Uszyłam przycięte wczoraj spódniczki. Dla wnusi zieloną w białe groszki , dla siebie kwiecistą , w jakiejś niesamowitej kolorystyce przywodzącej na myśl bajowe krainy albo rybki z raf koralowych. Z moją trochę się namęczyłam , bo materiał okazał się w szyciu nieco ciągliwy. Pod wieczór zadzwonił synalek ,żebyśmy przyjechali po jabłka , bo naspadało. Pojechaliśmy. Nazbierałam całą torbę . Te najmniejsze spróbuję przerobić na kompot. To wprawdzie nie papierówki ale może się nadadzą . Są słodkie , czerwone i wyjątkowo smaczne. W tym roku jabłkowa klęska urodzaju. Drugie drzewo też oblepione , ale będą dojrzałe za 2-3 tygodnie. Ładnie obrodziła też gruszka konferencja . Zbiory we wrześniu. Ostatnie nawałnice znów poczyniły na działce szkody . Złamała się do reszty śliwka;w ubiegłym roku w czasie burzy odłamał się konar ,w tym poszła reszta. Szkoda. W ogóle drzewa na działce marnieją . Ale taka kolej rzeczy . Stare są , kupił je już wyrośnięte i owocujące ojciec razem z działką , gdzieś pod koniec lat 80-tych . Mają swoje lata po prostu. Ta jabłonka , z której włąśnie zbieraliśmy jabłka wygląda jak wycięta z bajek dla dzieci .
Odkopałam kolejną starą , zapomnianą robótkę ; szydełkowe mitenki. Dziś je dokończę .
A na koniec parę fotek ;
Moja działalność krawiecka : u góry spódniczka wnusi , niżej moja
I nasza bajkowa jabłonka - fotograf jak wiadomo ze mnie marny , w realu wygląda bardziej bajkowo
Wszystkie fotki piękne. Spódniczki cudowne a jabłonka absolutnie bajkowa. Niedziela niedzielnie udana :)***
OdpowiedzUsuńJabłonka jest cudna . A jabłuszka z niej przepyszne
Usuń