babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 31 sierpnia 2019

31.08.2019 Ostatni dzień

sierpnia, cztery najlepsze miesiące w roku przed nami . Najlepsze , ale też najpracowitsze. Tak to u nas jest.  
Sobota minęła nam pracowicie . Zaczęłam od zakupów jak zwykle . Nie tak ich dziś dużo , bo większość zrobiłam wczoraj w lidlu. Zieleniak zrobił sobie wolne. Było może z 7 straganów i obie kwiaciarnie czynne. Kupiłam kilka doniczek lawendy do posadzenia na działce . 
I dokonałam rzeczy wielkiej. Wyprałam połowę pokrowca na materac z naszego łóżka. Udało mi się to wpakować do pralki i tym sposobem zaoszczędziłam i czasu i sił. Jutro wypiorę drugą część. Wyschło w parę godzin , rozwieszone na otwartym oknie.  A potem pojechaliśmy na działkę  popracować . Było co robić. Mężuś zajął się malowaniem bramki , a ja wycinaniem suchych badyli i pnączy . Rozpanoszyło się to niemożliwie. Stwierdziliśmy, że potrzebny nam rozdrabniacz do gałęzi. Palić nie wolno więc nie ma co z tym zrobić . Pomyślimy. Na koniec narwaliśmy jeszcze pół koszyka śliwek . Są pyszne. Mocno dojrzałe i słodkie.  Więcej nam się zrywać nie chciało. I tak mamy już śliwkowych przetworów w nadmiarze. Trochę powideł jeszcze dosmażę.  A i zapomniałabym o najciekawszym : knedle ze śliwkami ! Rano na zieleniaku kupiłam trochę ( specjalnie w tym celu)  śliwek i na obiad zrobiłam knedli. Wyszło mocno na górkę , tak, że drugi knedlowy obiad będziemy mieć na poniedziałek. Knedle były więc lato może się już kończyć . 

piątek, 30 sierpnia 2019

30.08.2019 Padnięta dziś jestem

Nie wiem dlaczego  , ale tylko bym leżała . Chyba z powodu upału , bo innego wytłumaczenia nie mam.  W pracy dziś w miarę spokojnie, jak to w letnie piątki bywa . Wszyscy myślą o zielonej trawce a nie o pracy. Zapłaciłam dziś wszystkie rachunki , które mam zwykle na koniec , odpisałam na meile , zrobiłam kilka ofert i to by było na tyle. Od 14-stej nic się już nie działo. No to wykorzystałam sytuację i przycięłam smagliczki . Jeszcze trochę porządków i ogródek będzie wyglądał lepiej .
Jeśli mowa o ogródku , to jutro jedziemy na naszą działkę popracować.Mężuś będzie malował bramkę a ja będę dalej robić porządki i sadzić roślinki. Zamierzam kilka posadzić, takich wieloletnich żeby przetrwały do następnego roku. I może na jakąś resztkę śliwek się załapiemy , tak do zjedzenia . 
A co dalej ? Zobaczymy.  

czwartek, 29 sierpnia 2019

29.08.2019 Ostatnio mocno zajmuje mnie ekologia

W którą nigdy tak naprawdę nie wierzyłam . I nadal nie wierzę zresztą . Dlaczego to już wyjaśniałam w nie tak odległej przeszłości . Dziś jednak katastrofę ekologiczną widać już gołym okiem na świecie, w tym i u nas.  A jak mnie coś zajmuje , to czytam starając się pogłębić wiedzę i wyciągnąć wnioski. Jako ludzkość sami jesteśmy sobie winni, dano nam ziemię we władanie i kazano czynić ją sobie poddaną . No i czyniono , aż ziemia doszła do kresu swoich możliwości , a natura zaczyna nam odpłacać ; burze, tajfuny , powodzie , śnieżyce ,gradobicia, susze, pożary i wszystko co jeszcze w przyrodzie możliwe. Dziś kolejny raz czytałam coś o tym, co możemy zrobić dla planety. Czy możemy ? Z pewnością . I doprawdy nic wielkiego , poza kierowaniem się zdrowym rozsądkiem w codziennym życiu i robić to czego nasze pokolenie uczono od dziecka . Przynajmniej ja tak uważam . A uczono prostych rzeczy ; nie niszczyć zieleni, nie wyrzucać śmieci gdzie popadnie, nie marnować jedzenia, nie wyrzucać książek, nie gromadzić rzeczy zbędnych, dbać o to co się ma , naprawiać zamiast wyrzucać . Tylko tyle i aż tyle.  Dziś przeczytałam 25 rad jak pomóc planecie a wśród nich powrót do przeszłości . Wszystko co wymieniłam i jeszcze kilka , ale dotyczących rzeczy i zjawisk , których za mojej młodości nie było ; plastikowe kubki na przykład czy słomki do napojów. Za moich czasów ( ale  to zabrzmiało ...) używano słomek słomianych . Tak, tak pakowano w bibułkę proste kawali słomy pochodzącej ze zbóż . Nie wiem czy to było powszechne , czy tylko w mojej okolicy funkcjonowało, ale te słomki pamiętam. Tylko dziś nie wykonalne ; maszyny zwijają słomę od razu w beloty. Przyznaję ,że trochę mnie te porady rozbawiły , bo jak wiadomo "czym skorupka za młodu" i tak dalej . Nawyk z dzieciństwa mam taki, że gałązki nie zerwę czy kwiatka z trawnika poza swoją działką, papierki czy inne śmieci trzymam w ręce tak długo aż trafię na kosz do śmieci , jedzenie wykorzystuję w 99% , nadmiar książek oddaję do biblioteki , a torebkom foliowym wydałam wojnę już dawno. Ostatnio na zieleniaku wywołałam nawet pewne rozbawienie u straganiarzy ; trochę nie mieściło im się w głowach ,że mają mi nie pakować do torebek jabłek czy innej pietruszki.  Śmiali się ze mnie po prostu. I jeszcze co nie co by się znalazło. Myślę ,że gdyby każdy robił tylko tyle , w skali świata może by skutkowało. Inną sprawą jest przemysł, wykorzystanie surowców , produkcja energii, ale na to w skali mikro nie mamy wpływu . O tym muszą myśleć naukowcy i światowi przywódcy. Pytanie znów to samo; czy planeta ma wystarczająco dużo czasu, żeby doczekać poprawy. 

