babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

środa, 4 lipca 2012

4.07.2012 Nic ciekawego tym razem

Termin montażu mebli robi się realny ; najbliższy wtorek . To już coś.
Jutro babciuję . Synowa jedzie na badania , a Helenka zostaje ze mną. Na kilka godzin muszę ją zabrać do biura, bo mam kilka ważnych spraw i mnóstwo towaru do odebrania. Wczoraj rozbawiła mnie do łez . Zadzwoniła do mnie po czym mówi ; "cześć babciu, zaśpiewasz mi piosienkę o jeźiu?" I co miałam robić zaspiewałam " oto jeż mały jeż , jeż to bardzo smieszny zwierz" i tak dalej ... A mała zaczęła chichotać jak szalona a na koniec mówi " babciu cześć " i się wyłączyła. Muszę się pochwalić , umie już sama dzwonić. Na dotykowych ekranach wyszukuje sobie zdjęcia  taty , mamy , albo babcię lub dziadzie i w ten sposób wybiera numer . Nie bardzo rozumie dlaczego mój telefon tak nie działa , ale ja wciąż jeszcze nie wymieniłam na nowszy i mam tylko z tradycyjną klawiaturą . Rośnie dziecko epoki. Jeszcze chwila i zacznie meilować , albo na czacie siedzieć. 
Pogoda tropikalna , upał i wilgotno - aż mi papier do drukarki zamókł .. . 
Pracy wciąż bardzo dużo.

wtorek, 3 lipca 2012

3.07.2012 I połowa roku za nami,


Euro też za nami i dobrze, bo już mi trochę za dużo tego było. Ostatnich kilka dni bardzo intensywne. Robota goni robotę , a burze nam jej nie ułatwiają . Cała sobotę sprzątałam poremontowo duży pokój. Właściwie sprzątaliśmy , bo i mężuś się udzielał jak wrócił od klienta. Kolejna rundka w najbliższą sobotę – tym razem kolej na garderobę . Z sypialnią zrobię porządek jak już się zagospodaruję w nowej kuchni. Dziś pada i jest nieco chłodniej więc chyba złapię za żelazko .
Mebli wciąż jeszcze nie mam i chyba na ten tydzień nie mam co liczyć . Chyba, że... Stolarz twierdzi,że chce zrobić wszystko razem , a ja bym wolała, żeby korpusy już robił , a fronty po prostu dokręcił. Mogłabym podłączyć zmywarkę , zlew i nowy piecyk i już by łatwiej było funkcjonować.
Tak poza tym to dowiedzieliśmy się , że nasz dobry , stary znajomy w wieku emerytalnymprzeszedł zawał serca. Kto by pomyślał? Zawsze taki spokojny i wyluzowany ,nie palił . I proszę . .. Co musiało się stać ,że go tak rąbnęło? A może to właśnie źle , że taki był , bo kiedy przyszedł większy stres , silnie na niego podziałał? My chyba bardziej „zaprawieni w bojach „ i odporni. Prowadzenie swojego biznesu to jeden niekończący się stres . Ale tak naprawdę nigdy nic nie wiadomo.
Dopisałam znów dłuższy kawałek do moich wspominek i wreszcie opracowałam materiały do rodzinnej księgi. Pewnie , gdyby nie ten remontowy bałagan byłoby tego więcej , ale miałam dłuższą przerwę . Nie ma się czym przejmować. Nadrobimy i do końca roku będzie gotowa.
Przy wspominkach , prawdziwa praca dopiero się zacznie jak dojdą zapiski z kilku lat , których fragmenty zamierzam dorzucić . Z czasów liceum, szkoły policealnej i kilku pierwszych lat małżeństwa niestety wszystkie zniszczyłam czego trochę żałuję.