babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 23 lipca 2016

23.07.2016 Po imprezie

Były bułeczki drożdżowe ze śliwkami, pączki orkiszowe , babeczki z malinami i masą śmietankową i niebiesko - biały deser , góra owoców i ciasto przywiezione przez młodszą synową . Zamówiła u sąsiada - cukiernika jedną małą blaszkę a upiekł jej trzy , w tym dwie w prezencie ( tak, tak , na wsi sąsiedzkie układy wciąż jeszcze są przyjacielskie). Dwa piankowce i biszkopt z galaretką i brzoskwiniami. No i ciasta mamy jeszcze na kilka dni , a rodzinka dostała po solidnej porcji .Na kolację mieliśmy pizze w różnych smakach i dwie szybkie sałatki. Zostało trochę , ale bez przesady. 
Stół w morskim klimacie mi się udał . Wyszedł chyba jeden z fajniejszych jakie kiedykolwiek zrobiłam , a wymyślam te aranżacje już od wielu lat. Jutro wrzucę jakieś focie. Maluchy bawiły się w łazience motorówką na radio . Dziadek napuścił im wody do wanny i puszczali sobie łódeczkę . Potem przenieśli się do sypialni i oczywiście dorosłych nie wpuścili . Od jakiegoś czasu jak sie bawią a ktoś dorosły do nich zagląda , natychmiast ustawiają się w drzwiach i je przymykają jak tylko się da , byle tylko nikt nie wszedł dalej. Zabawnie to wygląda "dorosłym wstęp wzbroniony " i tyle. A młodszy raczkował sobie po pokoju albo bawił się klockami i jak wszystkie maluchy kluczykami od auta. 
Starsza młodzież z wnusią o czwartej rano rusza na wakacje do Dziwnowa .  

piątek, 22 lipca 2016

22.07.2016 Sprawy babusine codzienne

Dziś 22 lipca , niegdyś święto państwowe , obecnie  dzień jak co dzień , a dziś w tym konkretnym 22.07.2016 -tym czarny dzień  polskiego parlamentu . Z powodu tej ustawy o TK.  Cóż ...
W nocy mieliśmy problem z teściową . Ciśnienie 230 na 100 . Męzuś zawiózł ją do szpitala , trochę po pierwszej . W szpitalu na badaniu , wyszło jeszcze migotanie komór. Dostała jakieś zastrzyki i odesłali do domu choć zastanawiali się nad zostawieniem w szpitalu. A dzisiaj dzwonimy do niej co kilka godzin , załatwiliśmy jeszcze wizytę domową naszego lekarza rodzinnego. Po jego wizycie sprawa się wydała ; Babcia wzięła mniej leków niż miała przepisane . Nie wiemy dlaczego , twierdzi ,że się dobrze czuła i uważała, że akurat teraz ich nie potrzebuje ale może po prostu zapomina ? Zwykle opiekuje się nią Szwagroska , bo razem mieszkają , ale jest w sanatorium . Miała wracać we wtorek, ale po telefonie od mojego mężusia postanowiła skrócić pobyt. Oczywiście do pracy jechaliśmy nie wyspani , bo małżonek wrócił sporo po trzeciej. Taka kolej rzeczy . Niedługo mnie też to czeka z moją matką . 
Z okiem synalka nieco lepiej , ale wciąż jeszcze go boli. 
Jutro impreza imieninowa. Prezent dla synowej dojechał . Dla mężusia kupiłam . Dla dzieciarni miałam już wcześniej . Ostatecznie synowe postanowiły zamówić pizze , a ja mam coś upiec i zrobić sałatkę . Może być . Kupiłam dziś trochę napojów , bo zapowiadają upalny dzień , jutro przywiozę jeszcze owoce i warzywa a potem już tylko przygotuję co trzeba i nakryję stół . 