A z innych spraw ; pracowego szaleństwa ciąg dalszy, ale póki co dajemy radę . Załatwiłam dziś trzy ważne sprawy ; odebrałam dowody rejestracyjne od aut - zabrakło miejsca na badania techniczne, trzeba było wymienić blankiety na nowe, załatwiłam mycie okien biurowych ; gość się guzdrał dziś niemożliwie -pewnie z powodu upału- ale umył, na najbliższy kwartał mamy temat z głowy i dopilnowałam dostawy wody . Kupujemy od , no tak woziwodów - firmy , która dostarcza wodę w szklanych butelkach ( to tak a propos ekologii, ale plastikowych śmieci nie generujemy ) , zwykłą i w różnych smakach . Ostatnio jakoś nie mogą dojechać na czas, musiałam poganiać. Drobiazg ale uciążliwy. Parę innych spraw też ogarnęłam , w tym rozliczenie kolejnej inwestycji. No i w końcu zeszła jedna z dwóch zaległych faktur. Zakładam ,że z drugiej wywiążą się jutro. 
Przyszły moje zamówione dżinsy . Są super i ładnie wyszczuplają . Do jesieni i zimy jestem prawie przygotowana . 

środa, 28 sierpnia 2019

28.08.2019 Niemożliwe


to ostatnio najczęściej używane przeze mnie słowo. A ściślej załatwianie rzeczy nie możliwych . Jakby się zawzięło . Wciąż coś jest nie tak jak trzeba ; a to czegoś brakuje, a to zamówienie ktoś pokręcił, a to się goście pisząc specyfikację i takie tam. Ujechać nie sposób. 
A do tego upał. A już było tak przyjemnie . Ale podobno w weekend ma się nieco ochłodzić i tego się trzymajmy. Jak by tego było mało , kasa nadal mi zeszła. Oby jutro. 
Tak poza tym nic specjalnego. Tak długo siedzieliśmy w firmie , że już na domowe sprawy czasu zabrakło. Założyłam tylko zazdrostki w kuchni . A mam jeszcze mnóstwo do prasowania i założenie firanek w pracowni mężusia . Prasowanie to sobie jednak podaruję , za gorąco. I jak to w domu , jeszcze nie jedno by się znalazło. Byłam u matki jak sobie postanowiłam, tylko chwilę , bo co miałam zrobić zrobiłam przedwczoraj, ale muszę zaglądać, a ponieważ sama sobię wyznaczyłam tę środę to muszę się tego trzymać.
Rodzinka domaga się rosołu . Może się wybiorę jutro na targ jakiegoś kurczaka skołować ... 


