babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 18 października 2014

18.10.2014 Porządki jesienne

Gdybym miała wymienić wszystkie czynności , które wykonałam od rana do 20.00 to pewnie zabrakło by mi strony w tym blogu ( no, wiem , internet pojemny , ale chodzi o zobrazowanie rozmiaru przedsięwzięcia).
Czyli tak : co tygodniowe zakupy , nie wielkie ; zapasy mam jak zwykle. Biuro - sprzątanie , własnej torby do laptopa ; mnóstwo zbędnych papierów ze sobą nosiłam , teczek z wyciągami bankowymi i płaszczyzn poziomych jako takich . No i jak co tydzień biurowej łazienki . W domu , obiadek , tu poszło szybko, już wczoraj podgotowałam sobie zupę grzybową , dziś tylko dokończyłam dzieła i ugotowałam makaron. A po obiedzie , mężuś pojechał na działkę kończyć robotę z przed tygodnia , a ja ... ruszyłam do boju . Zaczęłam od górnych szafek w kuchni i okapu , potem kolejne szafki , piec , zlew , lodówka i tak dalej . Skonczyłam około 18.00. Potem przetrzepałam kolejne dwie szafy i stryszek w korytarzu, zrobiłam dekoracje jesienne , zapakowałam dwa kartony książek do odstawienia do piwnicy , uszykowałam kolejny worek do zawiezienia do opieki społecznej a na wolnej półce po książkach umieściłam torby , teczki i torebki - te aktualnie nie używane . Przerzedziło mi się nieco na niższych półkach. W tak zwanym międzyczasie załadowałam dwa ładunki prania do pralki , wyprane rozwiesiłam i ogarnęłam łazienki ( no, w stopniu podstawowym z braku czasu, większy porządek przyjdzie mi zaliczyć w tygodniu). W tym czasie na działkę dojechał starszy syn , we dwójkę powycinali resztę krzaków i zrobili porządek przed działką a potem pojechali do syna . Wnusia od razu sobie dziadka zaanektowała i dziadek resztę popołudnia spędził w pokoju dziecinnym . Ale to dobrze, bo mnie lepiej szła robota , jak mi się po domu chłop nie plątał. Włączyłam sobie muzykę i robota odchodziła. Lubię mieć włączoną muzykę przy pracy. Dobrze mi się wtedy pracuje i dobrze przy tym myśli. 
A tak poza tym to od wczoraj paskudnie boli mnie prawe ramię . Nie wiem jak to zrobiłam , ładowałam laptopa do auta i coś mi strzeliło w ramieniu - dosłownie aż usłyszałam trzask , no i boli .Muszę nasmarować jakimś mazidłem przeciw bólowym . Katar w odwrocie - wiedziałam ,że szybko minie. 
Jutro doroczna wystawa rolnicza . Oczywiście idziemy z mężusiem . Kiedyś chodziłam na nie sama , ale jakiś czas temu mężuś wybrał się ze mną i polubił. 
A wieczór spokojny , z płonącymi świecami, pachnącą herbatką i kieliszkiem aroniowej nalewki 
  

piątek, 17 października 2014

17.10.2014 Dzień się kończy

mężuś pojechał do projektanta, który zrobi nam projekt przyłącza wodnego . Ja siedze przy herbatce z paczką chusteczek pod ręką . Katar mnie dopadł. Nic takiego , za dwa - trzy dni będzie po. Właściwie to mam robotę ( a kiedy nie miałam) ale na razie nie chce mi się do niczego zabierać. A zresztą kto powiedział,ze muszę ? 
Po pracy pojechaliśmy na małe zakupy do Lidla a po obiedzie pojechałam na cmentarz .Na chwilkę , bo już zaczynało się ściemniać.  Zapaliłam znicz Ojcu  - dziś rocznica jego śmierci , zajrzałam do wnuczka i pradziadków mężusia . Trzeba tam pojechać , zrobić porządek . Grób trochę zaniedbany , odkąd teściowa ma kłopoty z chodzeniem nie ma kto dbać . My zaglądamy ze dwa razy w roku , a to przecież będzie nasze miejsce - kiedyś tam ...  Kupiłam też znicze na Wszystkich Świętych . Wcześnie, ale skoro i tak kupowałam dziś dla ojca i wnuczka to dlaczego nie wszystkie od razu ? Za tydzień jedziemy na groby do moich dziadków . Jak pogoda dopisze to zabierzemy dzieciaczki..
A jutro ? Jutro zakupy, biuro a potem plany porządkowe i jeśli nie będzie padać jakaś przejażdżka rowerowa..    