czwartek, 21 lipca 2016

21.07.2016 Fajnie było

z maluchami . Mieliśmy dziś wnusiów.  Fajni są . Starszy jakoś tak ostatnio spoważniał. Już nie jest takim rozbrykanym pięciolatkiem , którego roznosi energia. Teraz skupia się na tym co robi , buduje konstrukcje z klocków lego i fantastycznie opowiada. Na placu zabaw szalał oczywiście jak wszystkie dzieciaki , ale w domu zachowuje się już całkiem inaczej. A mały jest po prostu słodki . Raczkuje, gaworzy i mnóstwo je. Ma już 6 ząbków. W ostatnim tygodniu wyszły mu 4 od razu. Grzeczni byli a my świetnie się z nimi bawiliśmy. 
Tak poza tym zrobiłam znów "kawałek" zakupów na sobotę . Jutro znów musze sie urwać do miasta, po kolejną porcję i jakiś prezent dla mężusia . Dla dzieciaków już mam , dla synowej dojedzie. Mam nadzieję ,że do jutra dotrze. Jeśli nie to będzie obciach , ale dostarczymy po niedzieli , 26 na przykład. 
Udało mi się kupić serwetki z morskimi motywami . Nie są jakoś szczególnie piękne , ale to był jeden jedyny wzór . No to bym miała mniej - więcej wszystko co potrzebne do dekoracji . 
Młodszy syn ma problem z okiem . Dostał mu się jakiś opiłek . Niby nic takiego ale oko boli , łzawi i paskudnie zapuchło. Lekarka wyjęła mu jakiś skorodowany opiłek i przepisała leki. Może do jutra będzie poprawa. 
Od poniedziałku mamy w firmie sezon urlopowy . Robimy na pół gwizdka , znaczy w okrojonej obsadzie.  Ciekawostka , bo jakoś informacja , że ktoś ma urlop przemawia do wyobraźni i każdy to przyjmuje ze zrozumieniem i godzi się na odleglejszy termin. 
Zaczęłam zagospodarowywać jabłuszka . Zrobiła 3 duże słoje takich w całości . Ładnie wyglądają . Jutro zagotuję. Ugotowałam też kompot do popijania a jutro po południu wybieram się na działkę po następne i będę smażyć musiki dla dzieciaczków . Zdrowsze i lepsze niż te gotowe słoiczki z deserkami. No i taniej wyjdzie. 

środa, 20 lipca 2016

20.07.2016 Spraw babusinych kilka

Wczoraj mój laptop przeszedł remoncik . Wszystko przez to,że przez pomyłkę wyrzuciłam całą wysłaną w tym roku pocztę. Wezwałam na pomoc mojego starszego synalka , nawiedzonego informatyka . Pocztę wyrzuciłam tak skutecznie, że żadna telepatyczna sesja  synalek - komputer nie poskutkowała. Konieczna była bardziej bezpośrednia interwencja . No , ale udało się . Synalek pocztę mi odzyskał i jeszcze zainstalował mi Win 10. Jeszcze "siódemki " się dobrze nie nauczyłam a tu każą mi znów jakąś nową wersję ogarniać. Kto to widział ,żeby na stare lata takie rzeczy sobie do głowy wbijać. Ale jak mus to mus. Staram się . 
Jakieś nowe wariactwo naszło ten świat , wszyscy łażą gdzie popadnie i Pokemony łapią na komórki.  Paradoksalnie te Pokemony odciągnęły ludzi od ekranów komputerowych , musieli się ruszyć , pójśc za wskazówkami nawigacji , czasem dość daleko a przy tej okazji czasem coś zwiedzą albo coś nowego odkryją. To łapanie czasem okazuje się niebezpieczne , a czasem odnajdują sie w bardzo dziwnych miejscach , w których nie powinny się odnajdywać np. na lotnisku. A nasz pracuś złapał jednego na swoim własnym balkonie . Dziwna gra. 
Nadal jeżdżę rowerem do pracy , bo moje auto wciąż w serwisie. Niby mi już zrobili , ale młodszy synalek odstawił je do poprawki . Coś po tym remoncie gwizdało w czasie jazdy . Hmmm ... Nie jest źle , mogę jeździć tym rowerem , ale potrzebuję czasem i auta , szczególnie jak muszę jechac na zakupy.  A muszę , bo do imienin muszę się trochę przygotować. Znowu zmiana planów. Jednak łączymy imprezki ale ze względu na teściową i jej problemy z chodzeniem robimy u nas . Synowe przygotują jakieś mięsne dania na kolację , ja mam coś upiec i zrobić sałatki. Ok. żaden problem . Upiekę bułeczki drożdżowe i orkiszowe pączki , bo to szybko idzie i zrobię deser ,  takie owocowe tiramisu na bazie serka mescarpone z turkusową galaretką i granatowymi borówkami , pod morski wystrój stołu. Nie ma w sklepach nic z motywami morskimi , żadnych wstążek , taśm , naszywek , nawet skrawka materiału . Nic co by się dało wykorzystać do dekoracji stołu . Ale od czego wyobraźnia . Ruszyłam trochę mózgiem i już wiem jak zrobię dekoracje . Kupiłam w pasmanterii niebieską organzę , upnę do białego obrusu , zrobię świece olejowe w niebieskim kolorze z muszelkami i sznurem perełek i poukładam muszle i koralowca . Mam kilka dość dużych okazów , kupionych dawno temu nad morzem , ewentualnie uzupełnię sznurem bursztynów .Przydałyby się jeszcze jakieś serwetki z morskim motywem .  Zobaczymy co z tego wyjdzie . 