wtorek, 27 sierpnia 2019

27.08.2019 Jak co dnia , kilka spraw babusinych

Przed chwilą rzuciło mi się na uszy , wdzięczne słówko vintage "kolektywnie" , znacie ? Starsze pokolenie na pewno zna i pamięta z minionej epoki . Młodszemu przybliżę : "kolektywnie ", "kolektyw" oznaczało wspólne decydowanie, wspólne wykonywanie czegoś na ten przykład czyn społeczny . Generalnie słówko kojarzyło się z PZPR-erem czyli przewodnią siła narodu i nie miało zbyt pozytywnego wydźwięku  . A dziś przed chwilą użył go premier z pisu .Wyszło, że PRL-bis. 
Ale to taka dygresja na zasadzie skojarzeń. 
Upał. Znowu . Dopiero drugi dzień , a ja mam dość i jak pomyślę , że jeszcze potrwa to już nie mam ochoty robić czegokolwiek. Kasa nie wpłynęła. Czekam do końca tygodnia , potem będę się upominać. Z innych pracowych tematów to jak zwykle wszystko pokręcone , a ja znów odkręcam rzeczy niemożliwe. 
Tak poza tym spokojnie . 

poniedziałek, 26 sierpnia 2019

26.08.2019 Sprawy babusine

Dzieje się , albo raczej nie dzieje . Kasa nie zeszła , a ja z nerwów nie wyrabiam ( po cholerę mi to , ale tak wybraliśmy) . Może jutro . W najgorszym razie  30 - druga z faktur . I obym znów nie musiała się użerać i pisać monity. 
A tak poza tym ... W sobotę zadzwoniła moja matka  z pretensjami, ze jej zabrałam klucz od działki.  Pamiętała, że mi dala żebym dorobiła a ja jej nie oddałam. Oddałam , nawet żarówiasto -pomarańczową zawieszkę zaczepiłam,żeby była dobrze widoczna. Jak już w końcu jej wytłumaczyłam jak to wygląda i że dałam jej te klucze do ręki to stwierdziła ,że poszuka , ale za chwilę znowu dzwoni , że nie ma i ja jej nie dałam. I tak ze trzy razy . Na końcu poleciał do starszego syna naskarżyła, że zabrałam jej klucz od działki . Młody dzwoni , czemu zabrałam klucz babci klucz od działki. Wyjaśniłam mu co i jak . Stwierdził, że skoro babcia już u nich jest ,to jej pożyczy swój a ja mam w poniedziałek jej dorobić nowy komplet. Na tym stanęło. Dzisiaj poszłam do warsztatu i dorobiłam nowy komplet, gość mi w gratisie zawieszkę doczepił tym razem żółtą . Pod wieczór pojechałam do niej zawieść ten nowy komplet kluczy a zabrać klucze syna ( tak się umówiliśmy rano) . I co się okazało ? Ano , babcia zgubiła klucze syna! Kazałam jej szukać . Szukała prawie godzinę , kluczy nie znalazła.  W tym układzie stwierdziłam ,że dam te nowe klucze synowi , bo mu obiecałam . To ona za to zapłaci. Znów musiałam tłumaczyć , że nie chcę pieniędzy tylko ma te klucze znaleźć . Pojechałam do domu . Ledwo weszłam babcia dzwoni,że znalazła ; w torbie z papierami co sobie uszykowała, żeby popalić na działce ! No ja nie mogę ... A kilka minut wcześniej szukała w tej torbie i tłumaczyłam jej ,że ma na działce niczego nie palić a papiery zanieść do śmietnika , bo jest zakaz. Tym razem już podniosłam głos i zagroziłam ,że jak znajdę coś popalonego to na działkę nie wejdzie . Może poskutkuje.  Przy okazji pobytu sprawdziłam , czy ma jedzenie i sprzątnęłam łazienkę. Lodówkę będę musiała jej jednak kupić , bo jest w opłakanym stanie i padnie w najbliższym czasie . Chłodzi ale słabo i nie domyka się zamrażalnik. Jakimś cudem udało sie matce uszkodzić jeden z zawiasów. Da się zamknąć ale trzeba odpowiednio przesunąć drzwiczki.  Na razie podrukowałam jej "przypominajki" - o sprzątaniu, ćwiczeniach przeciw zawrotom głowy, łykaniu tabletek itp. Muszę jej teraz wmówić ,że to świetny pomysł i poprzyklejać , bo jak ją znam to się obrazi na mnie, że jej to przyklejam. Wyszło, że mam nowe obowiązki. 

niedziela, 25 sierpnia 2019

25.08.2019 Kto by pomyślał,

że przejedziemy 124 km nie mijając po drodze żadnego miasta . Same wsie ; mniejsze i większe i dwa malutkie miasteczka , nie więcej jak 3 tysiące mieszkańców każde. Zrobiłam na trasie parę fotek i w swoim czasie je pokażę . Byliśmy pod Włocławkiem w kurorcie w środku niczego jak to nazwała  I- spotkać się z Przyjaciółmi z Podlasia, którzy spędzają tam turnus w sanatorium . Spędziliśmy bardzo miło czas na pogawędkach i spacerach po parku i rozarium. Dziękujemy Kochani ! Bardzo się cieszymy, że się udało to przedsięwzięcie. Było warto !