czwartek, 16 października 2014

16.10.2014 Nie ma to jak mieć dobre pomysły

Postanowiłam ułatwić sobie pracę i ugotowane wczoraj buraczki zmielić w maszynce montowanej do mojego super  - robota . Skończyło się większym sprzątaniem kuchni i odplamianiem bluzki. Poszło szybko , ale moc silnika jak do miękkich buraczków okazała  się za duża nawet na najniższych obrotach . Sok kapał z wszystkich złożeń i pryskał dookoła.. następnym razem użyję tarczy do tarcia ziemniaków. Było myśleć , a tak zaliczyłam dodatkową robotę . Ale mniejsza o to . Jutro doprawię , włożę do słoików i zagotuję . Niestety zostały mi tylko słoiki litrowe . Muszę kilka kupić. 
Rano poszłam na targ. Trafiło mi się ;.kupiłam piękny szal na zimę , czarny w ciemnoczerwone róże . Jedyny taki egzemplarz. na całym targu . Od razu wpadł mi w oko.. Będę miała idealny dodatek do zimowej kurtki..  A poza tym , w pracy jak zwykle czyli urwanie krawatki..
Komin dla  wnusi nabiera kształtu . Do niedzieli skończę .
Jutro muszę pojechać na cmentarz odwiedzić Ojca. ; jutro mija 16 lat odkąd zmarł..
Za oknem dziś mgliście i deszczowo . 
Mam nową robotę na sobotni wieczór ; uszycie firanek z materiału , który niedawno kupiłam w Ikei . Na razie do sypialni , do saloniku jeszcze nie wymyśliłam jak mają wyglądać. Nawet jedwabne kwiatki do ich podpięcia dziś  kupiłam - jak zwykle w drodze na pocztę . Ostatnio widuję tylko po kawałku ul. Warszawskiej , Fabrycznej i Sienkiewicza ( coś jak Trójkąt Bermudzki) . Resztę miasta oglądam z okien samochodu.  




środa, 15 października 2014

15.10.2014 Kilka spraw babusinych

O czwartej nad ranem postawił nas na nogi biurowy alarm. Mężuś wskoczył w dres i pojechał. Fałszywy alarm się okazał. Najwyraźniej jakiś zadomowione pająki urządziły sobie w nocy imprezę i tanczyły na czujkach.. Do pracy pojechaliśmy lekko nie dospani.
Dzień utylizacji szmalu dzisiaj - znaczy opłacania składek zusu ( nie wiem po jaką cholerę ten zus musimy płacić ; mężuś z mlodszym do dentysty musieli i żeby zalatwić sprawę od razu musieli zapłacić z własnej kieszeni . I po co ten zus ?
Wysłalam ucznia informatyka po papier do drukarki -do pobliskiej hurtowni papierniczej.. Z doświadczenia wiem, że jak im mówię,ze ma być w granatowym opakowaniu , to i tak przyniosą najtańszy w czerwonym , który do mojej maszyny się nie nadaje więc żeby tego uniknąć dałam chłopakowi stare opakowanie,żeby wiedział jaki ma kupić . Owszem przyniósł , nawet o fakturze pamiętał , tyle,że A3 . Pytam mu się , czemu kupił duży , przecież mu dałam na wzór opakowanie od  A4,  "ale przecież jest w takim samym opakowaniu jak mi pani dała" odpowiedział i wielce się zdziwił ,że nie taki , ale grzecznie poszedł wymienić na  A4.  Łapy opadają ...
W domu odgarniam kolejne sprawy , wyprasowałam wszystkie koszule mężusia i swoje bluzki , obrałam i ugotowałam buraki ; zrobię kilka słoiczków na zimę . Wnusiu za nimi przepada więc muszą być . Na koniec pomalowałam drugą warstwą farby wieko od skrzynki na granaty - tym razem od środka.. Jeśli znajdę chwilę to jutro przeszlifuję brzegi,żeby wyglądały na stare a  potem zacznę oklejać wzorkami ludowymi.. Może do niedzieli zdążę . Niebieską  czapeczkę dla wnusia już zrobiłam  i od razu zaczęłam robić  komin dla wnusi.. 
Nietypowa jesienna pogoda i sezon grzewczy źle wpłynęły na moje zdrowie. Łapie mnie jakieś przeziębienie. pewnie skończy się jak zwykle po 3 dniach , ale zatkany nos strasznie mnie wkurza.. 
Jutro planuję jakiś wlot na targ . Tak sobie , bez konkretnego celu. 