poniedziałek, 18 lipca 2016

18.07.2016 Dobrze zaczął się tydzień

Chłopaki skończyli robotę i już dziś wystawiłam bardzo konkretną fakturę . Do czwartku musimy zakończyć następną robotę , przynajmniej pierwszy etap i będą kolejne faktury. Tak to lubię . 
No i księgowa humor mi poprawiła , bo podatek za ubiegły miesiąc wyszedł jak na nasze możliwości nie wielki. 
A tak poza tym zwyczajnie . Popołudnie wypełnione zwykłymi zajęciami i czytaniem . W ubiegły tydzień kupiłam "Politykę " ale nie za bardzo miałam czas poczytać , dopiero dziś . Ciekawy numer. 
Jutro muszę zorganizować jakieś większe słoiki i zaprawić jabłuszka . Na razie leżą w misce i poprawiają nastrój w kuchni. Ładnie wygląda taka pokaźna misa rumianych jabłuszek.  Wszystkich nie zjemy , muszę wymyślić jak je zagospodarować. 
W sobotę imieninowa kawa mojego małżonka . Zrezygnowaliśmy ze wspólnej imprezy tym razem , bo po pierwsze już następnego dnia starsza młodzież wyjeżdża na urlop , młodsza młodzież następnego dnia robi imprezę dla reszty rodziny z okazji imienin młodszej synowej i wnuczka a za tydzień oni  wyjeżdżają a starsze wracają , teściowa ma problem z chodzeniem więc na działkę po nierównym gruncie nie da rady przejść a na dodatek działka ucierpiała . Zawalona gałęziami z  połamanego drzewa. Trzeba to najpierw usunąć i zrobić porządek . Nie mam pomysłu co na tę okazję przygotować . Na pewno jakiś deser i placek drożdżowy z owocami , jakieś  świeże owoce . Ale co na kolację ? No nic , jeszcze mam trochę czasu , coś wykombinuję . Nakrycia stołu też nie obmyśliłam . Jest lato może coś morsko- marynarskiego ? Modny styl ostatnio, a muszle się znajdą . To nawet jest myśl... Muszę sprawę przekumać do jutra.

niedziela, 17 lipca 2016

17.07.2016 Jak to w niedzielę

trochę lenistwa , torochę zaległych tematów domowych , trochę pożytecznej działalności ,nawet chwila na popołudniową drzemkę się znalazła . Jutro wiadomo ; dzień pracy więc na jakieś wolniejsze tępo szans brak . 
Uszyłam przycięte wczoraj spódniczki. Dla wnusi zieloną w białe groszki , dla siebie kwiecistą , w jakiejś niesamowitej kolorystyce przywodzącej na myśl bajowe krainy albo rybki z raf koralowych. Z moją trochę się namęczyłam , bo materiał okazał się w szyciu nieco ciągliwy. Pod wieczór zadzwonił synalek ,żebyśmy przyjechali po jabłka , bo naspadało. Pojechaliśmy. Nazbierałam całą torbę . Te najmniejsze spróbuję przerobić na kompot. To wprawdzie nie papierówki ale może się nadadzą . Są słodkie , czerwone i wyjątkowo smaczne. W tym roku jabłkowa klęska urodzaju. Drugie drzewo też oblepione , ale będą dojrzałe za 2-3 tygodnie. Ładnie obrodziła też gruszka konferencja . Zbiory we wrześniu. Ostatnie nawałnice znów poczyniły na działce szkody . Złamała się do reszty śliwka;w ubiegłym roku w czasie burzy odłamał się konar ,w tym poszła reszta. Szkoda. W ogóle drzewa na działce marnieją . Ale taka kolej rzeczy . Stare są , kupił je już wyrośnięte i owocujące ojciec razem z działką , gdzieś pod koniec lat 80-tych . Mają swoje lata po prostu. Ta jabłonka , z której włąśnie zbieraliśmy jabłka wygląda jak wycięta z bajek dla dzieci . 
Odkopałam kolejną starą , zapomnianą robótkę ; szydełkowe mitenki. Dziś je dokończę .
A na koniec parę fotek ;

          Moja działalność krawiecka : u góry          spódniczka wnusi , niżej moja 



I nasza bajkowa jabłonka - fotograf jak wiadomo ze mnie marny , w realu wygląda bardziej bajkowo