych godzin rannych , aż drażni. Przejechaliśmy się wczoraj wczesnym wieczorem  po mieście samochodem ( Lucia nazywa to spacerem po włosku) . Miejsca , gdzie zwykle tętni życie  ludzie się spotykają , spacerują , biegają , robią zakupy czy idą coś zjeść puste i ciemne . Ulica Wrzosowa , którą po odratowaniu jej po nawałnicy okupowali spacerowicze pusta , restauracje i bary pozamykane , parkingi przed marketami puste . Jako ludzie od lat związani z biznesem , patrząc na to zaczęliśmy zastanawiać się jakie będą straty, ile firm upadnie i jak to wpłynie na kondycję finansową naszych współmieszkańców.  Ja nie panikuję , na razie mamy jakieś rezerwy  , choć nie takie jak by należało w takiej sytuacji ; nie zdążyliśmy jeszcze w pełni odbudować rezerw po budowie siedziby, ale przynajmniej nie mamy zobowiązań wobec banków z tego powodu i to jest pozytyw. Pytanie tylko jak długo to potrwa.  
   A tak poza tym to normalny ( a może jednak nie) weekend. Rano w sobotę uzupełniłam jeszcze zakupy tak, że już naprawdę nie muszę kupić niczego oprócz świeżego pieczywa. . Pojechałam do matki sprawdzić czy i ona nie potrzebuje czegoś , przy okazji przekonałam ją , że zabiorę nakrycia z foteli do prania . Najpierw nie chciała , bo jej zniszczę . Na koniec dała się jednak przekonać . Podrzucę jej w tygodniu. Resztę dnia oprócz cotygodniowego ogarniania chatki i przepierek właściwie przebimbałam . Trochę się pobawiłam robótkami , trochę przeglądałam czasopisma wnętrzarskie , mężuś odsypiał tydzień pracy i czytał. W tle oczywiście wiadomości "z frontu" . Dziś podobnie . I jak tak słucham tych wszystkich wiadomości i tych przechwałek i propagandy naszej ekipy rządowej znów mi przyszło do głowy pytanie  gdzie w tym wszystkim jest kościół . Na którymś z portali czytam , że we Włoszech wielu seniorów umiera w samotności , bo muszą być odizolowani z racji choroby . A gdzie są księża ? Czy to nie oni , w imię takiej konieczności powinni iść do tych chorych dodawać im otuchy , skoro ich bliscy nie mogą?  Jakoś o naszych księżach , którzy by się angażowali ww wspieranie chorych też nie słyszę . Potrafią tylko nawoływać do  chodzenia do kościoła , bo "wszystko w rękach Boga więc wirus nie straszny " i "że nie ma powodu nie używać wody święconej, bo to diabeł się boi święconej wody a Pan Jezus wirusów nie roznosi" . I odwołują się do jakich epidemii sprzed kilku wieków i opieki boskiej . Tyle ,że to nie te czasy . Wylazła hipokryzja i słabość . Znów wyszli na ludzi małej wiary , żeby nie powiedzieć zwyczajnych tchórzy. 
Jeszcze  tylko pokażę co zmajstrowałam na szkolny kiermasz dla wnuczka