wtorek, 14 października 2014

14.10.2014 Ogłaszam wszem i wobec

koniec kuracji odchudzającej . Dziś byłam na ostatniej wizycie .Jeśli zechcę, mogę kontrolnie umówić się na jeszcze jedną wizytę w połowie lutego następnego roku  czyli w rok po tym jak zaczęłam ,w celu sprawdzenia na ile wynik jest trwały . Pewnie się umówię . Efekt końcowy : 74kg  - czyli 15 kg mniej ,  obwód w pasie 90cm czyli 16cm mniej , obwod w biodrach ( a dokładniej na wysokości pępka 103cm czyli 21cm mniej .  Sama siebie podziwiam . Pani A podarowałam bukiecik kwiatków z podziękowaniem.  Na koniec dostałam dobrą radę ; uważać na jedzenie zimą , bo wtedy najłatwiej przytyć , z prostego powodu ; organizm potrzebuje więcej energii i z tej przyczyny więcej magazynuje . Proste i wlaściwie oczywiste w naszym klimacie .  I tak naprawdę doskonale o tym wiem od zawsze. Reasumując : cel osiągnięty. Teraz muszę tylko utrzymać stan istniejący. 
     Z innych tematów , to popychamy sprawy budowlane. Dziś mieliśmy dłuższą naradę z kierownikiem budowy i przyszłym autorem projektu . Temat obgadany, ustalone zapotrzebowanie. Kolejne formalności do przeskoczenia  . Pewne działania i przepisy pozostaną dla mnie niezrozumiałe. Ale cóż , trzeba się zastosować , innej opcji nie ma.. 
Pracy wciąż więcej i więcej . Odpadła nam jedna stała umowa z powodu likwidacji a raczej przenosin firmy z Poznania do Warszawki. Nie powiem , zabolało. Kasa z tego była konkretna. Trudno , znajdą się inne. 
I właściwie to byłoby na tyle. Jutro muszę zmierzyć się z dwoma sporymi ofertami i stosem faktur a po pracy z żelazkiem i deską do prasowania.
Za oknem dziś mgliście i deszczowo , ale wciąż pięknie ; kolory nabrały nowych odcieni . I wciąż zadziwiająco ciepło. 

poniedziałek, 13 października 2014

13.10.2014 Zdjęcie rodzinne

- tym muszę się pochwalić . Wnusia , na lekcjach miała narysować rodzinę . No i narysowała; uwzględniła też nas babcię i dziadka . I sama rysunek podpisała. , a to też nie byle co , bo w klasie tylko czworo dzieci zna i umie stawiać literki.. Uwaga : dziadek bardzo realistyczny , ma nawet wąsy. 


I jak tu się nie cieszyć ?

A poza tym , poszperałam trochę po necie i znalazłam informację o sopranistce z wczorajszego koncertu. Okazuje się,że pochodzi z pobliskiej Środy Wielkopolskiej , śpiewa w chórze w średzkiej Kolegiacie i jest studentką na Akademii Muzycznej w Poznaniu na drugim roku aktualnie i już na pierwszym roku zaczęla zbierać nagrody dla najzdolniejszych studentów. Głos naprawdę wspaniały ; było czego posłuchać mimo kiepskiej akustyki . 
Dziś dołączył drugi praktykant . ten z informatyki. o ile ten pierwszy okazał się w porządku , to o drugim możemy powiedzieć krótko : leser do kwadratu. Nie potrafił sprecyzować czego uczą ich na informatyce , a zapytany czy umie to czy tamto zrobić odpowiadał "  nie", " nie pamiętam" , "tego nie było " itp. Zobaczymy jak mu pójdzie dalej. 
A za oknami wciąż prawie letnia pogoda i temperatury. 
Jutro ostatnia wizyta u dietetyczki.                                          

niedziela, 12 października 2014

12.10.2014 Koncert

Wybraliśmy się., właściwie wiedząc  tylko tyle,że będzie . Okazało się ,że to koncert z okazji Dnia Papieskiego poświęcony Św. Janowi Pawłowi . Organizowała parafia . Z przytupem ; burmistrz , starosta i biskup . Orkiestra symfoniczna, chór parafialny i sopranistki.. Orkiestrę i chór prowadzi młody chłopak , dawniejszy szef szkoły Yamaha , a obecnie pracujący samodzielnie.  Nooooo , byliśmy pod wrażeniem . Repertuar bardzo ambitny ; w tym Requiem Mozarta , chór więźniow z opery Nabucco i Oratorium Hendla. O sopranistce nic nie wiem  poza tym,że młoda , ale głos imponujący . A konferansjerkę i czytanie tekstów  o Janie Pawle oraz jego autorstwa prowadzili nasi kumple z lo , obecnie poloniści , kolega zwany Mistrzem , obecnie profesor w technikum elektronicznym i R, moja przyjaciółka ze szkół podstawówki i lo, obecnie profesorka w tymże . Tego zupełnie się nie spodziewałam . Koncert był piękny choć bardzo poważny  a repertuar trudny i raczej nie dla nie obytego z muzyką klasyczną słuchacza . No i jedno co muszę skrytykować ; nie powinien się odbyć u Krolowej Jadwigi tylko we Farze. Zabytkowa Fara ma przepiękną akustykę . Kościół królowej Jadwigi jest budowany za PRL-u . Tony betonu nie przenoszą dobrze dżwięków  . A po koncercie , na dziedzińcu zostało zapalonych i wypuszczonych w niebo 85 lampionów , jak 85 lat życia naszego Papieża. W chwili gdy balony poleciały w niebo ludzie spontanicznie zaśpiewali  "Barkę ' . To było piękne.
I co by nie powiedzieć , miasto ma się czym chwalić jeśli chodzi osiągnięcia muzyczne ; kilka chórów z tradycjami , kilka kapel rockowych, kilkoro młodych ludzi ,którzy brali udział w programach w rodzaju " mam talent" i inne takie, łowiące talenty, dwie szkoły tańca , orkiestrę dętą , która zbiera nagrody na całym świecie , zespół śpiewający muzykę na ludowo a teraz jeszcze i orkiestra symfoniczna. Szkoda, że za bardzo się tym nie chwalą po okolicy. 
 A tu moje próby sfotkowania lampionów - z telefonu , a poza tym nie mam ręki do fotek więc wyszły jak wyszły 

12.10.2014 W niedzielny wieczór

Odpoczywamy . Mężuś nie źle połamany po tym wczorajszym tańcu z kosą spalinową po działce. 
Ja trochę sobie posiedziałam przy tv oczywiście z robótką w rękach , bo nie lubię siedzieć  bezczynnie i się wpatrywać w telewizor. Zrobiłam w tym czasie drugie ptaszysko. Wyszło podobnie jak pierwsze - upiorkowate. Mężuś się zapytał, czy to ma być jakiś Lucyferek ? No ludzie !!! Fakt,że do sowy tak sobie podobne . No , ale widziałam brzydsze w necie i w sklepach z " handmadziakami". 
Walnęło mnie i upiekłam malutką blachę placka . Wyszedł zakalec . Jednak to ciasto nie udaje się w mikserze . Trzeba je robić metoda tradycyjną , ręcznie. W sumie to jest smaczne tylko zakalcowate. Ale co się w kuchni poudzielałam to moje.
    Rano pomalowałam po raz drugi skrzynkę na granaty . Nabiera kształtu . Postanowiłam ją ozdobić wzorem kaszubskim . Mam też papier w łowickie wzory , ale doszłam do wniosku ,że tak będzie ładniej . No i skoro kocham Kaszuby , to dam temu wyraz. Mały element dekoracyjny w antrejce ( korytarzu , dla nie zorientowanych z poza Wielkopolski ) wprowadzi nastrój wakacyjny . 
Poza tym nic specjalnego .Dzień upływa leniwie i spokojnie . Może wybierzemy się na wieczorny koncert symfoniczny do kościoła Królowej Jadwigi.? 
Sprawy na jesień się realizują :
-regał do piwnicy kupiony i złożony
-płytki przywiezione i zładowane do piwnicy
-robótki dacoupag-owe wznowione 
-mitenki sobie i wnusi zrobiłam ; wnusiowi też - na rower
-szafy w trakcie przetrząsania 
- wstęp do kolejnej księgi się pisze - na razie w fazie koncepcji i notatek , zostało poskładać w całość.
Nadal w planach :
- wyjazd na groby dziadków 
-  naprawa biżuterii
- zrobienie niebieskiej czapci dla wnusia 
- powszywanie kilku kolejnych ciuchów, spódnic konkretnie 
- inne .... ..... ( wpisać jak cośstrzeli do głowy)